środa, 8 grudnia 2021

Blogerzy w winnej Saksonii - Weingut Klaus Zimmerling (cz. 4)

Winnica, która jest jak kobieta

Rzeźby Małgorzaty Chodakowskiej, żony Klausa Zimmerlinga w piwnicy z winami (fot. Olaf Kuziemka)

Ostatni rozdział wizyty winnych blogerów w Saksonii przypadł na winnice Klausa Zimmerlinga w Dreźnie. Jak na ironię losu, gospodarze byli w tym czasie... w Polsce. Szkoda, może do trzech razy sztuka... 
 
Winnica to dzieło konstruktora maszyn, który na początku lat 90. postanowił zostać kimś innym - winiarzem. Praktykował w Wachau, poznał artystkę z Polski - rzeźbiarkę Małgorzatę Chodakowską i od 1992 r. rozwija winnicę w Saksonii. Dziś to 4,5 hektara - najbardziej imponujące dwie części leżą na bardzo stromych stokach, wznoszących się nad zabudowaniami winiarni. Warto się zmęczyć, by wejść na najwyższe tarasy, bo widok na okolicę jest niezrównany. Na glebie ze zwietrzałym granitem rosną Riesling (także jego odmiana - Roter Riesling), Pinot Gris, Pinot Blanc, Kerner, Gewürztraminer i Traminer.  

Nasza przewodniczka zwraca uwagę, że winnica jest jak kobieta - najwyższe dwa stoki przypominają piersi, część restauracyjna i budowana winiarnia leżą gdzieś w okolicach wątroby, a dom winiarza i jego żony - rzeźbiarki Małgorzaty Chodakowskiej - gdzieś w okolicach pępka. No i na płaskim podbrzuszu rośnie kolejna parcela gron...


Weingut Klaus Zimmerling z lotu drona (fot. Olaf Kuziemka)

O tak, rzeźby są czymś, co od razu rzuca się w oczy po przybyciu do winnicy. Z pozoru ukryte, a jednak na widoku. Kobiety, czasem pary. Zakochane, silne, pełne sprężystości. Wystarczy się dobrze przyjrzeć - obsadzają mocne punkty całej posiadłości. Pierwsze trzy są na budynku kawiarni-sklepu-piwnicy, wchodzącym w ziemię. Kolejna ka kopule nowego budynku, rotundy, która pewnie latem zostanie oddana do użytku. Kolejne pojedyncze rzeźby kobiet stoją w ogrodach - jedna w sadzawce tuż obok rotundy, druga - przy domu i pracowni artystki. A całe ich zgromadzenie w piwnicy!


Można się - tak jak Olaf - rozmarzyć

Fotografie rzeźb są także głównym motywem etykiet win Zimmerling. Każdy rocznik ma inną postać na etykiecie - dzięki temu można je rozpoznać. 

Próbujemy - od Spätburgundera rose 2019. Ma tylko 4 gr cukru na litr, w barwie jest lekko łososiowy. Dwie godziny na skórkach i już wyczuwalna nie tylko bardzo wyraźna owocowość, ale i ciało. W aromacie piękna wiśniowa galaretka. W smaku bardzo ładna kwasowość oraz charakter... białego wina.

Weissburgunder R 2019 (R od erste lage) ma 5,3 g cukru. Owoc z początku schowany, dyskretny, ale całość elegancka, bardzo fajna.

Grauburgunder 2019 R (fot. Olaf Kuziemka)
 
Grauburgunder 2019 R jest już z większym cukrem (8,4 g na litr) - i tu zaczyna się zabawa. Już 12 proc. alkoholu i to bogactwo czuć w strukturze - kolor złoty, pełny szkielet, wciąż ładna kwasowość i świetna mineralność. 

Trzy rieslingi - 2019, 2017 i 2016

Potem czas na trzy Rieslingi z różnych roczników. Riesling 2019 gutswein ma świetny nos - potoczysty, zielony, jabłkowo-cytrusowy. Ma mineralność bardzo wyraźną i bardzo bogaty smak. Całkiem dobra kwasowość, choć nie sięgająca zenitu, ale struktura obiecująca bardzo dobre starzenie.

