Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 4 pkt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 4 pkt. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 października 2014

Francuz prosty, z Moulis - 4 pkt.

Château Tour Granins
Grand Poujeaux Moulis 2012


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - przesyłka od Francuskiego Łącznika i 7,30 euro
Do Ideału? - W połowie doskonałe

Tym razem czas na Francję - powrót do Bordeaux, a raczej do obrzeży czyli Grand Vin de Bordeaux. Dziś w szafie (czy raczej piwniczce powinienem napisać), znalazłem butlę od Francuskiego Łącznika - czyli Château Tour Granins Grand Poujeaux Moulis 2012. Kosztował zaledwie 7,30 euro czyli na nasze niemal mieści się w trzech dychach. Choć znając naszych importerów byłby u nas na półce za 49 zł. No chyba, że sprowadziłby to wino któryś z dużych graczy (może zresztą jest półce w Leclercu?)

Całość niezbyt finezyjna, ale całkiem przyjemna - dość lekkie, bez bordoskiego napuszenia, bez apteczności czy zapachu środków odkażających do mycia gabinetu stomatologa (przysięgam, kilka dni temu czułem w gabinecie, tuż przed jego zamknięciem czystego "medoka"!).

Mamy za to tutaj sporo owocu. Jest malina i truskawka, nieco wiśni. Garbniki średnie - całkiem wydatne, szczególnie w finiszu. Ale koncentracja przy tym niezbyt wybujała. Ot, dobre i proste wino, oddające owocową stronę Bordeaux. Do prostego gulaszu albo zrazów pycha! 


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

niedziela, 7 września 2014

Francuz ze zbyt ulotną truskawą - 4 pkt.

Pays d’Oc Saule Merlot 2013


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 14,99 zł (próbka importera)
Do Ideału? - W połowie doskonałe

Już pisałem o dobrych i bardzo dobrych winach białych z biedronkowej oferty, ale teraz czas na czerwone. Które już tak dobre, jak "picpoul" nie jest. Ale nadmiernej przykrości nie robi.

Saule Pays d'Oc 2013 za niespełna 15 zł to przykład takiego wina, które sprawia nam poczucie niedostatku - ma lekko naładowaną lukrecją nadbudówkę na jeżynie. Ma też "w pierwszym nosie" troszkę truskawki, ale to ulatuje gdzieś i pozostaje miejsce na taką lekką beczkę (szkoda). 

Smakuje też - jak większość czerwonych win z tej oferty - w charakterystyczny sposób: jest jak część podzbioru. Nie mają te wina takich diametralnych różnic między sobą, które nas mogą zachwycić. Szkoda.

Ciała tu trochę jest, ale to takie ciało będące raczej pochodną słodkości (wino półwytrawne), jest też troszkę złagodzonych tanin i leciutkiego garbnika (pro forma).

Kupić czy nie? Kto chce zachwycać się francuską czerwienią, może niech się wstrzyma. Ale kto chciałby wina, które będzie pasować do zrazów, takich polskich, zawijanych nitką, to śmiało!


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

 

niedziela, 22 czerwca 2014

Biedronka: Sensi Orvieto 2013 - 4 pkt.

Orvieto Sensi 2013


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 12,99 zł (próbka od Jeronimo Martins)
Do Ideału? - W połowie doskonałe


W zeszłym roku byłem zachwycony tym winem (rocznikiem 2012), choć inni mieli wprost przeciwne zdanie - zachwyceni nie byli. Tym razem Biedronka do oferty wprowadziła rocznik 2013, ale moim zdaniem jest troszeczkę gorzej. Oczywiście może być też tak, że zmienił mi się nieco gust - cóż, na to nic nie poradzę.  

Orvieto 2013 zostało złożone ze szczepów, których nie uświadczymy w winach dostępnych na masową skalę - jest tu trebbiano di toscana, verdello, lanaiolo bianco i malvasia di toscana. Ne ma ani kociej kuwetki sauvignon blanc, ani masła czy beczki chardonnay. Są trzy rzeczy: rześkość i kamienie - plus lekkie jabłuszka. Aromat wróży mocną kwasowość, ale o dziwo nie ma tej doskonałej, która wypala dziury na podniebieniu.

