Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Le Barbatelle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Le Barbatelle. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 października 2022

Barbatelle: od zielonej koncentracji po ducha win czerwonych

Perełki z włoskiej mikrodegustacji

Le Barbatelle to znany od lat importer prężnie działający na polskiej winnej scenie. Kierowany przez sympatycznego Miro, niegdyś znany z ogromnego wyboru znakomitych prosecco (Miro wciąż je sprowadza), poszerza stopniowo paletę o nowe okazy. Ostatnia degustacja była okazją do poznania nowych win z Toskanii oraz przypomnienia kilku innych z portfolio Petrussy - jednego z flagowych producentów z portfolio importera.


Petrussa produkuje łącznie ok. 40-50 tys. butelek win. Producent gospodaruje na 10 hektarach, tuż przy granicy ze Słowenią - we Friuli. Stąd pierwsze wino - Friulano 2020. Rześkie, lekko goryczkowe, ale bardzo poważne, z wyrazistym finiszem przywodzącym na myśl grejpfrutowym akcentem. Dwa lata dla tego wina wydaje się niczym sekunda. 

 

Bliżej Słowenii - przy samej granicy - rosną grona Sauvignon Blanc. Rocznik 2021 dał rześkie i roślinne wyraziste okazy. Aromat przywodzi na myśl nie żadne nowozelandzkie okazy, tylko mega zieloną koncentrację. To nie jest nawet źdźbło trawy - to jak grube zielone łodygi. Ale - co zadziwiające - smak nie oddaje tego zielonego pnia. Wino zaskakuje, bo oto pijąc wyczuwamy delikatność i jedwabistość. 

 

Kolejne zaskoczenie przynosi Chardonnay 2021. Nie powiedziałbym zupełnie, że... 100 proc. tego wina przeszło przez beczki barrique! Zero wanilii, może bardzo odległe, mikroskopijne echo maślaności. A przecież niemal jedna trzecie wina mieszkała przez kilka miesięcy w nowych beczkach! Klasa - w tym chardonnay jest nasza stara Europa, alegancja i piękny styl. Jest znakomicie ułożone, w strukturze mocarne (ale bez przesady), bardzo długie w finiszu. Świetne.

 

Producent z Treviso - Serafini & Vidotto - również zaskoczył bielą. Phigaia Il Bianco 2019 w 70 proc. składa się z sauvignon blanc, a w 30 z pinot bianco, część była starzona w beczkach. Ale choć sb dominuje, to całość sprawia wrażenie zupełnie innego wina - na fundament kwasowości nałożono jakby krem z maślanymi akcentami. Wszystko podbite wielką mineralnością.

Barbatelle na czerwono

 

Równie ciekawe - choć nieco nie w moim stylu - była pierwsza czerwień. Pierwsza, bo najlżejsza ze wszystkich do spróbowania tego dnia. Serafini & Vidotto Pinot Nero 2019 to wino jasne, niemal klaret, lekkie. Żadnej beczki, w grę wchodziła produkcja tylko w stali - materia szczupła, ale jednocześnie wyraźny garbnik przedłużający chropowaty finisz. 

 

Już wolę takie okazy jak Phigaia After the Red 2018 od tego samego producenta. O, tu blend bordoski - merlot, cabernet franc i cabernet sauvignon. Duże dotknięcie właśnie cs i szorstka tanina, ale nie uładzona, tylko przyjemnie dzika. Bardzo długie w finiszu. To lepsze wino niż niejeden bordoszczak. W aromacie czekoladowe nuty, mnóstwo pieprzności i czerwonych owoców. Po otwarciu i napowietrzeniu - jeszcze bardziej aromatyczne i wciąż lekkie. Aż by się chciało zjeść znakomitą sztukę mięsa - wołowiny oczywiście.