Riesling 2017 Grosse Lage
Pillnitzer Königlicher Weinberg - z małej butelki (0,5 litra), zrobionej specjalnie dla Zimmerlinga - tu nos jest świetny: las, roślinność, zieloność, brzoskwinie, dojrzałe jabłuszka. Starszy rocznik - 2016 jest jeszcze bogatszy, hedonistyczny wręcz, z nutami suszonych owoców, z lekko zarysowaną, drugoplanową kwasowością i sporym cukrem (ok. 7,9 g). Ale to świetne wino, jeden z najlepszych rieslingów. Nic dziwnego, że po takie wina tu ustawiają się kolejki (22 euro). 

 
Traminer 2019 - różany i miodowy (fot. Olaf Kuziemka)

Na uwagę też zasługują inne wina - Traminer 2019 - żywy i pełny, różany i miodowy zarazem, o strukturze pięknej i smukłej, jeszcze bardziej różany Muskateller 2019 i bardzo fajny Gewurztraminer GG 2016. Tu więcej owoców liczi niż róży. Mocno owocowe, aż przesadnie, w finiszu średnio długie. 


Wnętrze rotundy - jeszcze w trakcie budowy

Zwiedzamy jeszcze nowy budynek rotundy - ma dwa poziomy albo i trzy. Miejsce tu i na dwie sale degustacyjne, i na pomieszczenia biurowe, i jeszcze na ekspozycje artystyczne. Wszystko na tip-top.

Spätburgunder z 2013. To wino dojrzewało 54 miesięcy na osadzie. Jest znakomite! (fot. Olaf Kuziemka)

I kończymy imponującym musującym winem - Spätburgunderem z 2013 roku. 54 miesięcy na osadzie. Niesamowite wrażenia. Bogate, herbaciane, tlenione, chlebowo-drożdżowe. Z nutą skórki z ciemnego chleba-razowca. Z bardzo wysoką kwasowością. Znakomite ukoronowanie całej naszej saksońskiej wyprawy!


Choć dzień już chłodny, gości w winnicy nie brakuje 

Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję zwiedzić Saksonię, nie wahajcie się - świetne okolice i jeszcze lepsze wina czekają!  

Wrażenia z poprzednich wizyt:

U Karla Friedricha Austa - gdzie Spaetburgunder otwiera się późno 

Z wizytą u księcia zur Lippe w Schloss Proschwitz

W królestwie saksońskich musiaków - Schloss Wackerbarth 

Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina 

Tak swoje wrażenia z wizytu u Zimmerlinga opisał Jerzy w Winne Okolice

A tak Olaf w Exumagu 

czwartek, 2 grudnia 2021

Blogerzy w winnej Saksonii - Schloss Wackerbarth (cz. 3)

 W królestwie saksońskich musiaków

Schloss Wackerbarth z lotu drona. Pałac w lewym dolnym rogu, powyżej wspaniały ogród, powyżej - wśród winorośli na tarasach - górna kaplica, gdzie udzielane są śluby (fot. Olaf Kuziemka)

Po wizytach u Karla Friedricha Austa oraz u księcia zawiadującego Schloss Proschwitz przyszedł czas na największą z saksońskich winnic. Tu kiedyś - za potęgi Sasów - był dom ówczesnego marszałka, gubernatora i budowniczego barokowego Drezna Augusta Christopha Grafa von Wackerbarth. Dziś to własność należącej do landu spółki. Schloss Wackerbarth to z pewnością jeden z najbardziej rozpoznawanych producentów win musujących u naszego zachodniego sąsiada. W Radebeul - między Miśnią a Dreznem położona jest imponująca tarasowa winnica, u której stóp rozciąga się imponujący ogród - tu setki mieszkańców i turystów mogą wypoczywać przy kawiarnianych stolikach na trawie. Poniżej stoi barokowy pałac. Obok nowoczesny pawilon z betony, szkła i stali - w nim mieści się wytwórnia wina, biura oraz sklep.

Tu się odpoczywa i oddycha! Nikt się nie przejmuje czarnymi chmurami, które zasnuwają niebo (fot. Olaf Kuziemka)

Schloss Wackerbarth to wspaniały przykład miejsca, gdzie krzewi się kulturę wina. Może i masowy producent - bo powstaje tu rocznie ponad 600 tys. własnych win, ale produkcja to nie wszystko. Jest też produkcja dla mniejszych winiarzy oraz jest show!

