Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Michał Wine Mike Misior. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Michał Wine Mike Misior. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Dziesięć letnich mgnień Rieslinga

Okruchy lodu od Mike'a w piekielny dzień


Nie pamiętam takiej wiosny, która byłaby aż takim latem. Tu, w Warszawie... Pamiętam lata na Warmii i w Trójmieście. Na Warmii bywały gorące pojedyncze dni. Może pięć w roku, może dziesięć. Człowiek się spiekł raz, a porządnie. I potem koniec. Na maturę można było iść w tweedowym garniturze, a w lipcu można było chodzić w jesiennym płaszczu przeciwdeszczowym. 

W Gdańsku zawsze wiało tak, że trzeba było nosić koszulę albo "katankę" (jupkę, kurteczkę). Na plaży na Przymorzu przeżywało się męki podwójne. Bo raz że podczas opalania było za zimno. Gęsia skórka sterczała niczym mniejsze giewonty na ramionach... A dwa - wieczorem spalone słońcem plecy wyły o zimny kefir i ukojenie... Wtedy takich fanaberii jak klima z zimnym nawiewem nie było.
 

Teraz słońce pali już w kwietniu, a w maju zamienia stolicę w piekło. Tylko w Vidal (Kalifornia) jest bardziej gorąco... I w jeden z takich dni Michał Misior, prowadzący bloga Wine Trip Into Your Soul, postanowił zrobić w popularnym barze Winsky nad Wisłą, degustację 10 Rieslingów, które możemy dostać na naszym rynku! Oczywiście - jak to Wine Mike - w ciemno!!! Jak wypadły wina? 



Nr 1 - było szkliste w smaku i lekko benzynowe w aromacie. Kwasowość spora, choć miało pewną goryczkę w finiszu. W strukturze jest dość szczupłe. Jedynka zawsze staje się punktem odniesienia - winem kalibracyjnym - i tu zostało bardzo dobrze dobrane. Byłem pewien, że to wino z Niemiec, z "domu Rieslinga" - tanim, choć solidnym, średnim w finiszu. Nie ma tu tak szerokiego spektrum jak wino z państw Nowego Świata, ale jest czysta przyjemność!
To Dr Burklin-Wolf Trocken Riesling 2016. Kupicie u Mielżyńskiego za 57 zł!
 


Nr 2 - na pierwszy rzut nie smakuje jak Riesling. Są tu jakieś owoce, ale tak bez wyrazu. Zrazu wydało się nieco płaskie w ataku, środek też nie dawał fajnego wrażenia, w finiszu pojawił się nawet jakiś rodzaj posmaku - dość zaskakującego. Dopiero po chwili wino zaczęło się otwierać. Najlepsze jest pod koniec drugiego kieliszka. Finisz jest smaczny i bardzo długi. To jednak... Riesling! Weingut Rudolf May Riesling Retzstadt 2016 (import Lutomski Wino) - 74 zł


Nr 3 - Kwiatowe, a nawet wręcz landrynkowe, miękkie. W charakterze Austria i to niedroga. Spore ciało, ale spójne z aromatem - także landrynkowe i miękkie. W sumie do szprycera z wodą gazowaną i plasterkiem cytryny, na taras... czemu nie? To Hollerer Stein Welschriesling 2017 (import Wine Avenue) - 54 zł
 


Nr 4 - okazało się dość zaskakujące. Mało owoców w aromacie, raczej pewna miodowość, woskowość, jak w niektórych Pinot Blanc. Ale w smaku o wiele lepsze! Pojawia się trawa, pewne żywe iskierki na języku. Bardzo bogate w strukturze. I taka szklistość... Riesling, na pewno i to w dodatku przypominający Nowy Świat. A to... znów Austria! I to jak na swoją cenę bardzo fajna! To Weingut Bannert Sündlasberg Riesling 206 (import Wino i kieliszki) - 49 zł
 


Nr 5 - od razu zaskoczyło swoim zamknięciem, pewną goryczką i szczupłością, kamiennością aromatów. Choć jest też wyraźny akcent palonej gumy gdzieś głęboko w tle... Wino jest miękkie w smaku, ale mimo kwadransa w kieliszku jeszcze skupione, jeszcze się nie otwiera... To nie prawdziwy Riesling, tylko Graševina, Rajnaj Rizling, Welschriesling, White Riesling... To Laposa Borbirtok Badacsonyi Rajnaj Rizling 2016 (import Lutomski Wino) - 59,80 zł

Nr 6 - tu pojawia się benzyna, wyrazista, ale dyskretna, jak stacja paliw mijana w upalną noc z odległości 50 m. Ewidentny Riesling, a struktura pełna, kwasowości sporo, przyjemnej, sprawiającej, że wino staje się świetne do tłustej ryby. Pasowałoby do niej także swą oleistą, pełną strukturą. Ale wino ma też sporo wyczuwalnego cukru - solo też bardzo dobre! To też Austria! To Weingut Tom Dockner Parapluiberg Riesling 2015 (import Wino i kieliszki) - 54 zł
 


Nr 7 wydało się po szóstce kontrastowym uderzeniem. Klasycznie półwytrawne, jak skrojone pod polski rynek, zaleciało straszną tanizną. Oceniłem na 19,90 zł i przestrzeliłem o 5 zł! Bo to Peter Mertes Spring Valley Riesling 2016 (import Lidl Polska) za 14,99 zł!
 