 

I okaz jeszcze lepszy - ale i cena niewąska, bo ok. 229 zł. Il Rosso dell’Abazia Montello e Colli Asolani DOC 2016 - tu szlachetność i klasa. Te same odmiany w blendzie, winifikowane osobno, w beczkach - 15 - 18 miesięcy. Znakomita. Sześcioletnie wino jest wciąż sprężyste, aromat daje wrażenie bardzo świeżego soku z czarnej porzeczki. W smaku od razu rzuca się na język tanina bardzo już gładka, ładnie zeszlifowana. I tu nie ma żadnego żywiołu, żadnego rustykalnego dotknięcia. Sprawia wrażenie wina w punkt. Napowietrzanie robi mu świetnie.

 

Toskania to nieco lżejsze klimaty, przynajmniej w wydaniu Villa Trasqua Chianti Classico 2018 - większość to oczywiście sangiovese. W nosie dość lekki (choć nieprzesadnie) czerwony owoc, fiołek, przyprawy, czekolada. Jeśli kojarzy się wam chianti z kwaśnym winem, to akurat tu tego nie znajdziecie. To fajne, oczywiście proste wino, w dodatku z wielkim owocem i sporymi garbnikami.

 

Stopień wyżej od tego producenta - Fanatico Riserva Chianti Classico 2017 - tu już więcej komplikacji. Owoc z ciemniejszej strony winnego księżyca. Zamiast świeżej wiśni więcej czarnej porzeczki. W tle lekki rozmaryn, goździki, wciąż bardzo wyraźne taniny, świeże i mocne.

 

Znakomite jest Villa Trasqua Nerento Gran Selezzione 2017. Tu już pięć lat i to czuć. Próżno szukać rześkiego lekkiego "kwasiorka". Tu mamy szlachetność starej dworskiej biblioteki. Jest skóra, jest czekolada, pieprzność oraz oczywiście owoc, ale z nieco szalonym, dzikim, stajennym tłem. Plus tajemnica starej ziemi. Po napowietrzaniu głębia, czerwień powleczona aksamitem gładkiego garbnika. To jest wino, jakie można smakować bez żadnego jedzenia, delektując się na balkonie, w fotelu - niekoniecznie bujanym - z widokiem na Campo di Fiori oczywiście.

 

To samo wino, aczkolwiek w limitowanej butelce - 1000 Miglia - i z rocznika 2016. Inne, jakby jeszcze młodsze i bardziej kwasowe. O szczupłej strukturze. W aromacie uwypukla się pięknie wiśnia. To sztywny i zarazem elastyczny kręgosłup tego wina - bardzo owocowy, świetny, ale zarazem lekki. O bardzo długim finiszu.

 

Zacząłem Petrussą i jej czerwieniami niemal kończę. Cabernet 2019 - tu cabernet sauvignon (70 proc.) i cabernet franc. Bardzo intensywne i sprężyste. Wysoka tanina i takaż kwasowość. To jak biegacz długodystansowy. Aromatyczne bardzo - sponad owoców przebijają się trufle i goździk. Piękna klasyka.

 

Na sam już koniec dwa kwiatki degustacji. Pierwszy to Petrussa Schiopettino 2019. To wino z innego bieguna niż Cabernet. Tu czuć kwiaty plus owoce, ale to czym ten okaz imponuje, to struktura. To w zasadzie nie wino, ale jakby duch wina - kryjący się za zwiewną kotarą utkaną z owocowych oczek. Świetne wrażenie ulotnej wolności dopełnia wysoka kwasowość. Wino bardzo, ale to bardzo dobre.

 

No i jeszcze supertoskan od Trasqua - czyli po prostu Toscana 2018. Tu sangiovese i bordoskie szczepy - ale całość zupełnie nie przypomina chianti. Jest lekkie i zwiewne, ale dopełnione dziką taniną. Szczupłości strutury, jakże szlachetnej, towarzyszy całkiem ładna rustykalna stajenka. Ale nie ma mowy o prostym winie. Jest starannie zarysowana szczupłość, niczym szkic ołówkiem 4H i czeka na to, czym, z zanadrza naszej wyobraźni, dopełnimy ten obraz.