Sensi Orvieto 2013 w całej okazałości

Jest kwasowa poprawność - w smaku ma natomiast - o ile będziemy się wczuwać - trochę dziwnego pierwiastka. Ogólnie wino nie robi imponującego wrażenia. Ale da się wypić na tarasie - do lekkiej sałatki, do lekkiej ryby, jako aperitif czy nawet jako edukacyjna próbka średniego wina. Bo do ideału to Orvieto ma pół drogi.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

 

piątek, 20 czerwca 2014

Biedronka: wino z Sycylii. Białe za 9,99 zł - 4 pkt.

Villa Ducali Bianco 
IGT Terre Siciliane 2013


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 9,99 zł (próbka od Jeronimo Martins Polska)
Do Ideału? - W połowie doskonałe


Już od dziś - 20 czerwca - w Biedronkach festiwal włoskich win. Jakie są? 22 etykiety - w tym dwie tylko znamy już, bo pojawiły się (są obecne wręcz w niektórych sklepach wciąż) jako element dość stały - Sensi Orvieto (teraz jednak rocznik 2013) i Prosecco Porta Leone.

O ośmiu winach, które demonstrowano na degustacji prasowej, już pisałem tutaj. Ale warto opisać także inne wina, poza tamtą ósemką. Tym razem wybór padł na Villa Ducali Bianco IGT Terre Siciliane 2013 za 9,99 zł. Białe i wytrawne, z Sycylii. Butelkowane przez Angelo Rocca & Figli, tyle że na stronie tego winiarza nie ma wzmianki o takim winie. Czyli być może podobne biedronkowe zamówienie, jak Le 20 od Joly. Ale mimo to...

Wino jak okaz za 9,99 zł nad wyraz przyjemne. Nie ma może wybitnej kwasowości jak "zimne" wina białe, ale w sumie jeśli przyjąć, że to okaz z Sycylii, to nie może w nim być kamienności czy wyraźnej stali.

Ale w aromacie są owoce, wprawdzie mętne nieco, ale jest za to ładna budowa, która po ogrzaniu wina (latem nieuniknione) nie odrzuca, jak to w większości okazów za mniej niż 10 zł.

Jest wręcz w aromacie coś fajnego, złożonego, choć ten bukietowy pączek zatrzymuje się w połowie rozkwitu. Gdyby poszedł o krok dalej, mielibyśmy zupełnie inne wino. Ale i tutaj nie jest źle. W smaku dość kwasowe, ale bez przesady. Akurat. Rześkość sprawia, że ładnie będzie pasować do grillowanej ryby.  

Jak na wino, które nie kosztuje nawet 10 zł, nie jest źle. Półmetek do ideału został wyraźnie przekroczony!
 
Cała butelka Villa Ducali Bianco IGT Terre Siciliane 2013

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!
 

wtorek, 17 czerwca 2014

Winne Wtorki - Hiszpan biodynamiczny - 4 pkt.

Parra Jimenez Demeter Syrah 2013

Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - WinnyPrzystanek i 34 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe

Winny Wtorek dziś miał być ekologiczny. Myślicie, że tak łatwo kupić w zwykłym sklepie ot tak, bio-wino? Trzeba popytać, a tu jak na złość nie każde wino ma bio-certyfikat. Na szczęście udało się - dziś Parra Jimenez 2013. Z La Manchy, opatrzony trzema certyfikatami - Demeter (świadectwo, że to biodynamiczne wino certyfikowane przez niemiecką organizację przyjmującą zasady Rudolfa Steinera), Sohiscert i ES-ECO-00-CM (listek z unijnych gwiazdek).

 

Butla pochodzi z winnicy Parra Family, ale co ciekawe, nie ma o nim informacji na stronie winnicy. Jest na niemieckiej stronie www ProBioWein. No cóż, trudno. Zresztą, na kontretykiecie wina kupionego w Polsce są także niemieckie napisy, więc pewnie to wino kupowane przez "niemiecki kanał"…

100 proc. syrah - ale w smaku zmienne.  Nie wiem, jak oni (Hiszpanie) to robią, ale większość ich win ma charakterystyczny pierwiastek - pewne przebeczkowienie. Nie delikatne nuty wanilii,  tylko rodzaj tępego uderzenia w nos. Tu też tego nie brakuje, ale na szczęście nie jest aż tak mocno tępe, jak w riojach reserva za 25 zł (choć cena w Niemczech to właśnie ok. 20 zł). Niemniej, homogenizowany serek waniliowy poczujemy.

