wtorek, 6 lutego 2018

Hiszpańskie wina w Biedronce - luty 2018

Powtórki idą czasem w dobrą stronę!



Kochamy filmy, które już znamy. A może piosenki... Tak to jakoś w Rejsie (reż M. Piwowski) było. I w Biedronce trochę powtórka z ofert sprzed roku i trochę z wiosny. Ale - trzeba przyznać - w tych samych rocznikach są tylko dwa wina. Na pewno nieco się zmieniły. Czy warto skoczyć do dyskontu z owadem?

Rectoral do Mar Albarino (29,99 zł)


Rectoral do Mar Albarino (29,99 zł) - białe wino wytrawne. Leciutko musujące po otwarciu, bardzo aromatyczne. Czuć białe melony, gruszkę, maracuję. W strukturze dość szczupłe, ale o przyjemnej, dość lekkiej kwasowości. Dobre!
 

Eidosela Albarino (26,99 zł)

Do tego poziomu niestety nie dorasta Eidosela Albarino. Płacimy 26,99 zł, a dostajemy wino wytrawne, dość płaskie niestety, wodniste, z pewnym gorzkim, niezbyt dobrym akcentem. Nie ma tego bogactwa co Rectoral. Szkoda. Słabiutkie. Szkoda zakupu, szkoda pisania.

Juan de Juanes Macabeo Chardonnay (12,99 zł)

Vendimia Bronce Juan de Juanes Macabeo Chardonnay (12,99 zł) - oto białe wino półwytrawne. Bardzo powściągliwe wino w aromacie. Jest trochę białych owoców, spod znaku gorzkiego - mało przyjemnego grejpfruta, może szczypta białego pieprzu. Ale w smaku lepsze niż do wąchania. Kwasowość średnia, bardzo przyjemna. W finiszu wychodzi gorzkość, pikantność. Do owoców morza. Na piknik może być to całkiem przyjemne wino. 

 
Pata Negra Cava Semi Seco (14,99 zł)

Pata Negra Cava Semi Seco (14,99 zł) to półsłodkie wino musujące. O całkiem sporych bąbelkach. W aromacie migdałowa świeżość, w smaku bardzo - aż za - wyraźny cukier. Do deserów może być, ale czemu to nie jest zwykła wytrawna cava???!!!


Maravedi Tempranillo Syrah 2016 (13,99 zł)


Maravedi Tempranillo Syrah 2016 (13,99 zł) Czerwone wino wytrawne, organiczne. Ma pewien kurz w aromacie, potem owoc - wiśnię i porzeczkę, a w smaku raczej już pestkową wiśnię. Wrażenie dość wysokiego i odstającego alkoholu (jest 13,5 proc.), wydaje się przy tym mało ekstraktywne, średnia kwasowość, średnia tanina. Mi wydaje się średnie.


Monte Carbonero Tempranillo i Syrah 2016 (11,99 zł)

A jeśli zapłacimy o dwa złociesze mniej? Np za Monte Carbonero Tempranillo i Syrah 2016 (11,99 zł)? Dostaniemy czerwone wino wytrawne, o aromacie czerwonych, dość nieokreślonych owoców oraz warzywnego ogródka. Jest wiśnia w czekoladzie, raczej spod znaku taniości, jest pieprzność dość dobrze zintegrtowana z kwasem. Jest całkiem sporo wysuszającej taniny. Na Winiaczową 3+. Do pasty z sosem pomidorowym może być...
 

Osborne Solaz Tempranillo Bio 2016 (19,99 zł) 

Osborne Solaz Tempranillo Bio 2016 (19,99 zł) wytrawne. Są czerwone owoce, likierowe wiśnie, nieco przyciężkie, gorzka czekolada, pieprzność. W strukturze szczupłe, kwasowe. Całkiem przyjemne. Idealne do pizzy, makaronów z czerwonymi sosami. Dałbym nawet czwórkę Winiacza.


