Pokazywanie postów oznaczonych etykietą M&P. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą M&P. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 22 października 2020

Piemont - od M&P - nie musi być drogi!

Massolino Barbera d'Alba 2019


Piemont. To słowo kojarzy się wielu z nas z drogimi - i oczywiście świetnymi - Barolo. Winami wielkimi. Z gron Nebbiolo. Winami smakującymi jak wewnętrzna strona miękkiego paska z brązowej skóry, wiszącego od lat w rodzinnej pakamerze. Albo spoczywającymi w szufladzie. Cierpko, lekko czekoladowo, kostycznie... Uwielbiam! Ale to wina z "dziesiąt",  a czasem i jeszcze więcej euro. Tu nie da się niczego sensownego kupić za mniej niż 150 zł. 

Ale może mały zamiennik - no, nie tyle równoważnik - ale coś jak przedsionek, wstęp, pewna "zajawka" wielkich piemonckich win: Barbera. Oczywiście to nie Nebbiolo, ale grono także dające bardzo dobre wina.

W tym przypadku z sieciowego sklepu M&P, który znajdziecie nie tylko w Warszawie. Wciąż trwa akcja promocyjna na te wina, można je kupić ze zniżką i to ok. 40-procentową. Za 58 zł.

Co tu znajdziemy? Całkiem ciekawe doznania. Beczki nie ma, ale jest owoc, który znakomicie smakuje i pachnie. Broń Boże nie pijcie od razu po odkorkowaniu butelki. Choć to wino na pozór "proste", dotknięte jedynie stalą kadzi, to wymaga cierpliwości. Nalejcie do kieliszka i odczekajcie pół godziny. Poczujecie piękną, aksamitną wiśnię, nuty ciemnej gorzkiej czekolady, echo pieprzu, trochę kurzu na wiejskiej drodze... Poczujecie też lekką i przyjemną kwasowość, niewielkie taniny. Wino będzie pasować do solidnie przyprawionych mięs, ale i do prostej pizzy. i to jest właśnie w Barberze najpiękniejsze!


środa, 23 sierpnia 2017

Winne Wtorki: Pierwszy krok w świat wina

Château de Bordes-Quancard 2011 Bordeaux

Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Inwino (import M&P) - ok. 45 zł
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (z plusem!)

Dawno mnie w Winnych Wtorkach nie było, ale oto jestem :) W temacie, który sprawia, że serce bije nieco bardziej - pierwszy krok w świecie win. Tak, tak, pamiętam. W podstawówce, zamiast iść na przedstawienie "Zemsty", woleliśmy iść za stary mur obronny z XV bodaj wieku, gdzie wychyliliśmy - uprzednio odkorkowawszy za pomocą scyzoryka - plastikowy kapsel szczelnie okrywający szyjkę zielonej butelki. To był chyba klasyczny jabol, którego wziąłem łyk i szczerze mówiąc to był mój łyk jabola ostatni - bo nic w nim fajnego nie znalazłem. Oddałem tę przyjemność kolegom.

Porównanie miałem wówczas tylko z domowym winem z czerwonych porzeczek, które było o jakieś siedem razy lepsze niż ów wytwór fabryki w Dwikozach czy innym Pikutkowie. Nie mogłem pojąć, jak to się dzieje, że w jakichś filmach zachwycają się winem, wyczuwają te wszystkie nuty, dzięki którym potrafią zidentyfikować wiek i umiejscowienie stoku itp. 

Pomyśleć, że gdy to wszystko się działo, była zima 1986 r., w bordoskich piwnicach fermentowały sobie grona z jednego z najlepszych roczników XX wieku! O, tak... Bordeaux. To byłby dobry start. Problem w tym, że nie każdy miał - czy będzie miał - okazję zaczynać od wzorcowych butelek Mouton Rotschild, jak te na fotografii poniżej.


Półka w sklepie Lavigna w Paryżu

Bordeaux to oczywiście wzorzec wina - jak zauważył Sławomir Chrzczonowicz w jednym z artykułów na Winicjatywie - ale do tego wniosku nie dochodzi się tak od razu. Niektórzy cenią Nowy Świat - za jego świeży i intensywny smak; Hiszpanię - za krągłość, cenę i łatwość; Włochy - za sławę i splendor; Portugalię - za dostępność i klasę. No i francuską Burgundię - za mistrzostwo i ulotną niebiańskość.


Lata ogólniaka i studiów to raczej czas wielkiej umownej dowolności - Sophii i innych wynalazków. Na szczęście wszystko ma swój koniec i następuje moment olśnienia. To był Pomerol Château de Bel-Air z rocznika 1995, kupiony w jednym z paryskich sklepów. Nie mogę znaleźć zdjęcia. Ale wino było głębokie, skórzaste, zamszowe, zachwyciło mnie swoim przytłumionym owocem i tym czymś, co ciężko zdefiniować. Może to fotel skórzany w zakurzonej bibliotece, może mech w lesie o poranku, może zamglony jesienny zagajnik w ciężki dzień...