Ale potem - jak trochę odetchnie w kielichu, robi się mniej waniliowe. Wychodzą owoce - stanowczo wiśnie i zielona łąka, pełna nagietków i innym kwiatów - raczej o słodkawym, wabiącym pszczoły zapachu.

W smaku? Raczej dotknięcie słodkości na języku, potem już wspomniane owoce, ale gdzieś tam tył atakuje ta beczka, która z zapachu się wycofała. Może właśnie się w smaku ukryła? Ale jak damy pooddychać, to nawet taniny się znajdą - takie wytrawne i pewna kwasowość!


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!


Linki do postów innych wtorkowiczów:

- Nasz Świat Win o winie nazwanym od miecza iberyjskiego wojownika

- Czerwone czy Białe próbowało wina włoskiego, ale...

czwartek, 27 lutego 2014

Portugalka niedoceniona! - 4 pkt.

Dona Carla Douro 2011


Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 14,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonała (4 pkt.)


W owadzim dyskoncie króluje Hiszpania, ale w niektórych placówkach napotkamy jeszcze resztki Portugalii, która znika w szybkim tempie. Dona Carla była w ofercie win na jesień. Wówczas nie zwróciła mojej szczególnej uwagi smakowo, wręcz się zniechęciłem, bo za pierwszym razem trafiłem na korkową butlę.

O dziwo, będąc pod wrażeniem "Zakorkowanych" udało mi się bez problemów wymienić butlę, choć pani kierownik sklepu z rozbrajającą szczerością wyznała, że na "winach to ona się nie zna". Ale od czego paragon! Paragon okazał się kluczem do sukcesu - warto go trzymać.

A wino okazało się zaskakująco dobre, tylko jakoś niczego wówczas o nim nie napisałem. Teraz widok butli na półce zainspirował mnie do powrotu. Kupiłem. Co w nosie? Aromaty nieco dyskretne, cokolwiek ciężkie, ale raczej przyjemne. Są i zioła, i przyciężka ziemia. Gdzieś tam coś na kształt skórki chleba. W ustach drewno, pewna suchość i krótkość.

Winicjatywa określiła to wino raczej "na nie", porównując do win portugalskich sprzed 10 lat. Dla mnie żadna to ujma. Ani ja nie mam 12-letniego wina portugalskiego w piwniczce, a innych Polaków takie wina ma może z 8 osób. Albo już góra 18. Zupełnie mi ich nie szkoda.

Nie szkoda mi, bo Dona Carla wydaje się lepsza niż kilka win z obecnej oferty hiszpańskiej. I tylko ta garbnikowa suchość i krótkość sprawia, że plasuje się gdzieś w połowie mojej stawki. Aczkolwiek z otwartym biletem na wyższe rzędy.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 17 lutego 2014

Włoch z lekka benzynowy - 4 pkt.

Donna Nera Piemonte Albarossa 2010


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent rodzinny
Do Ideału? - W połowie doskonały (4 pkt.)

To taki nieoczekiwany prezent był od rodziny. Ktoś dał im w ramach podziękowań, a może "z wizytą"... Mniejsza z tym. W każdym razie trafił do mnie. Butla przyznam dziwna, nie wiem dokładnie gdzie kupiona, skąd przywieziona. Otwarcie takiej butli to zawsze jak niespodzianka. Ot, takie trochę testowanie w ciemno!
 
Aromaty zaskakująco dobre i przyjemne. Spodziewałem się czegoś dziwnego, a tu jeżyny, troszkę benzyny (albo nafty może nawet), potem czekolada - raczej biała i słodkawa niż czarna, kakaowa. Potem śliwki.

