Pokazywanie postów oznaczonych etykietą VinoTrio. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą VinoTrio. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 lutego 2015

Jakie wino do Tex-Mex?

Czyli Winne Blogi w Blue Cactus

Barolo i stek dochodzący na węglowym grillu w Blue Cactus (fot. Olaf Kuziemka)

Białe do ryb i drobiu, czerwone - do mięs czerwonych - truizm i niby ogólna zasada, która ma rządzić parowaniu wina z jedzeniem. A co w przypadku, jeśli ryba nie jest gotowana "w sosie własnym", a wołowina jest przygotowana tak delikatnie, że zwyczajowe czerwone pełne tanin wino wydaje się niepotrzebne? Ha, odpowiedzi na to pytanie smakosze z klubu Winnych Blogów szukali ostatnio w warszawskiej restauracji Blue Cactus serwującej dania z kuchni "tex-Mex". Mieliśmy niby proste zadanie - dobrać wino do potrawy, znając jej skład. Jak się udało?


Troupis Fteri Moschofilero Mantinea 2013 i warzywa - ze zdradliwym jalapeno - (fot. Olaf Kuziemka)

Praktyka w zderzeniu z teorią okazała się zaskakująca - na przykład co dobrać do porcji grillowanych warzyw, na które składają się składniki tak wyraziste jak różne papryki i cebula, dość neutralne jak pomidor i plastyczne jak bakłażan? Tomasz Kolecki-Majewicz przygotował propozycję śródziemnomorską - dwa wina greckie - Troupis Fteri Moschofilero Mantinea 2013 oraz Domaine Bairaktaris Monolithos Nemea 2014 (import Euro-Foods). A z karty Cactusa było Verdejo Pasos de la Capula 2012. Jakie połączenie wyszło?


Carinea Torrontones 2012 (Estancia del vino 49 zł)

Verdejo wydało się zbyt delikatne - szczególnie przy jalapeno (ale tu żadne wino znane na Ziemi nie da rady), ale pasowało ładnie do grillowanej cebuli, która była na szczęście dość łagodna. Troupis Fteri z dominującym jabłuszkiem ładnie łączyła się z bakłażanem, ale najlepiej warzywa smakowały mi z Monolithos. O dziwo Carinea Torrontones 2012 (Estancia del vino - 49 zł - dobrał Paweł Grotowski z Powinowatych) też ładnie się łączyło, nadając warzywom nieco orzechowej podbudowy.

Łosoś z pomarańczowym sosem BBQ i limonką

Łosoś w wyrazistym wcieleniu (foto powyżej) nie miał nic z mdłej ryby w "śmietanowym" wydaniu. I dobrze! Z argentyńskim torrontesem łosoś smakował mocno - nieco jak biała czekolada.

Kuhling-Gillot Riesling Trocken 2013 (Jung&Lecker 59 zł)

Ale w punkt trafił Olaf Kuziemka z Powinowatych, proponując Kuhling-Gillot Riesling Trocken 2013 (Jung&Lecker 59 zł). I to było to! Szczególnie, gdy łososia skropiłem sokiem wyciśniętym z jednej ósmej limonki. Całość wybrzmiała kwaskowo, a przy tym ryba nie straciła nic ze swojego smaku!


Południowoafrykański Simonsig Gewürztraminer Late Harvest 2013 z kurczakiem na grillu opalanym węglem drzewnym

Do kurczaka wino wybrałem ja (Simonsig Gewürztraminer Late Harvest 2013, import Vininova za 47,90 zł) i Olaf (Steinmühle Spatburgunder 2012 z Jung&Lecker za 49 zł). Czerwone wino z drobiem to o tyle mało zaskakujące, że pinot noir czyli spatburgunder daje dość lekkie wino. Sęk w tym, że ten okazał się trochę zbyt charakterny - rustykalny i prosty. Bardziej by chyba pasował do karkówki z grilla albo wyrazistej kiełbaski. Za to gewurz - wyobraziłem sobie, że jego aromatyczną kwiatową moc grillowany po meksykańsku kurczak zrównoważy - stopił się w jedność. Bombeczka!

