sobota, 26 sierpnia 2017

Polskie wino wraca do Lidla!

Wraca, jest lepsza i będzie jej więcej!

Biała Polka na beczce

Niemal rok temu ta wiadomość wzbudziła niemałą sensację: w Lidlu pojawiło się polskie wino! A konkretnie Polka z krakowskiej winnicy Srebrna Góra. Czerwona nawet w dwóch rocznikach, z których jeden podobno był tu i ówdzie (tego lepszego 2014 było jak na lekarstwo). No i całość została wyczyszczona chyba w tydzień! Ale oto już od najbliższego poniedziałku, Polka wraca!

Mirosław Jaxa Kwiatkowski oprowadza po winnicy

Tym razem - jak zapowiadają przedstawiciele sieci handlowej i sami współwłaściciele winnicy Mirosław Jaxa Kwiatkowski i Mikołaj Tyc - Polki będzie więcej. Nie tylko ma być na półkach każdego sklepu, ale w dodatku ma tak szybko nie zniknąć! Liczby są tajemnicą handlową, ale dowiedziałem się, że czerwonego wina Lidl kupił tyle, co w sumie białego i różowego (a może i trochę więcej). Cena jest nieco wyższa niż w zeszłym roku, choć... taka sama, o ile kupicie po dwie butelki (wyjdzie 29,99 zł za flaszkę).

Krótka wizyta w pomieszczeniu gospodarczym winiarni

Jak smakują same wina? Są lepsze niż przed rokiem. Z pewnym wyjątkiem, ale szczegóły za chwilę. Wszystko dzięki pewnym inwestycjom, do których się przyznają właściciele Srebrnej Góry. Na niewielki dziedziniec gospodarczych zabudowań stojący między murami krakowskiego klasztoru kamedułów zjeżdżają nowoczesne młynkoodszypułkowarki eliminujące zielone szypułki, odpowiedzialne w winach m.in. za zapachy warzywne, zaburzające owocowość.

Biała Polka 2016 powstała ze szczepów winorośli szlachetnej, ale i hybryd - jest tu Seyval Blanc, Johanniter, Solaris, Hibernal, Chardonnay, Pinot Gris, Riesling i Traminer. Jest tu całkiem sporo cukru (7 gramów), choć całkiem zgrabna kwasowość (6,2 g) równoważy smak. W aromacie czuć aromaty agrestowo-jabłkowe, z wyraźną domieszką tropikalnych owoców, trawy. Jest goryczka leciutka, niemal niewyczuwalna. Struktura mocna, wyrazista, koncentracja średnia. Finisz całkiem długi, smak bardzo konsekwentny, zbliżony do nuty aromatycznej. To wino świetnie pasuje do ryb, nawet surowych, na pieczonym oscypku, którymi nas poczęstowano.

Różowa Polka na tle winnicy. Wino akurat na ciepłą końcówkę lata!

Różowa Polka 2016 ma w składzie Zweigelt i Cabernet Cortis. W aromacie lekkie poziomki, a w smaku delikatne nuty liści czarnej porzeczki. Nie ma tu, w odróżnieniu od Polki sprzed roku, takiej słodyczy i prostoty w smaku. Jest przyjemna wytrawność - znakomicie wino komponowało się z marynowaną kaczką pieczoną, podawaną z sosem czekoladowym i liśćmi rukoli. Różowa Polka to fajne, rześkie wino, o zdecydowanej strukturze. Grona były macerowane ponad dobę, co widać po dość mocnym kolorze, dalekim od łososiowego różu.


Czerwona Polka 2016. O niebo lepsza niż ta z 2015!

Na koniec Polka czerwona 2016. Ta z 2014 (której był najmniej), była wspaniała. Bo w niej był tylko Regent. Tamto wino było głębokie, eleganckie, o uładzonych garbnikach, przywodziło na myśl niektóre bordoskie okazy. Rocznik 2015 (tego było najwięcej) był już z odmian Regent, Rondo, Acolon i sprawiał wrażenie nieco "nieokrzesanego". 