W smaku troszkę gorzej. Z początku wydało mi się jakby cienkie, ale na pewno mocno kwasowe, mocno taniczne. Jakby jeszcze "zielone", niedojrzałe. Całość jednak - jakby mówili znawcy (nie znoszę szczerze powiedziawszy tego słowa): pijalne. Na pięć punktów stanowczo chyba za słabe, ale na czwórkę bardzo mocną zasługuje!
 
Winiacz na 4 pkt. w 7-stopniowej skali

środa, 22 stycznia 2014

Chilijczyk zmienny - 4 pkt.

Chilano Cabernet Sauvignon
Winemaker's Choice Ventisquero 2011
 


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Centrum Wina i 24,90 (próbka dystrybutora)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Zima najlepsza na czerwone wina - szczególnie na takie - na Chilano Cabernet Sauvignon Winemaker's Choice Ventisquero 2011. Czemu zima? Bo to wino otwórzmy i próbujmy, kiedy jest jeszcze zimne!
Trzecie wino z paczki od Centrum Wina.
Na początku - pierwszego dnia - przeżyłem rozczarowanie. A to dlatego, że gdy otworzyłem, miało może z 18 stopni. Wlałem do kieliszka i… na początku w aromacie się pojawia coś jak landryna, słodycz z dużego czerwonego lizaka. Roztaczają się mocne aromaty - nieco za mocne. Może i zwierzęce mokra trawa, Alkohol wyraźnie wyczuwalny, choć wino ma tylko 13 proc. i nie jest za ciepłe.

Ale o niebo lepiej jest poczekać kilka kwadransów. A wino schłodzić nawet do 14-15 stopni. Od razu robi się lepiej! Po godzinie Chilano dochodzi do siebie, przestaje być takie słodko-dzikie. Staje się dostojniejsze - są śliwki i czarna porzeczka, jest z lekka czekoladowe, waniliowe. Landryna znika na szczęście. 
Smak pierwotnie także mocny, staje się teraz bardziej uładzony, ale "charakterek" nie znika. Taniny krążą po obrzeżach mocy, są dyskretne, dobrze wmontowane w ciało wina, nie wyrywają się do głosu.  

Test drugiego dnia Chilano pokonuje zwycięsko. Nie jest tak dobre, jak niemiecki Dornfelder czy włoskie Paccamora, ale za niecałe 25 zł można - aczkolwiek trzeba wykazać cierpliwość - mieć całkiem dobre wino, które zasługuje na miejsce w solidnym środku stawki.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Australijczyk z wyprzedaży - 4 pkt.

Old Man Creek Shiraz 2011

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Marks&Spencer i 19,59 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Przeceny/wyprzedaże styczniowe nie tylko w sferze odzieży, ale i win! W Marks&Spencer też! Ale oczywiście dowiedziałem się o tym przypadkiem, wracając z niedokonanego spotkania towarzyskiego. Czyli po prostu praca w terenie!

Kapslowany (zakrętka) "australijczyk" okazał się ciekawym winem: kolor lekko brązowy, niemal jak stare wino. Aromat mocny, intensywny - są czerwone owoce, ale z taką głębią starej piwniczki, dżemiste, nieco lukrecjowe, pełne charakteru - i lekko ziemiste! Smak? Ciekawy, wyrazisty, pełny, z bardzo lekkimi - o ile w ogóle są tu - taninami. O dość średnim finiszu.

To wino nie kosztuje nawet 20 zł, poprzednio - przed przeceną - kosztowało chyba ok. 25 zł. Nowa cena jest wyraźnie lepsza. Na kolana nie powala, ale do obiadu czy raczej takiego weekendowego posmakowania, przy przymierzaniu zakupionych na przecenie fatałaszków, akurat.

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 28 grudnia 2013

Niemiec bardzo ananasowy - 4 pkt.

Spätlese Rheinhessen 2011


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Tesco i 14,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Dziewięć stopni na plusie! Po prostu czas wyciągać vinho verde, czy kto tam co ma. Ja nie mam. To wyciągnę inny letni "skarb", który się zleżał od lata (tego kalendarzowego) w piwniczce. Spätlese Rheinhessen 2011 z Tesco!

