Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wine trip into your soul. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wine trip into your soul. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 września 2017

Pinot noir w ciemno by Wine Mike

Stary to czy nowy Świat?

Michał Wine Mike Misior prowadzi bloga Wine Trip Into Your Soul

O tych winach mawia się, że są ucieleśnieniem absolutu. Jedni mówią, że są zwiewne, bo lekko owocowe, inni biorą te same cechy jako dowód na wręcz przeciwną tezę - że to mocarze struktury i bogacze aromatów. Przy czym pewne nuworyszostwo ma być cechą Nowego Świata, a pewna powściągliwość, taka "Francja-elegancja" ma być - nomen-omen - cechą Starego Świata.

Jak to rzeczywiście jest - i czy da się tę różnicę wyczuć - sprawdziliśmy podczas kolejnej degustacji Michała Wine Mike'a Misiora z bloga Wine Trip Into Your Soul. Ostatni dzień sierpnia - nad wyraz ciepły i lekki - był doskonałym dniem na to porównanie.

 
Domaine Albert Bichot Savigny-Les-Beaune Premier Cru - Les Peuillets 2012

Pierwsze wino miało od razu po nalaniu lekko duszący i alkoholowy aromat - owszem, owoc był, ale jeszcze ściśnięty jak nadmuchiwany materac, z którego spuszczono powietrze pół roku temu. Ach, gdybyśmy mogli posiedzieć nad winem z pół godziny… Mimo pewnej napastliwości postawiłbym na Stary Świat, a konkretnie na Węgry. Wydało mi się zbyt mało finezyjne jak na Francję. Owoc był troszkę przygaszony, garbniki dość już lekkie, mogło mieć jakieś cztery lata. Myliłem się o rok - wino okazało się być prawdziwym Burgundem - Domaine Albert Bichot Savigny-Les-Beaune Premier Cru - Les Peuillets 2012 (import Wine Avenue - 189 zł). W domu, następnego dnia już otworzyło się ładnie. Miało miękki, ale szeroki aromat, skomplikowany, elegancki. Choć cena wciąż pozostaje zaporowa. Ale z drugiej strony - to wina z najdroższego regionu świata!

 
 Lawson's Dry Hills Pinot Noir 2014

Druga etykieta - a raczej butla w srebrnej folii - kryła wino bardziej kwasowe, z taniną bardziej szorstką, o ciemniejszej sukni. Po chwili - i to krótkiej - wino się "przeciera" i staje się gładsze, jakby kontakt z powietrzem je błyskawicznie rozkompresowywał. Postawiłem na 2014 rocznik, cenę niższą o co najmniej 50 zł. Obstawiłbym Nową Zelandię. I rzeczywiście. Trafiłem i w rocznik, i w kraj! Bo butelka nr 2 to - Lawson's Dry Hills Pinot Noir 2014 (import Vininova - 74 zł).

 
Vinarstvi Krasna Hora Pinot Noir 2014

Trójka - inne niż wszystkie. Ceglaste, mętne, bardziej przypomina pomarańczowe niż czerwone. Nos zdumiewający jednak i świetny - ładne kwiaty i owoce, a garbników o dziwo mało, kwasowość też stosunkowo niewielka. Obstawiłem staroć z 2007 roku, a wino o siedem lat młodsze! Z Moraw - Vinarstvi Krasna Hora Pinot Noir 2014 (import Lutomski Wino - 65 zł). Wino powstałe w wyniku dość niezwykłych - jak na czasy współczesne - zabiegów. Jest tu fermentacja przez miesiąc w otwartej kadzi, jest częsty pigeage (czyli mieszanie czapy ze skórek pokrywającej fermentujący moszcz), nie ma klarowania, nie ma filtracji. To zapewne takie wino, jakie pito w średniowieczu. Bardzo fajne, nawet jak na morawskie wina niezbyt drogie, a uwierzcie - mają tam wina znakomite!

