wtorek, 28 października 2014

Rioja - wino znienawidzone czy kochane?

Od ściśniętej beki po...
ziemię z esencją owocu

Degustację prowadziła Ewa Rybak z Magazynu Wino. Maciej Nowicki z Winicjatywy napełniał kielichy

Grand Prix Magazynu Wino 2014 - wielka impreza w Zamku Ujazdowskim w Warszawie - było okazją nie tylko do zapoznania się z ofertą nagrodzonych winiarzy, ale także spróbowania win i posłuchania o winach niezwykłych - choć przez niektórych znawców - dyplomatycznie to określę - niecenionych. Bo dziś w dobrym tonie są widziane wina bardziej owocowe, troszkę dzikie i nieokrzesane, wyjątkowe ze względu na miejsce (siedlisko czyli terroir) niż wina techniczne, nieco staroświeckie...

Rioja w kwietniu. Stoimy w słońcu, a daleko w górach śnieg!

Rioja. W wydaniu czerwonym. Wino w Polsce popularne (hiszpańskie są w czołówkach sprzedaży), ale powszechnie kojarzące się z "zabitą dębowymi klepkami" niezbyt wykwintnym napojem, najczęściej w przysłowiowej cenie do 3 dych. 

Ale Ewa Rybak pokazała - dochodząc krok po kroku - jak bardzo "znawcy" mogą być w błędzie. Pierwszym winem było Macan 2011. Młoda rioja, trzyletnia zaledwie, będąca nowym wspólnym projekt winiarskich sław - Benjamina Rotschilda (z Bordeaux) i Vega Sicilia (Ribera del Duero).


Wspólny projekt winiarskich sław - Baron de Rotschild i Vega Sicilia
 
Jak to na Hiszpanię przystało - produkcja niezbyt butikowa. 110 hektarów winnic, w których uprawia się wyłącznie szczep tempranillo, wiek krzewów od 35 do 90 lat. Dopiero weszło na rynek.

14-15 miesięcy w beczkach z dębu francuskiego (60 proc. to beczki nowe), potem dopiero decyzja czy to, co beczki opuszcza jest winem Macan czy też winem Macan Classico. Cena 50 euro z butelkę, ale w niej jeszcze młodość, płochość. W smaku dość drewniane, choć tanina jest ładnie już związana. Pachnie ładnie, choć jest ściśnięte. Według Sławomira Chrzczonowicza (Winkolekcja) ma trochę nieprzyjemne zapachy na początku. Może i ma, ale ulatują i pozostawiają nieco kredowe echo. Zostawiam w kieliszku do końca degustacji - by obserwować, jak się zmienia. A zmienia się wyraźnie!

Bodegas Roda I 2007

Troszkę bardziej otwarte było wino Bodegas Roda I 2007 klasy Reserva (czyli 3 lata dojrzewania, co najmniej rok w beczkach). To już bardziej otwarte, kwasowe, gliniaste. Owoc w aromacie trochę na podbudowie marcepanu, trochę na nucie lukrecji. Ale taniny są ładnie osadzone (import Mielżyński - butla za 206 zł).

Lopez de Heredia Vina Tondonia Reserva 2002

Trzecie wino to Lopez de Heredia Vina Tondonia Reserva 2002. To już jest coś ładnego. To już jest wino, w którym beczki (w wydaniu znanym z tanich win) nie mamy. Tu jest już ciekawa balsamiczna nuta, w charakterze staje się nieco pokrewne włoskim wino. Tu jest też duża kwasowość. Coś jest w tym winie starego, zmurszałego - okazuje się, że to styl produkcji. To nieco staroświeckie wino produkowane jak w latach 80-tych. Tylko, że mi się to wino cholernie podoba :). Niech obok sobie sarkają...
 
Bodegas Muga Gran Reserva 1994
 
Czwarte wino to Bodegas Muga Gran Reserva 1994. Grona zerwano w czasach, gdy byłem jeszcze na studiach. W winnicy nie używa się stalowych kadzi. Beczki robi czterech bednarzy, z czego jeden robi wielkie kadzie dębowe do fermentacji. W takich 210 kadziach fermentują grona tempranillo (80 proc.), garnacha, graciano i mazuelo (20 proc.). A potem leżakują 4 lata w beczkach z dębu francuskiego (większość) i amerykańskiego. 
Co wychodzi po tylu latach? Wciąż piękna kwasowość, lekkie balsamiczne akcenty, skóra. Tu widać, że owoc z ziemią pokonały beczkę! Importerem jest The Fine Food Group
 
