Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Baniewice. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Baniewice. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Z wizytą w Winnicy Turnau odc. 2

Smakowanie przy milczącym fortepianie

Fortepian i wino - otwarte! (fot. Olaf Kuziemka)

Dziś druga część relacji z wizyty w Winnicy Turnau. Ta cieplejsza połowa - to degustacja win - na piętrze, w sali koncertowej. Przestrzeń jest profesjonalnie, koncertowo przygotowana - na scenie fortepian, tym razem milczący (koncert Grzegorza Turnaua był zaplanowany na następny weekend), na ścianach wytłumienia akustyczne. Ale degustacyjnie jest też bez zarzutu - na środku duży stół, kieliszki z logo winnicy, biały chleb, miejscowe sery - ostre, aromatyczne... Prowadzi Katarzyna Kasicka, która o szczepach i winach potrafi rozmawiać długo. Zresztą, była przy zbiorach, czuwa nad winoroślą. Wie, jaki szczep kaprysi, przy których krzewach gromadzą się osy, a jaki oddaje w winie pełnię słońca. 

Katarzyna Kasicka (fot. Olaf Kuziemka)

Udało się wyciągnąć jeszcze jedną z ostatnich zachowanych butelek Rieslinga
2014 (90 zł), który wyprzedał się całkowicie. Zamykany na korek. Ale - jak dodaje Zbigniew Turnau - takie zamknięcie stosowane jest w co piątej butelce. Bo część klientów uważa, że to dodaje splendoru. Na pewno jest to droższe, bo korek z Portugalii kosztuje 17 eurocentów, a zakrętka tylko pięć.

Riesling, regionalne sery i biały chleb (fot. Olaf Kuziemka)

Jaki jest Riesling? W aromacie trochę jabłkowo-cytrusowy, w ustach chrupkość. Może nie tak wysoka jak przy niektórych niemieckich winach, ale i tak wyraźna. Bardzo wysoka kwasowość (9 g/litr), cukier także obecny (6 g/l), lekko odczuwalny - ale wprowadza nie tyle cechy "halbtrockena", ile pewną miękkość. Finisz długi i wyrazisty.

Solaris 2014. W tle zdjęcie Chateau przed remontem

Solaris 2014 (65 zł) - tu już pojawia się nieco aptecznej nutki, w aromacie akcenty miodowo-propolisowe, może też lekko herbaciane. Tu już wyraźniejszy cukier (9 g/l), alkoholu 12 proc. Wino ze zbiorów w 2015 ma być już wytrawne. W strukturze pełne.

Seyval Blanc 2014 na parapecie

Seyval Blanc 2014 - trochę podobne do Rieslinga, a subtelniejsze niż Solaris. W aromacie nieco limonek i cytryn, ale są też nuty kwiatowości. W smaku świeże, ostre, szkliste, choć aż 36 g cukru na litr. Bardzo dobre wino gastronomiczne - np. do potraw z czosnkiem.

Johanniter 2014 na degustacyjnym stole (fot. Olaf Kuziemka)

Johanniter 2014 - Najjaśniejsze, niemal bezbarwne. I jednocześnie najsłodsze ze wszystkich (48 g/l cukru, kwasu 9 g/l, 10 proc. alkoholu), czuć dojrzały agrest i przejrzałe cytrusy. Może też mocne wyraziste kwiaty, może trochę muscatowych nutek. Hibernal 2014 (75 zł) - To najsolidniejsze, najbardziej mięsiste i napakowane z białych. Mocny akcent czarnego bzu sprawia, że kojarzy się z Sauvignon Blanc. Ale są też cytrusy i kwiaty, zieleń, zioła, mnóstwo różnych nut, które ujawniają się w czasie napowietrzania. W maju zeszłego roku podobało mi się bardzo. Słodycz (43 g/l cukru) jest zneutralizowana przez wysoki kwas (10 g). - Co kilka minut w tym winie odkrywa się coś nowego, zaskakującego - mówi Katarzyna Kasicka, która prowadzi degustację.