 
Concilio Mokner Pinot Nero 2013

Czwórka była już bardziej tym, z czym kojarzy nam się PN - jest czerwony owoc, jest też czekolada, i kawa, i nieco pieprzu, ziołowość, spora kwasowość, bardzo długi finisz. Ta intensywność przekonywała mnie do Chile z 2014 r. Ale to Włochy z 2013! Concilio Mokner Pinot Nero 2013 (import Trezor Wines - 57 zł).



 Ironstone Pinot Noir 2015

"To wino ja już piłem!" - przemknęła mi myśl. I rzeczywiście, miałem rację. Piłem je cztery miesiące temu! W aromacie było cukierkowo, a smak wskazywał na wino półwytrawne. Ale zamroczony czymś nawet nie skojarzyłem tych dwóch cech - ale trudno, mądry Polak po szkodzie. Powątpiewałem nawet w to, że to Pinot Noir. I wszystko się zgadza - cukierkowość i półwytrawność to Kalifornia! Ironstone Pinot Noir 2015 (import Wine Avenue - 59 zł). To, że nie było to PN, też prawda - bo to jedyny kupaż w degustacji - 83 proc. Pinot Noir, 11 proc. Syrah i 6 proc. Petit Syrah.



Frederic Magnien Bourgogne 2014

Szóstka sprawiała klasyczne wrażenie młodego wina - najwyższa kwasowość do tej pory. Jest nawet warzywność, pewna łodygowość w smaku, wysoka tanina. Według mnie najwyżej dwuletnie. I trochę się zgadza: Burgundia trzyletnia - Frederic Magnien Bourgogne 2014 (import Mielżyński - 87 zł). Wino jeszcze moim zdaniem o 5 lat za młode. 



William Cole Bill Pinot Noir 2011
 
Nowy Świat za to bił z siódemki pełną gębą! Mocno warzywne, nawozowe wręcz, kawa była odczuwalna lekko w aromacie, a mocno w smaku. Choć po chwili doszła bardzo fajna komplikacja - włączyła się mocna wiśnia. Oczywiście Chile. William Cole Bill Pinot Noir 2011 (import Wine Avenue - 99 zł).



Louis Latour Bourgogne Pinot Noir 2014 

"Klasyka" - pomyślałem, próbujący wina o jasnym ceglastym kolorze, niezbyt lepkiego, o subtelnym aromacie - niemal nieistniejącym - czerwonej porzeczki. Obstawiłem Stary Świat za 80 zł, choć nie spodziewałem się tak delikatnej Burgudnii. A to Louis Latour Bourgogne Pinot Noir 2014 (Vininova - 79,90 zł).


Aurelia Vinisinescu Anima Pinot Noir 2011

Najsłabszy chyba Pinot degustacji skrywał się za nr 9. Wino dżemiste, aroniowe, mało przypominające Pinot Noir. Syropowe, ciemne, choć z wysoką kwasowością i całkiem zgrabnym garbnikiem. Wino krajów gorących. I rzeczywiście - Rumunia - Aurelia Vinisinescu Anima Pinot Noir 2011 (import TrezorWines - 69 zł).



F. Schatz C Pinot Noir 2011

Ale największym - poza oczywistą trójką - była dziesiątka. To wino też już piłem, choć może inny rocznik, ze dwa lata temu, może trzy. I z całej palety sygnowanej literkami nazwiska winiarza smakowało mi najsłabiej. To wino było benzynowe, o mocnym kolorze, obórkowe, mocne, za mocne! To dzieło Niemca tworzącego w Hiszpanii - F. Schatz C Pinot Noir 2011 (import Wine And You - 112 zł).


Jak się nie dać zaskoczyć w degustacji w ciemno? Nie ma reguł. Ale na pewno warto oddać się pewnej chwili refleksji, cofnąć kojarzenie i na zimno spojrzeć w notatki, a nie tylko notować. Choć jeśli natkniecie się na takiego Schatza, to nie ma siły! 

O degustacji napisali także:

sobota, 26 marca 2016

Jakie wino do Sushi?

Nie tylko Riesling!