La Rioja Alta 904 Gran Reserva 1995
 
Ostatnim winem - które wydało mi się także świetne - była La Rioja Alta 904 Gran Reserva 1995. Powstała z 40-letnich krzewów tempranillo (90 proc.) i graciano (10 proc.). Nad procesem produkcji czuwają enolodzy z Francji. Beczki (słabo ją czuć) pochodzą z tutejszej produkcji, a wino leżakuje w nich 49 miesięcy, a potem jeszcze 4 lata w butelkach, nim dostanie się na rynek. Jest ziołowe i to mocno! Czuć jeszcze czekoladę i kandyzowane owoce... Szkoda, że to wszystko takie drogie...
 

 

piątek, 24 października 2014

Portugalska oferta w Biedronce - na listopad 2014 r.

Portugalia czyli czerwień górą

Większa część win prezentowanych w czwartek

Winna portugalska oferta owadziego dyskontu na listopad - czyli na miesiąc chłodny - zdominowana już nie przez rześkie biele, ale czerwień. Na 25 win, które mają na biedronkowych półkach stanąć od 30 października, aż 19 to wina czerwone. Amatorzy różu znajdą jedną sztukę, a bieli - 5. Z czego Marques de Borba to spadek z poprzednich ofert. Z win czerwonych znajomych jest też 5 win. Miałem okazję spróbować 8 win z nowego zbioru. 

Pinho Real Vinho (13,99 zł)

Pinho Real Vinho (13,99 zł) ze szczepu Loureiro to rześka propozycja dla amatorów kwiatowo-cytrusowych nut. W smaku nie sprawiło wrażenia półwytrawnego wina (tak jest sklasyfikowane w katalogu). Kwasowość niezbyt wielka, ale w finiszu się pojawia, wraz z miętową lekko goryczką. Całkiem zgrabne wino do ryby, lekkich sałatek czy indyka. W skali od 1 do 7 na mocną czwórkę! Mi przypadło do gustu bardziej niż drugie białe wino.

Conde de Vimioso VR Tejo (13,99 zł)

Conde de Vimioso (szczepy arinto, fernao pires) miało pewną nutkę witaminową, nasuwającą na myśl bobo-vita, o ile pamiętacie z dzieciństwa, w smaku akcenty trochę migdałowo-orzechowe. Mniejszy ładunek rześkości niż Pinho. Gdybym miał wydać 13,99 zł na białe, wybrałbym raczej Pinho. 

Segredos de Sao Miguel 2013 VR Alentejano (11,99 zł)

Segredos de Sao Miguel 2013 VR Alentejano będzie się pewnie podobać, bo to półsłodkie wino i w dodatku za 11,99 zł. Ale na szczęście ta słodycz nie narzuca się w pierwszym wrażeniu. Zamiast niej na początku czuć sporą taninę - obezwładniającą cierpkość (szczepy Alicante bouschet, aragonez, touriga nacional, trincadeira). To już jest wino na 5 w skali Winiacza.

Na szóstkę jest za to F'Oz Dao DOC 2012 (nie zrobiłem niestety zdjęcia), choć kosztuje już 17,99 zł. Jest przyjemnie owocowe, dość taniczne (ale nieprzesadnie), w odbiorze zdecydowanie mocne i kwasowe. Do steka i dziczyzny!

Dom Divino Dao 2012 (13,99 zł)

Półwytrawne za 13,99 zł Dom Divino Dao 2012 jakoś mi nie przypadło do gustu, jak F'Oz. Jest owszem owocowe, z pikantnością i drutującymi usta taninami, ale pokroić za to wino bym się nie dał. Chociaż jeśli dłużej postało w kieliszku, zyskiwało. 

Marques D'almeida Beira Interior DOC 2010 (19,99 zł)

Warto dołożyć 6 zł i spróbować Marques D'almeida Beira Interior DOC 2010 (19,99 zł). Tu już tanina ładnie skrojona, bardziej gładka, wtapiająca się w podniebienie bez natarczywości.

Quinta das Setencostas 2010 (24,99 zł)

Równie delikatna tanina była w Quinta das Setencostas 2010 (24,99 zł). To wino, z rocznika 2009, już było prezentowane rok temu. Wówczas było bardziej kakaowe w aromacie. Rocznik 2010 wydaje się już jakby mniej intensywny. Dalej jest dominacja jagód, mocnej czereśni, ale czekoladowość mniej razi. 