Rostbef z sezonowanego angusa z sosem chimichurri

Ale prawdziwym sprawdzianem okazała się finezyjny rostbef z sezonowanego angusa z sosem chimichurri (foto powyżej). Delikatny - najchętniej nie użyłbym żadnego wina i cieszyłbym się jego smakiem, dodatkiem kolendry i szpinakowego sosu. Ale win było kilka, bo każdy wierzy, że dobrać wino do wołowiny to ot tak, pstryknąć!

 

Rasore Berbera d’Alba 2013

Gabriel Matwiejczyk z dotrzechdych.pl zasugerował Barolo il Burbero Riserva 2005 (import Vinotrio za 125 zł), Win Mike Misior (Wine Trip Into Your Soul) Rasore Berbera d’Alba 2013, a Mariusz Boguszewski z Pisane Winem Goriska Brda Krasno Rdece Vrhunsko Vino ZGP 2010

Brda Krasno Rdece Vrhunsko Vino ZGP 2010

Barbera hulała gdzieś obok. To wdzięczne wino - przyjemne, lekkie, taniczne, kwasowe, dystyngowane, ale wołowinie nie dawało trochę rady - mięso i napój tańczyły obok siebie, każde idąc swoim krokiem. Barolo układało się "spolegliwie" - subtelne, dość zwiewne, ale Krasno dało popis! Porzeczki, ziemistość, ładna głębia i koncentracja spojone pięknym garbnikiem - najlepsze wino czerwone wieczoru może troszkę przyćmiło angusa, ale w sumie... o wino przecież czasem chodzi!


Zinfandel Woodhaven 2012

Zinfandel Woodhaven 2012 z karty gospodarzy (jest w Centrum Wina i Winezji) pasował moim zdaniem lepiej nie do wołowiny, ale do... deseru, na który to gospodarze przygotowali zniewalające po poprzednich rozkoszach brownie! Wino i czekolada? Zin!

Brownie - z zinfandelem wyśmienite!

Wnioski są proste: nie bójcie się próbować różnorodności. Przykrych niespodzianek nie będzie (najwyżej nie poczujecie wina lub potrawy), a zawsze coś was może przyjemnie zaskoczyć. A Cactusa odwiedzić warto nawet bez wina!

wtorek, 18 marca 2014

Winne Wtorki: Biały burgund - 5 pkt.

Charles Thomas 2010 Rully

Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - Vinotrio i 58 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)


Dziś wiosna czyli chardonnay w kielichu! Biały burgund z apelacji Rully z Côte Chalonnaise wydawał mi się lepszym wyborem niż coś czerwonego. Zresztą, taka pora nieco wiosenna sprawia, że czerwień czerwienią, ale biel rządzi! A tu nawet nie sama biel, ale czyste złoto!

Co chlupie w kielichu? Zawartość średnio aromatyczna, poza cembrowinę wystaje nieznacznie, ale gdy tylko ją wzburzyć, to okazuje rześkość. Na początku - gdy jeszcze zimniejsze niż zalecane 10 stopni - czuć więcej cytryny i zimnego kamienia. Ale dajmy się chwilę rozgrzać!

Ewolucja jest może krótka, jak schody w gierkowskiej willi typu "pudełko", ale jest. Po chwili nadchodzą głębsze, cięższe nuty - trochę migdałów, miodu, echo moreli. Jeszcze po chwili wychodzą echa lasu, nieco grzybowej, mokrej ściółki. Nie jest tak źle! Alkohol wyczuwalny pod koniec, gdy już wino zbliża się do granicy ostatecznie akceptowalnego ciepła.

W ustach przyjemna kwasowość, zupełnie nieagresywna. Całość ładnie ułożona, owocowa. Żadnej wodnistości. To wino jest po prostu dobre i pobudza przepięknie apetyt. I to jak! Jejciu, do kurczaka w pieczarkach byłby ten burgund idealny! A tak, na solo, do ideału jeszcze mu troszkę brakuje!


