Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sławomir Chrzczonowicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sławomir Chrzczonowicz. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 kwietnia 2018

Priorat i Montsant w Winkolekcji

Bez słabości


Priorat i Montsant - te słowa elektryzują każdego winomana. To pierwsze pewnie bardziej obiło się o uszy, ale obie nazwy są ze sobą nierozerwalnie związane. To dwie sąsiadujące ze sobą apelacje z hiszpańskiej Katalonii. Priorat (1900 ha) - górzysty i niemal niedostępny - leży w środku, a Montsant (1857 ha) otacza go swoistym pierścieniem. Win można spróbować w Winkolekcji - u znakomitego importera win z warszawskiego Mokotowa. I przy okazji posłuchać znakomitego Sławomira Chrzczonowicza!


Acustic Blanc 2015 (75 zł)

Acustic Blanc 2015 (75 zł) - wino z 200-letniej winnicy w Montsant, gdzie nie ma maszynowych zbiorów, wciąż używa się starych, koszowych pras do tłoczenia gron, transport jest grawitacyjny i wszystko jest oparte na poszanowaniu tradycji i przeciwstawieniu się anonimowej koncernowej nowoczesności. Wina są znakomite! W butelce szczepy Macabeo i Xarel-lo - czuć w aromacie dojrzałe jabłka oraz maślaność, ciężką żywicę, charakterystyczną dla macabeo i utleniającego się wina. W smaku mocna bardzo struktura, wyraźne utlenienie i lekkość, a jednocześnie całkiem żywa kwasowość. Dopiero po dłuższym pobycie w kieliszku robi się bardzo subtelne i delikatne. Znakomicie pasuje do solidnego jedzenia, do tłustych ryb, do drobiu w zawiesistych sosach. To już trzyletnie wino, ale wydało się zaledwie młodzieniaszkiem!


Ritme Blanc 2012 (89 zł)

Przechodzimy do Prioratu i próbujemy Ritme Blanc 2012 (89 zł) - tu szczepy Garnatxa Blanca (70 proc.) oraz Macabeo. Ritme to też muzyczna nazwa. Nic dziwnego - winnica należy do właścicieli Acustica. Tu także zasady podobne - tradycja, rękodzieło, unikatowość. Wino Jest mięsiste, jest potężne. Nic dziwnego - najpierw było dwa dni trzymane na skórkach przed fermentacją, potem 11 miesięcy dojrzewało nad osadem z drożdży i dało wino o wielkiej aromatycznej mocy. Zwiastunem jest kolor złota w kielichu, a w aromacie wychodzą bardzo mięsiste jabłka, podbite kwasowością. Są też cytrusy i skórka chlebowa. Całość przy tym jest nieprzesadzona, niezbyt napastliwa. Pyszne!
 

Acustic rosat 2015 (75 zł)

Róż z Montsantu - Acustic rosat 2015 (75 zł) - wydał mi się dość oszczędny w aromacie, bo cała para poszła w smak. Smak, który w tym wypadku jest bardzo kwasowy i to właśnie ten kwas niesie poziomkowość tak mocno, że zdaje się ona przenikać przez skórę moich policzków. Jest czyste i najbardziej mineralne ze wszystkich różowych win, jakie piłem.


Acustic tinto 2015 Montsant (76 zł)

Acustic tinto 2015 Montsant (76 zł) - tu Garnatxa i Carinena ze starych krzewów (35-65 lat). Czuć wysoką świeżość - czerwone porzeczki, lekko ostrą wiśnię, która nie wydaje się w ogóle bombonierkowa. W kielichu lekki granatowy odcień. W odbiorze jest bardzo "francuskie" w charakterze, trochę przypomina wina z rodanu, ma pewien uszczypliwy charakter świeżości, bardzo przyjemną i pijalną soczystość. To zresztą jedno z tańszych win tej degustacji.


Ritme Negre 2014 (89 zł)

Droższy Priorat - Ritme Negre 2014 (89 zł) - ma więcej czerwonego owocu o niższej, ciepłej barwie. Tu wiśnia jest bardziej szeroka, słodsza, bardziej barczysta. Tanina średnia na początku, z każdym kwadransem jakby się przecierała na drobniejsze wartości. Spora moc alkoholu grzejącego w finiszu, ale bardzo dobre wino! Upływu tych czterech lat tu w ogóle nie czuć.