Michał Wine Mike Misior był organizatorem, a gospodarzem Łukasz Krajewski (Pod Pretextem)

Truizmy lubimy, bo jakoś tam się sprawdzają (np. czerwone wino do mięsa), ale jak już chodzi o dania "modne", a w szczególności o sushi, to nieco jesteśmy w kropce. Bo trochę ryżu, trochę ryby, wasabi, imbiru i... robi się niejednowymiarowo. Trochę się gubimy. Szukamy coś do kleistości ryżu, uszczypliwości imbiru oraz palącego smaku zielonego chrzanu. Ciężko? Ale bez nudy - co w przypadku parowania z winem paradoksalnie otwiera wiele możliwości.

Sushi z Sushi Wola. Mike kupował incognito, nie przyznając się do bycia blogerem

Takie zadanie postawił przed nami organizator panelu Wine4Sushi - Michał Wine Mike Misior z bloga Wine Trip Into Your Soul. Wraz z Robertem z Naszego Świata Win, Sebastianem Zdegustowanym, Piotrem Z Winem do Kina, Mateuszem ze sklepu "Białe czy Czerwone?" oraz gospodarzem Łukaszem, właścicielem Pod Pretextem na Bemowie, zastanawialiśmy się, jakie wino smakuje nam do sushi najlepiej. Mieliśmy do wyboru 9 etykiet, a degustowaliśmy w ciemno - co było jakim winem, dowiedzieliśmy się po sprawdzeniu całości.


Weingut Schenk-Siebert Hönigsack Riesling Kabinett halbtrocken 2013 (Pod Pretextem - 37 zł)

Klasyczny zdawało by się towarzysz - riesling ze sporą dozą cukru (Weingut Schenk-Siebert Hönigsack Riesling Kabinett halbtrocken 2013, 37 zł z Pod Pretextem) uwydatniał pewną słodycz ryżu. Pasuje bardzo dobrze, choć może w przypadku sporego dodatku sosu sojowego już wino jest nieco obok. Ale w sumie jakie białe wino poradzi sobie z sosem sojowym? Sam riesling jak na 37 zł bardzo dobry nawet do picia solo. 

Azienda Agricola Tamburino Sardo Custoza 2014 (Trezor Wines - 37 zł)

Drugie wino nie miało takiej wyrazistości. Wyraźnie mniej cukru, nieco mniej charakteru, ot taka kraina łagodności. Zbyt łagodne jak do sushi, choć może ze szparagami byłoby o wiele lepiej. Zerwanie folii ukazało oblicze - Azienda Agricola Tamburino Sardo Custoza 2014 (Trezor Wines - 37 zł). 

Tesch Riesling Unplugged 2014 (Mielżyński - 54,50 zł)

"Trójka" okazała się mocno kwasowa. Cudownie kwasowa. Bardzo dobrze sobie poradziło to wino z sosem sojowym, który wzmocnił pewne aromaty, troszkę przywodzące na myśl kiszoną kapustę. Bardzo dobrze współgrało z mniej słodkimi kąskami. Co to za wino? Tesch Riesling Unplugged 2014 (Mielżyński - 54,50 zł).


Biancardi Solo Fiano 2015 (Krople Wina - 55 zł)

"Czwórka" od razu zrobiła wrażenie. Najbardziej aromatyczne, z wyraźną ziołowością i bogactwem: jest jabłkowość, jest nieco słodyczy, są klimaty leśne, drobina mięty... Świetnie integruje się z sushi z obfitym sosem sojowym. Jeśli kiedykolwiek bym sam dobierał, to jest to! Z tym winem sushi jest wspaniałe! Biancardi Solo Fiano 2015 (Krople Wina - 55 zł). 


Cincinnato Pozzodorico 2013 (Krople Wina - 69 zł)

"Piątka" imponowała złotym kolorem. Mięsiste, z wyraźnym śladem beczki, wręcz oleiste, ewoluujące w kielichu. Najpierw wydawało się kwasowe, potem słabło, pchając rejestry w stronę jabłek, herbaty. Z sushi troszkę stało obok, ale jeśli ktoś lubi połączenia kontrastowe, warto spróbować! To Cincinnato Pozzodorico Bellone 2013 (Krople Wina - 69 zł).  