Izidro Fine Rich Madeira - 29,99 zł

Prezentację zakończyła słodycz - Izidro Fine Rich Madeira - ot, taki rodzyneczek do ciast i deserów. Co prawda to najdroższe wino wieczoru (i wzmacniane - ma bodaj 19 proc.) ale bardzo dobre! Wyraźne nuty palonych orzechów, szczypta pomarańczy, karmelu. Zadziwiająco czyste w odbiorze, jednolite, bez obcych posmaków. Nie ma tu finezji wiekowego sauternes, ale na imieniny do cioci warto wysupłać 30 zł (acha, może wyjść taniej, bo za 6 dowolnych win z tej oferty płaci się jak za 5).

Reasumując - pokazowa ósemka win, a może raczej czerwona szóstka - trzyma dobry poziom. I to dość wyrównany. Nie było tu wina, które w zdecydowany sposób by odrzucało, ale też nie było takiego, które na tym tle szybowało. Ale - jak to Biedronka ma w zwyczaju robić - czuję, że coś dobrego może "czaić się" w pozostałych etykietach... Spróbujemy, zobaczymy!

Degustowałem i jadłem - na koszt importera

czwartek, 23 października 2014

Remanent z wiosny czyli World Wine Festiwal - Wine4You i TiM

Najdłużej pisana notka o winach świata!
Paola Bassi i prezes Wine4you Jarosław Cybulski

Tak, tak, oto przed Wami najdłużej pisana notka o winach. Z bólem przyznam - byłem na kilku zaskakujących degustacjach, które nie mają śladu materialnego w postaci relacji, refleksji czy jakiejś tam innej notki. Ale tym razem się zawziąłem. I oto jest! 
To było jeszcze wiosną - World Wine Festiwal - impreza dla przedstawicieli hoteli, restauracji, sklepów z winem, dziennikarzy, blogerów i klientów Wine4You oraz TiM. A gościli przedstawiciele świetnych winnic, których wina importują organizatorzy - m.in. z Francji, Włoch, Nowej Zelandii, RPA, Niemiec, USA. Był także polski producent - Winnica Jaworek - której win już miałem okazję raz próbować.

Lech i Ewa Jaworek. Skromni, życzliwi. A jakie wina!

Państwo Ewa i Lech Jaworek pokazali dwa pinore (pinot noir) - z 2011 i 2012 r. Pinore XI jest kwasowy i nieco kościsty, żelazisty. Ale XII to lepsze wino - w opakowanie aromatu z czekoladą i kakao, zapakowano smakową zawartość leciutko beczkowych tanin. Ale bez przesady. Pod spodem czuć przyjemne czerwone owoce. Bardzo dobre jest białe Moscato - mieszanka różnych szczepów. Pyszne aromaty, cytrusy i kwiaty. Nie ma tępego uderzenia w nos - jest przyjemna selektywna mieszanka.

Wino na lato Verde Lagosta (33,20 zł)

Lepszy od Jaworka jest Miner. Tyle, że to białe wino. Miner wbrew nazwie żadnych bomb nie nastawia, jedyna bomba, to dyskretny wybuch struktury, słodyczy i owocowości. Nikogo nie raniący. W kategorii win na lato Wine4You ma fajne Verde - Lagosta (33,20 zł) - w aromatach jak to verde - skąpe - ale w smaku lekko wibrujące, z pięknym posmakiem. Sporo kwasu, ale schłodzone-wymarzone. 20 proc. arinto, 30 proc. trajadura, 30 proc. loureiro, 20 proc. azal. Mimo bogactwa pochodzenia w aromacie skąpe, ale w smaku - bardzo bogate, dość wibrujące (sporo CO2), z długim finiszem. Ma tylko 9 proc. alkoholu i na upał świetna sprawa!

Villa Maria z Nowej Zelandii - Lightly Sparkling Sauvignon Blanc 2012

Jeszcze - gdy jesteśmy wśród białych win, warto wspomnieć o bogatych aromatycznie, a potem o bogatych… duchowo (a może lepiej smakowo). Wśród tych aromatycznych przyjemne były Villa Maria z Nowej Zelandii - Lightly Sparkling Sauvignon Blanc 2012 pachniała bogactwem spod znaku warzywnego ogródka i grządki zielonej truskawki. Co za aromaty!