Stal, beton, najwyższa higiena - to światowy standard produkcji wina (fot. Olaf Kuziemka)

Zwiedzić można nie tylko winnicę, ale na pokazowym poletku obejrzeć także różne odmiany winorośli. A nawet ich spróbować - gdy są jeszcze owocami, a nie kroplą wina. Organizowane są wycieczki po nowoczesnej winiarni, gdzie - jeśli mamy szczęście i trafimy na odpowiednią porę roku - przez szybę można oglądać produkcję wina. A jak ktoś nie ma na nic ochoty, może posiedzieć przy stoliku na ogrodowych tarasach, tuż poniżej winorośli...

 
Beczki i tysiące butelek z winem musującym czekającym na swój czas (fot. Olaf Kuziemka)

W piwnicy - podczas szczególnego seansu "dźwięku i światła", które odbijają stalowe ściany olbrzymich stalowych kadzi - przewodnik opowiada jak poszczególne składniki wina łączą się w symfonię, która właśnie wtedy brzmi w całej swojej pełni, swojej krasie. Dźwięk orkiestry spływa z sufitu, pod którym stoją kadzie, beczki i stojaki pełne leżakujących butelek pełnych musujących win. 

 
 
Osad - praźródło szampańskich aromatów - gromadzi się w szyjce butelki. Szyjka zostanie potem zamrożona, a osad, zestalony w lód, wyrzucony. Na szczęście aromat pozostanie w winie

Tak ustawionych, by każdy mógł zobaczyć gromadzący się w szyjkach drożdżowy osad, ale i na własne oczy zobaczyć jak obraca się butelki, by osad spływał coraz niżej i niżej. W sąsiedniej sali stoją żyropalety, maszyny, które wyręczają człowieka w uświęconej wielowiekową tradycją pracy. Nie pomylą obrotów, nie przekręcą wina za wcześnie lub za późno... Cóż, nowoczesność wszędzie się wkradnie.

Żyropalety. Wyręczają człowieka w pracy, którą uświęcają setki lat tradycji (fot. Olaf Kuziemka)

W sklepie - gdzie można kupić pamiątki z tego miejsca, regionalne specjały, szkło i wina - zaczynamy degustację właśnie od musujących okazów. 

1836 Hommage Au Bussard

Na pierwszy ogień 1836 Hommage Au Bussard (z fr. hołd dla Bussarda) - wino zrobione na cześć 180 lat tradycji wina musującego w Saksonii. Tu grona Rieslinga, Scheurebe, Weissburgundera i Kernera. Klasyczna fermentacja w butelkach plus dojrzewanie przez 18 miesięcy. Musiak ma lekki owocowy aromat z tłem z brzoskwini. Dobry na aperitif. Cena - ok. 15 euro.

Dwa musujące pinoty - 2016 Brut Nature i 2016 Brut

Wackerbarth Pinot 2016 brut - w środku trzy pinoty - blanc, gris i noir. Oczywiście w wersji blanc de noir. Ostre, żyletkowe, wciąż świeże, w aromacie eleganckie i naładowane aromatami bardziej jabłek i cytrusa niż skórki od chleba. Pewnie na to jeszcze jest czas. Ale za to wyraźna słodycz niż w Brut Nature - bo tu mamy do czynienia z winem bogatszym, bardziej kremowym, chlebowym, z charakterystyczną szampańską brioszką. Przy tym wciąż bardzo świeże wino, choć już niemal 6-letnie!

Wackerbarth Traminer 2019 ma ogromne bąble (fot. Olaf Kuziemka)

Wackerbarth Traminer Trocken 2019 to dopiero król aromatu! Gama bukietu niczym w gewurztraminerze, z wielkimi, bardzo wielkimi, bąblami. Wydaje się słodszy niż jest. Ma 16 gramów cukru na litr, ale także bardzo dobrą strukturę. To oleiste wino, które musi być mięsiste. Cena - ok. 25 euro.

Wackerbarth Riesling 2019 - w królestwie długowieczności

Na przeciwnym biegunie stoi Wackerbarth Riesling 2019. To wino o bardzo dobrej kwasowości i bardzo drobnych bąbelkach. Żyletkowy, ostry, charakterny. Ma bardzo długi finisz i jest świetnie zbudowane. Kompletne wino musujące. W dodatku ze sporym potencjałem do dojrzewania. W sklepie za ok. 18 euro.