Grandes Vinos y Vientos Monasterio de las Vinas Crianza 2013 (12,99 zł)

Grandes Vinos y Vientos Monasterio de las Vinas Crianza 2013 (12,99 zł) - to stały gość na półkach Biedry. Czerwone wino wytrawne. Czuć śliwkami, rozgotowaną wiśnią, perfumowaną torebką babuni, pełną leków... Jest tu pewna likierowość, ziołowość i szlachetność. Były już roczniki 2010 (za tę samą cenę) i 2008 (w 2013 r. za 16,99 zł). Ten jest dość mocno taniczny, wysuszający, ale może się podobać. Na mocne 4++!
Bentus Rioja Tempranillo Graciano 2015 (24,99 zł)

Jedna z nowości i to w dodatku całkiem fajna! Bentus Rioja Tempranillo Graciano 2015 (24,99 zł). Wytrawne, czerwone. W aromacie ładny owoc: śliwka, wiśnia, może nieco czarnej porzeczki. Jest też pieprzność, jest uszczypnięcie kwasy właśnie takie, jakie być powinno. Jest zgrabny garbnik, może leciutko przerysowany, ale całość bardzo na tak! Na Winiaczową 5.
 

Sol i Terra Priorat 2013 (24,99 zł)

Sol i Terra Priorat 2013 (24,99 zł) z gron Grenache, Craignan i Syrah. W zapachu może pierwsze wrażenie jest fajne, ale zaraz przychodzi dziwna warzywność. Która zapewne uleci po trzech kwadransach. Tylko kto tyle poczeka? Jest prosta czekolada z zakrętem z chlorowanej wody, jest w smaku niestety miałkość pozbawiona głębi. Do Bentusa nie dorasta nawet do pasa. Dałbym może Winiaczową tróję.
 

La Fea Gran Reserva 2010 (21,99 zł)

La Fea Gran Reserva 2010 (21,99 zł) to czerwone wino wytrawne schowane w potężnej butli, mającej robić wrażenie. Jest czerwony owoc, jest ziołowa kwasowość, jest pikantność. Jest owoc przykryty beczką, dość prostą, zaganiającą go w dość prymitywny czekoladowy korner. Szkoda, bo czuć pod spodem pewien uwięziony potencjał. Czy karafka pomoże? Zobaczymy...


Grandes Vinos y Vientos Marques de Cosuenda Reserva 2013 (16,99 zł)

Grandes Vinos y Vientos Marques de Cosuenda Reserva 2013 (16,99 zł) przypomina Monasterio (w sumie producent ten sam) - więcej tu śliwki niż wiśni, jest nieco kostyczne, szczupłe, wąskie, przy tym bardzo taniczne. Ale świeższe i lepsze niż w zeszłym roku (wtedy rocznik 2010 był za taką samą cenę).

 
Real Compania de Vinos Tempranillo 2015 (14,99 zł)

Real Compania de Vinos Tempranillo 2015 (14,99 zł) - wytrawne. Elegancka etykietka, szkoda tylko, że wnętrze dość wyposzczone. Jest owoc, ale całość jest szczupła. Porzeczkowe, lekko wiśniowe. Jest tu na szczęście ładna kwasowość, która robi dobre wrażenie. To chyba wino z najlepszym potencjałem. Stanowczo za młode. Kupcie i schowajcie. Na jakieś 3 lata!


Montebuena Rioja 2016 (13,99 zł)

Montebuena Rioja 2016 (13,99 zł) - To też stały gość w Biedronce od dawna. Dość skąpy owoc, jest pewna elegancja, ale może zbyt zbite wino, zbyt wąskie. Szczupłe. Sporo wysuszającego garbnika. Ale dość czyste, w smaku konsekwentne, w strukturze szczuplutkie.


Clos Montebuena Rioja Reserva 2013 (26,99 zł)

Clos Montebuena Rioja Reserva 2013 (26,99 zł) - znajdziecie od dawna. Teraz oto pięcioletnie, szczupłe, bardzo wciąż kwasowe. W aromacie jest wiśnia, śliwka, czekolada, szczypta pieprzu, jest tanina dość niewielka. Wiosną zeszłego roku była za 24,99 zł. Solidna dobra propozycja.

Torre Tallada Tempranillo Monastrell semi dulce (9,99 zł)

Torre Tallada Tempranillo, Monastrell semi dulce (9,99 zł) - czerwone półsłodkie. Anonimowe. Jakiś owoc złożony z czekoladą. Ciężko znaleźć tu coś świetnego, imponującego, wykwitnego. Ech...