Coppola Director's Chardonnay 2010

Ładne było także Coppola Director's Chardonnay 2010 - liście czarnej porzeczki, zioła, aromat wystający stanowczo znad kielicha. Co do win Coppoli, to zauważyłem jedną charakterystyczną rzecz - czerwone mają warzywny pierwiastek w aromacie. W Shiraz czuć to bardzo wyraźnie, ale na szczęście w Zinfandelu mniej - to według mnie najlepsze wino z winnicy reżysera. Jest tu i pierwiastek ziołowości i pieprzność i moc. Jest piękna budowa. W USA 13 dolarów, a w Wine4You 138,80 zł (cóż, odległość, cła, banderole, akcyzy…).
Zinfandel od Coppoli

O 1 zł 70 gr jest tańszy Pinot Noir, ale nie zamieniłbym pełni kształtów Moniki Belucci na Stefkę Costadinovą rodem z Sonoma. Naftowo-benzynowe nuty mnie nie przekonują. Choć może dla szpanu…

Deidre Taylor i jej skarb

Za to ujmują mnie takie nuty, jakie czuję w winach z Południowej Afryki - Kanonkop. Deidre Taylor trzymała u siebie skarby, częstując takimi słabościami jak Kadette 2011 czy Pinotage 2010. Ale już Pinotage 2004 to świetny okaz. Jest w aromacie sporo truskawek, trochę wiśni - ale sublimuje w stronę ducha pinot noir. Benzynowości, mięsistej, a nawet mięsnej mocy. Na tym tle Paul Sauer 2009 jest perełką! Dwa lata w beczce robi z tego wina mocarza. Skomplikowanego, mocnego, pełnego czarnych owoców z taninowymi okrągłościami.

Chablis Premier Cru Vau de Vey 2011

Pamiętacie te wszystkie filmy, w których znawca bierze w dłoń kieliszek, wącha wino i mówi: południowy stok, Chablis, 2011? Antoine Laudet z Jean-Marc Brocard pokazał w sposób praktyczny jak to rozróżnić. Spróbowałem trzech win - z ekspozytora. Pierwsze powściągliwe - kwas, kamień i ziemia. Drugie - ciepłe, pełne, asfaltowe, okrągłe. Trzecie - sam minerał (pustka czyli lizanie zimnego kamienia). A potem - gdy to wszystko mu opisałem, wyjął spod lady mapę, taką "fizyczną", plastikową, ze wzniesieniami. I pokazał stoki, na których rosły krzewy.

Chablis Cainte Claire 2012

Pierwsze wino - Chablis Cainte Claire 2012 - lekko powściągliwe, ale z charakterem. Ekologiczne, ekspozycja południowa. Ładne, nie krzyczące, chardonnay po 9 miesiącach stalowej kadzi. Drugie wino - Chablis Premier Cru Vau de Vey przy tym eksplozja barw i aromatów. Bo to ekspozycja wschodnia - winorośl łapie słońce już o wschodu! Cały dzień!!! Trzecie wino - Chablis Grand Cru Valmur - z ekspozycją północno-zachodnią, a kawałek parceli z południową. Kamień, Wiking, Got... Wspaniałe krystaliczne wino.

Barbera d'Alba Sovrana 2011 z Beni di Batasiolo

Paola Bassi z Beni di Batasiolo - winnicy w Piemoncie (a raczej siedmiu winnic) - prezentowała perełki. Białe - Gavi di Gavi (100 proc. cortese) to kwiatowy mocny smak i mikry aromat. Dolcetto d'Alba 2010 imponował kwasowością i pięknym owocowym aromatem. Wino jednakowoż bardziej lekkie niż skomplikowane. O dwie półki wyżej stoi Barbera d'Alba Sovrana 2011. Grona pochodzą z dwóch parceli. Czuć świetność - w nosie poza owocem jest kawa, czekolada i pieprz, a w smaku pieprzny finisz i ładne drobne taniny.

Paola Bassi z Beni di Batasiolo i Barolo 2009

Bardzo fajne i godne uwagi było Barolo 2009. Lekkie, zdecydowanie pachnące subtelnym suszonym pomidorem. Garbnik świetnie drutujący usta. Kwasowość całkiem subtelna. Tu jest dopiero finisz!!!