Santiago Ruiz 2014 (Mielżyński - 59,50 zł)

Wino z butelki z numerem "6" trochę przy japońskim przysmaku z Woli przepadło. Zbyt szczupłe, zbyt delikatne. Raczej to wino intelektualne - na aperitif, a nie imbiru, soi i wasabi. To Santiago Ruiz 2014 z Rias Baixas (Mielżyński - 59,50 zł).


Benanti Etna Bianco di Caselle 2014 (Krople Wina - 65 zł)

Jeszcze bardziej solowym winem okazała się "siódemka". Melonowa, także bogata w aromaty, ale chyba wolałbym przegrzebki albo owoce morza raczej śródziemnomorskie niż japońskie. Pewnie nic dziwnego, bo to z serca morza śródziemnego - z Sycylii. Benanti Etna Bianco di Caselle 2014 (Krople Wina - 65 zł). 


Weingut Schenk-Siebert Scheurebe Spätlese 2011 (Pod Pretextem - 41 zł)

Powrót słodyczy? Czemu nie! Wino nr 8 zaatakowało z kielicha brzoskwiniami, może lekkim różanym akcentem, ale tylko na początku. Przez pierwsze 5-10 sekund robiło nawet wrażenie Gewurztraminera, ale po minucie już nie. Choć brzoskwiniowość unosiła się długo. Do sushi pasowało bardzo fajnie, choć nie był to aż tak - moim zdaniem - zgrany duet jak ten z udziałem Fiano. No i nie był to "gewurz", tylko... Weingut Schenk-Siebert Scheurebe Spätlese 2011 (Pod Pretextem - 41 zł)!

Weingut Schenk-Siebert – Gewurztraminer Spätlese 2012 (Pod Pretextem - 55 zł)

Gewurz był za to bez wątpienia w ostatniej butelce. Tu wszystko było na miejscu: liczi i róża, spora słodycz i struktura. Do słodszych kawałków akurat. Ale "wytrawne" sztuki ryby i ryżu tonęły zatopione cukrem. Mimo wszystko Weingut Schenk-Siebert – Gewurztraminer Spätlese 2012 (Pod Pretextem, 55 zł) to bardzo sympatyczny wybór - tyle, że nie do surowej ryby.

Po panelu zostałem - pewnie nie tylko ja - z przeświadczeniem: kto chce, może pozostać przy rieslingu, ale warto poszukiwać czegoś innego. Może właśnie w rejonach Morza Śródziemnego?

O panelu napisali także:





czwartek, 14 stycznia 2016

Flaszki we mgle vol. 2 czyli co to za szczep?

19-stka z jokerem

Chateauneuf du Pape z Lidla - jedyne wino degustacji złożone z kilku szczepów

Takie sceny znamy z kina akcji: pan w nienagannym smokingu kręci kielichem, wraża do środka nos, zamyka oczy i mówi "Lewy brzeg, południowy stok, rocznik 1982, sto procent merlota. Chateau Tas de Pierre!". Nic z tego, to tak nie działa. Udowodnił to Wine Mike czyli Michał prowadzący blog o winach Wine trip into your soul. Rok zaczął z przytupem - degustacją w ciemno w zaprzyjaźnionym sklepie i barze Pod Pretextem. Cel jak najbardziej edukacyjny - czyli czy potrafisz rozpoznać szczep w kieliszku? Mike nie byłby sobą, gdyby nie jego metodologia - nieco pokrętna, bo nastawiona na wyjątki i nieoczywistości. Ale po kolei.