Malage Virgen Sol de Malaga (15,99 zł)

Malaga Virgen Sol de Malaga (15,99 zł) to wino słodkie, likierowe (15 proc. alkoholu) ze szczepów Pedro Ximenez i Muscat podsuszanych na słońcu. W nosie kandyzowane tropikalne owoce, rodzynki, syrop. Lekka nutka karmelu. Jest też ziołowość. Bardzo fajne do serów z niebieską lub zieloną pleśnią! Do foie gras! 


Wina do degustacji otrzymałem od Jeronimo Martins




niedziela, 4 lutego 2018

Wyprawa do Mołdawii cz. 1. Są kontrasty i jest wino!

Tu się wina nie wstydzą...
 
Choinka z butelkami w centrum Kiszyniowa. Można kupić i słodziaki, i wina wytrawne. Nikt o zasłanianiu etykiet nie myśli. Dziwią się, gdy mówimy o polskiej ustawie o wychowaniu w trzeźwości

Pierwszy kontakt i już kontrast. Para oddechów pasażerów opuszczających samolot i krystaliczne niebo nad stolicą. Nisko leżące słońce oświetla lśniące kamienne płytki budynku lotniska, a obok - jak to na budowie - piętrzy się stos zbrojeń, jakiś żwir i budulec. Hotelowa limuzyna mija bloki ze ścianami wciąż czekającymi na tynk, ale zaraz toyotę wyprzedzają porsche, jaguar i maserati. Tylko po to, by zaraz posłusznie zatrzymać się za ruszającym z przystanku trolejbusem… A na asfalt usiany pęknięciami, purchlami i rysami kładą się coraz dłuższe cienie, bo za ścianą żelbetowych szkieletów, nad którymi dumnie górują dźwigi, zachodzi słońce. 

To się nazywa wyższa kultura bankowości. Praca od 9.00 do 16.30, ale przerwa od 13.00 do 14.00!

Oto państwo w ciągłej budowie, kraj rozdarty między Zachodnią Europą a Rosją, wciśnięty między Rumunię a Ukrainę. Kraj, w którym dogadasz się po rosyjsku, rumuńsku, bułgarsku, ukraińsku - a od biedy nawet po polsku. Kraj, którego kształt porównywany jest do kiści winorośli, a według tradycji gospodarzem nie jest ten, kto nie robi własnego wina - Mołdawia.

Miałem niedawno wraz z Olafem (Powinowaci) wziąć udział w podróży - jakże krótkiej - do tego kraju. Są bezpośrednie loty z Warszawy, nie trzeba wizy, wystarczy dowód osobisty, aby udać się na 90-dniowe wakacje. Ulice Kiszyniowa - stolicy, która była naszym pierwszym widzianym miastem - przypominają te pamiętane z dużych polskich miast z początku lat 90. Kruszący się tu i ówdzie asfalt, zachodnie auta sąsiadujące ze starociami, wpychające się dość głęboko w głąb chodników. 

Czasem ludziom ciężko znaleźć przejście na chodniku... 

Ale widać też respekt w stosunku do przepisowej prędkości (podobno ceny mandatów słone, a fotoradary na drodze wjazdowej robią zdjęcia wszystkim autom! By sprawdzić, kto bez pasów, a kto pędzi za szybko), dość duża w porównaniu z naszą ojczystą życzliwość wśród kierowców, a także… nowoczesność. 


Są i stare kamienice, i szkło ze stalą

Szybkie wi-fi w każdej restauracji, nawet na wsi w głębokim interiorze, terminale do płatności kartami (szybciej się łączą niż te u mojego fryzjera w bloku ze światłowodem) i wino w kartach mlecznych barów.
 
Kilka win do wyboru w mlecznym barze

Zima na pewno nie sprzyja wakacyjnym wojażom, ale nie o wakacje przecież chodziło... Bo głównie kierowała nami winna ciekawość. Bo wina z Mołdawii to już stały gość na polskich półkach marketów, wkładany nader chętnie przez Polaków do koszyków, choć nasi przewodnicy z Kiszyniowa kręcą nosami. - Tutaj mało kto pija takie wina. Sam będąc w Polsce byłem tym zdziwiony - mówi Alexiei. 

No właśnie, tu wina się nie wstydzą. Jest w wielu sklepach, stojak z butelkami ułożonymi na kształt choinki stoi na chodniku. Nikt nie myśli o zasłanianiu, bo wino w Mołdawii to nie alkohol, tylko produkt rolniczy. Eksportowany niegdyś do Rosji (choć były i pewnie jeszcze będą w tym kraju pragnącym zbliżenia z UE embarga), do Rumunii, do Polski.