Spokojny - już bez bąbelków - Wackerbarth Riesling Trocken 2019

W ofercie producenta są także wina spokojne. Nie mamy czasu spróbować wszystkich, wystarczy nam kilka. Wackerbarth Riesling Trocken 2019. W nosie typowy delikatny Riesling. Wydaje się, że ma sporo cukru, ale... ma go zero. Grona mocarne, całkiem mięsiste. I jest całkiem wysoka kwasowość (7 g).

Edition Paradise 2019 - to piękne wino spod znaku dojrzałego jabłka i białego melona. W smaku lekka słodycz. Ale ogólnie piękna elegancja.

 
Wackerbath Goldener Wagen Traminer Spätlese 2019

Wackerbath Goldener Wagen Traminer Spätlese 2019 - to już coś dla amatorów słodziaków. 25 g cukru na litr. Mały kwas (ok. 5 g), ale jeszcze wyczuwalny. Ładny finisz. Aromat jednak lekko wycofany - jest tu sporo kwiatów i białych owoców.

Jest też coś dla amatorów petrolowych rieslingów, które nie rujnują kieszeni (17 euro za butelkę 0,5 l). To Wackerbarth Riesling Auslese 2018. W kieliszku lekkie złoto. W aromacie początkowy petrol, świetna słodycz i bardzo kwasowy finisz. Nic dziwnego - kwasu jest tu ponad 8 g!

Jeżeli tylko będziecie mieli okazję tu zawitać, spróbujcie oczywiście bąbelków, ale nie zapomnijcie o tym, co spokojne!

Tu mieści się sklep z mnóstwem atrakcji

Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina

Tak wina z tego zamku odebrał Jerzy z Winne Okolice

A tak Olaf z magazynu "Exumag"

 

 

środa, 24 listopada 2021

Borpince: nowości winne i kulinarne w centrum stolicy

Nowe wina i menu w Borpince

 

Restauracja Borpince w centrum stolicy to jeden z zakątków, gdzie możemy nie tylko spróbować węgierskiej kuchni, ale i napić się porządnych win - które ciężko znaleźć w sklepach, czasem nawet specjalistycznych. Duża zasługa szefowej - półwęgierki Beaty Trón-Nowak, sommeliera Dawida Rosińskiego oraz szefa kuchni Jarosława Ogonowskiego.

Ostatnio miałem przyjemność uczestniczyć w panelu degustacyjnym, podczas którego próbowaliśmy nowych smaków - zarówno winnych, jak i dopasowanych do win kulinariów. Niektóre z dań mają trafić na stałe do karty - oby tak się stało!

 

Pierwszą propozycją - i to bardzo uniwersalną, bo współgrającą z winem musującym (napisałbym nawet - szampanem, ale przypominam, jesteśmy w kręgu węgierskim), jest sorbet z winogron oraz musujący Kreinbacher Brut Classic non vintage. Wino na tyle uniwersalne, że może być zarówno podawane przed posiłkiem, jak i w trakcie, jak i na koniec. Podobnie zresztą dość wytrawny, złamany ziołową nutą sorbet. "Musiak" z regionu Somló - zrobiony z Furminta, Chardonnay i Pinot Blanc - ma maleńkie bąbelki, dość dyskretny posmak świeżej skórki od chleba, bardziej jet jednak cytrusowy, czysty i ma długi finisz. Kwasowość całkiem przyjemna, jest także spora mineralność. Na początku, gdy jeszcze jest dość chłodny, nie czuć, że Furmint gra tu główną rolę. Z potrawą jest cudownie słodki.


Furmint w wydaniu tokajskim to cudowny szczep - dający wina o całej szerokości spektrum, od miękkich po ostre, od cytrusowych, po zółto-jabłkowe. Ale w Somló - regionie położonym na zachodzie Węgier, ma już inny charakter - ten w Kreinbacher Furmint Selection 2017 przypomina raczej rieslinga. Jest petrolowy, wciąż szczupły, może troszkę zielony, łodygowy, choć spędził 8 miesięcy w beczce francuskiej i węgierskiej. Po chwili, gdy przyzwyczajamy się do petrolowych nutek, czuć cytrynę i nieco grejpfruta, jabłko oczywiście też. Lekko dymne. I to bardzo dobre połączenie z seviche z suma z zielonymi jabłkami i kaparami. Świetne wino o mega długim finiszu.


Jakie wino podać do wieprzowiny? Do delikatnej polędwicy gotowanej przez pięć godzin techniką sous vide z fasolką i crunchem z pietruszki posypanym solą? Vylyan Pinot Noir Villàny 2017. 

