czwartek, 11 czerwca 2015

Smakowanie Riedlem

Po pierwsze kształt szkła!

Georg J. Riedel - dziesiąte pokolenie słynnych wytwórców szkła

Pierwszy wpis od "długiego" czasu, ale okoliczności sprzyjają refleksji. Każdy zna bolączki niektórych degustacji - kiedy (o ile nie nosimy własnego szkła), jesteśmy skazani na fatalne kieliszki i męczymy się, poszukując w winie czegoś na kształt bukietu. Z drugiej strony są takie degustacje - z reguły z udziałem Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, gdzie serwują wino w takim szkle, że nawet średniaki "brzmią" w takich kielichach wspaniale. O tym właśnie opowiadał wizjonersko na prezentacji w Winkolekcji Georg J. Riedel, wytwórca słynnego szkła z Austrii, w 10. już pokoleniu.


Kolekcja Riedel Veritas oraz (stanowisko A) szklanka do Coca-Coli. Ma nawet wytrawione logo!

Na prezentacji kolekcji Riedel Veritas miałem okazję sprawdzić, czy kształt kielicha ma znaczenie przy degustacji. Na przykładzie trzech win oraz... wody. Do tej ostatniej rozszerzające się nieco boki kielicha "New World Pinot Noir" pasują najmniej. Zimna woda chłodzi nam dolną partię ust, z drugiego - dość mocno zwężającego się "Old World Syrah" wpada niemal na miękkie podniebienie, ale za to z "Cabernet" - idealnie atakuje całą nawierzchnię, w której mamy skupione zmysły smaku. Czułem się, jakbym wpadł do jeziora z otwartym ustami.

Woda w trzech kieliszkach

Jak z winem? Próbowaliśmy m.in. Pinot Noir z Nowej Zelandii, Gaja Ca'marcanda Magari 2012 i Chateauneuf du Pape Domain de Nalys 2010. W różnych kombinacjach, z różnych kieliszków. Z czekoladą Lindt i bez. I rzeczywiście. Georg J. Riedel nazywa to znajomością DNA wina, wiedzą o zmysłach, zastrzega, że szkło nie zmienia wina, tylko zmienia jego percepcję. I rzeczywiście - Pinot Noir z Nowej Zelandii świetnie smakuje z "New World Pinot Noir", a płasko i bezpłciowo z "Caberneta". Sugestia i marketing - oburzą się niektórzy. Ale zmysły czują jednak różnice. Ot, oświecenie spotyka się z pewnym romantyzmem. Choć Georg J. Riedel odrzekłby raczej, że to tylko fizjologia i fizyka...

Te wina próbowaliśmy z różnych kieliszków

Gaja smakowała cudnie z "Caberneta" właśnie, o dość otwartej na szeroko czaszy, wielkiej, pozwalającej na rozkręcenie wina (choć nie w takim stopniu jak "New World Pinot Noir").  

Georg J. Riedel nalewa wino z dekantera Evechen (cena bagatela ok. 530 dolarów)

A zupełnie inaczej smakowało wino natlenione w niezwykłym dekanterze Evechen, zaprojektowanym przez syna pana Georga - Maksymiliana Riedla. Długa rura, dwie komory, przypominające zwierzęce żołądki (nie uwierzę, że nie było animalistycznych inspiracji przy projektowaniu). Butelka wchodzi bez problemu, lekki ruch nadgarstkiem i zawartość zostaje "rozbita" niemal na molekuły. Z wylotu rury słychać lekkie trzeszczenie - w środku pękają bąbelki z uwięzionym powietrzem. W 10 sekund wino wewnątrz zostało natlenione tak, jak byłoby przy spokojnym staniu w dekanterze pewnie po 5 albo i 8 godzinach. Dobre dla tych, którzy chcą pominąć całą ewolucję wina...

Wnioski dla miłośników wina? Są i banalne, i krzepiące. Te pierwsze: próbować wina z różnego "szkła", zmieniać i eksperymentować. Krzepiące? Gdy podczas przelewania wina ktoś stłukł kielich, Georg J. Riedel uśmiechnął się i powiedział: - Don't worry. The glass is going to brake. It's normal. Czyli po prostu: na szczęście!