Rose na zmrożonej trawie Baniewic (fot. Olaf Kuziemka)

Rose 2014 (55 zł) ze szczepów Rondo i Regent nie jest landrynkiem (tylko 17 g/l cukru), tylko całkiem przyjemnym winem zdominowanym przez aromatyczną poziomkę, z cytrusowym "zapleczem". Paleta czerwonych z rocznika 2014 to tylko Rondo/Regent (70 zł) i Cabernet (80 zł - z krzyżówek Dorsa, Cortis i Kantor). Pierwsze niezwykle ciemne, z nutami kawy, tytoniu i skóry, głębokim owocem, z pieprzną nutką i wyraźną ziołowością. Rondo dojrzewało w stali, Regent rok w beczce.

Rondo/Regent 2014. Ciemne i eleganckie (fot. Olaf Kuziemka)

Cabernet wydaje się jeszcze bardziej aromatyczny. Jakby pomogło mu jeszcze uleżenie się w butelce. Całość wydaje się kawowo-czekoladowo-wiśniowa. W strukturze garbnikowe, z całkiem sporą kwasowością, w smaku nieco aroniowe, ale całość bardzo przyjemna. Które z tych win jest lepsze? Tam na sali odniosłem wrażenie, że Rondo/Regent jest bardziej eleganckim winem, a Cabernet bardziej żywiołowym. Ale za to także ciemnym, gęstym, jak noc, która zapada nad Baniewicami. Nad nami tylko świecące gwiazdy!

Wina Turnau są dostępne m.in. w Kondrat Wina Wybrane oraz oczywiście w Winnicy w Baniewicach

Do Winnicy Turnau podróżowałem Lexusem IS200t, który jest partnerem w podróżach winnych Olafa i Pawła Powinowatych. Był z nami także Sebastian Zdegustowany.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Z wizytą w Winnicy Turnau odc. 1

Gdzieś na końcu świata...
Zbigniew Turnau w winnicy. Biała podłużna łacha to jeziorko, które magazynuje ciepło

 
Baniewice na Zachodnim Pomorzu. Słońce prawie w zenicie na bezchmurnym niebie, na asfalcie lód roztapia tylko tam, gdzie nie pada cień drzew. Na tych skrawkach lodu nasz lexus ślizga się, ale elektronika go w ułamku sekundy wyprowadza na prostą.
Spokój zachodniopomorskich wiosek jest tak bezczasowy - nie
spotykamy żadnego samochodu, poza zaparkowanymi gdzieś na poboczach. Wydaje się, że jesteśmy na końcu świata. Zza wzniesienia wyłania się wielki ceglany budynek - ten sam, który widzieliśmy wczorajszej nocy - imponująco oświetlony - kiedy błądząc po terenie szukaliśmy małego domku na nocleg.

Chateau Turnau o zmierzchu (fot. Olaf Kuziemka)

Ten imponujący ceglany, otoczony solidnym płotem to właśnie główny budynek Winnicy Turnau. Turnau to producent, który przebojem wdarł się w zeszłym roku w grono polskich winiarzy. I to nie byle jak! Od początku było to 40 tys. butelek - a to już liczba, o jakiej inni mogą pomarzyć. Ale to nie hobbystyczna działalność, tylko część biznesu inżyniera, a z zawodu biznesmana z branży rolniczej.

Bo wina Turnau produkuje nie krakowski bard Grzegorz, ale jego kuzyn Zbigniew. W biznesie jest także jego syn Jacek, z zawodu ekonomista oraz Tomasz Kasicki, absolwent Akademii Rolniczej w Szczecinie. - Z Grzegorzem mamy wspólnego pradziadka. To Jerzy Turnau, założyciel Wyższych Kursów Ziemiańskich we Lwowie, literat i malarz, człowiek renesansu. Jego genów wystarczyło by odzielić i rolników, i artystów, i naukowców - uśmiecha się Zbigniew. - Losy XX wieku ten nasz ród nieco rozrzuciły, ale spotkaliśmy się ponownie i Grzegorz także jest w naszej spółce. To pomocne, mam świadomość, że może większość ludzi kojarzy nazwisko Turnau z Grzegorzem, który jest już taką legendą Krakowa. Absolutnie nam to nie przeszkadza, ale wręcz pomaga.