 

Wino dość ciemne jak na PN, ale czuć truskawkę i dojrzałą wiśnię. Mimo że to praktycznie 5-letnie wino, to wciąż o wysokiej, fajnej kwasowości. Jest lekko beczkowe - ale zupełnie nie intensywnie, lekko muśnięte. Wino ładnie współgra z mięsem - no i otwiera się wciąż i wciąż...


Ten sam producent, inny szczep (Syrah) i dwa lata starszy rocznik to wino do mostka z szarego bawołu z truflą i fioletowymi ziemniakami - Vylyan Syrah Villàny 2015. Tu w aromatach dominują jeżyna i jagoda. Po pewnym czasie pięknie czuć wiśnię. Tanina już zeszlifowana na dość gładko, choć całkiem wyraźna. Wino pieprzne, z lekką paprykową końcówką. Bardzo ciemne, ma 13 proc. alkoholu. Ale jest potoczyste, jak to się mówi - "pijalne". Mięso świetne zrobione, sos gęsty i słony, fioletowe ziemniaki ładnie uzupełniają potrawę.


Na koniec czas na deser - trufla kasztanowa ze świeżą figą. Całość zapiekana w małej kamionkowej miseczce. Do tego Apatsagi Infuzio 2018. (jest w ofercie Rafa Wino). Wino znakomite. Ze szczepów Merlot i Cabernet Franc. Całość jak dobre bordeaux. Mimo że zdekantowane jakąś godzinę przed degustacją, to wciąż się otwierające. Tu słodka wiśnia z wędzoną śliwką, w smaku może nie słodycz, ale spora koncentracja. Jest jeszcze trochę skóry, jest piernikowość, jest wędzony boczek, anyż i cynamon, ciepło. Bardzo intensywny smak. To wino piłbym także do głównego dania, ale z deserem także świetnie się komponuje.

Degustowałem na zaproszenie restauracji Borpince.



wtorek, 23 listopada 2021

Włoskie bąbelki i dwa węgrzyny z Rafa Wino - na grudzień

Prosecco na sylwestra, węgrzyny na święta!  

Często żałuję, że w Polsce to niespotykane - małe (no, względnie małe) butelki z winem, które akurat wystarczą na dwie osoby i dwa kieliszki. W sam raz na kameralną degustację. W takiej właśnie butelce spróbowałem półwytrawnego prosecco z oferty Rafa Wino - Marsuret Prosecco Extra Dry Il Soller.

 

Extra Dry nie oznacza, że prosecco jest "bardzo wytrawne". Słowo "extra" raczej trzeba potraktować w znaczeniu niemieckim tego słowa, czyli "z dodatkiem (słodyczy)" - tak, bo Il Soler jest półwytrawne i to w bardzo przyjemny sposób. Po otwarciu widać małe bąbelki, które utrzymują się całkiem długo. W aromacie pojawiają się melony i jabłka - takie bardzo wyraźne, emanujące zapachem świeżo obranych skórek z żółtego jabłka. Są też echa zapachów gruszki. Całość zostawia w ustach bardzo fajny finisz owocowy. W samej końcówce gdzieś daleko pojawia się tło z gorzkiego grejpfruta. Wino, którym można spokojnie uczcić nadejście Nowego Roku! W grudniu dostaniecie je z 10-procentowym rabatem.

 

Bycza krew z Egeru cieszyła się w Polsce kiedyś dziwną sławą. Kto pamięta dawne czasy, będzie miał skojarzenia z wodnistymi kwasiorami. Podobne skojarzenia ma ten, kto będąc na Węgrzech ograniczy się jedynie do win po 500 forintów (czyli jakieś 6,50 zł). Ale to historia. Bo oto tu, w przypadku St Andrea Áldás Egri Bikaver Superior 2019 mamy do czynienia z jednym z najlepszych współczesnych wcieleń egerskiego klejnotu.

