Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marks&Spencer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marks&Spencer. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 lutego 2017

Winne Wtorki: Pinot Noir z Nowej Zelandii. I nie tylko...

Dwa Pinoty z Nowego Świata

Nelson Pinot Noir 2015 (48,99 zł w M&S)

Tematem Winnego Wtorku - w takie dni blogerzy piszą na jeden temat - jest Pinot Noir z Nowej Zelandii. Oraz - o ile ktoś lubi, chce, ma możliwość - porównanie z "wzorcem metra" czyli Pinotem z Burgundii. Cóż, postanowiłem pójść troszkę na przekór. Troszkę, bo Pinot Noir z Nowej Zelandii mam właśnie w kieliszku, ale nie porównuję go z bratem z Francji, ale z... Chile! Obydwa wina zakupiłem w Marks&Spencer w sumie za 74,58 zł.

Nową Zelandię reprezentuje Nelson 2015 - jak zobaczycie czytając inne blogi nie był to tylko mój wybór. Wino jest dziełem (to blend różnych win - jak można przeczytać na kontretykiecie) pani winemakerki Jeneve Williams. Jak wynika z krótkiego śledztwa w google, twórczyni jest nieco podobna do naszej Małgorzaty Rozenek (Sami sprawdźcie - jest tu pierwsza od góry). Ale wino to nie odkurzanie - na szczęście jest zrobione bardzo fajnie!

Gdy nalałem sobie do specjalnego pinotowego kieliszka,całkiem małą ilość, wino okazało się dość jasne. W większej masie ma jednak ciemne, przyjemne zabarwienie. W pierwszym aromacie jest jak wiśnia wyjęta z kompotu. Z całkiem ładnym owocowo-warzywnym tłem, dość zimne w odbiorze, z pewną ziołowością. Potem, po pewnym czasie napowietrzania, do głosu dochodzą truskawki i jeżyny. 

W smaku truskawka jest jeszcze wyraźniejsza. Taka zebrana nad ranem, z liśćmi tu i ówdzie poprzylepianymi. Wino ma kwasowość całkiem żwawą, struktura strzelistą, niezbyt opasłą. Raczej wąską w barach.

Tierra y Hombre Pinot Noir Casablanca Valley 2015 (25,59 zł w M&S)

Zupełnie inne wrażenia zapewnia Tierra y Hombre Pinot Noir Casablanca Valley 2015. Także wino z Nowego Świata, i także dzieło naszej Jeneve, choć wespół z chilijskim winemakerem Roberto Carrancá (robi on także wina w Indomita). Ale to wino już bardziej przysadziste, szersze, tęższe w barach. Po pewnym czasie napowietrzania emanuje trochę aromatem garażu, warsztatu samochodowego z otwartym kanałem. Jest czerwony owoc, ale nieco rozlazły, żurawinowy, trzymany jednak "spinaczem" rozmarynu. Już się obawiałem, że to wino bez właściwości, ale...

... w smaku jest za to o wiele przyjemniej! Struktura jest już bardziej rozbudowana, czuć truskawkę z żurawiną, ale kwasowość jest tutaj wyraźną dominantą. Nie taką przykrą, jak w niektórych polskich winach, ale jest bardzo wyraźna!

Jeśli miałbym wybrać jedno z win, postawiłbym na Nową Zelandię. Choć wolałbym, by nie były to marketowe Pinoty, ale takie okazy, jak te od Seresina, których próbowałem podczas wizyty mistrza kamery w Warszawie!

A takie spostrzeżenia o swoich Pinot Noirach mieli inni blogerzy:

- Czerwone czy Białe

- Nasz Świat Win

- Pisane Winem

- Winne Przygody

- Winniczek

wtorek, 22 listopada 2016

Winne Wtorki: Australia na biało

Burra Brook Sauvignon Blanc 2015



- Kwasior! - rzekła z satysfakcją Najlepsza z Żon, biorąc łyka Burra Brook Sauvignon Blanc 2015, które właśnie dziś przyniosłem z Marks&Spencer. Bo w dzisiejszych Winnych Wtorkach temat z Winnych Przygód - czyli Australia na biało. Tam zaczyna się lato, a u nas niestety nie. Australii, przynajmniej tej białej próżno szukać (mało, oj mało) na półkach marketów, ale od czego wizyta w M&S. Co jak co, ale win ze swoich dawnych kolonii brytyjska sieciówka ma sporo. I oto na jednej z półek - za 29,44 zł (przecena o 10 zł) - Burra Brook Sauvignon Blanc 2015.

Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii to klasa. Żeby daleko nie szukać - choćby biedronkowe Greyrock albo (już dawno niewidziany) Fern Ridge. Nie wspomnę tu o SB od innych importerów, specjalizujących się w wyższej półce. W M&S chciałem znaleźć właśnie taką fajną półkę, ale nie oszukujmy się, za 30 zł nieba nie kupimy.

Wino lekko słomkowe, w aromacie trawiastość, nieco stalowa, z wyczuwalną siarką. Pierwsze wrażenie w smaku to niezwykle szczupłe ciało. Nie ma tu tej przyjemnej "tłustości", ciała, struktury. Jest owszem kręgosłup, ale przydałyby się jeszcze "mięśnie"!

Nie znaczy to, że to wino jest złe, ale oceniane jako wino z Nowego Świata rozczarowuje. Myślę, że degustowane w ciemno zostało by wzięte za pochodzące z Europy. Może z Francji, bo pasuje najbardziej do sera Brie???


A taką białą Australię próbowali inni Winni Wtorkowicze:

- Blurppp: Australię znalazł w... Austrii. W sumie też na "A"

- Czerwone czy Białe: Australia trochę po sąsiedzku

- Dolina Mozeli: Pinot Gris

- Italianizzato: Chardonnay - też z M&S!

- Winne Przygody: Pinot Gris!

środa, 8 stycznia 2014

Włoch, który nie lubi karafki - 5 pkt.

Toscana Rosso IGT 2011
 

Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Marks&Spencer i 26,99 zł zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)

 
Są wina, które czekają wprost na dekanter, karafkę czy choćby długie napowietrzanie w kielichu o szerokiej czaszy. To, na które natknąłem się w Marks&Spencer kilka dni temu, może nie tyle tego nie znosi, ile tego nie wymaga.

Aromaty od razu po odkręceniu (te brytyjskie nakrętki nawet we włoskim winie…) średnio intensywne i przyjemne. W nos od razu uderzają czerwone owoce, jeżyny, śliwka, gorzka czekolada. Włoszczyzna od razu! Kontretykieta mówi, że tu poza sangiovese (80 proc.) jest trochę merlot i cabernet sauvignon - ten właśnie, który zaczyna przejmować władzę w miarę dostępu do tlenu.

W smaku konsekwentne. Jest i owoc, i świetny z tym owocem związany kwas. Taniny ziarnisto-wyraziste, tworzące grudki albo i grudy na języku! Myśli same kierują wyobraźnię we właściwe rejony - do tłustawego spagetti bolognese!

Jako samo solowe wino - to trochę gorzej, ale i tak nieźle. Ale już po 20 minutach okazuje się, że napowietrzanie zdecydowanie nie pomaga! Zdecydowanie lepsze, gdy butelka lekko schłodzona (jakieś 15 stopni max!) i jeszcze w dodatku zamknięta.

O godzinie w kielichu zapomnieć! Ale w towarzystwie pić jak najbardziej. Nalać, jak jeszcze na obrzeżach zostaną bąbelki, pokusić się o wdychanie aromatów, opowiedzieć krótką anegdotę i wznieść toast. Karafkę schować na inne okazje. Cieszyć się pulsującym jeszcze winem, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Australijczyk z wyprzedaży - 4 pkt.

Old Man Creek Shiraz 2011

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Marks&Spencer i 19,59 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Przeceny/wyprzedaże styczniowe nie tylko w sferze odzieży, ale i win! W Marks&Spencer też! Ale oczywiście dowiedziałem się o tym przypadkiem, wracając z niedokonanego spotkania towarzyskiego. Czyli po prostu praca w terenie!

Kapslowany (zakrętka) "australijczyk" okazał się ciekawym winem: kolor lekko brązowy, niemal jak stare wino. Aromat mocny, intensywny - są czerwone owoce, ale z taką głębią starej piwniczki, dżemiste, nieco lukrecjowe, pełne charakteru - i lekko ziemiste! Smak? Ciekawy, wyrazisty, pełny, z bardzo lekkimi - o ile w ogóle są tu - taninami. O dość średnim finiszu.

To wino nie kosztuje nawet 20 zł, poprzednio - przed przeceną - kosztowało chyba ok. 25 zł. Nowa cena jest wyraźnie lepsza. Na kolana nie powala, ale do obiadu czy raczej takiego weekendowego posmakowania, przy przymierzaniu zakupionych na przecenie fatałaszków, akurat.

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!