Cincinatto Castore Bellone 2013 (Krople Wina - 39 zł)

Co może być w butli z winem kwasowym, gorzkim, mocno jabłkowym, choć podszytym czymś nieciekawym, nieco nudnym, mało porywającym? Nie wiedząc, co jest w butli numer jeden typowałem włoskie Pinot Grigio. Zresztą jak chyba większość zebranych. A tu niespodzianka - bo to szczep Bellone. Jeszcze nie miałem okazji go smakować - ale na pewno bije na głowę niejedno Grigio. Butla okazała się Cincinatto Castore Bellone 2013 (Krople Wina - 39 zł). 

Domaine Michaut Chablis 1-er Cru 2014 (Lidl - 69,99 zł)

Numer dwa pokazało na tle poprzednika ostrzejszy pazurek. Sporo ciałka, ładna kwasowość, pięknie wżerająca się w podniebienie. Ale i miękkość, ziemistość. I pewna nuta spalenizny. Pouilly Fume? Nie, Chablis - odkrył Adam Pawłowski. A zdarta przez Mike'a folia odkryła etykietę Domaine Michaut Chablis 1-er Cru 2014 (Lidl - 69,99 zł).


Ecker Eckhof Grüner Veltliner (Wino i Kieliszki - 37 zł)

Prostota i szczerość w trzeciej butli, niska kwasowość. Takie proste wino do sałat. Może trochę mało wyraziste - celowałem w tanie wino za 29,99 zł. Nie dostrzeliłem 8 zł. Bo butla nr 3 kryła wino za 37 zł (ale 1 litr!) - Ecker Eckhof Grüner Veltliner (Wino i Kieliszki). A wystarczyło skojarzyć, że tak by pasowało do szparagów...


Tola Sauvignon Blanc 2013 (Krople Wina - 69 zł)

Wysoka kwasowość i nieco cytrynki powinny dać trop, ale gęsta struktura i pewne uładzenie zmyliło. A to po prostu Sauvignon Blanc. Nietypowe - bo ani z Nowej Zelandii, ani z Francji. Tylko z Sycylii! Bo to ukochana miejscówka importera (Krople Wina) Tola Sauvignon Blanc 2013 za 69 zł.


Wittmann Weisser Burgunder 2014 (Wine&You - 39 zł)

Miękkość i krągłość sugerujące Alzację, przy jednoczesnej ładnej kwasowości wskazywała coś na kształt Rieslinga, choć bez jego typowych nut. Oczywiście - bo piątka była Weisser Burgunderem - Wittmann 2014 (Wine&You - 39 zł).


Dehesa del Carizal Chardonnay 2011 (Pod Pretextem - 89 zł)

Złote, mocno kwasowe, ale utlenione, intensywne, złożone - dziwactwo, ale bardzo przyjemne. Nikt chyba nie odgadł, że to Chardonnay (Dehesa del Carizal Chardonnay 2011 z Pod Pretextem za 89 zł) z Hiszpanii! Jedna z niebanalnych butelek ze sklepu naszego gospodarza.


La Calma Chenin Blanc 2011 (Pod Pretextem - 199 zł)

Butelka numer 7 także nasuwała mi na myśl Hiszpanię: także złoto, jak to skradzione Indianom, kwasowość, jabłuszka... Pyszne, choć zagadka nie lada. A to najdroższe wino degustacji - La Calma Chenin Blanc 2011 (Pod Pretextem - 199 zł).


Sibiliana Eughenes Cataratto Lucido 2014 (Białe czy czerwone - 59 zł)

Aromatyczna landryneczka, owocowo-kwiatowa. Jak perfumowana, choć nie tak intensywnie jak Gewurtraminer. Muscat? Ależ skąd, Mike nie byłby sobą, gdyby nie zamieszał - w butli numer 8 było wino ze szczepu Cataratto Bianco Lucido. Sibiliana Eughenes Cataratto Lucido 2014 można kupić w sklepie Białe czy czerwone? za 59 zł.


Weinrieder Kugler Grüner Veltliner 2014 (Kondrat Wina Wybrane - 49 zł)

Ostatnie białe wino przywodziło na myśl Europę bliską nam. Pieprz i wysoki kwas. To Weinrieder Kugler Grüner Veltliner 2014 od Marka Kondrata. Cudownie rześkie, wzorcowe. 