Moscato d'Asti. Słodyczy mnóstwo i tylko 5,5 proc. alkoholu. Jak w piwie

Ale największe zaskoczenie, to Moscato d'Asti! Przepięknie brzoskwiniowe, kwitowe, oddające świeżość. Bardzo kwasowe i eleganckie. Co zadziwiające, ma tyle alkoholu, co polskie piwo - 5,5 proc. Początek fermentacji w 0 st. C. Gdy osiągnie 5,5 proc. alkoholu, temperaturę się podnosi i przerywa fermentację. Kosztuje ok. 15 euro we Włoszech.

Natalia Strozzi

Toskanię reprezentowała księżniczka Natalia Strozzi, odległa krewna (bardziej w czasie niż więzach krwi) prawnuczka najsłynniejszej sportretowanej kobiety na świecie - Mony Lisy z obrazu Leonarda da Vinci. Dziś ta pełna pogody ducha i uśmiechnięta aktorka jest twarzą win Guicciardini Strozzi. Interesujący wywiad z nią można znaleźć na blogu Powinowaci.

Guicciardini Strozzi Vernaccia di San Gimignano Riserva 2010

Jej białe Guicciardini Strozzi Vernaccia di San Gimignano Riserva 2010 imponuje owocem i oleistością. Czerwone są jeszcze lepsze! Chianti może mniej - bezbeczkowe i nieco jeszcze szypułkowe, bardzo taniczne i kwasowe wydało mi się nieco zbyt żelaziste i twarde. Ale już Sodole Rosso 2007, produkowane zaledwie od 30 lat, to już jest kawał dobrego wina.

Sodole Rosso 2007

Ale najlepszym winem z Guicciardini było Vignare Strozzi Bolgheri Superiore 2008. Ot, takie włoskie Bordeaux - w butli cabernet sauvignon, cabernet franc i merlot. Ciepłe wino, w pierwszym dotyku języka słodkie, miękkie. W aromacie bardzo mocno owocowe. Jest też trochę kredy, trochę mokrego lasu. Moc w tym winie jest imponująca.

Vignare Strozzi Bolgheri Superiore 2008

Jeszcze słów kilka o winach z zimniejszych stron. Z Mozeli imponował bardzo Riesling Spätlese 2013 Rudolf Müller (8 proc. alkoholu). Kruchość i kwasowość, krzemień dominujący, z czającą się głęboko w tle aromatu brzoskwinią.

Rieslingi Rudolf Müller

Auslese zachwycało kompleksowością, a Kabinett 2011 świetnym kwasem, ale to jednak nie to, co Spätlese 2013... Poza winami Wine4You można było spróbować win TiM-a, ale szerzej o nich pisałem w jednym z ostatnich wpisów.

Cristal 2006

Jeszcze o jednym nie napisałem wspaniałym winie - Cristalu Louis Roederer. Szampanie, którego Quentin Tarantino (a raczej grany przez niego Chester) w filmie Cztery Pokoje, przedkładał nad wszystkie inne szampany. Najbardziej intrygująca rzecz - sprawdzić, czy dno jest płaskie, jak mówi legenda. Jest! A reszta jest po prostu esencją smaku. Puenta w dwóch słowach: urywa d...!!!

wtorek, 21 października 2014

Winne Wtorki: Terrabianca La Fonte 2010 Toscana IGT

Toskania na czerwono


Półka - nieznana
Skąd - Z kolekcji Anna Pakula Wine Lifestyle Curator
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

Ależ nie można było uzgodnić - czy biało, czy czerwono. W Winnych Wtorkach jednak zapanowała zgoda. Tematem dzisiejszej degustacji winnych blogerów (pierwszy i trzeci wtorek miesiąca) stała się Toskania na czerwono. Temat zapodał Nasz Świat Win. Niby banalnie (by ktoś powiedział), ale faktem jest, że dawno Toskanii nie było. 

Jest oto więc w kielichu Terrabianca La Fonte 2010. Winnica leży w samym sercu Chianti Classico, 12 km od Sieny i 50 km od Florencji, ale wino ma etykietę Toscana IGT. Sto procent sangiovese. Szczepu, który daje niekiedy wina cierpkie, kwasowe, także i te, które kojarzą się "szkieletowo", bezcieleśnie, muślinowo. Ale to szczep, który daje jedne z najświetniejszych win na świecie.

Butelka zdawała się ściskać ducha zaklętego w czerwieni wina. Pierwszy aromat to jasny dowód na to, jak mocno jest ściśnięte. Wydaje się jakby skąpe, oszczędne. Pić je w takim stanie to świętokradztwo.