Lotniskowa restauracja w Kiszyniowie. Zjeść spory obiad można za równowartość 30 zł! Uda się to w Polsce?

Kilka wizyt w winnicach (i tych wielkich, i tych małych) udowadnia nam, że w Mołdawii bez trudu można znaleźć wina dobre, bardzo dobre i znakomite, bez tak ukochanego przez niektórych cukru.

Cricova Brut Alb

I to najlepiej udowodniła pierwsza kolacja w tradycyjnej restauracji Vatra Neamului. Przed daniami spróbowaliśmy musiaka z największej winnicy będącej wciąż pod kuratelą państwa - Cricova Brut Alb. Lekki, o bardzo owocowo kwiatowym zabarwieniu aromatycznym, z lekką miodową bazą, o dość średnim finiszu. Przyjemny, choć z małymi bąbelkami. I bez cukru. Dobre wino na aperitif właśnie!
 
Gitana Winery Lupi Rezerva 2012

A wino z mniejszej winnicy - Gitana Winery - Lupi Rezerva 2012 - z gron z Cabernet Sauvignon, Merlot i Saperavi ujęło swoją lekkością i miękkością. Owoce w aromacie wyraźne - jest czarna porzeczka, jest śliwka, ładny marcepan, a potem pod tym wszystkim można wyczuć całkiem ładne tło. W strukturze, o dziwo średnio szczupłe. Atak na języku niezbyt słodki, wino nie jest "przeboldowane" jak słodko-owocowe bomby, ma całkiem długi i elegancki posmak. Do tego mamałyga ze śmietaną i startym owczym serem (to się miesza razem - jest słodko, jest ostro zarazem) i wieprzowiną. Może nie był to krwisty, lekko wysmażony stek, ale to był naprawdę niezły początek ekskursji pod hasłem #discovermoldova!
C.D.N.
Podróżowaliśmy na zaproszenie rządowej agencji promującej ten kraj

Dni Kuchni i Win Australijskich u Mielżyńskiego

Ach te Shirazy z antypodów...

Wybór win do degustacji


W dyplomacji okres dość gorący, w winnej także! Bo oto u Mielżyńskiego Dni Kuchni i Win Australijskich. Trwają do 15 lutego, a warto zajrzeć co najmniej z dwóch powodów. Bo po pierwsze wina w barze w sklepowej cenie, po drugie - w warszawskich placówkach (na Burakowskiej i Czerskiej) menu przygotowane przez Pawła Michałowskiego, szefa kuchni Ambasady Australii w Warszawie. No i trzeciego powodu wymieniać nie muszę - wina. Ale jakie! Miałem przyjemność w godnym towarzystwie m.in. ambasadora Australii Paula Wojciechowskiego oraz gospodarza spotkania Roberta Mielżyńskiego spróbować i win ze szczepu Shiraz (moje wrażenia poniżej), i dań (sparowanych z innymi winami). 


 
Martin's Pick'up Shiraz 2016 (32 zł)

Martin's Pick'up Shiraz 2016 (32 zł) - podstawowy, miękki w aromacie, a w smaku wydaje się dość słodki. Po chwili smakowania stwierdzamy, że jest jakby lekko ziołowy, choć w smaku pozostaje dość dżemisty. Potem się robi jeszcze bardziej przyjemny, krągły, ale wciąż jest bardzo orzeźwiający. Nic z tego, co pamiętacie o australijskich bombach. Wnętrze kieliszka to orzeźwienie!
 

Peter Logan Apple Tree Flat 2013 (43 zł) 

Peter Logan Apple Tree Flat 2013 (43 zł) - tu również 100 proc. Shiraz bez beczki. Jest wyraźniej głębszy, w smaku wydaje się na początku elektryzujący, podzielony, owocowo-przyprawowy, mocniejszy w strukturze, wciąż jednak szczupły. Szkoda tylko, że z upływem czasu tak poważnieje...