Vinessens Scandal Monastrell 2014 (Kondrat Wina Wybrane - 36 zł)

Pierwsze czerwone wino miało się wydawać po białych niebiańskim, ale... było lekko żelaziste, pestkowe, o cienkiej strukturze, sporej taninie. Nikt nie trafił, że to hiszpańskie Vinessens Scandalo Monastrell 2014 (Kondrat Wina Wybrane - 36 zł). 

Ecker Eckhof Zweigelt 1 litr (Wino i kieliszki - 37 zł)

Ciemne śliweczki w butelce nr 11 na pewno nie przywodziły na myśl wina z chłodnej Austrii. Ecker Eckhof Zweigelt (Wino i kieliszki - 37 zł za 1 litr!).


F.Schatz C Pinot Noir 2009 (Wine&You - 112 zł)

Flaszka nr 12 zadziwiała. Włoski charakter, może Valpolicella, ostra, mocno owocowa, jakby podstarzona już. A to żadne Włochy, tylko... wino niemieckiego winiarza uprawiającego winogrona w Hiszpanii, w maleńkiej winnicy. Wina mają literki z nazwiska właściciela. Próbowałem ich na Grand Prix Magazynu Wino, zrobiły na mnie wielkie wrażenie, ale trzeba by mieć pamięć komputera z filmowej serii HAL, by skojarzyć, że oto w Majkowej flaszce nr 12 jest właśnie F.Schatz C Pinot Noir 2009 (Wine&You - 112 zł).


Châteauneuf-du-Pape Cuvée des Félibres 2011 (Lidl - 69,99 zł)

Pieprzowe akcenty, nieco dymu, sporo zieloności i zdecydowany owoc, choć nie do końca głęboki - kierowały tropy na Węgry albo do Portugalii. Ale nic z tego! W butli nr 13 ukryty był poczciwy - już chyba ciężko znaleźć go w dużych miastach na półkach Châteauneuf-du-Pape Cuvée des Félibres 2011 (z Lidla - za 69,99 zł).


Olga Raffault Chinon Cabernet Franc Les Barnabes 2013 (Mielżyński - 56,80 zł)

Ziemisty, nieco kredowy owoc. Cabernet? Tak, ale na pewno nie Sauvignon. Butelka nr 14 to Olga Raffault Chinon Cabernet Franc Les Barnabes 2013 (Mielżyński - 56,80 zł).


Sibiliana Eughenes Perricone 2014 (Białe czy czerwone? - 59 zł)

Mnóstwo ciemnego owocu, napakowanego ładną choć niezbyt ciężką taniną, przywodziły na myśl południe Francji. A to istotnie gorąca ziemia, bo zachodnia Sycylia - Sibiliana Eughenes Perricone 2014 (Białe czy czerwone? - 59 zł). Fajne, pyszne wino jak na tę cenę!


Anima di Nero Nero di Troia 2013 (Krople Wina - 69 zł) 

Przy szesnastce stawiałem na bordoskie szczepy z włoskiego terroir - szlachetne, lekko powidłowe. A to Anima di Nero Nero di Troia 2013 (Krople wina - 69 zł).


F.Schatz H Acinipo Lemberger 2006 (Wine&You - 89 zł)

Siedemnasta flaszka miała dziwaczne nuty - lekko... gronowe, neutralne, sokowe. Trochę kojarzyło mi się z bułgarskim lub rumuńskim winem. A to chodziło o zupełnie inną stronę Europy - Hiszpanię prowadzoną niemiecką ręką. Czyli Schatz H Acinipo Lemberger 2006 (Wine&You - 89 zł).


Heinrich Blaufrankisch 2013 (Mielżyński - 68,90 zł)

Nos "osiemnastki" wskazywał na kwasowe wino gdzieś z naszych okolic, na pewno nie na Hiszpanię. Troszkę aromatów warzywnych, ale sporo kwasowości - Austria jak nic! Heinrich Blaufrankisch 2013 (Mielżyński - 68,90 zł).