Nr 8 - miało czysty aromat, dość ładną kwasowość, choć nie powalało całością wrażeń. Ot, taki średni trójkowicz, czyste tarasowe wino o średnim finiszu. Ale wzbudziło w degustujących kontrowersje. Zauważali brak głębi, pewną nijakość, miałkość... Nie sposób się nie zgodzić! To Weiber Alsace Riesling 2016 (import Lidl Polska) - 19,99 zł.


Nr 9 - tu aromat najbardziej chyba rieslingowy ze wszystkich pokazanych do tej pory win. Najfajniejszy zapach benzynowy, kwasowość lekka, w smaku całość bardzo dobra, choć w finiszu pojawiło się dość nieoczekiwanie szybkie zakończenie, jak cięcie trzecinką. Ale wino bardzo, bardzo dobre! To Weingut Biegler Grimmling Riesling 2014 (import Wino i kieliszki) - 69 zł

Nr 10 - To wino trochę jak klamra dla jedynki, choć innego kalibru: lekka, iskrząca kwasowość, lekkie tropikalne owoce, jeśli petrol, to minimalny, gdzieś ukryty... Na języku "delikatne szkło". Podejrzewałem niewymuszoną klasykę z Niemiec i to był bardzo dobry trop na koniec! To Dr Loosen Dry Riesling 2016 (import Vininova) - 42,90 zł

Rieslingi na lato? To wybór tak oczywisty, że w oczy kłuje banałem. Jak dla mnie sezon na te wina jest na szczęście cały rok! A ta degustacja udowodniła dwie rzeczy: że nie wszystko złoto, co zakręcane korkiem z austriacką flagą i jeśli ktoś wam proponuje Rieslinga kupionego w Polsce za równowartość 3,5 euro, poproście o lemoniadę. Z lodem i trzema plasterkami cytryny!


A takie wrażenia miał Wine Mike

 

środa, 7 lutego 2018

Jak smakują wina powyżej "stówki" za butelkę?!

Magiczna granica czy tylko finansowa bariera?


Mawia się czasem, że granicą zakupu butelki wina przez "zwykłego" konsumenta to magiczne "trzy dychy". A jak już wino jest za "stówkę" albo i więcej, to po prostu po pierwsze "pewnie niebo w gębie", a po drugie "panie, kto to kupi?!!". Jak już ktoś ma okazję posmakowania, to jest oczekiwanie owego mitycznego zachwytu. Gorzej, jak te oczekiwania się rozjeżdżają z twardym smakowym przyziemieniem. 

Pamiętam artykuł gdzieś w brytyjskiej prasie codziennej o ślepej degustacji win w przeróżnych cenach, w której brali udział profesjonalista i amatorki - gospodynie domowe. Chodziło o odgadnięcie cen. Profesjonalista był precyzyjny jak snajper. Trafiał albo mylił się o kilka funtów. A panie różnie - ale do pewnej granicy (może 50, a może 100 funtów). Ich oceny - wino dobre, wino drogie - były zgodne. Potem jednak, przy winach uznawanych przez winny świat za ekstraklasę, zaczęła się trochę jakby loteria. Niektóre z najdroższych win "smakowały" amatorom gorzej niż tanie etykiety codziennego użytku. A może nie tyle gorzej ile nie tak drogo. A jak to jest u nas?

Postanowił to sprawdzić niezawodny w degustacjach w ciemno Michał Wine Mike Misior. W modnym ostatnio wine barze Winsky na warszawskim Powiślu zorganizował dla grupy blogerów degustację "Magiczna granica, czyli wina powyżej 100 zł". 



Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (Krople Wina - 219 zł)

Nr 1. Pierwsze białe wino od razu wydało się z takich, co to powyżej stówki. W kielichu piękne złoto, w aromacie lekko tlenione, pełne, stanowczo z kwasem. Nieco przypominające Chardonnay z battonnage, ale jak na Chardonnay to jednak za delikatne. Na pewno nie z USA. Dość jabłkowe, ale z wyraźną, acz delikatną taniną. A to wino za - bagatela! - ponad dwie stówki. Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (Krople Wina - 219 zł). Potwornie drogie, diabelnie dobre!!!
 
Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (Krople Wina - 110 zł)

Nr 2 zupełnie inny styl - lekkie, w pewnym akcencie beczkowe, choć nie do końca. Obstawiałem raczej północ Włoch, bo wysoka kwasowość. Ale to jednak Sycylia. Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (Krople Wina - 110 zł). Co z tą beczką? Jest jej ociupinka. Jak wyczytałem na stronie producenta, to wino jest starzone w stali, 8 miesięcy na osadzie (w temp. 10-12°C), a 10 proc. wina dojrzewało 8 miesięcy w 600-litrowych wielkich beczkach z francuskiego dębu. Subtelne, z klasą!
 