Butla o etykiecie tak "ładnej" jak opakowanie chlorku potasu dla szkolnej pracowni chemicznej. Ale zawartość już zupełnie inna - zero chemicznych doznań.

Najpierw nos atakuje kwiatowy aromat, średnio intensywny, który po chwili przechodzi w ananasowy. I to jaki mocny! Może z domieszką miodu (jak już niemal wyschnie pusta czasza kieliszka), ale bardzo słabego.

Wino takie na pół. I półsłodkie, i półkwasowe. Ale nie sprawia żadnego uczucia odrazy, nieprzyjemności czy absmaku. Nie sprawia też wrażenia wina, którego drugą butlę chce się mieć. Ot, dobre lekkie wino na naszą grudniową wiosnę! Wino, które jest po prostu w połowie doskonałe!

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

czwartek, 19 grudnia 2013

Francuz solidny pod choinkę - 4 pkt.

Grand Theatre Bordeaux 2011




Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent gwiazdkowy i 27 zł (winaimport.pl)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 

Lawina gwiazdkowych prezentów już ruszyła - i oto pierwsze z win otrzymanych przez familię w czasie którejś wigilii (takich firmowych). Co w środku? Hmm, całkiem zaskakująca zawartość - bordoska klasyczna mieszanka merlota, cabernet sauvignon i cabernet franc.

Tania dość Francja, ale za to w pięknym głębokim rubinowym kolorze. Trochę jakby przefiltrowana, ale za to dość aromatyczna - są obowiązkowe czarne porzeczki, jest sporo owocu.

Smak nie zaskakuje czymś niezwykłym, ale jest za to konsekwentny - jest lekka kwasowość, rozwijająca się ładnie na podniebieniu. Alkohol jakby niewyczuwalny (13 proc.). No, może troszkę. Jest beczka w posmaku, ale "taktowna", delikatna.

Wnioski? Czasem w sklepie można trafić lichą Francję. I to w o wiele wyższej cenie. Theatre nie ma się czego wstydzić. Etykietka może wygląda tandetnie, nie wzbudza zaufania, ale to, co w butli, przyjemnie zaskakuje. Śmiało można pić do różnych pieczeni, serów pleśniowych i twardych. Bo to prostu wino w połowie doskonałe!
 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 25 listopada 2013

Serb nieco dymny - 4 pkt.

Portugizer Winarja Mackov 2012


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Fwine i 45 zł (otrzymane od importera)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Importerzy bałkańskich win pojawiają się - chciałoby się rzec - jak grzyby po deszczu. I dobrze. Bo świetne wina z południowo-wschodniej Europy to u nas wciąż rzadkość. A to przecież stosunkowo niedaleko. Niedawno opisałem Ordena Cabernet-Sauvignon, a teraz czas na inne serbskie wino z tego samego regionu Serbii, ale od innego importera - Family Wine Select (Fwine.pl) - Portugizera Winarja Mackov 2012.
Portugizer (portugieser) to szczep popularny w Austrii czy na Węgrzech (tu bywa składnikiem "byczej krwi"). U nas w sklepach rzadko spotykany. Pierwszy kontakt miałem z nim pod nazwą "Modry Portugal" kupionych gdzieś w słowackich sklepach. Pamiętam charakterystyczną cierpkość, lekkość koloru i ogólnie całego wina. I teraz jakbym powrócił do tamtych chwil!

Wino średnio aromatyczne, ale zapach - po dłuższej chwili - dość ciekawy: jest w nim trochę porzeczek, ale też trochę dymu, ziół, boczku. W smaku jest bardzo lekkie, wyraźnie cierpkie. Choć ani za bardzo kwasowe, ani szczególnie słodkie. W finiszu średnio długie, ale ten charakter trudno zapomnieć.
Co jest w nim fajnego? Na pewno to, że to wino jest prostolinijne. Niczego nie udaje, nie zwodzi. Widzę kolor, wącham, piję - wszystko jest spójne. Mniej fajna jest cena - bo za 45 zł można już w niejednym sklepie "zaszaleć", ale z drugiej strony może warto spróbować słowiańskiej produkcji? 
Dobrze komponuje się z serami. I stanowczo zyskuje pod koniec drugiego kwadransa po otwarciu i o wiele lepiej, gdy jest lekko chłodne (zalecana temperatura 12-15 st. C). Bo o ile mamy jako taki listopad, to na pewno będzie lepsze na letnie upały. Oby nadeszły jak najszybciej!
 