2016 jest ze szczepów Regent, Rondo, Acolon i Cabernet Cortis. I jest lekki, owocowy, z początku czereśniowy, potem - w miarę napowietrzania - robi się nieco głębszy.


Niektóre grona dopiero zmieniają barwę. Ale inne są już zbierane od piątku!

Do głosu dochodzą lekkie akcenty leśnej ściółki, grzybów. Kwasowość została okiełznana (choć jest dość wysoka), a garbniki mają stępione pazurki - zostały bardzo zgrabnie wyprowadzone. I można powiedzieć, że są akuratne! Finisz jest średniodługi, ale czysty i przyjemny. 

O winach Polka opowiada Michał Jancik, sommelier współpracujący z Lidlem

Niektórym z nas - mnie także - czasem przeszkadzają hybrydy. Ten charakterystyczny zapach, którego nie ma w winie ze szlachetnych winorośli. Tu, gdybym miał próbować w ciemno, być może bym tego nie wyczuł! Za 30 zł taka Polka to znakomita okazja. A zgrabna kwasowość pewnie pomoże przechować jeszcze to wino jeszcze przez parę lat!


Degustowałem win i obiadowałem na zaproszenie Srebrnej Góry i Lidla


środa, 23 sierpnia 2017

Winne Wtorki: Pierwszy krok w świat wina

Château de Bordes-Quancard 2011 Bordeaux

Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Inwino (import M&P) - ok. 45 zł
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (z plusem!)

Dawno mnie w Winnych Wtorkach nie było, ale oto jestem :) W temacie, który sprawia, że serce bije nieco bardziej - pierwszy krok w świecie win. Tak, tak, pamiętam. W podstawówce, zamiast iść na przedstawienie "Zemsty", woleliśmy iść za stary mur obronny z XV bodaj wieku, gdzie wychyliliśmy - uprzednio odkorkowawszy za pomocą scyzoryka - plastikowy kapsel szczelnie okrywający szyjkę zielonej butelki. To był chyba klasyczny jabol, którego wziąłem łyk i szczerze mówiąc to był mój łyk jabola ostatni - bo nic w nim fajnego nie znalazłem. Oddałem tę przyjemność kolegom.

Porównanie miałem wówczas tylko z domowym winem z czerwonych porzeczek, które było o jakieś siedem razy lepsze niż ów wytwór fabryki w Dwikozach czy innym Pikutkowie. Nie mogłem pojąć, jak to się dzieje, że w jakichś filmach zachwycają się winem, wyczuwają te wszystkie nuty, dzięki którym potrafią zidentyfikować wiek i umiejscowienie stoku itp. 

Pomyśleć, że gdy to wszystko się działo, była zima 1986 r., w bordoskich piwnicach fermentowały sobie grona z jednego z najlepszych roczników XX wieku! O, tak... Bordeaux. To byłby dobry start. Problem w tym, że nie każdy miał - czy będzie miał - okazję zaczynać od wzorcowych butelek Mouton Rotschild, jak te na fotografii poniżej.


Półka w sklepie Lavigna w Paryżu

Bordeaux to oczywiście wzorzec wina - jak zauważył Sławomir Chrzczonowicz w jednym z artykułów na Winicjatywie - ale do tego wniosku nie dochodzi się tak od razu. Niektórzy cenią Nowy Świat - za jego świeży i intensywny smak; Hiszpanię - za krągłość, cenę i łatwość; Włochy - za sławę i splendor; Portugalię - za dostępność i klasę. No i francuską Burgundię - za mistrzostwo i ulotną niebiańskość.