Mitolo GAM Shiraz 2013 (Wine Avenue - 119 zł)

Nr 3 czyli pierwsze czerwone, ciemne, głębokie, z mocnym wyraźnym owocem, raczej wiśnią i mocna przejrzałą truskawką, z lekką dżemistością... Pycha, uwielbiam. Mocne w barach, poważne w strukturze. Zgadywałem albo Malbec albo Shiraz z Australii. Ta druga możliwość okazała się prawdą - Mitolo GAM Shiraz 2013 (Wine Avenue - 119 zł). Do picia solo w zimowy dzień, wiosenny i jesienny także - jak najbardziej!
 

Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (Wine Avenue - 129 zł) 

Nr 4 to propozycja dla subtelniaków kochających owoc. Taki delikatnie muśnięty. Albo może nie tyle owoc, ile zebrany brzytewką podczas ostrzenia na skórze pasek zamszu... Sporo taniny, lekkie w strukturze. W takim sensie, że mocno przyklejone do stalowych kości. Przyjemne. Że barbaresco, poznał każdy. Bo jak na barolo to zbyt delikatne... Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (Wine Avenue - 129 zł). Do delikatnie zrobionego steka, kiedy chcemy cieszyć się smakiem mięsa i wina.

 
Inama Carmenere Piu 2014 (Krople Wina - 110 zł)

Nr 5 - dziwne. Czerwony owoc, mocny, z kurzem, lekką biblioteczką, z małą dość taniną, ale ma lekką kwasowość. W charakterze wydało się bardzo węgierskie. A to... Carmenere z Włoch! Ten przebłysk, że może Carmenere, pojawił się, ale błyskawicznie nasunęła mi się kalka nowoświatowa, która odrzuciła ten okaz. Wąskie, stalowe Carmenere??? A jednak... Inama Carmenere Piu 2014 (Krople Wina - 110 zł). Znakomite wino za niezbyt wygórowaną jak na jakość cenę...

 

Casa Rojo "Maquinon" 2016 (Red Nose - 159 zł)

Nr 6. Niezła zagadka. Sporo czerwonego owocu, lekkie czekoladowe tło, ciemny kolor - choć za jasny jak na Tannat, który nieco przywodzi na myśl... Francja? Bo Europa to na pewno. Jest pewna lekka apteczność, trochę kwiatów... Tłuste na języku, wręcz boczkowe... Ale zbyt subtelne na Nowy Świat. Racja! To wino z Prioratu - Casa Rojo "Maquinon" 2016 (Red Nose - 159 zł). Dobre, choć nie wiem, czy warte aż 159 zł. Na niemieckim portalu widzę za 14 euro i to cena bardziej zbliżona do wyważonej!

 

Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012 (Lidl Polska - 129 zł)

Wino nr 7 już próbowałem, ale tym razem nie poznałem. Włoskie, na pewno włoskie! Ten wysoki balsamiczny akcent nie może pozostawić żadnych wątpliwości. Są owoce, choć specyficznie ułożone, pokomplikowanie. Pokręcone. Tanina jest urocza. Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012. W Winnicy Lidla kupicie za 129 zł. Stanowczo warto!

 
Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (Mielżynski - 127,50 zł). Fot. S. Bazylak


O ile nie dałbym 159 zł za Priorat, to za wino nr 8 dałbym! Mocne czerwone, a może raczej czarne. Z lekkim balsamicznym tonem, z boczkiem, kakao i kawą. Taniny na wodzy, bardzo, ale to bardzo przyjemne. Klasa przywodząca na myśl jednoznacznie Nowy Świat, choć to projekt z serca francuski (właścicielem jest Château Léoville Poyferré - Grand Cru Classe 2. z 1855 r.). To Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (importuje Mielżynski - 127,50 zł). Wino z Argentyny, zrobione niemal na francuski sposób - 65 proc. Malbeca, 20 proc. Cabernet Sauvignon, 10 proc. Merlot i 5 proc. Syrah i Petit Verdot. 60 proc. całości starzone 11 miesięcy we francuskim dębie (połowa beczek nowa). Jedno z win, co to i do steka, i do kontemplacji...


Chateau de Valandraud "Virginie de Valandraud" Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015 (Lidl Polska - 149 zł)

Nr 9 - Zwieńczenie degustacji. Zaskakujące, ciemne, o słodkim ataku na języku, o ciemnych owocach, tłuste w strukturze, skoncentrowane, dostojne... Bordeaux bez żadnych wątpliwości. I na pewno nie etykieta za 30 czy 37 zł. Nic dziwnego, to Thunevin! Największa finezja z zaprezentowanych win. Francja - Chateau de Valandraud "Virginie de Valandraud" Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015. Kupicie w Winnicy Lidla za 149 zł, o ile się nie skończy. A jeśli nawet się skończy, to wina tego producenta znajdziecie w Boutique Konesera w Galerii Północnej!