Wino oceniam na 5 punktów w 7-punktowej skali Winiacza! A inni blogerzy swoje burgundy oceniają tak (linki będę uzupełniał):



wtorek, 24 września 2013

Francuz o smaku wysokiej klasy - 6 pkt.

Château Haut Pezat



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Vino Trio i 80 zł (próbka importera)
Do Ideału? - Już prawie ciut ciut!! (6 pkt.)

Czerwień na drzewach, jeszcze nie na trawnikach, ale w kieliszkach i owszem! Czas na pyszne bordeaux, a nie letnie vinho verde!!!



Prawdziwy długaśny korek

W nosie jeżyny, czarne porzeczki, troszkę trawy i ziemi, troszkę cedru, tytoniu. Tak, ten fajny roztrojony aromat bordeaux. Przy tym aromat już nie tak mocno owocowy. Złożony w okrągłą całość kupaż merlota (75 proc.), cabernet franc (15 proc.) i cabernet sauvignon (10 proc.) zachwyca mnie. Cena może mniej, ale to "château" przywodzi mi na myśl najlepsze bordeaux. Takie, które próbowałem na warszawskim pokazie Grands Crus de Bordeaux. Te same, które kosztują też po osiemdziesiąt, ale… euro za butelkę!
Łzy na ściankach kieliszka wspaniale regularne. Nie ma tu żadnego szybkiego wietrzenia, wino otwiera się powoli. W finiszu jest przyjemne, dość długie, lekko taniczne. Wymarzone nie tylko do czerwonych mięs czy serów, ale i do delektowania się solo!

Test dnia następnego wino przechodzi z łatwością. Nie traci niczego ze swojego harmonijnego smaku. Ale nic dziwnego, w końcu to winiacz, któremu do ideału już tylko ciut, ciut!!

 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 16 września 2013

Hiszpan zadziorny - 5 pkt.

Las 2 Ces Tinto 2011



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Próbka otrzymana z VinoTrio
Do Ideału? - Już ciut ciut !! (5 pkt.)

 
Zioła, trawy, gleba, mocne kwiaty - w nosie esencja ziemi, a w kieliszku piękne fioletowe refleksy. To hiszpańskie wino Las 2 Tinto 2011 z oferty VinoTrio - przytulnego sklepu na Marszałkowskiej. Kupaż trzech szczepów bobala, tempranillo i syrah. Te dwa ostatnie to (absolutnie im nie uwłaczając) powszechność w kielichach. Ale bobal to rzadkość. U nas, a nie w apelacji D.O. Utiel-Requena (Walencja), gdzie dominuje i jest obecny od wieków. Maurowie widać nie wycięli bobala w pień i dzięki Bogu, bo wino jest pyszne!
Zadziwia. Na początku oczywiście aromatem. Jest ostry, zadziorny, ziemisto-kwiatowy. Ale nie odrzuca, jest magnetyczny. Wyraźnie można tu wyczuć aromaty geranium. Gdzieś głębiej pojawiają się nuty lekko balsamiczne i wiśnie. Ale nie takie świeże, tylko wyjęte z domowego kompotu, kwaskowate.
W smaku nasz Las 2 jest kwasowy, spiczasty. Finisz długaśny i zadziwiająco mocny, ściągający taninami. Drugiego dnia wino nieco tylko łagodnieje, nie tracąc nic a nic z charakteru. Butelka kosztuje 40 zł, ale wytrawnego bobala warto posmakować. Bo winiacz z niego przedni, któremu do ideału brakuje już tylko ciut ciut!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 18 sierpnia 2013

Włoch trochę śliwkowy - 5 pkt.

Salento Rosso Feudi Nigri


Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Vino Trio i 32 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

 
To niepozorna butla. I jakże zwodnicza! Etykietka z wyglądu mocno supermarketowa, korek plastikowy, co to go nie sposób wykręcić bez grubej ściery z korkociągu… A środek? Niezwykły.
Wspaniałe śliwkowo-balsamiczne lekko aromaty, malinowe, mięsiste. Łzy na ściankach kielicha regularne niczym fotki hipstera na instagramie.