Droga do winnicy wiedzie wąskim malowniczym traktem - o tej porze bez auta z napędem na 4 koła wjechać nie sposób. Pomysł na winnicę przyszedł od Tomasza Kasickiego, który będąc z wizytą w hiszpańskiej winnicy dojrzał między rzędami winorośli takie same rośliny jak w Baniewicach. - "Jak to co u nas rośnie w Hiszpanii, to u nas może rosnąć to, co w Hiszpanii" - powiedział. Stąd pierwsze trzy hektary. W 2012 r. było ich już 15. A w 2013 r. doszło kolejnych pięć.

Plan parceli i nasadzeń w Winnicy Turnau (fot. Olaf Kuziemka)

- Co metr rośnie jeden krzew, mamy ich 60 tysięcy. Na początku mieliśmy winorośli pół na pół. Pół areału czerwonych, pół białych, ale Frank Faust, nasz winemaker, którego przekonaliśmy, by dla nas pracował, uświadomił nam, że lepszy stosunek to 70 proc. białych i 30 proc. czerwonych.
Frank Faust to dwumetrowy wesoły młodzieniec. Ma 37 lat i 20-letnie doświadczenie w zawodzie, ale z wyglądu wydaje się, że ma o 10 lat mniej. To on ma decydujący głos w wyborze winiarskiej drogi.

Rzędy są czytelnie oznakowane

Gdy rozmawiałem z nim podczas wiosennej promocji w Warszawie, uśmiechał się tajemniczo. Wspominał o planach - że będzie pinot noir i inne szczepy. I rzeczywiście, są! Wszystko widać na mapie, którą przybito do domku "wartownika" na środku winnicy. Wyżej stoi tylko ambona. Winnica rozpościera się się w dół. - Południowe nachylenie stoku, a tuż obok jeziorko, które pełni rolę zbiornika ciepła. Gdy w okolicy są ujemne temperatury, tu utrzymują się dodatnie - wyjaśnia Zbigniew Turnau.

W sezonie zbiorów zatrudniają 16 pań. To wystarczy przy dzisiejszej produkcji. Ziemia jest tu nawet za dobra dla winogron, stąd między krzakami winorośli rośliny motylkowe, które konkurują z gronami. Te zmuszone są zapuszczać głębiej korzenie. Grona mogłyby dawać nawet i 15 ton moszczu z 1 ha, ale Turnauowie ograniczają wydajność do 6-7 t/ha.

Tuż obok jeziorka rosną jabłonie - szara reneta i topaz. Posadzone na cydr. Bo Turnau chce także robić wino z jabłek. Od razu 100 tysięcy litrów rocznie. Ale to zależy od tego czy dostanie dofinansowanie z wojewódzkiego programu.
Z dofinansowaniem i inwestycjami jak to w Polsce - ciężko coś
przewidzieć.
- Gdy prosiłem rzeczoznawcę, by oszacował koszt remontu budynku gospodarczego pierwsza wycena wyniosła 1,2 mln złotych. Poprosiłem, by się nie wygłupiał - opowiada Zbigniew. - Poprawiony kosztorys opiewał już na 2,4 mln zł. A remont kosztował tak naprawdę 5,6 mln zł. I tak dofinansowanie wyniosło ok. 15 proc. całości...

Zrewitalizowany budynek ma rodowód sięgający 1881 r. Z zewnątrz skromny, wewnątrz imponujący

Ale "chateau" wygląda dziś imponująco. Kiedyś był to rozjeżdżająca się, osiadająca w ziemi, stodoła z czerwonej cegły. Dziś błyszczy z daleka. Widać, że wiele cegieł się różni od tej oryginalnej z 1881 r. - Budując szukaliśmy po całej Polsce rozbiórkowej cegły w takim samym rozmiarze - wyjaśnia gospodarz.
Imponujący pawilon mieści całe centrum - przed nim są utwardzone
podjazdy, jest plac, jest linia do winifikacji (prasa i nowoczesna odszypułkowarka oraz stalowe tanki z chłodzeniem wodnym - w stali zmieści się 120 tys. litrów moszczu.