Warto dać stówkę albo więcej za butelkę? Pytanie w zasadzie retoryczne. Warto. Czasem trzeba. Choćby po to, żeby zobaczyć, że na trzech dychach świat wina się kończy. A być może tak naprawdę nawet się nie otwiera...


A tak swoje wrażenia opisywali inni blogerzy:

- Nóż i widelec


- Raport z Win

- Trzy Kolory Wina

- Wine Trip into your Soul


- Zdegustowany

czwartek, 14 września 2017

Pinot noir w ciemno by Wine Mike

Stary to czy nowy Świat?

Michał Wine Mike Misior prowadzi bloga Wine Trip Into Your Soul

O tych winach mawia się, że są ucieleśnieniem absolutu. Jedni mówią, że są zwiewne, bo lekko owocowe, inni biorą te same cechy jako dowód na wręcz przeciwną tezę - że to mocarze struktury i bogacze aromatów. Przy czym pewne nuworyszostwo ma być cechą Nowego Świata, a pewna powściągliwość, taka "Francja-elegancja" ma być - nomen-omen - cechą Starego Świata.

Jak to rzeczywiście jest - i czy da się tę różnicę wyczuć - sprawdziliśmy podczas kolejnej degustacji Michała Wine Mike'a Misiora z bloga Wine Trip Into Your Soul. Ostatni dzień sierpnia - nad wyraz ciepły i lekki - był doskonałym dniem na to porównanie.

 
Domaine Albert Bichot Savigny-Les-Beaune Premier Cru - Les Peuillets 2012

Pierwsze wino miało od razu po nalaniu lekko duszący i alkoholowy aromat - owszem, owoc był, ale jeszcze ściśnięty jak nadmuchiwany materac, z którego spuszczono powietrze pół roku temu. Ach, gdybyśmy mogli posiedzieć nad winem z pół godziny… Mimo pewnej napastliwości postawiłbym na Stary Świat, a konkretnie na Węgry. Wydało mi się zbyt mało finezyjne jak na Francję. Owoc był troszkę przygaszony, garbniki dość już lekkie, mogło mieć jakieś cztery lata. Myliłem się o rok - wino okazało się być prawdziwym Burgundem - Domaine Albert Bichot Savigny-Les-Beaune Premier Cru - Les Peuillets 2012 (import Wine Avenue - 189 zł). W domu, następnego dnia już otworzyło się ładnie. Miało miękki, ale szeroki aromat, skomplikowany, elegancki. Choć cena wciąż pozostaje zaporowa. Ale z drugiej strony - to wina z najdroższego regionu świata!

 
 Lawson's Dry Hills Pinot Noir 2014

Druga etykieta - a raczej butla w srebrnej folii - kryła wino bardziej kwasowe, z taniną bardziej szorstką, o ciemniejszej sukni. Po chwili - i to krótkiej - wino się "przeciera" i staje się gładsze, jakby kontakt z powietrzem je błyskawicznie rozkompresowywał. Postawiłem na 2014 rocznik, cenę niższą o co najmniej 50 zł. Obstawiłbym Nową Zelandię. I rzeczywiście. Trafiłem i w rocznik, i w kraj! Bo butelka nr 2 to - Lawson's Dry Hills Pinot Noir 2014 (import Vininova - 74 zł).

 
Vinarstvi Krasna Hora Pinot Noir 2014

Trójka - inne niż wszystkie. Ceglaste, mętne, bardziej przypomina pomarańczowe niż czerwone. Nos zdumiewający jednak i świetny - ładne kwiaty i owoce, a garbników o dziwo mało, kwasowość też stosunkowo niewielka. Obstawiłem staroć z 2007 roku, a wino o siedem lat młodsze! Z Moraw - Vinarstvi Krasna Hora Pinot Noir 2014 (import Lutomski Wino - 65 zł). Wino powstałe w wyniku dość niezwykłych - jak na czasy współczesne - zabiegów. Jest tu fermentacja przez miesiąc w otwartej kadzi, jest częsty pigeage (czyli mieszanie czapy ze skórek pokrywającej fermentujący moszcz), nie ma klarowania, nie ma filtracji. To zapewne takie wino, jakie pito w średniowieczu. Bardzo fajne, nawet jak na morawskie wina niezbyt drogie, a uwierzcie - mają tam wina znakomite!

 
Concilio Mokner Pinot Nero 2013

Czwórka była już bardziej tym, z czym kojarzy nam się PN - jest czerwony owoc, jest też czekolada, i kawa, i nieco pieprzu, ziołowość, spora kwasowość, bardzo długi finisz. Ta intensywność przekonywała mnie do Chile z 2014 r. Ale to Włochy z 2013! Concilio Mokner Pinot Nero 2013 (import Trezor Wines - 57 zł).