Dopiero po pół godzinie otwiera całą swoją urodę - czuć truskawki, wiśnie, ciemne czereśnie. Czuć też wanilię i skórę, trochę kakao. Kwasowość, jaką jest podszyty smak, nie zabija ładnej cielistości, której nabiera po trzech kwadransach.

Całość by świetnie pasowała do steka - takiego z trudem krojonego wąskim nożem o maleńkich półokrągłych ząbkach... Ech. Wino bardzo ładne, ewoluujące. Importera w Polsce nie zauważyłem, tę butelkę otrzymałem od Anny Pakuli.

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

A tak o swoich toskańskich odkryciach napisali inni winopisarze:

1. Blurppp nie do końca zadowolony

2. Dotrzechdych.pl: Gabriel złowił chianti na Żoliborzu

3. Italianizzato - rozmarzony

4. Przy winie - zaskoczenie, ale przyjemne

5. Nasz Świat Win - Marta i Robert zachwyceni

6. Winniczek: wypili dwa wina i pojedli




środa, 15 października 2014

Francuz prosty, z Moulis - 4 pkt.

Château Tour Granins
Grand Poujeaux Moulis 2012


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - przesyłka od Francuskiego Łącznika i 7,30 euro
Do Ideału? - W połowie doskonałe

Tym razem czas na Francję - powrót do Bordeaux, a raczej do obrzeży czyli Grand Vin de Bordeaux. Dziś w szafie (czy raczej piwniczce powinienem napisać), znalazłem butlę od Francuskiego Łącznika - czyli Château Tour Granins Grand Poujeaux Moulis 2012. Kosztował zaledwie 7,30 euro czyli na nasze niemal mieści się w trzech dychach. Choć znając naszych importerów byłby u nas na półce za 49 zł. No chyba, że sprowadziłby to wino któryś z dużych graczy (może zresztą jest półce w Leclercu?)

Całość niezbyt finezyjna, ale całkiem przyjemna - dość lekkie, bez bordoskiego napuszenia, bez apteczności czy zapachu środków odkażających do mycia gabinetu stomatologa (przysięgam, kilka dni temu czułem w gabinecie, tuż przed jego zamknięciem czystego "medoka"!).

Mamy za to tutaj sporo owocu. Jest malina i truskawka, nieco wiśni. Garbniki średnie - całkiem wydatne, szczególnie w finiszu. Ale koncentracja przy tym niezbyt wybujała. Ot, dobre i proste wino, oddające owocową stronę Bordeaux. Do prostego gulaszu albo zrazów pycha! 


Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

piątek, 10 października 2014

Pierwszy Festiwal Win na 25-lecie TiM

Pamiętajmy, skąd wyjechał pociąg
 
Regał z winami TiM-u

Pierwszy Festiwal Win z kolekcji TiM S.A., który miałem przyjemność odwiedzić (w warszawskim hotelu Victoria), był trochę jak podróż sentymentalna. W portfolio bielskiego importera olbrzymia większość win to produkty tanie, które znamy wszyscy z półek hipermarketów czy sklepów osiedlowych, czasem dyskontów (mowa o stałych pozycjach na półkach, nie o akcjach typu "wina z kraju XYZ"). Wina w ogromnej większości "do trzech dych" (na sklepowej półce), choć są wśród nich są i nieco droższe.
 
Trochę jest tak, że im dłużej piszemy o winach, tym częściej zachwycamy się coraz bardziej wyrafinowanymi, coraz lepszymi, prześwietnymi etykietami, aż w końcu nawet nie zdążymy się spostrzec, jak wchodzimy na pułap win za 100 i więcej złotych. Ale nie zapominajmy o tej stacji, z której ruszył ten pociąg, w który ogromna większość z nas kiedyś wsiadła. Ewolucja naturalna, ale na tej stacji zresztą wciąż pozostaje ogromna rzesza konsumentów - co pokazują badania "dotrzechdych.pl czy Millward Brown dla Lidla

Meinzer Domherr Kabinett Johannes Egberts

Spośród takich win udało mi się znaleźć etykiety ciekawe i całkiem dobre. Z bieli całkiem godne zainteresowania wydały się dwa rodem z Niemiec - Meinzer Domherr Kabinett Johannes Egberts. Półwytrawne i kwiatowe. W pierwszym smaku słodycz, ale kwasowość umiarkowana. Może być do chińszczyzny, ale i do bardzo słodkiego ciacha. 