Autor, Paweł Grotowski, Sebastian Bazylak i Zbigniew Turnau. Aparat trzyma Olaf Kuziemka

- Są tak dobrane, by docelowo każdego roku produkować 120 do 150 tys.
butelek - wyjaśnia Zbigniew Turnau. - No i wszystkie urządzenia są łatwe w czyszczeniu. Po każdym dniu mają wyglądać jak nowe. I tak wyglądają!
Rzywiście - czysto i sterylnie. Jedyne "nieczyste" rzeczy to drewno beczki
zabrudzone czerwonym winem i kropla pinot noir, która ląduje na gresie podłogi. Ale czy do tego można się przyczepić?

Większość beczek stoi (a raczej leży) na parterze, a część w piwnicy. W sumie 110 - z dębu amerykańskiego i akacji. Od różnych producentów i różnym stopniu wypalenia. W tym roku na rynek wejdą nowości - Chardonnay, Pinot Noir i Solaris Premium. Próbujemy tych win jeszcze z beczki. Chłodne, trzeba ogrzać dłonią. Pomaga. Chardonnay będzie kremowe, miękkie, bardzo aromatyczne. Solaris Premium nieco bardziej powściągliwy. A Pinot Noir?

110 beczek z dębu amerykańskiego (fot. Olaf Kuziemka)

Ciemny, bardziej przypomina w kolorze Tourigę niż Pinota. Ma w aromacie ciekawe nuty głębokich owoców, lukrecji. Co go czeka, gdy dojrzeje?
Z winami, które już na rynku są, zapoznajemy się w sali na piętrze. Na scenie stoi fortepian Bösendorfer, ściany wygłuszone, dyskretne nagłośnienie, ekran. Promienie ostrego zachodzącego słońca przeszkadzają w oglądaniu slajdów - ale żaluzje opuszczane na pilota wprowadzają nas w świat półmroku. Ze zdjęć widać skalę przeobrażeń winnicy. Po próbowaniu win (o nich w następnym odcinku) i obiedzie możemy swobodnie porozmawiać. W cieple, bo na zewnątrz już ładny
mróz.

Kielich z logo Winnicy. A w środku pierwszy rocznik Chardonnay!

Z opowieści Zbigniewa przebija pewność drogi, którą chce podążać. Widać, że to dla niego już nie tylko ciekawostka, ale sprecyzowany projekt - poważne wyzwanie. Wina mają być sprzedawane do sklepów specjalistycznych, a nie marketów (choć te błagają o sprzedaż). A także do restauracji, hoteli, na eksport. Jakość ponad ilością.
W perspektywie - rozbudowa. Niedawno kupiony dom naprzeciw "chateau" zostanie zamieniony w dom gościnny z kilkoma pokojami, staną też zapewne inne budynki. To zresztą konieczność, bo w istniejących tankach uda się zwinifikować zebrane winogrona, ale jeden budynek z piwnicą nie pomieszczą tylu beczek. - Mam tę świadomość, że w odróżnieniu od niektórych polskich winiarzy bank nie dyszy mi na plecach - mówi nasz gospodarz. - Ale to nie znaczy, że możemy sobie odpuścić. To mobilizuje. Czekają nas lata pracy!

Nasz Lexus przed budynkiem winnicy (fot. Olaf Kuziemka)

Do Winnicy Turnau podróżowałem Lexusem IS200t, który jest partnerem w podróżach winnych Olafa i Pawła Powinowatych. Był z nami także Sebastian Zdegustowany.


poniedziałek, 18 maja 2015

Prezentacja win Turnau

Wina słoneczne, choć na Brackiej padał deszcz 

"Sprawcy zamieszania" - Grzergorz Turnau (na monitorze + nieco bokiem), w środku Frank Faust i Tomasz Kasicki

W pierwszych dniach maja zaprezentowano, o dziwo nie w Krakowie, tylko w Warszawie (za to na ul. Brackiej, w Między Nami) wina z winnicy Turnau. Miałem przyjemność zostać zaproszony na degustację w dość ciężkich warunkach "bojowych" - parne, wilgotne popołudnie, w powietrzu wisiało niezwykle duszne gorąco (na szczęście po dwóch godzinach na Brackiej spadł deszcz). Część win wystawiono na antresoli (na szczęście w lodzie), ale... wina ten ciężki egzamin zdały!