 Ironstone Pinot Noir 2015

"To wino ja już piłem!" - przemknęła mi myśl. I rzeczywiście, miałem rację. Piłem je cztery miesiące temu! W aromacie było cukierkowo, a smak wskazywał na wino półwytrawne. Ale zamroczony czymś nawet nie skojarzyłem tych dwóch cech - ale trudno, mądry Polak po szkodzie. Powątpiewałem nawet w to, że to Pinot Noir. I wszystko się zgadza - cukierkowość i półwytrawność to Kalifornia! Ironstone Pinot Noir 2015 (import Wine Avenue - 59 zł). To, że nie było to PN, też prawda - bo to jedyny kupaż w degustacji - 83 proc. Pinot Noir, 11 proc. Syrah i 6 proc. Petit Syrah.



Frederic Magnien Bourgogne 2014

Szóstka sprawiała klasyczne wrażenie młodego wina - najwyższa kwasowość do tej pory. Jest nawet warzywność, pewna łodygowość w smaku, wysoka tanina. Według mnie najwyżej dwuletnie. I trochę się zgadza: Burgundia trzyletnia - Frederic Magnien Bourgogne 2014 (import Mielżyński - 87 zł). Wino jeszcze moim zdaniem o 5 lat za młode. 



William Cole Bill Pinot Noir 2011
 
Nowy Świat za to bił z siódemki pełną gębą! Mocno warzywne, nawozowe wręcz, kawa była odczuwalna lekko w aromacie, a mocno w smaku. Choć po chwili doszła bardzo fajna komplikacja - włączyła się mocna wiśnia. Oczywiście Chile. William Cole Bill Pinot Noir 2011 (import Wine Avenue - 99 zł).



Louis Latour Bourgogne Pinot Noir 2014 

"Klasyka" - pomyślałem, próbujący wina o jasnym ceglastym kolorze, niezbyt lepkiego, o subtelnym aromacie - niemal nieistniejącym - czerwonej porzeczki. Obstawiłem Stary Świat za 80 zł, choć nie spodziewałem się tak delikatnej Burgudnii. A to Louis Latour Bourgogne Pinot Noir 2014 (Vininova - 79,90 zł).


Aurelia Vinisinescu Anima Pinot Noir 2011

Najsłabszy chyba Pinot degustacji skrywał się za nr 9. Wino dżemiste, aroniowe, mało przypominające Pinot Noir. Syropowe, ciemne, choć z wysoką kwasowością i całkiem zgrabnym garbnikiem. Wino krajów gorących. I rzeczywiście - Rumunia - Aurelia Vinisinescu Anima Pinot Noir 2011 (import TrezorWines - 69 zł).



F. Schatz C Pinot Noir 2011

Ale największym - poza oczywistą trójką - była dziesiątka. To wino też już piłem, choć może inny rocznik, ze dwa lata temu, może trzy. I z całej palety sygnowanej literkami nazwiska winiarza smakowało mi najsłabiej. To wino było benzynowe, o mocnym kolorze, obórkowe, mocne, za mocne! To dzieło Niemca tworzącego w Hiszpanii - F. Schatz C Pinot Noir 2011 (import Wine And You - 112 zł).


Jak się nie dać zaskoczyć w degustacji w ciemno? Nie ma reguł. Ale na pewno warto oddać się pewnej chwili refleksji, cofnąć kojarzenie i na zimno spojrzeć w notatki, a nie tylko notować. Choć jeśli natkniecie się na takiego Schatza, to nie ma siły! 

O degustacji napisali także:

sobota, 4 marca 2017

Barolo w ciemno by Mike Wine

Dobre Barolo wyczujesz od razu?!

Michał Wine Mike Misior z Wine Trip Into Your Soul przed tytułową tablicą degustacyjną

Na pewne degustacje czeka się z ciekawością tygodniami albo i miesiącami. I taką była właśnie ta, którą zorganizował ostatnio Michał Wine Mike Misior, prowadzący z upodobaniem degustacje w ciemno. Tym razem obiektem było to wino, które nazywa się (i nie chodzi tu o Tokaj) "Królem Win, Winem Królów" - Barolo!

Są tacy, którzy je kochają, kolekcjonują, podziwiają... Są tacy, którzy krzywią się na samą myśl. Na samo wyobrażenie tego kwasu, dojmujących garbników i struktury - która jest rzekomo szczupła i ulotna - koloru, który jak stwierdziliśmy, nie zawsze jest taki ceglasty...

Pierwsze wino było gęste i ciemnobrązowe, z lekkim pomarańczowym refleksem, lekko żelaziste i ziemiste, smukłe bardzo w strukturze, o sporym garbniku (może nieco za suchym). Alkohol - choć wino dość chłodne - uwydatniał się na początku. Było tu też trochę suszonej śliwki, trochę utlenienia. Smakowało na 120 zł, a wyglądało na 2007 rok. Nie trafiłem - to wino kosztujące 225 zł. Monte Oliveto di Casa Atlas Barolo 2005 (import Wine Avenue). Nie wszystkim się podobało, ale miało w sobie coś charakternego, urokliwego. 