Z kieliszków Riedel degustowałem na zaproszenie Winkolekcji

wtorek, 2 czerwca 2015

Kolejny Portugalczyk w bieli i czerni. A czerwony! - 5 pkt.

Paulo Laureano Premium 2013 DOC Alentejo

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - 42,62 zł i 13win.pl (próbka importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!

Nie tak dawno miałem przyjemność spróbować pysznego cytrusowego wina od Paulo Laureano z portfolio grochowskiego (warszawskiego) importera 13win.pl. Lekkie wieczorne ochłodzenie - a może bardziej niedawne zakończenie tygodnia portugalskiego (szkoda, tak szybko to mija) - sprzyja spróbowaniu czegoś czerwonego od tegoż producenta. To Premium Vinhas Velhas 2013 DOC Alentejo-Vidigueira.

Rubinowe wino z iberyjskich szczepów - Trincadeira, Aragonez i Alicante Bouschet. W aromacie mięsiste i zawiesiste, sprawiające wrażenie przez pierwszą chwilę nieco warzywnego, ale to mija. I to dość szybko. Po pierwszych wrażeniach rabarbaru i aronii odsłania się ładny charakter - jest wiśnia, ociupinka śliwek.

Wszystko oprawione w ładną, nieco drewnianą jeszcze taninę, średnią kwasowość. Całość po oddychaniu sprawia wrażenie, że to bardzo młode wino, o niewielkim jeszcze ciele. Żywiołowe, żywe, rozedrgane. Jakby prosiło o jeszcze rok, może dwa, zestarzenia się, ułożenia w butli. Garbnik woła może o pieprznego steka, ale może też być ładnie zmacerowana karkówka. Macie okazję? Kupcie i otwórzcie za rok, dwa. Będzie jeszcze lepsze!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali

sobota, 23 maja 2015

Niespodzianka nr 2. Hiszpan z "Paczki Wina" - 5 pkt.

Bodegas Artajona Cabernet Sauvignon Tempranillo Crianza 2010


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Paczka Wina (próbka importera)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)

 
Dziś czas na drugie wino z Paczki Wina, tym razem czerwone (po pysznym białym Sauvignon Blanc) - czyli Bodegas Artajona Cabernet Sauvignon Tempranillo Crianza 2010 z Nawary. Enoeno napisał o tym winie, że nieco odstaje od reszty win, ale ja na nie porównywałem od razu wszystkich win. Zostawiłem sobie na następne dni i to był dobry ruch! Bo to wino, które potrafi zaprocentować tym, którzy są cierpliwi.
Okazało się w barwie ciemnorubinowe, o aromacie bardzo przyjemnej "dżemoladki", ale nieprzesadnej. Raczej więcej tu piwnicy i ziemi niż zwykłej beczki. Gdy minie parę minut i zelżeje nieco pierwszy pokrywający całość aromatów płaszcz z Tempranillo, dochodzi do głosu Cabernet Sauvignon. I wtedy się zaczyna inna melodia - wychodzi zielona papryka, nieco kredy, ziemistość, mokre drewno.
W smaku już czuć świeże warzywka, nieco zielonej cierpkości - garbniki średnie, finisz jest niezbyt długi, ale ciepły, alkoholowy (tylko 13,5 proc.). Po dwóch godzinach już zostaje bardzo niewiele z pierwszych beczko-waniliowych nut.
Ponieważ z założenia Paczka Wina jest świetnym "instrumentem" winnej edukacji, to właśnie ta crianza jest bardzo dobrym winem - wprowadzeniem w świat Hiszpanii. Uważam, że w pełni zasługuje na winiaczową piątkę. 
Strona producenta: www.bodegasartajona.com


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 19 maja 2015

Winne Wtorki - równa setka z winem szczególnym

Clos Centeilles Guigniers 1997

Pełnoletnie Pinot Noir z Carignan - od Kanato, jedyne 75 zł

Tego wina nie dało się zapomnieć. Na zeszłorocznej degustacji win z Langwedocji - już pod sam koniec, miałem okazję spróbować, przyznam, że w pędzie - Guigniers de Centeilles 1997. Wówczas było to wino i tak szczególne, bo 17-letnie. Prezentował je pan Grzegorz Słoka, były bankowiec, który - jak sam przyznał - żyje drugim życiem. Oddał swoją duszę właśnie winom wyjątkowym. Sprzedaje - jego strona to Kanato - nie wina, tylko doznania wyjątkowe! Pisze o nich także na swoim blogu.