Oppenheimer Krotenbrunnen Spätlese

Oppenheimer Krotenbrunnen Spätlese to kupaż rieslinga i spätburgundera. Kwasowy i słodki, może nie obezwładniający słodyczą, ale idealny do kurczaka z ananasami albo do sałatki kurczakowo-orzechowej na półsłodko. A najbardziej na taras w lipcu, gdy gorąco!

Godnych polecenia czerwieni było więcej. Chilijskie Cono Sur zna chyba każdy - ale dwie najwyższe etykiety z serii Reserva Special - Cabernet Sauvignon i Merlot o ile pamiętam, dość rzadko goszczą na półkach. Szkoda.
 
Cono Sur Reserva Special Merlot 2012
 
Merlot jest bardziej "smooth" w aromacie: śliwki, kawa, wyrazista czekolada, przydymione. Poważne wino na zimowy wieczór. Cabernet sauvignon jest bardziej owocowe - więcej tu maliny czy truskawy, jest też śliwa i pieprz, ale taniny mięciutkie. Na półkach powinno kosztować ok. 35 zł.
 
Portada Lisboa Winemaker's Selection 2012
 
Portugalia trzymała poziom - Paxis (szczepy caladoc i tinta roriz) troszkę zupowaty, apteczny i mocno taniczny, ale już wytrawna Portada Lisboa Winemaker's Selection 2012 smaczna! Wydała mi się gęsta, malinowo-likierowa. Ze zdecydowaną nutką lukrecji. Reserva Passo 2010 nieco dziwna - ale to wszystko pewnie dlatego, że za ciepła (jakieś 22 stopnie zamiast 17).

Reserva Passo 2010

To skoncentrowane wino (castelao, tinta roriz i alicante bouschet). W aromatach troszkę apteczności, beczkowej wanilii, dżemistych owoców. W pierwszym posmaku słodkawy charakter, ale jest i ładna kwasowość i delikatne taniny. 

Terre Davino Barbera d'Asti DOCG

Włoskie wina stoją pod znakiem śliwy - Toscana Sangiovese IGT to wiśnie i śliweczka, troszkę fiołków. Gładkie, garbnikowo miękkie. Trochę goryczki w finiszu. Ale Terre Davino Barbera d'Asti DOCG, już zdecydowanie śliwkowe, słodkawe, ale zarazem lekkie. Na sklepowej półce od 25 do 27 złotych.

 
Hiszpańska czerwień dojrzewała w baryłkach 18 miesięcy
 
 
Dwie etykiety hiszpańskie Finca la Estacada - 6 mies. w baryłkach i Reserva (18 miesięcy) - też były ciekawe. Pierwsza to wino pięknie aromatyczne. Głęboko wiśniowe, czekoladowe, lekkie tło suszonej śliwki. A reserva? No cóż, tu jeszcze większa śliwa, więcej jagody, kawowe, czarnej czekolady. 
Le Grand Noir GSM
 
Na koniec wino bardziej subtelne od hiszpańskiego - francuskie Le Grand Noir GSM (grenache, syrah i mourvedre). Na półce w hipermarkecie po 35 zł. Opisywała je dość ciepło Winicjatywa. I słusznie - bo Czarna Owca jest ładnie skomponowana, ładnie ewoluuje tu smak, finisz jest długi, aromaty śliwkowo-dżemowe nie są zawalidrogą na ścieżce do ciekawych doznań.
Wszystkie wyżej wymienione wina może kosztują ze trzy razy więcej niż przysłowiowa "kadarka", ale dobrze, że są. Może będą wstępem do tego, by poszukiwać jeszcze czegoś lepszego?

wtorek, 7 października 2014

Hiszpan złoty i cytrusowy - 6 pkt.

Pazo de Villarei Albariño 2013

 
 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - hiszpania-portal.pl i 45 zł (próbka importera)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!
 
Kilka dni temu miałem przyjemność zrecenzować dobre wino nowego importera - czerwone "krew, pot i łzy". Dziś czas białe wino z tego samego źródła - tym razem Pazo de Villarei ze szczepu albariño. Z tego szczepu powstaje vinho verde - orzeźwiające, czasem lekko słone, lekkie, czasem cienkie. Takie, które świetnie smakuje zmrożone do granic. Wtedy, gdy upał skleja nam koszulę do pleców.