O winach: Znakomite okazy w cenach dość przystępnych (kilka okazów powyżej 100 zł, ale co zrobić) i to jeszcze z gwarancją jakości importera. Warto! 

O samej imprezie: To była bardzo fajna mikrodegustacja - ze sporym zapasem czasu i dobrą przestrzenią. Zero dzikich tłumów i szyb spływających parą wodną tysięcznych oddechów. Oby popandemiczna rzeczywistość degustacyjna poszła właśnie w taką stronę.

 

 

czwartek, 30 marca 2017

Donna Fugata. Sycylijski klasyk od Le Barbatelle


Donna Fugata czyli sycylijski klasyk od Le Barbatelle

Jeszcze nie było wiosny, a na Foksal zrobiło się nie tyle wiosennie, ile nawet letnio! I to takim gorącem z Sycylii - a mianowicie Le Barbatelle, importer znany dotąd ze sprowadzania świetnych Prosecco, zaprezentował swoje portfolio win znanej włoskiej winnicy Donna Fugata. Winnica to trochę niewłaściwe słowo - bo Donna Fugata to wielka firma posiadająca 270 hektarów winnic na południu Sycylii, a także na wyspie Pantalleria - położonej w sumie bliżej Tunezji niż Sycylii. O bardzo zgrabnym Chardonnay pisałem niedawno z okazji Winnych Wtorków, ale czas na inne okazy!

Cataratto Anthilla donna Fugata 2015

Cataratto Anthilla 2015 (79 zł w detalu) to wino proste, ale w strukturze mocne, grube, by nie powiedzieć "tłuste". Ma pewien wyczuwalny pierwiastek piwniczny, coś na kształt lekkiego utlenienia. W aromacie białe kwiaty i mineralność.


Grillo Sur Sur 2015

Jeszcze bardziej oleiste - po prostu gęste (choć wino ma jakieś 10 stopni) jest Grillo Sur Sur 2015. "Sur sur" to po arabsku świerszcz. Jest rzeczywiście jak świerszcz w trawie - niby niepozorne, ale jednak znakomite! I trochę drogie - 89 zł w detalu.



Róż, jakiego nie uwieczniłem na zdjęciu i dlatego wklejam montaż ze strony producenta. Czyli Lumera. To kupaż Nero d'Aavola, Pinot Noir, tannat i Syrah. Tannatu tylko 2 proc. Ale całość jest mega pokręcona. W pozytywnym znaczeniu! Jeśli przyłożycie noc do kieliszka wypełnionego tym winem, poczujecie wzorcowy róż! Jest tu galaretka truskawkowa i bardzo ładnie wstawiona kwasowość. Jedno z najdroższych różowości - bo 79 zł - ale warto!!!

Nero d'avola Sherezade 2015

Pierwszą czerwienią, jakiej spróbowałem, była Szeherezada... Nero d'avola Sherezade 2015. 79 zł w detalu. Ale wino proste, bardzo wiśniowe, lekko cierpkie, o lekkiej i szczupłej strukturze szczupła. Nie sprawia wrażęnia południowych win. 

Sedara 2015

Sedara 2015 to jeszcze lepsze wino. I to za tę samą cenę. 70 proc. gron to Syrah. Dojrzewało trzy miesiące w beczce - i imponuje ładną i całkiem żywą taniną. A w aromacie ładny czerwony owoc - wzorcowy! Jest czereśnia, jest truskawka. 

La Fuga 2015

Tu stawiamy cezurę, bo... powracają wina białe! To linia bardziej finezyjna. I dlatego stanęła na białym stoliku. La Fuga Chardonnay 2015 (tylko stalowe tanki do produkcji) kosztuje 109 zł. I ma to, czego wielu bezpłciowym Chardonnay brakuje!