Lata ogólniaka i studiów to raczej czas wielkiej umownej dowolności - Sophii i innych wynalazków. Na szczęście wszystko ma swój koniec i następuje moment olśnienia. To był Pomerol Château de Bel-Air z rocznika 1995, kupiony w jednym z paryskich sklepów. Nie mogę znaleźć zdjęcia. Ale wino było głębokie, skórzaste, zamszowe, zachwyciło mnie swoim przytłumionym owocem i tym czymś, co ciężko zdefiniować. Może to fotel skórzany w zakurzonej bibliotece, może mech w lesie o poranku, może zamglony jesienny zagajnik w ciężki dzień...

Tak to się zaczęło. Dziś za równowartość tego, co wówczas mnie zachwyciło, można kupić butelkę Château de Bordes-Quancard 2011 AOC Bordeaux. I sądzę, że to wino dziś oferuje podobne doznania, które pamiętam z owego czasu - trochę je dziś idealizując. Ale w Château de Bordes-Quancard 2011 mamy klasyczną bordoską mieszankę Cabernet Sauvignon i Merlota, przyciężki już owoc, spod znaku czarnej - lekko dżemowej już - porzeczki, jest ładny garbnik o niewielkiej fakturze, doprawiony zgrabnie cząstką kwasowości. Ale kto chce szukać absolutu, może zaczynać od takich butelek, jak poniżej :)



Ot, trochę skarbów z DRC. Też w sklepie Lavigna w Paryżu

A tak pisali inni wtorkowicze:



niedziela, 6 sierpnia 2017

Alzacja w Odkupieniu Win

5 x Maurice Schoech

Maurice Schoech Cremant d'Alsace (99 zł)

O winach na sierpniowe upały już było całkiem niedawno. A w zasadzie o jednym. Ale jeśli myślicie o czymś bardziej wyrafinowany, bo proste Verdejo wam nie starczy, to może inspiracją będzie coś, co zdarzyło mi się posmakować w warszawskim Odkupieniu Win? To pięć win z Alzacji, z których cztery to bardzo dobre okazy!

To wina Marice Schoech, alzackich winiarzy, którzy zajmują się tym od pokoleń. Większość produkcji to wina białe (na Pinot Noir importer się na razie nie zdecydował), mają od 2014 certyfikat win ekologicznych. Portfolio Domaine Schoech jest bogate - są tu wina AOC Alsace, ale też Grand Cru - choć te są w wyższych cenach. Jak smakuje podstawowa piątka?

Cremant d'Alsace (99 zł, foto u góry) czyli bąbelki - to przykład wina bardzo czystego. Robione metodą tradycyjną, podobnie jak szampany. W butelce pół na pół
Pinot Blanc i Chardonnay. W aromacie najpierw owoce lekkie jabłko i lekka brzoskwinia, a potem już charakterystyczna drożdżowość i chlebowa skórka. Jest poza tym ładne ciałko. Wino ma ładne meandry kwasowości. Gdy ulecą owoce, zostaje ciasto i chleb. Jest drożdżowe w aromacie mocne dość. Ale ma bardzo długi finisz.


Pinot Blanc 2016 AOC Alsace (78 zł) 

Pinot Blanc 2016 AOC Alsace (78 zł) - jest bardzo kwiatowe tuż po nalaniu pierwszego kieliszka. Ale i owocowe - czuć biały melon, lekką gruszkę. Jest miękkie i oleiste. Ma sporo ciała! Kwasowość sprawia niespodziankę - wydaje się być całkiem spora, choć wcale nie ma tu dużo cukru - bo ok. 3 g/litr - ale wino sprawia wrażenie bardzo ładnie zbalansowanego! To jeden z moich typów, któremu dałbym śmiało winiaczową szóstkę z lekkim minusem.
 

Riesling 2016 AOC Alsace (89 zł)

Także bardzo dobrym winem jest nieco droższy Riesling 2016 AOC Alsace. Robiony z gron zbieranych z 35-letnich winorośli - nie jest, jak sporo alzackich Rieslingów, miękki. Może trochę w aromacie. Po pewnym czasie robi się troszeczkę miodowy i brzoskwiniowy. Ale w smaku jest mocno kwasowy i bardzo "szklisty".