Brezza Barolo Sarmassa 2006

Druga butelka miała więcej owocu, wino miało także żywszą barwę i wyższą kwasowość. Bardziej ewoluowało w kieliszkach niż poprzednie. Było ostre, w smaku też wyraźnie... jabłkowe. Tanina większa niż w poprzednim, wykończenie wina sprawiało wrażenie bardziej eleganckiego. W smaku wciąż młode i lekko łodygowe. I nie robiło się lepsze w miarę podgrzewania i natleniania, choć po pewnym czasie wychodziły nieco grzybowe nuty. Sądziłem, że to rocznik 2010. A to było wino o cztery lata starsze! 2006. Kosztuje 159 zł, choć ja wyceniałem je na 190 zł! Po odfoliowaniu prawda wyszła na jaw: Brezza Barolo Sarmassa 2006 (Wine And You - 159 zł).


Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012

Trzecia flaszka sprawiała wrażenie wina wyraźnie delikatniejszego, z większą koncentracją porzeczek i ze zdecydowanie wyższą zawartością wiśni w smaku. Było czyste, jak przefiltrowane mocno, jakby miało dużo wody, dużo zieleni. Ale były też nuty smoliste i... palony trampek. Sprawiało jednak wrażenie nieco płytkiego wina w porównaniu z poprzednimi. Obstawiłem rocznik 2011 i pomyliłem się o rok. Nie było to też Barolo, ale Mike'owy Joker! Czyli wino innego gatunku, które Mike lubi wstawić do gamy. Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012 (Trezor Wines - 63 zł). Naprawdę dobre wino jak na tę cenę!

Brezza Barolo Cannubi 2007

Czwarta etykieta bardzo fajna! Bardzo aromatyczne wino, z korzenną, wręcz pierniczkową, nutką. Ale też z jeżynami. Bogate, w ustach atakujące lekką taniną. Jest też piwniczne, ale ładne, szersze niż wszystkie poprzednie Barolo. Ma sporo kwasu, a alkohol (choć okazało się, że 14,5 proc.) wcale nie wychodzi na pierwszy plan. Jest też w tym winie lekka ziołowość. To jest wino, jakie mógłbym pić codziennie. Obstawiłem cenę 160 zł i rocznik 2009. Ale wino okazało się dwa lata starsze! 2007 za 159 zł. Brezza Barolo Cannubi 2007 (WineAndYou - 159 zł).

Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012

Gdy to wino znalazło się w kieliszku, czuć było zupełnie coś innego. O wiele więcej aromatu, więcej owocu, trochę wręcz bordoskich klimatów na początku, ze słodkim atakiem na języku. Trochę też jest akcentów wzmacnianych win, choć nie ma żadnego utlenienia. Ma dotkliwy garbnik, suchy, ale jest piwnica, owoc złamany dżemistością. Niektórym się nie podobała ta barokowość, to bogactwo, rozpasanie wręcz. Obstawiałem 2010 za 149 zł. A to jest 2012 i kosztuje 196 zł. Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012 (import Mielżyński)

Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011

Szósta butelka postawiła nas pod znakiem zapytania. Czy aby to Barolo? Bardzo porzeczkowe, wiśniowe, ze sporą warzywnością na początku. Mało garbnika i mało kwasowości, choć... po pewnym czasie zaczynało ładnie w kieliszku się rozwijać. Obstawiłem 2011 za 140 zł. I było to Barolo z 2011, ale droższe, bo za 164 zł - Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011 (Trezor Wines).

Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009

- To jest super! - przeszła mi pierwsza myśl, gdy tylko podniosłem kielich do nosa, a potem spróbowałem. Wydało mi się tu wszystko zbalansowane, stopione w jedną spójną całość. Wino bardzo ciemne, na wstępie w bukiecie truskawki i fiołki, taka "gama włoska". Potem trochę lukrecji, ziemistości. Sporo beczki i ekstraktu, ale zarazem elegancji! Obstawiałem że kosztuje 230 zł i że to rocznik 2011, ale jest starsze o rok i droższe! 340 zł i na siódemkę Winiacza! Elvio Cogno Barolo Riserva Vigna Elena 2010 (Vininova - 340 zł).

Na drugim biegunie tej elegancji stało ósme wino. Dziwna mieszanka starej piwnicy, starego dżemu, suszonych owoców, dość niskiej kwasowości. Dość lekkie, ale niezbyt finezyjne - Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009 kupione w niemieckim Lidlu. U nas też bywało.

Cała gama butelek z naszej degustacji
 
Dziewiątka to już truskawki i czarny owoc, ładny, krągły. Wydawało mi się zbyt krągłe jak na Barolo. Jest też wyraźny garbnik, jest też skóra i dość dziwny składnik przywodzący na myśl... pewną benzynowość! Obstawiłem, że to znów Mike wrzucił Jokera - choć z gron Nebbiolo. Ale myliłem się. Bo po zerwaniu folii ujrzeliśmy Cantina Rasore Torrato Barolo 2011 (18 euro).