Embruix de Vall Llach magnum 2014 DOQ Priorat (270 zł/1,5 l.)

Vall Llach to jeden z najbardziej prestiżowych producentów w Prioracie, choć przedsiębiorstwo stosunkowo młode (założone pod koniec XX wieku), bo pierwsze wino powstało w 1989 r. Wina drogie, ale warte ceny. W dodatku długowieczne! Embruix de Vall Llach magnum 2014 DOQ Priorat (270 zł/1,5 l.) to dobry przykład - jest tu pewna miękkość, ciepły atak na język, jest wyczuwalny bardzo owocowy charakter wina, potęga i młodość. W tle jest moc, lukrecja, kardamon, nad wszystkim czuwa fajna kwasowość. Idealne wino do wołowiny!



Auditori 2013 DO Montsant (219 zł)

Ale przyznam, że gdybym miał wybrać jedno z win, to wybrałbym Auditori 2013 DO Montsant (219 zł). Wino z 80-letnich krzewów Garnatxa. Pięć lat po produkcji, a już czuć bardzo dojrzałe nuty. Są miękkie czerwone owoce, ściółka leśna, mech, skórzany fotel. Jest pieprzność, rozgrzewające przyprawy. Tanina ładnie roztarta, ale kwasowość spora. Można śmiało trzymać jeszcze z 15 lat, a może i dłużej.
Idus de Vall Llach 2015 DOQ Priorat (229 zł)

Idus de Vall Llach 2015 DOQ Priorat jest droższy (229 zł), ale czy lepszy? Jest na pewno świetny - ale wydał mi się stanowczo młodszy, aromatycznie nieco twardszy, choć czerwony owoc ma bardzo pieprzny i mocny charakter. Jest już krągły, jagodowy i gładki. A z każdym rokiem - a może ich być pewnie ze 20-25 - będzie robił się gładszy, smuklejszy, esencjonalny!

Zatem Montasant czy Priorat? Wszystkie wina były bez słabych punktów. Ale dla mnie stanowczo najlepsze wino wieczoru pochodziło właśnie z tego pierwszego regionu, który ma jakby nieco niższą renomie. Wniosek? Nie ufajcie do końca, którzy skłonni są podawać oczywiste recepty. No i wiadomo: próbujcie, próbujcie, próbujcie!


Wina degustowałem na zaproszenie Winkolekcji i Sławomira Chrzczonowicza 

środa, 23 sierpnia 2017

Winne Wtorki: Pierwszy krok w świat wina

Château de Bordes-Quancard 2011 Bordeaux

Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Inwino (import M&P) - ok. 45 zł
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (z plusem!)

Dawno mnie w Winnych Wtorkach nie było, ale oto jestem :) W temacie, który sprawia, że serce bije nieco bardziej - pierwszy krok w świecie win. Tak, tak, pamiętam. W podstawówce, zamiast iść na przedstawienie "Zemsty", woleliśmy iść za stary mur obronny z XV bodaj wieku, gdzie wychyliliśmy - uprzednio odkorkowawszy za pomocą scyzoryka - plastikowy kapsel szczelnie okrywający szyjkę zielonej butelki. To był chyba klasyczny jabol, którego wziąłem łyk i szczerze mówiąc to był mój łyk jabola ostatni - bo nic w nim fajnego nie znalazłem. Oddałem tę przyjemność kolegom.

Porównanie miałem wówczas tylko z domowym winem z czerwonych porzeczek, które było o jakieś siedem razy lepsze niż ów wytwór fabryki w Dwikozach czy innym Pikutkowie. Nie mogłem pojąć, jak to się dzieje, że w jakichś filmach zachwycają się winem, wyczuwają te wszystkie nuty, dzięki którym potrafią zidentyfikować wiek i umiejscowienie stoku itp. 

Pomyśleć, że gdy to wszystko się działo, była zima 1986 r., w bordoskich piwnicach fermentowały sobie grona z jednego z najlepszych roczników XX wieku! O, tak... Bordeaux. To byłby dobry start. Problem w tym, że nie każdy miał - czy będzie miał - okazję zaczynać od wzorcowych butelek Mouton Rotschild, jak te na fotografii poniżej.