 

Pinot Gris 2015 AOC Alsace (96 zł)

Z Pinot Gris 2015 mam już pewien problem - smakuje jak półwytrawne wino, ma mnóstwo ciała i chyba troszkę za niską kwasowość. W aromacie jest bogactwo - kandyzowane owoce tropikalne, trochę lasu, dojrzała gruszka... Bardziej gastronomiczne niż kontemplacyjne!

Gewurztraminer 2015 AOC Alsace (99 zł)

Za to ładnie wypada z rocznika 2015 Gewurztraminer. Tu nos pomylić się nie może. Jest różą, jest liczi. Ale w smaku jest o dziwo całkiem spora wytrawność i czystość. Nie ma tej oleistości, którą mają czasem wina z tego szczepu. Jest pewna szczupłość i zdecydowana wytrawność (z tego co pamiętam cukru jest niewiele, na pewno poniżej 10 g/l). To chyba jeden z niewielu "gewurzów", których można - bez deseru - wychylić więcej niż kieliszek w ciągu godziny!


Win próbowałem na publicznej degustacji

piątek, 4 sierpnia 2017

Wino na upał. Niekoniecznie prosecco!

A może by tak Verdejo z Ruedy?

Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Lidl i 14,99 zł w detalu (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje czyli 5 punktów na 7



Mam nadzieję, że lubicie upały podobnie jak ja :) To wspaniale! I zawsze pojawia się pytanie - jakie tu wino poza prosecco? Hmm. To proste - oczywiście Vinho Verde, a jak ktoś akurat Verde nie ma pod ręką, to może sięgnąć po coś hiszpańskiego - także wytrawnego i orzeźwiającego - po Verdejo!

To najpopularniejszy biały szczep w Kastylii y Leon (D.O. Rueda) - dający wina owocowe, z aromatem egzotycznym, tropikalnym. To, które można dostać w Lidlu za 14,99 zł - Visigodo Verdejo 2016 - ma dość sporą strukturę, jest kwasowe i ma grejpfrutową całkiem sporą goryczkę. Wybitnych doznań tu nie znajdziemy, ale ładne orzeżwienie akurat na taras - jak najbardziej!

piątek, 28 lipca 2017

Winnym szlakiem do Saksonii - cz. 1

Jak do książęcej winnicy, to z fasonem!


Jazda po winnicy Schloss Proschwitz (fot. Olaf Kuziemka)


W kwietniu, gdy jeszcze w Polsce zima przeplata się z wiosną, tchnąc w przyrodę jakby ironicznie resztkę jesieni z głębi gardła wydartej, my gramy jej na nosie. Wygodnym lexusem przemierzamy drogę do Saksonii. Winni blogerzy nie mają pojęcia, jak to blisko. Ale co tam blogerzy! Wielu Polaków nie ma pojęcia, że tuż tuż za granicą jest winne zagłębie, które może nie tyle kusi, ile pozostaje niezbadane, nieznane, tajemnicze. Choć to ziemie królów, którzy byli także władcami Polski!

Saksonia wita nas wietrznym porankiem. Z poznańskiej autostrady wjeżdżamy (to ok. 100 km, ale szybkość to przyjemność) - przez granicę - w ziemię, która bardziej przypomina moją rodzinną Warmię. Saska Szwajcaria. Pagórki i kręte drogi. Zielono. Ukoronowaniem jest Miśnia, do której wpadamy na razie na chwilkę. Miasto słynne od wieków z manufaktury porcelany i same przypomina przepiękną zdobioną cukiernicę. Starówka położona na wzgórzu, stromym jak te znane z Lizbony... Wśród kamieniczek pną się schody i wąskie uliczki. Prowadzą w górę - do biskupiego zamku Albrechtsburg. Świetne miejsce, żeby zacząć przygodę ze sportem, znakomite, by potrenować bieganie, i doskonałe, by poznać tutejsze... wina. Bo sklepy, restauracje i hotele pełne są miejscowych etykiet. Lokalny patriotyzm? Pewnie tak, ale w regionie jest ok. 500 hektarów winnic, które uprawia 35 winiarzy. Położone na stokach widocznych, gdy jedziemy wzdłuż Łaby (niem. Elbe), tzw. Saechsische Weinstrasse.