Smak świetny. Bardziej owocowy, choć troszkę (odrobinę) też ziemisty. Nieco dżemikowy (wiadomo, 100 proc. primitivo), ale nie ma tu nic takiego zwodniczego jak w nieco "oszukanych" winach, gdzie aromat i smak idą zupełnie nie pod rękę. Taniny troszkę schowane, bardziej wiśniowe niż winogronowe. Producent zaleca łączyć z makaronami, ale to bardzo dobre wino do picia solo.  Wino, któremu do pełnego ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!
 

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 25 lipca 2013

Francuz, trochę niemiecki, pachnący kwiatami - 6 pkt.


Edelzwicker Alsace Leon Boesch



Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - VinoTrio i 53 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

- To podstawowe wino producenta. Schłódź, spróbuj, opisz - poradził pan Dariusz z VinoTrio. Wydaje się to takie proste… Trochę myślałem, że jak z Alzacji, to taki będzie "Francuz z niemieckim przegięciem". A tu proszę - już z tropu zbił mnie korek. Prawdziwy, nie kapsel. No i nie żadna pianka. Prawdziwy twardy korek.
 
Piękny korek - twardy, męski! Nie jakiś tam flaczek!!!
A pod nim… łąka pełna kwiecia! Nie jakaś tam chłodne nordyckie gołoborze, mega mineralne (no, może troszkę), przywodzące na myśl zroszony nad ranem kamień graniczny na Linii Maginota.
Piękny złoty kolor, a poza tym sama radość, wiosna, kwiaty, zielona trawa, słońce. Mógłbym białe piersi ssać i gryźć po prostu i zapijać tym winem! Z kurczaka oczywiście te piersi…
Edelzwicker to taka mieszanka sylvanera, pinot blanc i muscata. Z francuskiej Alzacji. Jedyne mieszane w różnych proporcjach, nierocznikowane. Tu wyraźnie czuć, że ton nadaje muscat. Ale to dobrze. Polecane do drobiu ryb i sałatek. Rzeczywiście - do sałatek wyborne. Takich, co to pomidory i oliwki… Z nimi - albo i bez - mamy wino, któremu do ideału już tylko ciut, ciut!!

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

niedziela, 30 czerwca 2013

Francuz cudownie aromatique - 5 pkt.

Chateau l'Oume de Pey Medoc 2008

 
Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - VinoTrio i 35 zł (zakup własny, rabat 10 proc.)
 
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

 
Francja to jest jednak klasa. Bułgarskie wino wywietrzało w jeden dzień, a francuskie - nieco tylko droższe? Po jednym dniu dopiero zaczęło się otwierać! I to w dodatku jak aromatycznie…
 
Chateau l'Oume de Pey Medoc 2008 - ot, zwykłe bordeaux za troszkę więcej niż przysłowiowe trzy dychy, a tyle radości zaklętej w jednej butli. Piękny kolor, fioletowe refleksy, a nad kielich unoszą się czarne porzeczki, jeżyny, zioła, skóra… Czego tu nie ma!
 
Najcudowniejsze w tym winie jest to, że smak nie wziął tu rozwodu z aromatem, co czasem się zdarza. Jedność i harmonia są tu wzorcowe. Owoc nie dominuje, a taniny są delikatne, aczkolwiek wyraziste - od razu chciałoby się schrupać jakąś pyszną polędwiczkę albo nawet prostą karkówkę z grilla.
 
Może nie jest to owocowa pychotka z Langwedocji, ale uczciwe bordeaux, które maniacy z warszawskiego VinoTrio sprzedają klientom za uczciwą cenę 35 zł (na francuskich stronach www wyceniane jest na ok. 7 euro), bez wariackiego narzutu. Ale do doskonałości jeszcze mu tylko troszkę brakuje!
 
 
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!