Foradori Teroldego Rotaliano 2012 (Mielżyński - 96 zł)

Ostatnia butla - ale tylko jeśli chodzi o kolejność. Bo "dziewiętnastka" to wyśmienite wino, gęste, ciemne. Jedyny typ - Włochy. I oto Foradori Teroldego Rotaliano 2012 (Mielżyński - 96 zł). Dymne, z nutką kakao, gorzkiej czekolady. Wspaniałość warta niemal stówy!

Nikt nie rozpoznał stoku, nachylenia, konkretnego producenta, konkretnej etykiety i rocznika. Ale może w ogóle nie o to chodzi?

Wina poza mną w mroźny dzień usiłowali rozpoznawać: gospodarz Pod Pretextem Łukasz Gajewski, redaktor Przeglądu Gastronomicznego Andrzej Kusyk, pierwszy polski Master Sommelier Adam Pawłowski, Sebastian Zdegustowany, Robert z Naszego Świata Win, Mariusz Pisane Winem i Piotr Z Winem do kina

A tak relacjonowali inni:

- Gospodarz: o dowodach na unikalność

- Nasz Świat Win: o trudnym poszukiwaniu prawdy

poniedziałek, 24 listopada 2014

Ile jest warte wino? Czyli sprawdź 17 etykiet w ciemno

Ślepa degustacja by Michał Wine Mike
"Blind tasting never lies"

Przed: 17 win jeszcze w folii

Michał Wine Mike Misior, prowadzący bloga Wine trip into your soul zaprosił stołecznych blogerów: Tomasza Prange-Barczyńskiego (redaktor naczelny Magazynu Wino), Joannę i Piotra Krzewińskich (Królestwo garów), Martę i Roberta Dąbrowskich (Nasz Świat Win) oraz mnie na niecodzienną degustację. W Mielżyński Wine Spirits Specialities stanęliśmy - czy raczej zasiedliśmy - przy jednym stole, próbując odgadnąć ceny (czy raczej przedziały cenowe) 17 butelek owiniętych folią wina, dobranych przez organizatora.

Tomasz Prange-Barczyński, Michał Mike Wine Misior, Joanna i Piotr Krzewińscy

Mike zaczął relację o "syndromie paryskim" - czyli rozczarowaniu Paryżem przez osoby, które po projekcji swych marzeń i wyobrażeń konfrontują swój obraz z rzeczywistością - gdy już postawią nogę w tym mieście. Nigdy nie zapomnę swojego pierwszego wjazdu do Paryża. Nie padłem w 1992 r. ofiarą syndromu. Zachwyciłem się. Kolor, życie, ruch, gorąco... Zaskoczeniem było to, co przeżyłem po 15 latach, stawiając stopę na tej samej żywej ulicy - pustka, kryzys i szarzyzna. Wszystko jakieś kilkaset metrów od Placu Republiki...  Czyli "paryski syndrom" może być nie tylko konfrontacją z wyobrażeniem, może być też konfrontacją z przeszłością.

Cztery przedziały cenowe - do 40, do 80 zł, do 150 zł i powyżej 150 zł - w tych zbiorach mieliśmy umieścić degustowane wina. Było w tym - przyznam - nie tylko trochę doświadczenia, ale i pewnego hazardu i przekory.

San Rustico Bianco di Custoza 2012 (54,88 zł Mondowino)

Nie doceniłem o 14 zł bardzo fajnego wina San Rustico Bianco di Custoza 2012 (54,88 zł Mondowino) - o średnim ciele, ale przyjemnej kwasowości i lekkim utlenieniu, podobnie jak nie doceniłem drugiego białego - Nals Margreid Sirmian Pinot Bianco 2013 (99 zł, Vini e Affini).

Nals Margreid Sirmian Pinot BIanco 2013 (99 zł, Vini e Affini)

Sirmiana (który w Vini e Affini kosztuje 99 zł) oceniłem na wino do 80 zł, choć widziałem piękne złoto w kielichu i czułem głębsze, poważniejsze nuty. Udało mi się za to trafić kolejnych z rzędu 7 win - choć przy jednym szczególnym się wahałem. To wino z kolekcji Mike'a - Sun Valley Merlot Reserve 1996.