Ale teraz nie ma żadnego klejenia koszuli do pleców itp. Ale słońce za dnia jest pięknie wkomponowane w niebieskie niebo. Jeszcze bluzę można zrzucić i usiąść na trawie... Choćby z tym winem w piknikowym koszu.

Nie mamy tu zbyt wielu stycznych z vinho verde. Mamy wino o pięknym złotym kolorze, oleiste, ciężkie, pełne. W nosie owocowo-kwiatowe - są jakieś echa nagietka, potem pojawia się zielona brzoskwinia, troszkę migdałów, pewna nutka mineralności… Co ciekawe, choć jest tu ładna głębia, wino nie uświadczyło żadnej beczki! Producent deklaruje, że przy fermentacji była używana tylko stal.

W smaku jabłuszka i cytrusy, pięknie złożone - nawet jeśli dzielące się na języku, to na kształt delikatnie rozchylanego hiszpańskiego wachlarza. Jest wyraźnie kwasowe - ale to jak! Na języku, gdy rozsmarujemy warstewkę, kwas znajdzie każdy nasz kubek smakowy i wrzuci tam swój granat!

To jest wino, jakiego nam trzeba, gdy czujemy wspomnienie lata. Pijąc je, czujemy kwaskowe iskiereczki! Lekko wybrzmiewające w długim finiszu. To wino jest niemal doskonałe!


 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

piątek, 3 października 2014

Hiszpan młody, ze stromych stoków - 5 pkt.

Regina Viarum D.O. Ribeira Sacra 2013


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - hiszpania-portal.pl i 55 zł (próbka importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!


Dziś czas na wino z katalogu nowego sklepu, który rusza - na razie powoli - w Warszawie. Prowadzi go m.in. sympatyczny Piotr Bartoszewicz, fan i znawca Hiszpanii. Jego artykuły o winie można poczytać na hiszpania-portal.pl. Na tej stronie znajdziemy także odesłanie do sklepu. Lokalizacja "niewirtualna" czyli stacjonarna w stolicy lada (miejmy nadzieję) moment!

Piotr przekazał mi do recenzji dwa wina - dziś nieco o czerwonym. Z dość rzadko spotykanej apelacji w Polsce - Ribeira Sacra czyli Święte Wybrzeże, z hiszpańskiej Galicji. Wybrzeże to nie tylko "święte", ale i przepiękne. Święte -  od nagromadzenia dużej liczby sanktuariów i monastyrów wzdłuż rzek Sil i Miño. A piękne, bo wzdłuż rzeki Sil, która wije się zakolami, leżą na stromych zboczach winnice, prawie jak nad Mozelą. Nie rośnie tu riesling, ale inne odmiany winorośli - z czerwonych: brancellao, grand noir, mencía, merenzao, a z białych: albariño, dona branca, godello, loureira, treixadura i torrontés.

Wyobrażenie na butelce - zbocza z winoroślą na stokach od 45 do 60 stopni

Nie jest może miejscami aż tak stromo, jak w krainie rieslinga, ale w winnicy, skąd pochodzi ta butla z czerwonymi łzami na etykiecie (na etykietce małe literki układają się w napis - "Krew, pot i łzy" - Sangre, sudor y lágrimas), nachylenie stoków wynosi od 45 do 60 stopni! Nic dziwnego, że praca i zbiory w takich warunkach to krew, pot i łzy.

Zresztą, jak wyglądają winnice Bodegas Regina Viarum możecie sami obejrzeć na stronie producenta (http://www.hgabodegas.com/), który zapewnia, że winorośl jest tu uprawiana tradycyjnymi metodami od 2 wieku p.n.e. Wino z łezką powstało ze szczepu mencía, który daje wina niezbyt kwasowe. 

Staranny detal - logo winicy

Co my ty właściwie mamy? W kolorze zdecydowaną czerwień z fioletowymi refleksami. To pewnie ta krew z etykietki. W nosie owoc podbity lukrecjowymi nutami. Mamy też łzy - wystarczy pokręcić kielichem i widać jak spływają po szklanych ściankach.

Pot? Na szczęście nie ma go, gdy pijemy wino - w smaku jest wyraźnie garbnikowe. Taniny to jednak średnie. W wyższej temperaturze niż zalecane 17 stopni, stają się wyraźniejsze. Wciąż w smaku czuć wyraźne owoce, finisz jest długi i całkiem przyjemny. Na steki wino trochę za lekkie, ale na wieprzowinę czy karkówkę na grillu w sam raz!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!