 

Peter Logan Ridge of Tears 2015 Mudgee

Peter Logan Ridge of Tears 2015 Mudgee - znakomite. Ceny nie zapisałem, pewnie coś ok. 100 zł. Tu już mamy mocny czerwony owoc, zaznaczony jednak bardzo europejsko, z kredowym tłem. Świeżo mielony czarny pieprz. Wino szczupłe, ale zdecydowanie mocne, w kolorze dość młode, ale z wyraźną taniną i piękną kwasowością. Znakomicie zmienia się w czasie, nie tracąc zbyt wiele z tego pierwszego wrażenia. 

Salomon Finniss River 2013 (159 zł)

Salomon Finniss River 2013 (159 zł) - Tu już pojawia się głębia i stara skóra. Może fotel klubowy, szczypta tytoniu, a dopiero potem, na drugim planie, owoc. To wyraźna śliwka z wiśnią. W strukturze mięsiste, najpierw na języku czujemy raczej sól niż cukier, ale całość bardzo ładnie pokomplikowana. To wino ma pewne - mimo młodego wieku - dotknięcie starości. Jest tu piękna dżemistość, ale nie zwalista, tylko elegancka, z taninami bardzo drobno roztartymi na mąkę. Kwasowość wciąż jeszcze bardzo wysoka! Do kupienia i potrzymania ze 3-4 lata, jeśli ktoś nie chce od razu pić. A jak pić, to do steka!
 

Salomon Altus 2010

Salomon Alttus 2010 - jeden z rodzynków. Cena coś ok. 300 zł. To już wino kontemplacyjne. Ciemne, nieprzejrzyste. W aromacie czarna porzeczka, może z granatem i aronią. W smaku jeszcze bardziej wyraźna, z solą, pieprznością, a zarazem łagodnością. Garbniki jeszcze drobniejsze niż w Finniss River, choć to może się wydawać ciężkie do wyobrażenia. W finiszu długie. Ale wciąż z wysoką kwasowością, ma jakby w smaku nieco pewnego limonkowego, może eukaliptusowego, akcentu.
 

Salomon Altus 2009

Salomon Alttus 2009 - wyraźnie starszy. Nie tyle z etykiety, ile ze smaku. W aromatach jest dżemistość ze śliwki, może nie tyle wędzonej, ile raczej usmażonej przed chwilą na patelni. Tak jak robi to babcia... Jest też skóra i tytoń, wyraźny eukaliptus, owoc nieco schowany za tym całym "starczym" bogactwem aromatów. W smaku bardzo "spicy", jest jakby bardziej słodki, bardziej mięsny i bardzo, bardzo taniczny. 

 
Konfitowany łosoś z dodatkami


Do dań były inne wina - do konfitowanego łososia podanego z zielonym jabłkiem, kawiorem z łososia i olejem z natki pietruszki - Martin's Pick Up Chardonnay 2016 - wino dość delikatne, choć pełne. 

Małża św. Jakuba na ciepło + dodatki

Do małży św. Jakuba z masłem z wodorostami, orzechami makadamia, podanej na morskiej soli pasowało wyśmienicie utrzymane w bardzo bordoskiej stylistyce Logan Apple Tree Flat Semillon Sauvignon Blanc 2016.



Pierś kaczki z czarnym czosnkiem, podsuszaną gruszką i redukcją z buraka

A do piersi kaczki z czarnym czosnkiem, podsuszaną gruszką i redukcją z buraka - oczywiście Pinot Noir Logan Weemala 2016 - żywy, subtelny, po dłuższej chwili ładnie otwarty...


A deser - Cherry ripe Pavolva!

Dni Kuchni i Win Australijskich potrwają do 15 lutego.


Wina i dania degustowałem na zaproszenie gospodarza




sobota, 3 lutego 2018

Wino z lotniskowej "bezcłówki": Riesling z Monachium

Schloss Johannisberg Riesling Trocken 2016 Gelblack


Półka - na wysokości twarzy
Gdzie i czemu tak drogo - Z wolnocłówki na lotnisku w Monachium i 15,50 euro
Do Ideału? - W połowie doskonałe!!!

Podróżowanie jest bardzo przyjemne, a jeszcze jeśli zrobimy sobie komuś (albo choćby sobie) mały prezent na lotnisku, będzie jeszcze przyjemniej! Ileż razy stojąc przed lotniskową półką zastanawiamy się, co by tu nabyć... Bo są czasem perełki, a czasem - niestety - jakieś pomyłki. W cyklu "Wina z lotniskowej bezcłówki" dziś jedno z najtańszych z lotniska w Monachium - czyli Schloss Johannisberg Riesling Trocken 2016 Gelblack za niespełna 16 euro.