Po otwarciu nie pijcie od razu. Wlejcie do karafki, poczekajcie aż trochę pooddycha. Potem - po jakichś dwóch godzinach - rozpocznie się zabawa. Czego tu nie ma! W aromacie jest jeżyna, skóra, drewno, nuta mokrego tytoniu, ściółka leśna, pewna ziemistość i pieprzność. Może jeszcze czarna czekolada. W smaku ładna kwasowość uwydatniająca się pod koniec podniebienia. Jest też w finiszu trochę zielonej szypułki, ale w eleganckim znaczeniu. W smaku jest także elegancko - garbniki jeszcze wyraźne, czuć tarcie na języku, ale z czasem będą mięknąć. Wino warte potrzymania dwa - trzy lata. Jeśli tyle czasu nie macie, i tak warto kupić, bo to naprawdę rewelacja dostępna w przedziale poniżej 60 zł. Tylko pamiętajcie o napowietrzeniu! Do mięs, ale i bez niczego - znakomite.


Także w grudniu przeceniona będzie gratka dla amatorów słodziaków z Tokaju - Pelle Pince Zsofia cuvée 2018. Z charakterystycznych dla Tokaju szczepów - furminta, hárslevelű i sárgamuskotály. Ma 129 g cukru i całkiem ładną kwasowość. Piękny złoty kolor i oleistą strukturę. W aromacie nie ma zawodu - są kandyzowane egzotyczne owoce cytrusowe, pigwa. Jest też słodkie jabłko i też pojawia się w finiszu lekko gorzkie zakończenie, przyjemnie rozgrzewające. Bardzo dobre słodkie wino o długim zakończeniu. Do szarlotki na ciepło po prostu bomba!
 

Wina degustowałem dzięki uprzejmości importera Rafa Wino. W grudniu kupicie je z 10-procentowym rabatem (linki przy każdym winie), a 30 listopada w warszawskiej restauracji Źródło degustacja m.in. opisanych okazów.



sobota, 20 listopada 2021

Hungarian Wine Roadshow: Hilltop na lato; słodkie biele i wytrawne czerwienie na jesień

Rajd po węgierskich winach


Niedawna stosunkowo wystawa win węgierskich Hungarian Wine Roadshow była okazją, by przypomnieć sobie o kilku winach, które już niegdyś próbowałem i zapoznać się z takimi, które jakoś mijałem.

Z winami Hilltop z Panonii miałem okazję zetknąć się w podczas urodzin Fermentu. Wina Hilltop są od pewnego czasu spotykane w polskich sklepach, ale te z podstawowej linii zwracają uwagę swoją konsekwentną szatą graficzną - każda nazwa i grafika ma inny kolor, a na etykiecie głównym motywem jest nie wyspa czy mapa parcela w gronami, ale profil aromatyczny zawartości danej butelki.


 
Hilltop Sauvignon Blanc

Tak, powyższe zdjęcie nie może mylić - lato to dla Hilltop Sauvignon Blanc najlepszy czas. Zdjęcie zrobiłem podczas urodzin Fermentu w lipcu. Na kieliszku i szkle butelki widać rosę, bo wino było doskonale schłodzone. Jakieś 6-8 stopni przy ok. 30 stopniach na zewnątrz. I to jest świetne wino na takie warunki. Jest zieloność, jest świeży agrest, trawiastość, jest zielona kwasowość. Nie ma tu specjalnej głębi, ale szczerze mówiąc w takim winie bym jej nie szukał.  

Hilltop Irsai Olivier - tu również podobne nuty - tyle że mniej trawiaste, bardziej idące w jabłka i brzoskwiniowość. Świetna propozycja na letni, wciąż gorący, wieczór.

 
Hilltop Cserszegi Fűszeres 2020

Z kolei Hilltop Cserszegi Fűszeres 2020 to już eksplozja tropikalnych owoców. Aromat od razu pod znakiem dojrzałej cytryny, może lekkiego warzywnego ogródka, pewnej tłustej zielonej trawy. Struktura także przyjemna - oleista. To chyba najlepsze z białych win podstawowej linii Hilltop.

Hilltop Chardonnay 2020

Przed degustacją Hilltop Chardonnay 2020 miałem pewne obawy, bo Chardonnay w taniej odsłonie często wieje nudą. A tu, proszę - bardzo ładny złoty kolor. Sugerujący wręcz, że wino będzie nawet i złożone. I oto... nie jest źle. To, co dziwi najbardziej, to bardzo wysoka kwasowość. Takiej bym się tu nie spodziewał. Ale po kolei - w aromacie jest nieco miodu, wosku, białego melona, nieco zielonej świeżości. W ustach struktura oleista, przyjemna - no i ta kwasowość, której jest sporo. Bardzo dobre wino, szczególnie do tłustych słodkowodnych ryb!