Wino na 4 punkty w 7-stopniowej skali

poniedziałek, 21 października 2013

Francuz koniecznie nazajutrz - 4 pkt.

Château Rousset-Caillau 2012



Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 17,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Nie było tego wina na prasowo-blogerskiej degustacji Lidla, ale nie dziwię się dlaczego. Bo gdyby nawet został odkorkowany o godz. 9 rano, a degustatorzy przyszliby w południe, mieliby skrzywione miny. Jako i ja miałem.

Wydało mi się na początku zielone, mocno niedojrzałe, jakbym smakował jakiegoś sikacza i to jeszcze niezdecydowanego. Cierpkie było Château jak tuzin diabelskich kopytek, a może nawet i sto diabłów, ale za to nazajutrz… Pięknie się "przetarło", odetchnęło, ożywiło. Noc spędziło w lodówce, ale potem pooddychało w otwartej butli. Pod wieczór czuć piękne świeże czerwone owoce, pieprzność, troszkę czekolady, odrobinę truskawek (kto pamięta piwo EKU 28, to wie, o czym mówię). W smaku jest lekko taniczne, niedojrzałość złagodniała nieco.
Château Rousset-Caillau 2012 winom trzykrotnie droższym nie dorównuje, ale za 18 złotych możemy naprawdę spróbować dobrej Francji. Można trzymać do 2017 roku podobne. Może będzie fajniejsze. Bo teraz to wino jest w połowie doskonałe.


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali

piątek, 4 października 2013

Hiszpan na słodko czyli grejfrut w miodzie - 4 pkt.

Moscatel de Valencia

 
Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Tesco i 13,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Raz kozie śmierć - pomyślałem, gdy tylko ujrzałem tę butlę w Tesco. Słodkie za połowę stawki dotrzechdych? Hmm… Z jednej strony ryzyko, więc jednego dnia nie kupiłem. Z drugiej jednak marka "Selected by Tesco", co jest raczej pozytywną rekomendacją. Za następną wizytą jednak zaryzykowałem.
Moscatel według znawców daje wina o niskiej jakości - nie postarzymy ich podobno jak francuskich sauternes (fakt - nie miałbym chyba cierpliwości, by kupić butlę wina w Tesco i zachomikować w piwnicy na 20 lat). Na etykiecie radzą, by wypić najwyżej po roku.

Wrażenia? Pierwszy aromat był mega intrygujący. Był tak mocno egzotyczny, owocowy - z grejfrutem na pierwszym planie - że miałem wrażenie, że to jakiś błąd, wada. Że dziki jest po prostu. Czuć nie tylko cytrusy, ale i kwiaty. Aromat na szczęście łagodnieje. Co w tym przypadku poczytuje za plus.
W smaku dominują nuty miodowo-brzoskwiniowe. Trochę żółtych śliwek, konfiturek z mirabelek. A jak to świetnie komponuje się z pleśniakiem rokpolem!!! Ten słodziak świetnie zdaje test nie tylko dnia następnego, ale i czwartego. Mam wrażenie, że nawet tego czwartego zyskuje na manierach, łagodnieje. Jakby grejfrut utonął w miodzie i zostawił tylko wspomnienie w postaci ostrej goryczki w finiszu. I stał się winem w połowie doskonałym.

 
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

środa, 4 września 2013

Portugalczyk dobry solo - 4 pkt.

Pedra Cancela 2010

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 17,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Nowy Świat Nowym Światem, a tu gdzieś na półce w solidnej, pękatej butli portugalska niespodzianka - Pedra Cancela Dao. Wybór winemakerów - głosi etykietka. W biedronkowej ulotce sommelier Tomasz Kolecki-Majewicz zachwala, że to wino to solista, który z dobrą kuchnią też może współgrać. Ja wybrałem wersję solo i… nie żałuję.
Owoce są - ale pierwszego dnia. Rzeczywiście jest świeżo, ale jednocześnie i poważnie. Drugiego już zostaje ta winna powaga. Owoc uleciał w noc. Pedra Cancela staje się ziemistym, nieco ziołowym winem.