To dość częsty gość na lotniskowych półkach w Niemczech, więc z nabyciem nie powinniście mieć problemów. Jest kilka linii, niektóre potrafią być dwukrotnie droższe. Za Silberlack zapłacicie ponad 40 euro! Jaki jest Gelblack? 


W aromacie cytrusowy, z dominacją dojrzałego grejpfruta, raczej pełny. W smaku to, czego się spodziewamy po wytrawnym Rieslingu - kwas, i to całkiem spory, próbujący wytrawić nam rysy na szkliwie. W strukturze średnio szczupły, długi w finiszu. Bardzo przyjemny dla tych wszystkich, którzy uwielbiają wina doskonale pasujące do polskiej kuchni. Dla mnie mocna Winiaczowa czwórka!




Wino kupiłem za swoje euro w MyDutyFree





poniedziałek, 22 stycznia 2018

Biel i czerwień z Żabki

Dwie butle z Francji, każda za dwie dychy

Sauvignon XR (19,99 zł)

Dawno nie zaglądałem do Żabki (i Freshmarketu). No, o tyle, że był tam najtańszy na rynku szampan z Szampanii, tyle że ze starych zapasów, więc zaliczył zjazd z plateau (ta najwyższa faza rozkwitu wina) do piekła. Ale oto jest tu kilka nowych win - wybrałem narodowo: biel i czerwień.

Sauvignon XR białe wino z Gaskonii firmowane inicjałami winemakera z Langwedocji Xaviera Rogera. 19,99 zł za butelkę. Pierwszy rzut nosa nie pozostawia żadnej wątpliwości, z jakim szczepem mamy do czynienia. Czuć zieloność, liście czarnej porzeczki, całkiem dobre wrażenie. Wino mocno owocowe, w strukturze bardzo ładne, średnie, niezbyt szczupłe, ale też nieprzesadzone. Nie ma tu może owej finezji, jakiegoś drugiego dna, ale całość bardzo pasująca pod moją projekcję ciepłej wiosny. Kupcie dziś, zapomnijcie do maja, wówczas otwórzcie. Korkowej wady nie będzie, bo na zakrętkę! Spokojnie 5 Winiaczowych punktów mogę dać!

Tour des Pierres Bordeaux (19,99 zł)

Tour des Pierres Bordeaux to przykład takiego marketowego wina, na którym słowo Bordeaux ma być największym magnesem. Piją je istotnie Francuzi u siebie (przysięgam, sam widziałem!), czemu by nie spróbować takiego wina u nas?

Otworzyłem. Z początku zupełnie bez charakteru, pomyślałem nawet: o rety, ale to rozczarowanie... A tu po jakiejś godzinie, może nawet dłużej, pobytu w kieliszku, zaczęło robić się nieźle... Pojawił się ów duch najsłynniejszego regionu świata. No, nie tam jakiś medokański, ale taki klasyczny, ziemisto-owocowy, z lekką domieszką wanilii i kakao, choć też pewnym akcentem cedru. Wino ma całkiem sporo tanin, a w swej strukturze jest raczej wąskie, szczupłe, szkieletowe. Całkiem-całkiem!

Jest zupełnie takie, jak wina z francuskiego marketu za 2,5 euro. U nas za 19,99 zł. Dla mnie Winiaczowa czwórka z małym minusikiem. Przed podaniem koniecznie "zmasakrujcie" w karafce, wytrzepcie w niej, napowietrzcie... Pić na co dzień, nie wybrzydzać, szynką i kabanoskiem - a nawet stekiem - zakąszać! Można już teraz, zimą jak najbardziej!!!

Wina do degustacji otrzymałem od Żabki


niedziela, 14 stycznia 2018

Winna małpka z Lidla. Jakby to powiedzieć...

Pagos del Rey Autentica Tempranillo Rioja 2016



Kto z nas nie zna "małpki", choćby z opowieści. Tak, tak! To te butelki, które murarze z sąsiedztwa kupują razem z bułką i salami, które kupuje pani z rumianą nieco cerą, albo biały kołnierzyk w Żabce w Mordorze na Domaniewskiej... Tyle, że "małpka" to zazwyczaj wódka. W małej buteleczce. Ale zdarzają się też takie wina! Zazwyczaj w samolotach tych droższych linii (bo w tańszych naleją wam z normalnej butelki 0,75) - a ja na taką butelkę trafiłem podczas wczorajszej wizyty w Lidlu. 6,99 zł.