Saksoński Szlak Wina. Musicie tu kiedyś przyjechać!

Jeśli zatrzymacie się w jakimś tutejszym hotelu, w minibarze z pewnością znajdziecie butelkę z etykietką Weingut Schloss Proschwitz. To z winnicy prowadzonej przez księcia Georga zur Lippe i jego sympatyczną żonę Alexandrę. Ze stoków w Zadel über Meissen widać Miśnię. Gdy zajeżdżamy do winnicy, nie wiemy jeszcze, że spędzimy wiele niezapomnianych godzin. O wiele więcej niż przewidywał sporządzony z niemiecką precyzją plan! Ale co tam, dodamy nieco polskiej fantazji!
 



Jesteśmy przyjmowani - grupa polskich winnych blogerów - iście po książęcemu! Czeka na nas nie tylko piękna bryczka, ale i musujące wino! Oczywiście różowe Proschwitz Pinot Madeleine (Frühburgunder). Są tu wielkie bąbelki, poziomkowa świeżość. Grono to mutacja Pinot Noir, bardziej odporna na zimno. A chłodno jest. Doświadczamy tego podczas jazdy na stok w towarzystwie księżnej! 

Jeden ze stoków książęcej winnicy. W dole rzeka Łaba (Elbe)

Książę zur Lippe ma 100 hektarów winnic, ale uprawa to tylko 80. Reszta ziemi odpoczywa. Jeśli ktoś wam powie, że wiatr w winnicach to domena południowej doliny Rodanu, to zaproście go na stoki w Zadel nad Łabą. Wieje i to jak! 
- Posadziliśmy cztery kilometry żywopłotów, by były ochroną przed wiatrem, ale i tak jak czujecie to mało daje - uśmiecha się księżna Alexandra. 

Księżna, wiatr (taki, że krzesła przewraca!) i wino. Kieliszki trzymamy mocno!

Rzeczywiście. Bez solidnej kurtki w kwietniu nie sposób wytrzymać. Ale dla winnych krzewów to dobrodziejstwo. Powiew chroni przed nadmierną wilgocią. A my się wiatru nie boimy i zatrzymujemy na popas pod wielkim bzem. Piknikowy kosz na ławeczce, targany co chwilę wiatrem. A co w koszu?
W piknikowym koszu Schloss Proschwitz Goldriesling 2016 i serowe ciasteczka (zjedliśmy!)

Księżna wyjmuje Goldriesling 2016 - lekko złote, orzeźwiające, nieco mineralne, nieco brzoskwiniowe. Taki aperitif. Bo drugie już jest zupełnie inne - Muller Thurgau 2015. Jest niemal białe, bezbarwne, to idealne na lato, które z wolna bardzo tu przychodzi - jest lekko słone i szczupłe. Idealnie pasuje do słonych serowych ciasteczek, które przygotował syn księżnej. I niech mi ktoś powie, że wina źle smakują w winnicy!



W następnym odcinku m.in.:
- Jak smakują bąbelki z małej i dużej butli, a jak inne wina Schloss Proschwitz


Do Saksonii podróżowaliśmy na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina oraz Niemieckiej Centrali Turystyki

sobota, 22 lipca 2017

Wina polskie w 13win



Polski miesiąc we wrześniu, a teraz kieliszek za 10 zł 
 
Wybór wina na kieliszki



- Pijecie w Polsce wino? Macie tam jakieś winnice? - usłyszałem takie pytanie z ust Włoszki, gdy w czerwcu gościłem w Kalifornii (bynajmniej nie na "winnym" wyjeździe). Gdy usłyszała, że mamy ponad 300 zarejestrowanych winnic, zrobiła minę, jakiej dawno nie widziałem. 