Vigna di Gabri Insolia 2015

Wino o 10 zł droższe - Vigna di Gabri Insolia 2015 to kupaż Sauvignon Blanc i Chardonnay. Jest bardzo mineralne. Tylko Chardonnay było starzone w beczce z "drugiego przebiegu" przez trzy miesiące. W smaku jest bogate, oleiste. Tu nie ma żadnej lekkości, żadnego wiatru. Jest koncentracja. Kwas może nie wydaje się wysoki, ale wychodzi ładnie pokazując pazur w finiszu.



 
Wszystkie żarty kończą się już przy winia Tancredi 2012 (199 zł). Nie dlatego, że drogie, ale dlatego, że... zachwyca! W składzie Nero d'Avola, Cabernet Sauvignon i Tannat. I jest wspomnienie z mojego rodzinnego ogródka! Jest w aromacie piękna kwiatowość piwonii. Jest też piwonia w smaku pierwszym - od razu w ataku na języku - oraz dość sporo czarnej dżemomej porzeczki. Wino było starzone od 12 do 14 miesięcy w beczce (50 proc. nowej i 50 proc. z "drugiego przebiegu". Poza owocem jest całkiem wysoka kwasowość i zgrabna tanina. Ale przy tym całość sprawia wrażenie bardzo młodego wina. 



Mille e una note 2012

Ale jeśli ktoś marzy o tym, by zanurzyć się w coś, co nie jest - o ile próbujemy tanich win - przyrodzonym pierwiastkiem południa Włoch, tylko emanacją północy i specyficznego "Noblesse", musi spróbować Mille e Una Note 2012. Tu w butli zaklętegrona Nero d'Avola, Syrah i Petit Verdot zebrane z 14 parceli. Dojrzewają od 14 do 16 miesięcy w beczkach - nowych i używanych. Jest tu sporo czerwonego owocu, ale i czarnych też! Są jeżyny z taniną całkiem żwawą i mocną. Do tego bardzo wysoki kwas. Ale są też akcenty północne - nieco zbutwiałych liści, ściółki drewna i ładnych akcentów skóry. W ciemno nie powiedziałbym, że to wino z Sycylii!!!


Ben rye 2014

I na koniec słodki akcent - wino z wyspy Pantalleria - Ben Rye 2014. 179 zł za butelkę wina z gron Moscato di Alessandria zwanego także Zibbibo. Grona zbierane dwa razy - w s
ierpniu i pod koniec września. Część, by zachować charakter wytrawności, a potem słodycz. I jest moc! Jest śliwka, renkloda, pieczone jabłuszka i tęsknota za orientalnym słodkim owocem...

czwartek, 12 listopada 2015

Włoch gładki, z jednego hektara - 6 pkt.

Le Favole Bosca Bando Merlot 2012 Friuli Annia DOC



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Białe czy Czerwone? i 69 zł (próbka od importera)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)

Wróćmy jeszcze - bo nie raz to jeszcze przyjdzie nam wracać - do Grand Prix Magazynu Wino. Tam to dostałem od Mira z Le Barbatelle wino niezwykłe. Oczywiście włoskie, ale nie musujące, ale czerwone spokojne. Merlot z małej jednohektarowej winnicy we Friuli. 
To właśnie Le Favole Bosca Bando Merlot 2012. O pięknym rubinowym kolorze i bardzo wyraźnie widocznej ewolucji aromatów i smaków! Absolutnie nie wolno tego wina pić od razu po odkorkowaniu. Z początku wydaje się powściągliwie owocowe, a w smaku bardzo kwaskowe, niemal żelaziste. Wada? Nie, po prostu taka uroda.
Zapewne to przez fermentację, ale i dojrzewanie w stalowych tankach. Tu nie tylko zachodzi maceracja gron, ale i fermentacja alkoholowa, a potem malolaktyczna - tyle, że jej "miękki owocowo" wychodzi z ukrycia dopiero po dłuższym oddychaniu.
Wówczas staje się lekki, przyjemny, mocno owocowy - czuć czerwone owoce, a w smaku ładne garbniki, delikatne i pozbawione charakterystycznej gorzkości, ostrego ściągania. To zapewne zaleta tzw. délestage - czyli w uproszczeniu mechanicznego pompowania moszczu na sito, które usuwa pestki. Moszcz wraca na skórki i tak w kółko. Wino staje się bardziej natlenione, ale pozbywa się goryczkowych tanin, które zamieniają nam wnętrze jamy ustnej w drewniany koszyk. 
Dlatego Merlot Le Favole jest pięknie owocowy, leciutko konfiturowy, lekko kawowy, a przede wszystkim delikatny. Zwykle Merloty, które spotykamy na półkach są nieznośnie "naperfumowane", owocowe, bombastyczne. Ten jest raczej czymś innym - dyskretnym urokiem burżuazji!
Wino można kupić m.in. w sklepie Czerwone czy Białe?
 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Emma bąbelkowa z cytrusową nutą - 6 pkt.