Elvio Cogno Barolo Ravera 2012

Ostatnia butelka to już było Barolo bez wątpliwości. Tak lekkie ciało i herbaciana - szczupła, choć jednocześnie mocna struktura - że nie sposób zaprzeczyć. Dość ciemne, ale spójne. Trochę od razu po nalaniu zbite, z pewną karmelowością, owocową gładkością. Ale bardzo eleganckie. Także na siódemkę (może z małym minusikiem) Winiacza. Kolejne wino z portfolio Vininovy - Elvio Cogno Barolo Ravera 2012 (228 zł).

Jaka nauka ze ślepej degustacji Barolo? Nie każde wino, które na etykiecie ma magiczne słowo na "B", jest warte pieniędzy. I jeszcze jedno: ufajcie swoim zmysłom i pierwszemu wrażeniu!

A tak smakowało innym uczestnikom degustacji:

- Nasz Świat Win

- Winny

sobota, 17 grudnia 2016

15 mgnień Syrah zimową porą

Za oknem mróz, a w kielichu słońce! 

Organizator - Michał Wine Mike Misior - Jurek i Monika

Zima i wina lodowe? Brrr... Lubimy oczywiście słodycze, ale zimą tęsknimy raczej za tym, co jest świetnym wspomnieniem lata, co lato w sobie w magiczny sposób zatrzymuje - za czerwonym, pełnym słońca winem. W to marzenie wstrzelił się idealnie Michał Wine Mike Misior, który w środku polskiego marazmu zorganizował dla winnych blogerów degustację Shiraz/Syrah.

Poetycko można rzec, że Bogowie byli przeciwni, bo Michał zdradził, że aż pięć butelek było dotkniętych korkową wadą, w trakcie ujawniła się jeszcze jedna. Cóż, tak bywa... Ale tytuł o 15 mgnieniach zostawiam, bo flaszek na stole 15.

Szczepu Shiraz/Syrah chyba przedstawiać nie trzeba. Pochodzi prawdopodobnie z Francji, z Doliny Rodanu. Ale dziś jest jednym z międzynarodowych szczepów. Spotkamy go m.in. i w Europie, i w Południowej Ameryce, i w USA, i w RPA, i w Australii... Daje ciemne wina o wysokiej zawartości garbników, znakomicie znoszące upływ czasu. W Nowym Świecie są napakowane, szerokie, owocowe, ekstraktywne, czekoladowe wręcz. A te europejskie - raczej zimne, pieprzne, jeżynowe, powściągliwe. Ale - uwaga - pozory potrafią mylić...


Nr 1 - Alzania Navarra Syrah 2012 z WineAndYou za 54 zł

Wino z numerem jeden okazało się mocne, ciasteczkowe, ale nieco za chłodne (na zewnątrz było zimno!), mało pieprzne, ze stosunkowo niewielką ilością alkoholu i sporą owocowością. Stawiałem na Węgry, ale poległem - jak zresztą wszyscy. Rzuciłem, że pewnie wino z Hiszpanii, bo Mike jest znany z hiszpańskich wrzutek. Tak! Okazało się, że to wino z Navarry - Alzania Navarra Syrah 2012 z WineAndYou za 54 zł. Ale dopiero, gdy się ociepliło, czuć było dżemistość. Potężna czarna porzeczka doszła do głosu... Po 20 minutach już nie ma wątpliwości, że to Hiszpania.

Wino nr 2 było dość lekkie i dość przejrzyste, niczym Pinot Noir, o dziwnym waniliowym posmaku, z lekką strukturą i taniną. Wszyscy stawiali na północny Rodan albo Austrię. A to była etykieta znana z Lidla - Szeleshát Szekszárdi Syrah 2013 za 29,99 zł. Szkoda, że bardzo odmienny od tego, które gościło na degustacji, w której brałem udział.


Nr 3 - Salomon Estate Shiraz Finnis River 2012 (Mielżyński - 156 zł)

"Trójka" - choć jeszcze zimna - była zapowiedzią obiecującą. Mocny, porządny shiraz. Czekolada i kakao, trochę skóry, beczka dość wyrazista, ładny powiew mocy stanowczo nieeuropejskiej. Przypuszczałem, że to Australia i miałem rację - Salomon Estate Shiraz Finnis River 2012 (Mielżyński - 156 zł). Wino po krótkiej chwili ogrzania (nalewane było chyba w 13 st. C) zyskało. I zaczęło się stawać coraz lepsze, coraz pełniejsze, coraz bardziej krągłe, a wciąż eleganckie.


Nr 4 - Domaine la Provenquiere Languedoc Syrah 2014 (WineAndYou - 29 zł)

Czwarta butelka była z innego bieguna. W aromacie i smaku pojawia się pewna kompleksowość i delikatność, choć wino nie jest tak złożone jak nr 3. Byłem pewien, że to Francja, choć nie spodziewałem się, że Langwedocja. A to Domaine la Provenquiere Languedoc Syrah 2014 (WineAndYou - 29 zł).