Cóż, to, że wina polskie nie istnieją w świadomości "zagraniczniaków", nie dziwi. O ile istnieją w świadomości Polaków, to pewnie kojarzą się z wysokimi cenami. Prawda. Z biznesowego punktu widzenia to nie dziwi, bo jak tu uprawiać winogrona na hektarze albo trzech (o, to już spora winnica na polskie warunki) i żyć tylko z wina, którego butelka kosztowałaby w sklepie 20-30 zł? Nie da się. A konsument już za 30 zł w dyskoncie znajdzie coś zagranicznej winnicy dobrego.


Ta cenowa właściwość to oczywiście nic nowego - i nic na to konsument nie poradzi - ale i tak warto próbować polskich win. I to nawet nie z pobudek patriotycznych, ale i smakowych! Bo o jakieś 4-5 lat temu nasze wina były jakości dyskusyjnej, to dobrych jest coraz więcej! Sporo etykiet kryje w sobie wino z hybryd, które miały być bardziej odporne na surowe warunki pogodowe, ale winiarze coraz śmielej stawiają na winorośl szlachetną - i bardzo dobrze!


W wielu restauracjach czy barach znajdziemy już polskie butelki. A kilka dni temu wraz z innymi winiarskimi blogerami miałem okazję spróbować kilkunastu etykiet w 13win - w warszawskiej winiarni, która od września wraca do miesiąca win polskich, a w wakacje prowadzi akcję kieliszek polskiego wina za 10 zł! Poniższe wina to tylko niektóre z tych, które zagoszczą we wrześniu (sporo jeszcze nie dojechało): 

WINA BIAŁE



Winnica Modła Griseo (58,36 zł)

Winnica Modła Griseo (58,36 zł) to wino wytrawne (tylko 0,9 g cukru na litr), ze szczepu Pinot Gris. Tomasz Stola, który jest winnym purystą i nie lubi siłowego filtrowania ani pomp (bo jego zdaniem to nadmierna i przemocowa ingerencja w strukturę wina) stworzył świetne wino na lato. Ma lekkie bąbelki widoczne w kieliszku po nalaniu, jest lekkie i czyste w strukturze, w aromacie czuć lekki miód i świeże skórki jabłek, jest tak kwasowe, że "kroi" język! W finiszu bardzo długie. Jest tu pewna piwniczna nutka. Ale jak dla mnie świetna alternatywa dla Vinho Verde. Na 5,5 punkta na 7. 



Winnica Skarpa Dobrska Anemone (61,75 zł)


O winnicy Skarpa Dobrska napisał Tomasz Prange-Barczyński, dość powiedzieć, że to debiutujący producent gospodarujący na jednym hektarze w otulinie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Anemone ze szczepu Johanniter.

Blady kolor bardzo prawie białe. Tu nie ma takiej kwasowości. Jest owszem wysoka ale inna, mniej szczypiący. Trochę tu mało aromatu, więcej cukru wyraźnie i rzeczywiście 2,9. Struktura jest bardzo mocna. W aromacie może białe owoce, morwa? Bardziej oleiste, na 4



Winnica Hople Carrera 2015 (78,35 zł)


Winnica Hople Carrera 2015 to wino ze szczepu Pinot Blanc. Nalane do kieliszka zachwyca złotą barwą. Troszkę jakby utlenione, woskowe. Czuć też mirabelkową konfiturę oraz dojrzałe jabłka i gruszki. W smaku wyraźna kwasowość i... skórka od chleba. Całkiem fajne wino - może nie tyle orzeźwiające, co kontemplacyjne.