W smaku jest niemal dokładnie takie, jakiego przy tych aromatach się spodziewam - solidne, krągłe, ust nie ściąga i apetytu nie napędza. Ale degustując i szukając ideału miałem wrażenie, że brakuje mi w tym winie jakiegoś takiego języczka u wagi, "dynksa", który sprawia, że wino ma to coś świetnego! Na pewno to wino w połowie doskonałe.

 
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

środa, 21 sierpnia 2013

Australijczyk o niezłym aromacie - 4 pkt.

Jacob's Creek Shiraz Cabernet 2010



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Próbka od Pernod Ricard Polska

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Kolejne już, przedostatnie czerwone wino z paczki Pernod Ricard Polska - Jacob's Creek Shiraz Cabernet. Piękny kolor i aromat też. Śliwka, czarna porzeczka, może leśny, gdzieś tam waniliowo-beczkowy trochę. Poważny.
Sprawia, że spodziewamy się orgii po winnym teatrze - pokręceniu kielichem, oblaniu ścianek, delektowaniu się aromatem. Ale… No właśnie, kubki smakowe nie przeżywają tu aż takiej przyjemności, jaką przeżył nos.
Nie powiem, by smak całkiem się rozjechał, ale sprawia wrażenie zbyt delikatnego. Są czereśnie, lekkie taniny dominujące w finiszu, który jest dość krótki. Do eleganckiego grilla w wesołym towarzystwie jest w sam raz.

Za aromat daję śmiało piątkę. Za smak już dwa punkty mniej.

 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

środa, 14 sierpnia 2013

Węgier półsłodki i półdoskonały - 4 pkt.

Balatonboglári Muskotály Cuvée 2012


Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 7,50 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Półupał, to może być i półsłodycz. Muskotály Cuvée z regionu Balatonboglári  to kolejny łup a węgierskiej wyprawy. Półsłodki winiacz przywodzi mi na myśl wino z plastikowego baniaka kupione w egerskiej piwnicy. Z tym, że tamto było bardziej charakterne, bardziej ziemiste…
Tu jest ot, przyjemna słodycz, pozbawiona jakiejś wybitnej - "wibrującej" (jak to piszą niektórzy) kwasowości, ale cząstkowa na szczęście jest. Podobnie jak ananas i brzoskwinie.  W smaku pełne, wspaniale się komponuje z niebieskim pleśniakiem!

Krótkie śledztwo w google wykazuje, że tego wina do Polski nikt nie sprowadza. Pewnie gdyby to robił, stałoby na naszych półkach za 35 złotych. Wówczas byłoby przepłacone. Ale za 7 zł i 50 groszy? Tylko jechać na Węgry i kupować. Bo to winiacz w połowie doskonały.


Winiacz na 4 pkt. w 7-punktowej skali!

niedziela, 11 sierpnia 2013

Węgier z Egeru dziki jak upalne słońce - 4 pkt.

Egri Bikaver Villinger

 


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 11 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Węgierski Eger powitał mnie takim uderzeniem gorąca, że aż przysiadłem. W Polsce też upały, wiem, ale te nasze jakieś oswojone raczej. A tam - dzikość po prostu i gorąco bijące z powietrza, wody (termalnej, a jakże) i ziemi.
Trochę chłodu udało się znaleźć za to w egerskich sklepikach, które nieco obejrzałem pod winnym kątem. I przywiozłem co nieco, by owo dzikie słońce sobie przypominać. Egri Bikawer Villinger stało niepozornie na półce wśród tańszych nieco miejscowych win. Ot, wino za jakieś niespełna 600 czy 800 forintów (chyba, bo z biciem w piersi przyznam, że rachunek zapodziałem). Cena forinta w momencie zakupu? Za 1000 forintów 15 zł 50 gr.

