Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Żabka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Żabka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 lutego 2018

Rześkie białe wino z Żabki

Pinot Grigio Roccialta
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Żabka i Freshmarket (19,99 zł, próbka od Żabki)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje!


Smakuję wina bez uprzedzeń, nawet jeśli o jakimś gatunku/rodzaju/szczepie mam takie zdanie jak o Pinot Grigio. Ulubione wino zakochanych par z amerykańskich romansideł, na pewno filmów, a pewnie i książek (nie czytam, ale wierzę, że ich bohaterowie piją właśnie PG), chętnie wybierane w marketach (to już sam widziałem na własne oczy wczoraj). 

Ale w sumie... kto z nas nie zaczynał od takich win? Ich zaletą jest dość niska cena - bo nie ma takiej sławy jak prosecco czy Pinot Noir. A jeśli spojrzeć zupełnie obiektywnie, bez uprzedzeń, to dość bezpieczny szczep, który czasem daje naprawdę świetne wina (np. Nals Margreid - po prostu wspaniałe!!!). 

Etykietą od Żabki byłem bardzo zdziwiony. Bo oto w aromacie rześkość, o dziwo sporo mineralności rodem z górskiego strumyku, świeżo wyprana i krochmalona bielizna. I w smaku ładna kwasowość o pięknej rozdzielczości. W strukturze nie jest zbyt potężne, ale za to potrafi zauroczyć swoim charakterem. Do sałat, do drobiu w jasnym sosie, ostrych serów. Na piknik także! Za 20 zł idealne wino na taras, jak już odpuszczą te cholerne mrozy!!!

Dla mnie na Winiaczową 5!

poniedziałek, 22 stycznia 2018

Biel i czerwień z Żabki

Dwie butle z Francji, każda za dwie dychy

Sauvignon XR (19,99 zł)

Dawno nie zaglądałem do Żabki (i Freshmarketu). No, o tyle, że był tam najtańszy na rynku szampan z Szampanii, tyle że ze starych zapasów, więc zaliczył zjazd z plateau (ta najwyższa faza rozkwitu wina) do piekła. Ale oto jest tu kilka nowych win - wybrałem narodowo: biel i czerwień.

Sauvignon XR białe wino z Gaskonii firmowane inicjałami winemakera z Langwedocji Xaviera Rogera. 19,99 zł za butelkę. Pierwszy rzut nosa nie pozostawia żadnej wątpliwości, z jakim szczepem mamy do czynienia. Czuć zieloność, liście czarnej porzeczki, całkiem dobre wrażenie. Wino mocno owocowe, w strukturze bardzo ładne, średnie, niezbyt szczupłe, ale też nieprzesadzone. Nie ma tu może owej finezji, jakiegoś drugiego dna, ale całość bardzo pasująca pod moją projekcję ciepłej wiosny. Kupcie dziś, zapomnijcie do maja, wówczas otwórzcie. Korkowej wady nie będzie, bo na zakrętkę! Spokojnie 5 Winiaczowych punktów mogę dać!

Tour des Pierres Bordeaux (19,99 zł)

Tour des Pierres Bordeaux to przykład takiego marketowego wina, na którym słowo Bordeaux ma być największym magnesem. Piją je istotnie Francuzi u siebie (przysięgam, sam widziałem!), czemu by nie spróbować takiego wina u nas?

Otworzyłem. Z początku zupełnie bez charakteru, pomyślałem nawet: o rety, ale to rozczarowanie... A tu po jakiejś godzinie, może nawet dłużej, pobytu w kieliszku, zaczęło robić się nieźle... Pojawił się ów duch najsłynniejszego regionu świata. No, nie tam jakiś medokański, ale taki klasyczny, ziemisto-owocowy, z lekką domieszką wanilii i kakao, choć też pewnym akcentem cedru. Wino ma całkiem sporo tanin, a w swej strukturze jest raczej wąskie, szczupłe, szkieletowe. Całkiem-całkiem!

Jest zupełnie takie, jak wina z francuskiego marketu za 2,5 euro. U nas za 19,99 zł. Dla mnie Winiaczowa czwórka z małym minusikiem. Przed podaniem koniecznie "zmasakrujcie" w karafce, wytrzepcie w niej, napowietrzcie... Pić na co dzień, nie wybrzydzać, szynką i kabanoskiem - a nawet stekiem - zakąszać! Można już teraz, zimą jak najbardziej!!!

Wina do degustacji otrzymałem od Żabki


niedziela, 27 kwietnia 2014

Francuz z Bordeaux, znaczy z Żabki, delikatny - 6 pkt.

Château Condat Saint-Émilion 2011
 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Żabka i 49,99 zł (próbka nadesłana przez importera)
Do Ideału? - Już ciu, ciut!!

Niedawna Wielkanoc była owocna - nie tylko w pyszności ze stołu świątecznego, ale i w podarki winne. Château Condat Saint-Émilion 2011 trafiło na półki Żabki jeszcze zimą, ale dla mnie to pierwsza okazja na kontakt z tym winem.
 
Pochodzi z winnicy Condat - jednej z 9 winnic rodzinnego przedsięwzięcia la Maison François Janoueix, firmy, która zajmuje się nie tylko produkcją wina, ale i sprzedażą win z Bordeaux (negociant). Ma zresztą renomowane sauternes - Romer sklasyfikowane jeszcze w 1855 r. Ale my nie o słodziakach dziś, tylko o czerwonym Saint-Émilion.

Ładna klasyczna etykieta, z zameczkiem - za nią szkło zamykające subtelność typowych dla bordeaux aromatów (niezbyt zresztą wybujałych) - porzeczek, jeżyn, troszkę zamszowej skórki, kwiatowego (jeszcze nie zakwitły!) ogrodu po deszczu. Żadnej wanilii, ciężkości beczki.

W smaku także delikatne, o świetnie wtopionych dość drobnych taninach, które nieco rosną na podniebieniu. Ale nie "klatkują" nam wnętrza ciernistym krzewem. Zasługa pewnie dominującego merlot - bo całość to kupaż trzech bordoskich szczepów: merlot (70 proc.), cabernet sauvignon (15 proc.) i cabernet franc (15 proc.).

Przez całość przebija nieco szypułki, niedojrzałości, ale w sumie to wino niespełna trzyletnie - szczerze powiedziawszy taki "żłobkowicz", który jeszcze nawet nie nadaje się do przedszkola. Najprzyjemniej byłoby potrzymać to wino ze cztery przynajmniej lata i potem spróbować. Tylko, że komu się chce na to czekać, skoro ma już teraz wino pyszne, któremu do ideału brakuje tylko ciut, ciut?!


Wino na 6 punktów w 7-punktowej skali!