Półka w sklepie Lavigna w Paryżu

Bordeaux to oczywiście wzorzec wina - jak zauważył Sławomir Chrzczonowicz w jednym z artykułów na Winicjatywie - ale do tego wniosku nie dochodzi się tak od razu. Niektórzy cenią Nowy Świat - za jego świeży i intensywny smak; Hiszpanię - za krągłość, cenę i łatwość; Włochy - za sławę i splendor; Portugalię - za dostępność i klasę. No i francuską Burgundię - za mistrzostwo i ulotną niebiańskość.


Lata ogólniaka i studiów to raczej czas wielkiej umownej dowolności - Sophii i innych wynalazków. Na szczęście wszystko ma swój koniec i następuje moment olśnienia. To był Pomerol Château de Bel-Air z rocznika 1995, kupiony w jednym z paryskich sklepów. Nie mogę znaleźć zdjęcia. Ale wino było głębokie, skórzaste, zamszowe, zachwyciło mnie swoim przytłumionym owocem i tym czymś, co ciężko zdefiniować. Może to fotel skórzany w zakurzonej bibliotece, może mech w lesie o poranku, może zamglony jesienny zagajnik w ciężki dzień...

Tak to się zaczęło. Dziś za równowartość tego, co wówczas mnie zachwyciło, można kupić butelkę Château de Bordes-Quancard 2011 AOC Bordeaux. I sądzę, że to wino dziś oferuje podobne doznania, które pamiętam z owego czasu - trochę je dziś idealizując. Ale w Château de Bordes-Quancard 2011 mamy klasyczną bordoską mieszankę Cabernet Sauvignon i Merlota, przyciężki już owoc, spod znaku czarnej - lekko dżemowej już - porzeczki, jest ładny garbnik o niewielkiej fakturze, doprawiony zgrabnie cząstką kwasowości. Ale kto chce szukać absolutu, może zaczynać od takich butelek, jak poniżej :)



Ot, trochę skarbów z DRC. Też w sklepie Lavigna w Paryżu

A tak pisali inni wtorkowicze:



sobota, 15 sierpnia 2015

Korsykańczyk garbnikowy i świetny - 6 pkt.

Domaine Leccia Patrimonio 2011

Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Francuskiego Łącznika (12,60 euro)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)

Pamiętam wspaniały wieczór w Winkolekcji, podczas którego Sławomir Chrzczonowicz z Winkolekcji, znawca i miłośnik win z Korsyki, Sardynii i Sycylii, po degustacji zgasił światło, przysunął pod nos kieliszek z którymś z win z Korsyki. I powiedział: - Pomilczmy i porozkoszujmy się. To wino jest tego warte...

To wszystko się zgadza, gdy patrzę na butelkę, którą mój Francuski Łącznik przywiózł z wakacji na Korsyce. W butelce Leccia Patrimonio 2011 100 proc. korsykańskiego szczepu - Niellucciu. Uprawy to tylko 1600 hektarów. Patrimonio pochodzi z północnych krańców wyspy.

Jakie jest? Z początku wydaje się nieco "dzikie" - jakby stajenne, lekko naftowe, nieco skórzaste i czekoladowe. Jest przy tym wiśniowo-pestkowe, ma też echa czarnej porzeczki. Ciałka niewiele, ale garbnika za to tyle, że nawet mały łyczek powoduje "drewnienie" podniebienia i języka.      
Otwiera się powoli. Po oddychaniu staje się bardziej miękkie, leciutko "jogurtowe", choć wciąż jest ta dzikość. Wciąż taniny są szorstkie, a finisz długi, struktura w pół drogi między wodnistością a koncentracją. W sam raz.

W sam raz do delikatnie, nie w całości zgrillowanej, polędwicy wołowej, krwistej. Jaka cena? Normalna, ale tam. 12,60 euro czyli na nasze jakieś 52 zł. Ale nie łudźcie się - gdybyście chcieli kupić u nas, pewnie kosztowałoby na półce ze 160!


Wino na 6 punktów w 7-punktowej skali