Aromat? Ciekawy, bo bardziej ziemisty niż owocowy. Zupełnie inny niż to, co niegdyś w Polsce sprzedawano pod etykietą "byczej krwi". W nosie czuć kredę, ale też zioła, las, trawę.
Usta są troszkę mniej ciekawe - to wino nieco kwaskowate. Może ta słoneczna dzikość egerskiego słońca? Ale daje się pić nawet z przyjemnością.  Szczególnie do szynki pieczonej w sosie z przywiezioną papryką…

Jakbyśmy my mieli - w Polsce, w sklepach - swoje krajowe wina o takiej jakości nawet za równowartość 18 zł, to ja uznam, że w naszym kraju pełnym głupoty i chciwości "coś pękło i coś się skończyło".  

Winiacz na 4 pkt. w 7-punktowej skali!

wtorek, 30 lipca 2013

Francuz jak zimny, to i fajny - 4 pkt.

Coteaux du Layon 2011



Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Carrefour i 26,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 

Jak rekordowy upał, to niechże już będzie na biało, ech… Lekkie złoto w kieliszku, słodycz - jednym słowem Coteaux du Layon za 27 zł z Carrefoura. Jak jest biała Francja, to czemu nie próbować?
W aromacie jest miło, choć to nie rasowe sauternes. Ale jest pysznie: miód, akacje, ananas, nieco może innego cytrusa. Gdy się nieco ociepla, nie jest już tak dobre! O tym niestety podczas takich upałów trzeba pamiętać w każdej sekundzie.

Gdy zimne, na języku jest pełne, szczypiące. Co najciekawsze, słodycz nie zaburza kwaskowatości - ta jest może średniej wagi, ale jest. I sprawia, że wino nie wydaje się mdłe. Na ciepło pycha ginie.
Trzeba tylko pamiętać o schłodzeniu, bo już na ciepło nie jest tak fajnie. Ale do pasztetów albo ciastek mamy dobre wsparcie, słodkiego winiacza w połowie doskonałego. Oby tylko był zimny!

 
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 22 czerwca 2013

Australijczyk bez landryny - 4 pkt

Najbardziej czerwone z… różowych
 
Jacob’s Creek Shiraz Rosé patrzy na Warszawę
Widok z 22. piętra biurowca WTC w Warszawie to jest coś. A jeszcze gdy ma się świadomość, że gustowny bar jest po prostu… jedną z konferencyjnych sal biura Pernod Ricard Polska, to już zazdrość niejednego chwyta, że tak można mieć w robocie.


Bar? Nie, to sala konferencyjna. Tu się pracuje!

Ale nie o zwiedzanie samego biura chodzi, tylko o zamkniętą degustację dla klubowiczów dotrzechdych.pl australijskich win Jacob's Creek. W Polsce te wina są od dłuższego czasu w sklepach, choć - co przyznają sami przedstawiciele importera - to tylko ułamek oferty tej marki, jaką można kupić w Australii.
Na pewno będzie jeszcze okazja opisać poszczególne wina, teraz tylko o jednym, które zrobiło na mnie wrażenie największe. Może nie jedynie smakiem, ile bardziej… kolorem. Tak, tak, takie damskie podejście.

Jacob’s Creek Shiraz Rosé to chyba najbardziej czerwone z różowych win świata. Nie przypomina absolutnie żadnego z win różowych, które możemy spotkać na sklepowych półkach. No i nie ma tej odpychającego niektórych smakoszy słodkiej, ulepkowatej landryny w aromacie!
Jest troszkę dyskretnych malin (ale bardziej je czuć, gdy trochę się podgrzeje - gorzej jednak się pije) w aromacie, ale w smaku jest bardziej wytrawne. Zresztą, jest ze szczepu Shiraz, który daje mocne (często zabójczo mocne!), mięsiste czerwone wina!

Tu na szczęście nie ma zabójczych mocy, ale jest kompromisowa łagodność. Niektórym klubowiczom nie zasmakowało (zachwycali się innymi, jakże słusznymi smakami), ale ten różowy winiacz schłodzony w te cudowne upały będzie podchodzić i paniom, i panom. Tak na winiaczowe 4 punkty!
Kolor to nie przekłamanie aparatu. Jeszcze różowe czy już czerwone?
 

Wino można kupić w sklepach za ok. 29 zł. Degustowałem na koszt importera