Ma 18,7 cl (czyli 0,187 l.) czyli to ćwiartka zwykłej butelki. A w środku Rioja Tempranillo z 2016 r. ze stajni Pagos del Rey. Zmysły spodziewają się czegoś takiego spod znaku kakao, czekolady, skóry, a dostają jakąś taką zieloność... Jest owoc, nawet czerwony, ale doprawiony nutą papryki jak jakiś cabernet. Z minimalną dawką tanin, średnią kwasowością... Gdyby nie napis Rioja, ciężko byłoby to stwierdzić!

Winna małpka jakaś taka niewydarzona. Czy to znak, że tak małe butelki to jakiś margines i nikt o zdrowych zmysłach nie będzie pakował w nie "normalnego" (czytaj: dobrego) wina? Oczywiście nie roszczę sobie pretensji do tego, by pan z budowy czy biały kołnierzyk zamienił wódkę na wino, bo to nigdy się za mojego i moich dzieci życia nie zdarzy, ale jakaś szansa na propagowanie dobrego smaku utracona. Już były próby sprzedawania wina w kubkach, i nie widzę, by plastikowe kubki się zadomowiły. Lidlowa Autentica pewnie też szybko zniknie z półek. Ale bynajmniej nie wykupiona przez klientów, tylko zabrana przez obsługę.


Wino kupiłem z ciekawości i ze środków własnych

środa, 10 stycznia 2018

Ciekawe wina z Tesco

Tesco rusza do boju!



Może zrobi się ciekawie na naszym rynku - który jest ostatnio zdominowany przez akcję zakrywania etykiet na wystawach (coś takiego jak Savonarola robił z dziełami renesansowych mistrzów przedstawiających roznegliżowane postacie) - bo oto Tesco rusza do boju z promocją win. Na pierwszy rzut idą etykiety Tesco Finest. 

W Wielkiej Brytanii portfolio Finest to ok. 200 indeksów win wybieranych po pierwsze przez fachowców, po drugie - produkowanych przez uznanych i dużych producentów. Jest w tym pewna logika, bo uznany producent małych ilości to zazwyczaj "butikowiec". Mistrz, któremu absolutnie nie zależy na sprzedaży wielkich ilości. A potentat zawsze znajdzie moce produkcyjne, by sprzedać coś jeszcze tu i ówdzie... Najważniejsze dla konsumenta, by nie działo się to z krzywdą dla jakości. Od tego pewnie fachowcy zatrudnieni do linii Finest. 

W polskich sklepach jest ok. 30 etykiet Finest, a wybór dokonany na wczorajszą degustację był - jak zapewniają przedstawiciele Tesco - efektem wprowadzenia pewnego porządku na półkach. Jak ów porządek wygląda?


Cava Reserva D.O. Tesco Finest 2014 (27,99 zł)

Na aperitif Cava Reserva D.O. Tesco Finest 2014 (27,99 zł; winemaker Gabriel Suberviola) - z lekka miodowa, daje wrażenie, jakby była z pewnym cukrem. Ale przecież Brut - więc skąd to uczucie pewnej słodkości? To ma być konsekwencja i bogactwo dojrzewania 15 miesięcy na osadzie. Może i jest, choć nie ma tego, co w cavie przesądza o jej pewnej finezyjności - tej świeżej migdałowej, czasem wręcz przesadzonej, ostrości! Trochę szkoda.
 


Riesling Rheinhessen (23,99 zł)


Riesling z Rheinhessen (23,99 zł; winemaker Peter Griebeler) pewnie będzie się podobał polskiemu konsumentowi ze względu na całkiem sporą ilość cukru. Nie ma tu przesadnej finezji - choć trzymane na stole przez dwie godziny zachowuje się całkiem nieźle. Wino bardziej owocowe niż mineralne, dość czyste w smaku (lepsze na języku niż w aromacie). Oczywiście ciężko kupić wspaniały Riesling za 24 zł, choć za dwukrotność tej sumy już coś by się znalazło.