Dwa okazy Tokaju z wytwórni Grand Tokaj robią bardzo dobre wrażenie. To Grand Tokaj Kesoi Arany Sweet 2017 z linii Grand Selection oraz Late Harvest Grand Tokaj z linii Premium (importerem jest Dom Wina).

Grand Tokaj Kesoi Arany Sweet 2017

Pierwsze jest lżejszym winem o aromatach miodowo-gruszkowych, podbitych woskowym tłem, z bardzo przyjemną, niezbyt wybujałą kwasowością. Drugie zaś, o etykiecie premium, bardziej pachnie tropikalną nutą.

Grand Tokaj Late Harvest 2018

Piękny zloty kolor, w nosie dyskretny kandyzowany ananas, może też słodki melon. Kwasowość niezbyt wielka, ale całkiem przyjemna. Bardzo dobre wino na czas taki jak teraz - paskudną jesień.

Csite Toplec Edes Tokaj Furmint 2017

Csite to niewielka (1,5 ha) winnica z produkcją od 2009 r. Wina robione są w technologii o niskiej interwencyjności - bez pestycydów, grona wyciskane tradycyjnymi prasami koszowymi itp. Toplec Edes Furmint 2017 to wino o pozornie lekkiej słodyczy (95 g cukru, ale kwasu mamy 7,1 g), o dość wyraźnych ananasowych i jabłkowych aromatach, z woskowym echem. Całość bardzo fajnie utrzymana.

Hilltop Merlot Rosé

Hilltop Merlot Rosé jest wytrawne - pachnie ładną całkiem truskawką i poziomkami, a w smaku dość spora kwasowość. Pije się przyjemnie, tym bardziej gdy właściwie schłodzone. W finiszu pojawia się lekka goryczka.

Chateau Teleki Villanyi Merlot 2017

Chateau Teleki Villanyi Merlot 2017 to Merlot nieoczywisty. Więcej tu nut dymnych niż czysto owocowych. Pewnie przyczynił się do tego wiekowy już dość rocznik, ale całość zdecydowanie jeżynowo-czekoladowa, z małą pieprznością. Taniny przyjemne, już lekko wtopione.

Vida Peter Hidaspetre Kekfrankos 2018

Vida Peter Hidaspetre Kekfrankos 2018 to wino z Szekszardu, ze szczepu Kekfrankos (czyli Blaufränkisch). Znakomita propozycja na jesienny wieczór. Jest tu pewna lekkość, ale i bardzo ładna złożoność. Jest jeżyna, jest śliwka, są piękne jeszcze leciutko szorstkie taniny, jest pewna ziołowość i zieloność. Wina importuje Rafa Wino.

Esterházy Etyeki Kúria Red 2017

Esterházy Etyeki Kúria Red 2017 to też imponujący przykład niepozornego wina, które wraz z czasem będzie ewoluować w jeszcze piękniejszą stronę. Już teraz jest przyjemnie jeżynowo-pieprzne, taniczne, a stanie się bardziej miękkie, szerokie za kilka lat (tu też import Rafa Wino).


 
Kövilla Villányi Franc 2017

Podobny los czeka Kövilla Villányi Franc 2017. Dziś to wino spod znaku bogactwa aromatów - są tu jeżyna, jagoda, skóra, wędzony boczek, wędzona śliwka, w smaku tylko jakby nieco krótkie, z pewną przepaścią i leciutkim zawodem na podniebieniu. Bo oto przełykamy, a tu lekkie dość ciało. Potem, w finiszu, pojawia się tanina mocna, jeszcze niezintegrowana. Ale za 3-4 lata to będzie tu wszystko fajnie grało!

 

Wina otrzymałem od Winicjatywy, która była organizatorem Hungarian Wine Roadshow



wtorek, 16 listopada 2021

Blogerzy w winnej Saksonii - z wizytą u księcia w Schloss Proschwitz (cz. 2)

Jak Weißburgunder i Spätburgunder, to tylko z księciem!