Skarpa Dobrska Aquilegia to wino ze szczepu Riesling, półwytrawne. Cukier wyraźnie wyczuwalny (7,7 g/l). W aromacie nieco dwoiste - bo z jednej strony jest pewna mineralność, ale jest też wyczuwalny aromat kwiatowy, rumiankowy. Jest tu smak wody źródlanej spływającej po gałęziach zwisających nad wodospadem, pewna zieloność i spora kwasowość. Finisz długi i wyraźny. Na 5,8 punkta na 7.



Winnica Golesz Cuvee Golesz (49 zł)

Winnica Golesz Cuvee Golesz 2016 to kupaż z ośmiu szczepów z winnicy założonej przez Romana Myśliwca, zwanego ojcem polskiego winiarstwa. Winnica została założona jeszcze w 1982 r. pod Jasłem. Wino ma lekko złoty kolor, w aromacie czuć czyste żółte jabłka i wosk. Na języku wyraźne jest lekkie musowanie, struktura jest całkiem ładna, kwasowość fajna! I przy tym wino ma bardzo, ale to bardzo długi finisz!



Winnica Płochockich Hibia XVI (60,72 zł)


Winnica Płochockich Hibia XVI - to białe wino o kwiatowych aromatach, choć jest tez zielony akcent jak z Sauvignon Blanc. Ma tez lekkie bąbelki, niemal białe w barwie. W smaku czuć ładnie zbalansowaną słodycz z kwasowością. Wino ma lekki kredowy posmak, jest bardzo mineralne. 


Winnica Golesz Elmer (49 zł) - to półsłodkie wino o złotym kolorze, w aromacie kwiaty i mocno dojrzałe żółte jabłka. W smaku lekka kwasowość i nuty znane z herbaty.

RÓŻOWE



Winnica Modła Młody Cfajgelt XVI (60,27 zł)


Winnica Modła Młody Cfajgelt XVI - różowe wino z lekkimi jeszcze bąbelkami. Jest trochę nutki warzywnej, kapuścianej, ale są w smaku lekkie truskawki i grejpfrutowa goryczka.



CZERWONE


Hople Testarossa 2015 (103,93 zł)
 

Hople Testarossa 2015 - bardzo dobre wino ze szczepu Cabernet Cortis. Czyste w aromacie - wyczuwalna czarna porzeczka, lekka śliwka. Są też lekkie paprykowe nuty. W ustach bardzo duża kwasowość i wyraźne wiśnie, kwasowe, lekkie, niedojrzałe. Wanilia z beczki jest, mocno wyczuwalny alkohol - choć to raczej wrażenie związane ze zbyt wysoką temperaturą wina. 



Winnica Płochockich Ma Fo 2015 (61,99 zł)

Winnica Płochockich Ma Fo 2015 - to wyraźnie beczkowe, ciężkie wino ze szczepów Marechal Foch, Rondo, Leon Millot. W aromacie dominuje przygaszona nieco wiśnia, ale czuć trochę żelazistości. W smaku kwasowe, o ładnej strukturze i bardzo delikatnych, roztartych, gładkich taninach. Wydaje się wciąż młode i zielone, jakby jeszcze chciało dojrzewać!



Hople Quattro 13 (110,33 zł)

Hople Quattro 13 to poważne wino nie tylko ze względu na cenę! Nazwa nawiązuje do kupażu z 4 win - Cabernet, Acolon, Regent i Pinot Noir. Barwa rubinowa, choć niezbyt ciemna. W aromacie czysta czarna porzeczka, nieco wędzonej śliwki i mocnej wiśni. To wszystko pławi się w sporej kwasowości, podlane jest lekką goryczką. Czuć też trochę żelazistości (zapewne z Regenta), ale głębiej jest leśna ściółka, spora koncentracja, jest też lekka obórka. Bardzo dobre wino, którego musicie spróbować!



Wina degustowałem na zaproszenie 13win