Gdy Kuba ogłosił konkurs na pomysł na setny odcinek Winnych Wtorków (sam goszczę tu od niedawna), zaproponowałem nieśmiało, że może napiszemy o winach wyjątkowych, szczególnych, winach marzeń. Sam oczywiście marzę o tym, by spróbować jakiegoś bordoszczaka czy burgunda za bimbalion złociszy, ale co to w sumie za sztuka rozpływać się nad takim winem?

Sztuka to znaleźć (nie deprecjonuję zdobyczy i marzeń innych Wtorkowiczów) wino świetne do powiedzmy, 100 zł. I ja do takiego właśnie powróciłem. Teraz wywarło na mnie zupełnie inne wrażenie, niż rok temu!

Guigniers de Centeilles 1997 kosztuje (nie wiem, czy pan Grzegorz wciąż je ma w sprzedaży) 75 zł. Brunatne w kolorze, średnio lepkie na ściankach, ma w aromacie pewną dwoistość - jest z jednej strony tło starej piwnicy, a z drugiej sprężystość i pewna giętkość. Jest tu wiekowa wiśnia, jest zleżała lukrecja, ale też skóra, deski garażowego kanału nasiąknięte olejem...

Winnica leży w Langwedocji. Produkuje wina zaklasyfikowane dwojako - jako Côtes du Brian, która ma status "zaledwie" IGP. Oraz AOC Minervois i Minervois La Liviniere. Ma 13 hektarów, porastają ją takie szczepy jak Mourvedre, Pinot Noir, Carignan, Piquepoul Noir, Syrah, ale także stare, niemal już zapomniane Riveirenc, Oeillade i Morastel Noir a jus blanc, Araignan Blanc.

W smaku? Tanina szczególna - dynamiczna. Nie obejmuje we władanie języka czy wnętrz policzków raz na zawsze, tylko na... kilka minut. Może chwil. Jest jak żywa. Momentami pojawia się pewna żelazistość, ale także znika. Struktura jest bogata, sprężysta... Zresztą, co ja będę wam pisał o winie :) 


Tak setkę uczcili inni wtorkowicze:

- Blurppp: Szampanem, choć pogadałby z Bieńczykiem

- Czerwone czy Białe: wspomnieniem o kilku winach

- Do trzech dych: prezentem dla żony. Od Turnaua!

- Dolina Mozeli: Zinem w zieleni

- Enoeno: Albert Bichot Vosne-Romanée 2011!

- Italianizzato: włoską La Monellą

- Nasz Świat Win: Barolo z 1998 r. w ogródku

- Winne Przygody: Burgundia, co pod kurzem czekała

- Winniczek: Toskanią, przy tujach i steku

- Zdegustowany: cierpliwością w winie

poniedziałek, 18 maja 2015

Prezentacja win Turnau

Wina słoneczne, choć na Brackiej padał deszcz 

"Sprawcy zamieszania" - Grzergorz Turnau (na monitorze + nieco bokiem), w środku Frank Faust i Tomasz Kasicki

W pierwszych dniach maja zaprezentowano, o dziwo nie w Krakowie, tylko w Warszawie (za to na ul. Brackiej, w Między Nami) wina z winnicy Turnau. Miałem przyjemność zostać zaproszony na degustację w dość ciężkich warunkach "bojowych" - parne, wilgotne popołudnie, w powietrzu wisiało niezwykle duszne gorąco (na szczęście po dwóch godzinach na Brackiej spadł deszcz). Część win wystawiono na antresoli (na szczęście w lodzie), ale... wina ten ciężki egzamin zdały!

Może dlatego, że są skrojone smakowo nieco pod gust większości rodzimych konsumentów. Wytrawny jest jedynie Riesling (o dość zaporowej cenie 90 zł) i może jeszcze czerwone (Rondo/Regent 2014), ale pozostałe mają sporo cukru. Są słodkawe, owszem. Ale mają zarazem pewną lekkość, wdzięk i swoistą soczystość, podbitą pikantnymi akcentami.