Blogerzy z księciem Georgiem zur Lippe. W kieliszkach Weißburgunder (fot. Olaf Kuziemka)

Po wizycie w posiadłości Karla Friedricha Austa czas na ponowne - po czterech z górą latach - odwiedziny w Schloss Proschwitz. Najbardziej chyba znanego producenta win w Saksonii. Jeśli wstąpicie do dowolnego sklepu z winami w tym regionie, idę o zakład, że znajdziecie tam wina Proschwitz. W kwietniu 2017 r. o powrocie rodziny do Saksonii, pierwotnej niechęci władz regionu, nieufności miejscowych, żmudnym odzyskiwaniu majątku (drogą kosztownych wykupów) oraz oczywiście o winach opowiadała nam księżna Alexandra zur Lippe. A tym razem mieliśmy szczęście porozmawiać z samym księciem Georgiem. W jednej z komnat rodowego barokowego zamku w Proschwitz, a nie pobliskim Zadel, gdzie pozostał tylko książęcy hotel.

Barokowy pałac Proschwitz - od strony ogrodu (fot. Olaf Kuziemka)

Z księciem po raz pierwszy miałem okazję zamienić parę słów, gdy prezentował ofertę podczas degustacji win niemieckich. Wtedy, w Warszawie, było ogólnie o życiu, uprawach, a teraz - w Saksonii - o początkach pracy księcia w biznesie, jego studiach rolniczych, pracy w firmie, którą dziś byśmy określili jako "informatyczna", żmudnej odbudowie rodowej dumy - barokowego pałacu na zboczach Łaby i odbudowie winnicy, która jest jak sen o powrocie winnej potęgi tego regionu z czasów Sasów. 

W końcu przyszła kolej na wina - począwszy od pierwszego musującego (na pierwszym zdjęciu) - Weißburgundera brut. Kieliszek wina z księciem na powitanie to jest to! Wino świeże, o średniej wielkości bąbelkach, lekko kremowe, o całkiem sporej kwasowości i przyjemnie długim - idealne na aperitif, serów i białych mięs. 

Goldriesling - duma winnicy i sztandarowe wino, będące swoistym punktem odniesienia dla win białych - w aromacie z nutami cytrusowo-jabłkowymi, z całkiem wyraźną kwasowością i ładnym finiszem. Szczep Goldriesling powstał pod koniec XIX wieku w Alzacji, ale największą popularność zdobył właśnie w Saksonii - Proschwitz jest bodaj najbardziej znanym producentem win z tej odmiany.

 
Goldriesling Trocken (fot. Olaf Kuziemka)

Degustację czerwieni rozpoczęliśmy od Fruhburgundera Erste Lage z parceli Kloster Heilig Kreuz (na południowym brzegu Łaby) o bardzo delikatnej strukturze i pięknie wtopionym owocu. Owoc nieco cofnięty, z wtopioną już doskonale beczką. Całość przywodzi na myśl Pinot Noir (Fruhburgunder to pokrewny szczep PN, zwany czasem Pinot Madeleine), choć jest bardziej miękka, bardziej jednolita niż Spätburgundery (Pinot Noir).    

  

Fruhburgunder Erste Lage Kloster Heilig Kreuz

Co do Spätburgunderów - to mieliśmy okazję spróbować ich z trzech roczników. Najmłodszy, Barrique 2018 - to świeże jeszcze wino o wyraźnym aromacie maliny i wiśni. Wiśni świeżej, kompotowej, pestkowej. Wino, któremu jeszcze potrzeba czasu, bo picie dziś nie sprawia wyraźnej przyjemności. Cena w winiarni - 29,50 euro.

Spätburgunder Großes Gäwachse 2018

Rocznik 2017 już pokazuje zmianę ewolucyjną - tu wino wciąż ciemne w sukni, ale aromat idzie już delikatnie z kierunku owocowego w stronę piwnicy, w kierunku nut skórzanych, choć oczywiście owoc jest tu wyraźnie obecny. Całość jest świetnie ułożona i podlana bardzo ładną dawką kwasowości. Cena już wyraźnie wyższa - 44 euro.

Spätburgunder Großes Gäwachse 2017

Wino jeszcze o dwa lata starsze już pokazuje najpiękniejszą stronę Pinot Noir. Rocznik 2015 to scena, z której przykurzony jakby owoc zszedł za kulisy, ustępując miejsca zamszowej skórze, nutom suszonego mięsa, lekko wędzonego boczku. Tu całość już świetnie się stopiła w jedność. To już wino, które warto mieć w swojej piwniczce. Wciąż zachowana całkiem spora kwasowość pozwala cieszyć się winem i patrząc na etykietę wspominać zrealizowane marzenia pogodnego księcia z Saksonii!

Spätburgunder Großes Gäwachse 2015. Klasa!