Ciekawostka - Sun Valley Merlot Reserve 1996

Kosztował kilka lat temu 55 zł. Kilka lat dojrzewało w Mike'owym mieszkaniu. W dobrym kierunku - stało się lekko balsamiczne w aromacie, już na pierwszy rzut oka stare. Dowód na to, że miłośnik wina skazany na mieszkanie, a nie na zamek, bez piwnicy ze stałą temperaturą 9-11 stopni, może trzymać wino!

Odgadłem także - choć tylko nominalnie - wartość drugiego wina z Mike'owego importu. Bardzo dobrego Avalon Napa Valley Cabernet Sauvignon 2012. Kosztowało 20 dolarów (68 zł dziś) czyli mieściło się nominalnie w przedziale 41-80 zł, choć importerzy wstawiliby na półkę pewnie za minimum 99 zł. Albo i za 119 zł.

Avalon Napa Valley Cabernet Sauvignon 2012 przywieziony z USA. Za 20 USD

Avalon w aromacie ładnie dżemisty (bez nachalności), czarnoporzeczkowy, troszkę grzybowy. Dość ładnie skoncentrowany, w pierwszym kontakcie języka z winem pełny, nieco słodkawy. Wszyscy byli zgodni - że smakuje tak, że w polskich sklepach znalazłoby się z ceną do 150 zł.

Piandaccoli In Primis Rosso di Toscana 2010 (110 zł, import Krople Wina)

Wątpliwości nie było przy Vieux Chateau Bourgneuf Pomerol 2007 (z portfolio Lidla - 99 zł), ale Piandaccoli In Primis Rosso di Toscana 2010 wyceniłem na 80 zł, zaznaczając jednak w notatkach - że może być o 20 zł droższe. Ale o dziwo - nikt z pozostałych także nie trafił w cenę (110 zł, import Krople Wina). Głosy rozłożyły się po połowie na kategorie "do 40 zł" i do "80 zł".

Livia Feteasca Neagra Cotesti 2013 (34 zł, Krakó Slow Wines)

Za stanowczo droższe uznałem (jak i inni) rumuńskie wino Livia Feteasca Neagra Cotesti 2013. Beczkowe, o sporej kwasowości, wino stanowczo z ciepłych krajów. Byłem przekonany, że kosztuje ponad 80 zł (byli i tacy, którzy wskazali na "do 150 zł"), a tu niespodzianka - 34 zł (Krakó Slow Wines). Wnioski - można sprzedawać wino w ludzkich cenach!

Alexandre Relvas Ciconia Alentejo 2012 (30 zł, Atlantika)

Ten sam przypadek był w przypadku portugalskiego wina nr 15. Mocno czereśniowe, o świetnym ekstrakcie - świetne. Okazało się winem Alexandre Relvas Ciconia Alentejo 2012 za... 30 zł z portfolio Atlantiki!

Cellier Trouillas Riversaltes - Tuile Hors d'Age 2002 (56 zł, Trezor Wines)

Wyceniłem za nisko wina słodkie. Pierwsze wydało mi się zbyt proste na finezyjność (Cellier Trouillas Riversaltes - Tuile Hors d'Age 2002 – za 56 zł, Trezor Wines), a drugie - Chateau Guiraud Sauternes 2004 (149 zł, Lidl) - troszkę na koniec postawiłem z przekory. Ale cóż słodziaki się cenią!

Wnioski? Ciężko degustować w ciemno, gdy się wino samemu dobiera, dostaje, uczestniczy w wyborze. Ale najlepiej po prostu nie oceniać wina kierując się tylko ceną. Bo w tych tańszych można znaleźć perełkę, a w droższych się nieco rozczarować!

Cała siedemnastka już bez folii
 
Degustowałem na zaproszenie Michała Wine Mike'a Misiora. Jego pełna relacja na blogu.