Sam Grzegorz Turnau (firmę tworzy z krewnymi - Zbigniewem i Jackiem, enologiem jest Tomasz Kasicki) przyznał, że obecny w winach cukier resztkowy nie jest do końca tym, czego chciał. Ale Frank Faust, niemiecki konsultant w winnicy, zapewnił, że w następne wina mogą być bardziej wytrawne. Pytany, czy pojawią się w następnych latach wina nie z hybryd, tylko vitis vinifera, uśmiechał się tajemniczo.

- Vitis Vinifera? Hmm... - tajemniczy uśmiech Fausta. Franka Fausta

Jak wypadły wina? Najtańszy róż - Rose 2014 (55 zł) z Ronda z Regentem może być jako wino na aperitif, na stojący raut. Przyjemne poziomki, choć całość krótka. Najdroższe wino - Riesling 2014 (aż 90 zł) wydał się bardzo kruchy, lekki i nieco powściągliwy w aromacie. Ten ujawnił się po długim czasie, nieco trawiasty, choć nie tak miękki jak w alzackich Rieslingach. Ma sporą kwasowość, ale ciało stanowczo za wątłe. No i cena jest wysoka. Wystarczy wspomnieć, że za 60 zł możemy mieć Rieslingi z Niemiec (choćby Qvinterra Feinherb 2014). Na szczęście inne wina są bardziej przystępne cenowo.

Turnau Solaris 2014 (65 zł)

Solaris 2014 (65 zł) - w nosie kwiaty i egzotyczne owoce. Trochę cukru, ale ładna struktura, nieco zieloności i gorzki finisz. Bardzo dobre. Słodszy Seyval Blanc 2014 (70 zł, wino półsłodkie) bardziej kwiatowy, momentami wręcz różany. Alkohol wyczuwalny, choć jest go tylko 10 proc.

Półsłodki Seyval Blanc 2014 (70 zł)

Hibernal 2014 (75 zł) przywodzi na myśl nieco Sauvignon Blanc, szczególnie lekkim kocim akcentem, ale wino pełne aromatów mokrej trawy, wiosennych ziół, zieleni. Kwasowość bardzo ładnie wprowadzona, bardzo pijalne wino o wyraźnej słodyczy! Na Winiaczową Szóstkę!

Półsłodki Johanniter 2014 (75 zł)

Johanniter 2014, którego cenę skalkulowano także na 75 zł to już raj - choć na etykiecie określono go jako wino półsłodkie - dla amatorów zdecydowanych słodziaków. Gęste, pełne ciała i aromatów cytrusów, choć kwasowe, tego cukru ma sporo. Ale schłodzone tak, że rosa pokrywa ścianki kieliszka, da się pić z przyjemnością.


Rondo/Regent 2014 (70 zł)

Na koniec czerwień. Nie jestem fanem czerwonych polskich hybryd, ale muszę przyznać, że Rondo/Regent 2014 (70 zł) - choć do wyśmienitości brak mu sporo - nie jest złym winem. Ma trochę lisich nutek, pewnego rozdwojenia, ale przynajmniej nikt nie żąda za butelkę 100 zł, jak pewien Pałac!

Tu jest spora kwasowość, średnia struktura, aromat owoców czerwonych (w rodzaju dość nieokreślonych), cierpkość i długi - nawet przyjemny finisz. Czuć pewną moc i alkohol (13,5 proc.). Przyznam jednak, że jeśli miałbym wybrać, swój głos oddałbym na słodkawe biele. A co do czerwonych win z Baniewic, to poczekam... aż dojrzeją tam Pinoty!

Wina można kupić m.in w Kondrat Wina Wybrane, ale mają pojawić się też w innych sklepach

środa, 13 maja 2015

Niespodzianka nr 1. Chilijczyk z "Paczki Wina" - 6 pkt

Casas del Bosque
Sauvignon Blanc Reserva 2014



Zwykle jest taka kolejność: przeliczenie, wejście do sklepu, wybór etykiety i zakup. Potem degustacja. O ile sami kupujemy. Bo jeśli dostajemy, to z pewnego rodzaju ekscytacją rozrywamy/rozwijamy papier prezentu - żeby zobaczyć etykietkę i przeżyć zaskoczenie. Z tego też założenia wyszli Kamil i Marcin, uruchamiając projekt Paczka Wina.