Nr 5 - Azienda Vitivinicola Tola Syrah Sycylia 2015 (Krople Wina - 39 zł)

Trochę mojego rozczarowania przyniosła piątka - wino wydało się najpierw bardzo powściągliwe, taniczne, dość ostre w charakterze. Droższe od poprzedniego o 10 zł - Azienda Vitivinicola Tola Syrah Sycylia 2015 - (Krople Wina - 39 zł).

I teraz podróż do zupełnie innego bieguna. Szóstka okazała się już bogatsza, nieco szersza, choć w pewnej chwili miała nieco piwniczny wydźwięk. Obstawiałem Nowy Świat, a konkretnie Chile. A tu Stellenbosch z RPA - Neil Ellis Sincerely Shiraz Western Cape 2014 (Vininova - 46 zł).

Nr 7 - Mitolo Jester Shiraz McLaren Vale 2012 (WineAvenue - 79 zł)

Mnóstwo owocu, ciepłego, czarnego i czerwonego, ze śliwkowym nieco akcentem, z wanilią, czekoladą... Wino gęste, z potężnym ekstraktem. Tylko Australia! Bez żadnych wątpliwości! Oczywiście: Mitolo Jester Shiraz McLaren Vale 2012 (WineAvenue - 79 zł). Wino mocne, bardziej do sosów z żurawiną, już słodkich, może też do czekolad i deserów. Ale na pewno warte uwagi!

Po takiej Australii ósemka okazała się rozczarowaniem - wino szczupłe, w nosie jest owoc, ale w smaku dziwnie kościsto-wodnista szczupłość, by nie powiedzieć, że marność. Wydało mi się do tanią Francją - i było bo z numerem 8 wystąpiło tanie wino z Lidla - Cave de Tain Syrah 2015 (19,99 zł).

Nr 9 - Evans Wine Company Nine Stones Shiraz Barossa Valley 2013 (Vininova 56 zł)

Na szczęście dziewiątka była wybawieniem i powrotem w rejestry smaku, mocy, koncentracji. To uwielbiam w Shirazach. Stanowczo nowoświatowe, mocne i pokomplikowane, szczypiące w język jak elektrody płaskiej baterii. Znów mamy gęstość, moc i długi finisz. Byłem pewien, że Australia, że Barossa i 2013. I to było to - Evans Wine Company Nine Stones Shiraz Barossa Valley 2013 (Vininova - 56 zł). Pomyliłem się tylko w jednym - w cenie. Byłem pewien, że to wino za 80 zł!

Nr 10 - Foncalieu Le Versant Syrah Languedoc 2014 (Wineonlne 49 zł)

Dziesiątka była ciemna, mocna, ale dość słaba i płaska na tle poprzedniej Australii. Pełna jednak czarnego owocu, ale w sposób dystyngowany, nienachalny. Czuć z kieliszka tanią Francję. I rzeczywiście - choć nie taka tania. Foncalieu Le Versant Syrah Languedoc 2014 (Wineonline 49 zł).

Butla 11 - wino jeszcze bardziej szczupłe i krótkie, miało wszystkie cechy niedrogiej Hiszpanii. Tak jest! Dehesa de Luna "Luna Lunera" Syrah Kastylia 2015 (WineAndYou - 29 zł). Dwunastka - o wiele lepsza. Wino ciekawe, intensywne, może apteczkowe, nie sprawiające wrażenia przegrzanego. A to Casa Silva Colchagua Valley Shiraz 2012 (Wineonline - 69 zł).

Nr 14 - Echeverria Gran Reserva Colchagua Valley Syrah 2013 (Vininova - 63,90 zł)

Butla nr 14 - wino zrobiło na mnie wrażenie świetnego do obiad. Ładnie napakowane, z umiarem, z wydźwięku czekolady i skóry. Piłbym bardziej do jedzenia - np. chili con carne niż smakował solo! I oto po zdjęciu folii - Echeverria Gran Reserva Colchagua Valley Syrah 2013 - (Vininova - 63,90 zł).


Ostatnia butelka - 15 - dla mnie francuska elegancja, z pięknie ułożoną jeżyną ze śliwką, pieprzne i piękne. 2012 lub 2013? Nie! To starsze wino, bo z 2010 roku: Rickety Bridge Shiraz Western Cape (WineAvenue - 79 zł). Bardzo przyjemne, jedno z tych, które pozwalają nie myśleć o zimnie, mrozie itp.

Wnioski? Próba nie była oczywiście wielka, ale pokazała że Syrah z dyskontów to może nie być najlepszy wybór. Nie było to na pewno intencją organizatora, bo większość win ze sklepów specjalistycznych pochodziła z innej kategorii - raczej ciężkiej niż piórkowej. Zresztą to widać także po cenie - ciężko znaleźć w Syrah za 20 zł tyle finezji co w etykiecie trzy razy droższej. Różnice w klasie są kolosalne. No i - co najważniejsze w nadchodzącym styczniu i lutym - chcecie zapomnieć o zimie, śniegu i mrozie? Postawcie na Shiraz z Nowego Świata. To może być świetny wybór!

A tak pisali inni uczestnicy degustacji:

- Wine Trip Into Your Soul

- Winne Okolice