środa, 1 listopada 2023

Spróbować legendy - Biondi Santi

Toskania z dala od rozbuchanego owocu

 

To był niezwykły dzień. Miałem okazję dotknąć - a nawet spróbować - prawdziwej winiarskiej legendy. Win Biondi-Santi. Jedno z najsłynniejszych win z Toskanii - klasa sama w sobie. Dość wspomnieć, że to właśnie jeden z winiarzy Santi - Tancredi Biondi-Santi - sporządził założenia apelacji Brunello di Montalcino - gdzie powstają wspaniałe włoskie wina (Biondi Santi oczywiście także).

Od 2017 r. Biondi-Santi nie jest już firmą rodzinną, wszystkie udziały w niej ma Grupa inwestycyjna EPI (ma w portfolio m.in. takie domy szampańskie jak Charles Heidsieck Champagne i Piper-Heidsieck Champagne.). Prezes Giampiero Bertolini , który zarządza firmą od 2018, zapewnia, że Biondi Santi kontynuuje godnie dziedzictwo rodzinne.

 
Prezes Giampiero Bertolini i wina Biondi Santi

Firma kontynuuje prace rozpoczęte jeszcze przez Franco - znaleźć najlepszy klon sangiovese (nazwany BBS11 - Biondi Santi Sangiovese 11), rozwijać go (sadzą też inne podobne klony, bo daje to różnorodność) i robić z niego/nich wina - zupełnie nieoczywiste, dalekie od rozbuchania, zdawać by się mogło eteryczne, leżące na innym biegunie niż mnóstwo innych toskańskich okazów. Tradycji nie złamała nawet (super)toskańska rewolucja lat 90. XX wieku.

Na spotkaniu, w którym na zaproszenie Domu Wina - importera Biondi Santi - miałem okazję uczestniczyć, prezes Bertolini opowiedział o naukowym podejściu do terroir - zeskanowano całą ziemię - 34 hektary, wyznaczono 12 najlepszych parceli, gdzie przesadzane są wyselekcjonowane winorośle. Ale... win z pojedynczych parceli (tzw. single vineyards) robić nie będą.

Będzie tak jak do tej pory - Rosso di Montalcino, Brunello di Montalcino i Brunello di Montalcino Riserva. O krzewy dba się w specjalny sposób - są tak sadzone, by pomiędzy rzędami powstały korytarze powietrzne, a podczas upałów nakłada się na nie specjalną białą siatkę odbijającą część promieni słonecznych. Winogrona po zbiorach są... selekcjonowane maszynowo, bo to pozwala - jak mówi prezes - uniknąć błędów, zmęczenia itp. Wina na rynek są wypuszczane o rok później niż robi to konkurencja. - Ten rok dłużej w butelkach działa dobrze na taninę - tłumaczy Bertolini. Rosso trafia po dwóch latach, Brunello - po 4, a Riserva po pięciu.
 
Jak smakują wina Biondi Santi? Te, które próbowałem teraz są absolutnie młode - będą znakomite za 15, 20 i za 25 lat.


Rosso di Montalcino 2020
Dość ciemny kolor, ale raczej przywodzi na myśl ciemny róż niż czerwone wino. Owoc bardzo wyraźny, czysta wiśnia, z delikatnym pierwiastkiem mięty. Jest fajna lekka tanina. Świeżość czuć, bo rocznik 2020 w sprzedaży dopiero od trzech miesięcy. To Rosso - jak i wszystkie inne wina Biondi-Santi - jest wytrawne, ale w tym przypadku... czuć w ataku pewną niewielką słodycz. Mikroskopijną. Piękne wino - będzie dojrzewać w znakomity sposób.

Rosso di Montalcino 2018
To był deszczowy zimny rocznik. I czuć pewną ziemistość, a tanina jest o wiele bardziej ziarnista niż w 2020 r. Jest też wyraźna skóra. To wino sprawia wrażenie wietrznego, może bardziej kwiatowego niż owocowego. Finisz jest bardzo długi i bardzo taniczny.  

Brunello di Montalcino 2017
2017 był gorący i suchy. Wino ma 14,5 proc. alkoholu (2015 pół proc. mniej). Jest tu więcej owocu spod znaku wiśni, ale i bardzo ładna surowość zamszu skórzanego paska. Jest też kakao. W smaku są świetne taniny, pięknie podszlifowane, na aksamitną gładkość. Wino o pięknej strukturze.

Brunello di Montalcino 2015
W o dwa lata starszym okazie jest więcej ciemnego owocu i koloru. Tu więcej w aromacie jeżyn, jagód. Tanina wielka - imponująca, mimo upływu czasu i napowietrzania w kieliszku z upływem kolejnych kwadransów odkrywające coraz to nowsze doznania. Tanina znakomicie skomponowana - wino ma pewien pierwiastek wspaniałej dzikości, czegoś wspaniale szalonego. Chciałbym móc spróbować je za 15 albo i 25 lat.

Brunello di Montalcino Riserva 2015
Jest wyraźnie
ciemniejsze niż poprzednie wina, w aromacie sporo ciemnego owocu, znakomicie zestrojonego, o pięknej rozpiętości, z lekką pieprznością, ale i kwiatami. Całość znakomita - finisz bardzo długi. 80 proc. wina leżakowało w beczkach z nowego dębu slawońskiego. Ale tanina jest drobniutka, przeszlifowana perfekcyjnie. Kwasowość akuratna. Wielkie wino! Butelka kosztuje ponad tysiąc złotych, ale to już legenda legend!

 

Wina degustowałem na seminarium organizowanym przez Dom Wina przed Ogrodami Wina w Warszawie.