W czasach bogactwa etykiet (chodzi o ilość, niekoniecznie jakość) na sklepowych półkach - i dezorientacji nawet średnio zaawansowanych amatorów wina - sommelierskie przewodnictwo może być jak różdżka Gandalfa w Morii (że podoprę się tolkienowskim porównaniem). Takim Gandalfem - młodym wiekiem - jest właśnie Kamil Śladewski. Zasady Paczki Wina są proste. Wybierasz wersję otrzymywania paczki z winem (białe czerwone, mieszane) w liczbie sztuk 6 (300 zł/miesiąc) lub 12 butelek (590 zł/miesiąc). A potem wybierasz jeszcze długość abonamentu.

Tak wygląda otwarta Paczka Wina

Co jest w paczce? Tego się nie dowiesz, bo to niespodzianka. I dobrze! Ja ze swojego pudełka jako pierwsze wyciągnąłem chilijskie Casas del Bosque Sauvignon Blance Reserva 2014.

Dolina Casablanca, skąd pochodzi wino, specjalizuje się w Chardonnay (ponad 2200 ha) i Sauvignon Blanc (ok. 1950 hektarów). Casas del Bosque to jeden z czołowych producentów - 245 hektarów winnic, 85 proc. produkcji idzie na eksport.

Jak wino? Nie zawiodło. Po odkręceniu nakrętki i nalaniu do kieliszka wina z maleńkimi pęcherzykami wyczuwamy od razu odległe Europie nuty Nowego Świata! W tym wydaniu jest mocno cytrusowe, wręcz grejpfrutowo-pestkowe, momentami lekko eukaliptusowe. Wydaje się gęste, lepkie. Struktura obfita, nie jakiś europejski cienkusz.

W smaku pieprzne, z nutą ciepłego imbiru, ale też trawiaste. Ale nie tak trawiaste jak niektóre Rieslingi... Tu jest intensywna, świeża, mięsista, z pokrzywą, jakby przed chwilą skoszona. Gdybym miał oceniać według skali Winiacza, dałbym 6 punktów.

Oby Gandalf zawsze wiódł we właściwe regiony Morii... przepraszam, w najciekawsze apelacje i winnice.


Paczkę Wina otrzymałem w ramach wysyłki do blogerów. O Paczce poczytasz także na Fejsie

poniedziałek, 11 maja 2015

Portugalczyk cytrusowy do trzech dych! - 6 pkt.

Paulo Laureano "Classico Branco" 2014 Vinho Regional Alentejano

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - 13win.pl i 29,52 zł (próbka importera)

Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

Ach ta Portugalia... Nie tak dawno pisałem o bardzo dobrym czerwonym winie z Alentejo - a teraz czas na białe, także od 13win.pl. I to z etykietką, która już na pierwszy rzut oka w sklepie - a przypomnijmy, że importer ma sympatyczną salę, gdzie można i kupić, i spróbować wina - wydała mi się jakaś znajoma.

Detal na etykietce win Paulo Laureano i mój avatar

To oczywiście żart, bo Paulo Laureano nie było mi nigdy przyjemności poznać osobiście, choć mam nadzieję, że kiedyś być może do tego dojdzie. Z drugiej strony zapewniam, że tworząc własnego avatara nie znałem win portugalskiego enologa. Ot, jeden z przypadków tego świata.

120 hektarów własnej winnicy na słabych glebach, w miejscowości Vidigueira i koło miasta Evora. Klimat ciepły, o niewielkich opadach, a wino? W butelce dwa szczepy - miejscowy Antão Vaz i Roupeiro. Już w pierwszym aromacie całość tropikalna, ale imponujące kwasowym pazurkiem, z małą nutką mandarynki.

Najbardziej przyjemne jest to, że ten pazurek wciąż utrzymuje się także i na języku, nie jest ułudą. Jest też pewna słoność i jest pewne echo apteczki. Ciało całkiem imponujące, a w finiszu kwasowość nie znika, tylko ładnie trwa i wybrzmiewa bardzo wolno. Wino za niespełna 30 zł, ale wyśmienite - do ryb, ostryg i krewetek. Słonych, takich pysznie zrobionych jak to potrafią tylko w Portugalii!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!