Giavi Emma Brut Conegliano
Valdobbiadene Prosecco Superiore DOCG

Na szyjce jest oczywiście zatyczka, a nie oryginalny korek

Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Le Barbatelle i ok. 60 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!


Zbliżający się sylwester to w polskich sklepach czas wyjątkowy - kiedy półki zapełniają się "bąbelkami", wypierając na najniższe stanowiska (a może i do magazynów) na jakieś 3 tygodnie butle podłe, acz "wolumenowe". Mam wrażenie, że wszelkie Fresco i Sofie poznikały, ustępujące miejsca musiakom.

Są wśród nich oczywiście i dorata, i igristoje, i cin-ciny itp., ale na półkach znaleźć można i całe zatrzęsienie różnych prosecco, i cavy, i sekty. Nie mówiąc już o prawdziwych szampanach. Górny regał średnich osiedlowych delikatesów zapełnił mi się MUMM-em, Moetem Chandonem i Veuve Clicquotem.

Ale bardzo ciekawą butlę znalazłem na targowisku w jednym z centrów handlowych, na stoisku Prosto z Włoch. Tu mnóstwo prosecco sprzedawał Miro Pianca z Le Barbatelle.

Na czerwonym dywanie? No, akurat na obrusie

Butle wędrują do różnych sklepów. Na bohaterkę tego wpisu wybrałem Emmę - Giavi Emma Brut Conegliano Valdobbiadene Prosecco Superiore DOCG. To wino z najbardziej prestiżowej apelacji. Tu szczep glera nazywa się właśnie prosecco.

11 proc. alkoholu, którego nie czuć. Jest mnóstwo bąbli - szczerze powiedziawszy mimo spokojnego otwierania wystrzał piany był nie do powstrzymania. Może w złym guście jak na szampana, ale jak na prosecco imponujący! Mnóstwo bąbli, które powoli się uspokajały.

Co wyczuwa nos? Szału nie ma takiego jak w przypadku franciacorty, ale i cena nie ta. Jest za to piękny, zrównoważony i elegancki ład. Dyskretny aromat jabłuszek, z akcentem cytrusowym. W smaku kwasowość wręcz przyjemna (ok. 6,2 g/l), nie atakująca szkliwa ani nie wywołująca refluksu u wrażliwców. Bąbelki ją niosące lekko wrzynają nam się w podniebienie, pobudzając apetyt.

Nic dziwnego - dobre na aperitif, ale nie tylko - także do ryb. Raczej tych o niezbyt mocnym smaku, by nie przyćmiło wina. A i do świętowania Nowego Roku dobre. Jak wstrząśniemy, to wystrzał będzie nieziemski, a korek poszybuje wyżej niż petarda sąsiada umocowana na kijku wbitym w trawnik.

No i na koniec te kształty... To prosecco jest w butelce raczej przywodzącej na myśl butle z rumem czy porto. Ot, taka mała pękata Emma, niemal doskonała!


Winiacz na 6 pkt. w 7-punktowej skali!