Pinot Grigio 2016 (24,99 zł)

Szczep, za którym - szczególnie w tanim włoskim wydaniu - nie przepadam, bo uznaję Pinot Grigio za najnudniejsze wino świata. To Pinot Grigio 2016 (24,99 zł; winemaker Anselmo Martini) raczej utrwala mój pogląd. Nieco wątłe w aromacie, trzeba się wysilać, by wyczuć jakiś zgaszony biały melon. W smaku jest więcej goryczki niż kwasu, choć tego drugiego jest całkiem sporo. 


  Sauvignon Blanc Wairau Cove 2016 (bag in box 3 l. za 89 zł)

Ale nie jest tak, że wina tańsze niż jakieś 35 zł są złe. Bo oto za niską dość cenę (24,99 zł za butelkę; winemaker Jason Cook) dostaniemy Sauvignon Blanc Wairau Cove 2016. Z Nowej Zelandii. Karton Bag in Box mieszczący 3 litry wina (a więc pełne 4 butelki) kosztuje 89 zł (cena 71,99 zł do końca stycznia). Butelka ma zaś kosztować 19,99 zł. Wino bardzo aromatyczne i gęste w smaku. Ma dużo zieloności, takiej pełnej, wręcz tłustej, i zarazem sporo egzotycznego owocu. I jest tu koncentracja, a nie rozwodnienie. To może być bardzo fajne piknikowe wino!

Alsace Gewurztraminer 2016 (49,99 zł)

Już 50 zł trzeba wydać na Gewurztraminera z Alzacji (49,99 zł; winemaker Nicolas Haeffelin). W aromacie liczi z różą. Wino dość gęste, w aromacie i w smaku jest wszystko to, z czego szczep jest znany. Do egzotycznych dań powinno być dobre.

Pinot Noir Marlborough (59,99 zł)

Będące w podobnej cenie nowozelandzkie Pinot Noir Marlborough (59,99 zł; winemaker Tamra Washington) jak najbardziej zasługuje na miano Finest! Bardzo fajny owoc, pewna bardzo leciutka ziemistość (choć absolutnie nieprzytłaczająca) i lekkość. W katalogu jest rocznik 2016, choć na degustacji prezentowano rocznik 2013. Ciekawe, jak ten nowszy...

Malbec Mendoza 2016 (27,99 zł)

Pewna niespodzianka wieczoru - wino ciemne, dość średnio napakowane owocem, nieco pumperniklowe, wiśniowe okazało się całkiem przyjemnym Malbekiem z Argentyny (27,99 zł; winemaker Ernesto Bajda). Jest tu pierwiastek ziemi, jest i ładnie poprowadzony owoc, w stylu dość prostym, ale dość odległym od prymitywizmu niektórych marketowych butli. Za 28 zł całkiem miłe zaskoczenie! 

Tuella Douro 2014 (39,99 zł)

W cenie bardzo przyjemnej znajdziemy sygnowane przez Symingtonów Tuella Douro 2014 (39,99 zł; winemaker Carlos Eduardo). Jest tu i owoc, jest szczypta cedru, jest w smaku całkiem żwawa kwasowość i dość pokaźna tanina, beczka może niektórym przeszkadzać (drewnieje nam usta, gdy będziemy pić zbyt szybko całej butelki). Ale jest ładna miękkość i coś pięknego do steka!

Vina Del Cura Rioja (49,99 zł)

Jeśli dołożymy 10 zł, dostaniemy Rioję Reserva 2012 (49,99 zł; winemaker Gonzalo Rodriguez) o mocnej pumperniklowej nucie, z obecną czekoladą, kakao, tytoniem. Jest w smaku pewna gęstość, jest pewna słodycz. Kwasowość dość niewielka, ale całość całkiem udana. Choć od tańszego Douro nie wydaje mi się lepsza.

Port Late Bottled Vintage 2011 (49,99 zł)

Na deser Port Late Bottled Vintage Tesco Finest 2011 (49,99 zł; winemaker Manuel Rocha). Też wino ze stajni Symingtonów, wyraźnie śliwkowe z lekkim pieprzem. Dojrzewało 6 lat w dębowych beczkach. Słodziak, który może się podobać, choć o nieco stłumionym owocu i dość krótkim finiszu.

Win próbowałem, i kaczkę w Koszykach jadłem w Weranda Bistro, na zaproszenie importera - Tesco!