Może dlatego, że są skrojone smakowo nieco pod gust większości rodzimych konsumentów. Wytrawny jest jedynie Riesling (o dość zaporowej cenie 90 zł) i może jeszcze czerwone (Rondo/Regent 2014), ale pozostałe mają sporo cukru. Są słodkawe, owszem. Ale mają zarazem pewną lekkość, wdzięk i swoistą soczystość, podbitą pikantnymi akcentami.

Sam Grzegorz Turnau (firmę tworzy z krewnymi - Zbigniewem i Jackiem, enologiem jest Tomasz Kasicki) przyznał, że obecny w winach cukier resztkowy nie jest do końca tym, czego chciał. Ale Frank Faust, niemiecki konsultant w winnicy, zapewnił, że w następne wina mogą być bardziej wytrawne. Pytany, czy pojawią się w następnych latach wina nie z hybryd, tylko vitis vinifera, uśmiechał się tajemniczo.

- Vitis Vinifera? Hmm... - tajemniczy uśmiech Fausta. Franka Fausta

Jak wypadły wina? Najtańszy róż - Rose 2014 (55 zł) z Ronda z Regentem może być jako wino na aperitif, na stojący raut. Przyjemne poziomki, choć całość krótka. Najdroższe wino - Riesling 2014 (aż 90 zł) wydał się bardzo kruchy, lekki i nieco powściągliwy w aromacie. Ten ujawnił się po długim czasie, nieco trawiasty, choć nie tak miękki jak w alzackich Rieslingach. Ma sporą kwasowość, ale ciało stanowczo za wątłe. No i cena jest wysoka. Wystarczy wspomnieć, że za 60 zł możemy mieć Rieslingi z Niemiec (choćby Qvinterra Feinherb 2014). Na szczęście inne wina są bardziej przystępne cenowo.

Turnau Solaris 2014 (65 zł)

Solaris 2014 (65 zł) - w nosie kwiaty i egzotyczne owoce. Trochę cukru, ale ładna struktura, nieco zieloności i gorzki finisz. Bardzo dobre. Słodszy Seyval Blanc 2014 (70 zł, wino półsłodkie) bardziej kwiatowy, momentami wręcz różany. Alkohol wyczuwalny, choć jest go tylko 10 proc.

Półsłodki Seyval Blanc 2014 (70 zł)

Hibernal 2014 (75 zł) przywodzi na myśl nieco Sauvignon Blanc, szczególnie lekkim kocim akcentem, ale wino pełne aromatów mokrej trawy, wiosennych ziół, zieleni. Kwasowość bardzo ładnie wprowadzona, bardzo pijalne wino o wyraźnej słodyczy! Na Winiaczową Szóstkę!

Półsłodki Johanniter 2014 (75 zł)

Johanniter 2014, którego cenę skalkulowano także na 75 zł to już raj - choć na etykiecie określono go jako wino półsłodkie - dla amatorów zdecydowanych słodziaków. Gęste, pełne ciała i aromatów cytrusów, choć kwasowe, tego cukru ma sporo. Ale schłodzone tak, że rosa pokrywa ścianki kieliszka, da się pić z przyjemnością.


Rondo/Regent 2014 (70 zł)

Na koniec czerwień. Nie jestem fanem czerwonych polskich hybryd, ale muszę przyznać, że Rondo/Regent 2014 (70 zł) - choć do wyśmienitości brak mu sporo - nie jest złym winem. Ma trochę lisich nutek, pewnego rozdwojenia, ale przynajmniej nikt nie żąda za butelkę 100 zł, jak pewien Pałac!

Tu jest spora kwasowość, średnia struktura, aromat owoców czerwonych (w rodzaju dość nieokreślonych), cierpkość i długi - nawet przyjemny finisz. Czuć pewną moc i alkohol (13,5 proc.). Przyznam jednak, że jeśli miałbym wybrać, swój głos oddałbym na słodkawe biele. A co do czerwonych win z Baniewic, to poczekam... aż dojrzeją tam Pinoty!

Wina można kupić m.in w Kondrat Wina Wybrane, ale mają pojawić się też w innych sklepach