niedziela, 16 lutego 2020

Zapisz się na wino jak kiedyś na książkę!

 Wina z subskrypcji Wine Me



Poliziano Rosso di Montepulciano 2018

Wine Me – nowy winny punkt na warszawskim Muranowie – który już opisywałem, oferuje coś, co od dawien dawna znane było w świecie książki – subskrypcję. Na wino oczywiście.

Idea bardzo fajna – szczególnie dla tych, którzy nie mieszkają w stolicy lub w Krakowie i są skazani na kupowanie wina w zwykłych sklepach oraz w dyskontach – bo przecież poza wielkim ośrodkami miejskimi sklepów specjalistycznych w Polsce nie uświadczysz.

A tu proszę, subskrybent co miesiąc ma szansę na dwie butelki (w cenie 119 zł + 10 zł za przesyłkę; z odbiorem osobistym - bez kosztów), wybranych przez bardzo fachowych sommelierów np. Monikę Bielkę-Vescovi (prezes honorowy stowarzyszenia Kobiety i Wino, wykładowca enologii na wielu polskich uczelniach).


Karton w... kartonie!

Uwaga - wina są znakomicie zapakowane, w specjalnie dla Wine Me zaprojektowany podwójny karton. A każda butelka ma swoją przegródkę. Nie ma mowy, by coś się stłukło. 
 
A tu jeszcze każda butelka w bibułce z logo Wine Me 

Jak to działa? To proste - wszystko jest opisane na stronach Wine Me. Wystarczy wypełnić formularz i wybrać pakiet (lub miks dwóch pakietów). W każdym znajdziemy dwie butelki. Jakie? Trochę uprzywilejowani będą miłośnicy win czerwonych, bo dla takich są dwie wersje: “Gładkie i owocowe czerwone” oraz “Rześkie i charakterne czerwone”. Dla wielbicieli białych pozostaje pudło “Orzeźwiające białe i rosé”.

Projekt ma też walor edukacyjny - do każdej butelki dołączona jest kartka, zawierająca mnóstwo przydatnych informacji: notę degustacyjną, opis regionu, dane techniczne i propozycję parowania wina z potrawami.


Ja miałem okazję spróbować win z lutowego wyboru "czerwone gładkie i owocowe" - bo jakoś tak mnie nastroiła styczniowa aura.
 

Pierwsze wino - włoskie - Poliziano Rosso di Montepulciano 2018 (zdjęcie na samej górze tego posta) to wino głębokie, prawie niefiltrowane, o aromacie wiśni, takich w czekoladzie, wędzonych śliwek, jeżyn i jagód. W smaku piękna tanina i spora kwasowość. Nawet całkiem rześkie! Warto potrzymać ze dwie-trzy godziny, aż się "otworzy" i oczaruje nas pełnią aromatu.


Domaine Le Clos des Lumieres, Cuvee comme autrefois 2015 , Cotes du Rhone AOC
 
Drugie wino pochodzi z Francji, z południa Doliny Rodanu - Domaine Le Clos des Lumieres, Cuvee comme autrefois 2015, Cotes du Rhone AOC. To jest bardziej "szerokie", cieplejsze, bardziej miękkie. Z gron GSM - Grenach, Syrach, Mourvedre. W aromacie czuć łagodne jagody i ciemne jeżyny, może nutkę lukrecji i ziołowość. W smaku jest bardzo przyjemne - ma szorstką taninę, bardzo długi finisz, kwasowość dość niską, ale to absolutnie nie przeszkadza. Całość wydała mi się bardziej welwetowa niż spiczasta, szczególnie po trzech kwadransach po odkorkowaniu. 

Trzymam osobiście kciuki za powodzenie projektu, bo pomysł na wino z abonamentu to coś, co może pomóc w trafieniu wina pod strzechy i pozostaniu tam na dłużej!


poniedziałek, 10 lutego 2020

Ja wiem, że luty miesiącem furminta, ale... jest opozycja!

Bo jest Thummerer Rebus Cuvee Superior 2012!


Luty to tradycyjny miesiąc furminta - węgierskiej odmiany białej, niegdyś znanej jako surowiec do produkcji win słodkich, dziś święcącej triumf jako znakomity substrat win wytrawnych - i tych zwiewnych, i tych czystych, i mineralnych, i tych cięższych (jeśli ktoś przegapi optymalny czas zbiorów)... Jako że jeszcze w styczniu byłem wraz z szanownymi kolegami w Tokaju, to na podniebieniu jeszcze czuję te wytrawne i słodkie wspaniałości!

Ale czasem przychodzi zerwać z tym, co tak namacalne i niedawne. Co świetne na upały, których ani widu, ani słychu. Bo tu u nas wciąż źle. Wciąż wieje, zimno i plucha. I na taką pogodę jest tylko jedna propozycja - furmintowa opozycja: Cabernet Sauvignon, Merlot i Syrah!

Bo te szczepy znajdziemy w Thummerer Rebus Cuvee Superior 2012. Winnica w okolicach Egeru ma ok. 100 hektarów i większość winorośli to szczepy czerwone. W Polsce importerem Thummerera jest krakowski Dom Wina, ale czy znajdziemy u nas Rebusa? Na Węgrzech kosztuje ok. 5 tys. forintów, czyli ok. 60 złotych. Warto?

Też mi pytanie! 27 miesięcy beczki. Kocham to! Tym bardziej, że w nosie wcale nie staje nam dębowa klepka. Mamy piękny głęboki owoc - dojrzałą jeżynę w letni wieczorny dzień. Wanilii jest drobina, echo, lekkie muśnięcie. W smaku ładna kwasowość i długi taniczny finisz. Przy czym garbnik dość wyraźny, podbity ciepłem alkoholu (15 proc.). Całość ładnie wyważona, roztarta - merlot chowa się swoim krągłym owocem między lekko paprykowym Cabernetem a mocą Syrah.

Powiem wam tak: to wino przyciąga ze sobą słońce. I sprawi, że od dziś będzie już tylko cieplej. Tak, byśmy mogli znów zatęsknić za wspaniałymi furmintami!