Tak to się zaczęło. Dziś za równowartość tego, co wówczas mnie zachwyciło, można kupić butelkę Château de Bordes-Quancard 2011 AOC Bordeaux. I sądzę, że to wino dziś oferuje podobne doznania, które pamiętam z owego czasu - trochę je dziś idealizując. Ale w Château de Bordes-Quancard 2011 mamy klasyczną bordoską mieszankę Cabernet Sauvignon i Merlota, przyciężki już owoc, spod znaku czarnej - lekko dżemowej już - porzeczki, jest ładny garbnik o niewielkiej fakturze, doprawiony zgrabnie cząstką kwasowości. Ale kto chce szukać absolutu, może zaczynać od takich butelek, jak poniżej :)



Ot, trochę skarbów z DRC. Też w sklepie Lavigna w Paryżu

A tak pisali inni wtorkowicze:



sobota, 29 listopada 2014

Festiwal win M&P po tygodniach...

"Ministerstwo" win światowych i moje typy

Château Brunel De La Gardine Hermitage 2011

OSWiA - skrót brzmi niemal jak MSWiA. Nie wiem, czy celowo, czy może przypadkowo, ale o ministerstwo tu nie chodzi, a chodzi o Ogólnopolski Salon Win i Alkoholi M&P. Piąty już, tegoroczny. Tradycyjnie odbył się w warszawskiej Fortecy - miejscu tyleż urokliwym, ile niezbyt praktycznym, jeśli chodzi o wielką frekwencję. A była wielka, bo gości były tysiące. Jakieś trzy - jak podają organizatorzy, ale trzeba pamiętać, że goście wychodzili, dochodzili, więc tłok był spory. Oczywiście sukces organizatora, ale z tego też powodu (jako i późnej pory mej wizytacji) spróbowałem kilkudziesięciu win, z czego napiszę o nielicznych, wybranych, które na mnie zrobiły najlepsze wrażenie. Niewykluczone, że może były lepsze, ale cóż - może kiedyś nadejdzie ich chwila na Winiaczu.

Pouilly-Fumé Bonnes Aguilles 2010

Z białych do gustu najbardziej mi przypadły białe francuskie - Sancerre Blanc Le Marigny 2012 oraz Pouilly-Fumé Bonnes Aguilles 2010. To pierwsze (94 zł) mineralne, soczyste, na rześki poranek, gładkie i "smooth", ale już drugie, (99 zł w zwykłej detalicznej ofercie) już trawiasto tatarakowe, poważne - owoce tropikalne złamane morelowymi akcentami. Pycha! 

Paul Mas Arrogant Frog 2012 Cabernet Sauvignon-Merlot 2012

Z kilku etykiet cabernet-sauvignon z merlotem moją uwagę przykuł Paul Mas Arrogant Frog 2012. Gęste, skoncentrowane i aromatyczne wino! W nosie wyczuwalne czekolada i jeżyny. Echa śliwki. Jest dżemiste, ale w elegancki dość sposób. Kwasowość niezbyt wielka, ale garbniki ładnie wtopione. To pewnie jedno z tych win, które są świetne do czekolady.



Bodegas LAN - pierwsze wina tej etykiety ma Robert Mielżyński, a Mirosław Pawlina ma drugą - Marquez de Ulia i Vendimia Reserva. Marquez de Ulia Crianza 2010 ma ładną kwasowość i świetne, niezbyt rozłożyste garbniki. Ale Rioja
Reserva 2007 to jest dopiero moc! Jest cedr, beczka, wilgotna ziemistość i super kwasowość w finiszu. Ale mistrzostwo to La Vendimia Reserva. 16 miesięcy we francuskim dębie, potem 20 miesięcy w butelkach. Pełne, nieco balsamiczne. 85 zł nie wydaje się przesadzoną ceną.

Bastianich Vespa Rosso 2011 (159 zł)

Ładne Włochy, z francuskim nieco sztafażem (Merlot (50%), Refosco (30%), Cabernet Sauvignon (15%) i Cabernet Franc), reprezentowało Bastianich Vespa Rosso 2011 (159 zł). Osa jest mocna i zdecydowana. W nosie stanowczo wyrazista owocowo, ze zredukowanymi taninami, o takiej koncentracji, że pierwsze odczucie słodkie, ciemne. Kwasowości tu niewiele, dlatego to raczej gradka dla amatorów "mocarności", a nie finezji.

Silver Peak Pinot Noir 2009

Silver Peak Pinot Noir 2009 z USA (Sonoma County) to raj dla tych, co ukochali "Bezdroża". W aromacie skóra i czekolada, w smaku intensywne suszone pomidory, kwasowe aż kolana miękną. Medal w kategorii tanin przyznałem mało znanym w Polsce winom z Izraela - Recanati.

Recanati Merlot 2013 (75 zł)

Merlot 2013 (75 zł w detalu) uwodzi aromatem razowca ze skórzanej torby. W smaku jest diabelnie taniczny i mało kwasowy. Z kolei Shiraz 2012 od tego samego producenta to takie troszkę "stajenne", może też roślinne wino. Ale z ładnym owocowym tlem. W smaku razowiec i piękny garbnik. Do tego kwasowość naturalna, jak w kwasie chlebowym!

Recanati Shiraz 2013

Wnioski? Może M&P nie ma nowoczesnego logo, sklepów w modnych centrach handlowych i troszkę przeraża frekwencją na degustacjach, ale perełki można wyłowić! Jak np. Château Brunel De La Gardine Hermitage 2011! Cztery lata starsze wino kosztuje 239 zł. Jeżeli rocznik 2011 smakuje świetnie, to jak smakuje 2007???


Wina degustowałem na zaproszenie organizatora, choć na koszt własny