Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polskie wina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polskie wina. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 czerwca 2023

Księgi (nie tylko) dla winomaniaków - Polskie Wino. Ludzie, miejsca, historie

Prawie pięć setek stron opowieści. Nie tylko o winie

Na rynku winnych książek od kilku dni nowa pozycja, która z pewnością zwróciła - bądź zwróci - uwagę wszystkich maniaków win, nie tylko polskich. To "Polskie Wino. Ludzie, miejsca, historie" Katarzyny Korzeń. Pozycja ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza.

Z winnymi książkami jest trochę kłopot - ale mam wrażenie, że "tylko trochę". Bo oto większość pozycji jest adresowana do średniozaawansowanych smakoszy wina. Takich, którzy wiedzą czym są winne szczepy i czym się różnią, czym jest tanina, kwasowość, kompleksowość i czego się (mniej więcej) spodziewać jeśli nalejemy sobie do kieliszka trockenbeerenauslese, a co znajdziemy, jeśli wlejemy zweigelta ze stali (o zweigelcie za chwilkę). Są też "inkunabuły" dla wytrawnych i wytrwałych enoturystów, którzy z kart książki zobaczą dosłownie, jak mocno (i na jakim maśle) żona winiarza karmelizuje cebulkę towarzyszącą pionowej degustacji słoweńskich bieli z 15 najstarszych roczników pamiętających jeszcze czasy dziadka obecnego gospodarza...

W takich przypadkach od razu wpadamy na głęboką wodę. Mam wrażenie, że ciężko znaleźć pozycję, która pokaże początkującym winnym hedonistom, co to jest w zasadzie to wino i może nie tyle z czym się to je, ile - skąd się wzięło, kto i dlaczego się zdecydował je robić. A przy okazji co to te taniny, dlaczego stal albo beczka itp. I brawo, że Katarzyna taką właśnie książkę stworzyła. Bo jest tu nie tylko gawęda, ale i sporo rzeczy, o które początkujący fani wina chcą zapytać, ale czasem nie mają kogo.

Jest 20 rozdziałów zatytułowanych nazwami polskich winnic - niekoniecznie tych najczęściej spotykanych w polskich sklepach (ale pamiętajmy, że w Polsce jest już coś ok. 500 winnic) - ale na pewno znanych bywalcom festiwali polskich win. I takich, które także miałem okazję odwiedzić w ramach blogerskich wypraw. W ramach owych rozdziałów natrafimy na wyjaśnienia różnych terminów oraz pojęć z winnego wszechświata. Np. kto to jest enolog i czym w zasadzie się zajmuje, o co chodzi z tym słynnym pinot noir, kto jest ojcem chrzestnym polskiego winiarstwa i czemu PIWI wyparły na początku polskiej drogi winorośl szlachetną.

Wygląda apetycznie

Wielkie brawa za wyciśnięcie z rozmówców - choć forma publikacji ich nieco ukrywa za pryzmatem autorki - ich motywacji, marzeń, satysfakcji. Brawa za piękne ilustracje w stylu nieco kojarzącym się z pięknymi formami Marii Mielżyńskiej (w końcu i tu, i tu winoroś, i tu, i tu butelki), trochę szkoda, że ze zdjęć pojawiła się tylko fotografia autorki, ale może takie mechaniczne odwzorowanie rzeczywistości byłoby "zbyt dosłowne" i odarło publikację z pewnej umowności?

Można oczywiście utyskiwać, że forma trochę monotonna - bo nie ma ramek, do których nas tak przyzwyczaiło np. monumentalne dzieło Wino Andre Domine albo nawet kieszonkowe przewodniki Hugh Johnsona - ale czyta się całość nadzwyczaj dobrze, choć skorowidz na końcu odsyłający właśnie do owych beczek, enologa, terroir - bardzo by się przydał (może w drugim wydaniu?). 

Kody QR z adresami stron www producentów

Ale bardzo fajnie, że na końcu książki znajdziemy adresy poszczególnych winnic z adresami i kodami QR do smartfona odsyłającymi do stron www producentów. To rekompensuje nieco brak encyklopedycznego podejścia autorki (wymienione wina znalazłem bodaj jedynie w przypadku winnicy Vanellus), ale przecież lista win nie jest w takim przypadku żadnym pępkiem świata. Nie przeszkodziła mi nawet jedna wyłapana literówka (w podpisie ilustracji rzeczonego zwigelta), ale błagam... jedna literówka na prawie 500-stronicową księgę?

Jedyna literówka, nie bije jakoś po oczach

Muszę przyznać, że całość czyta się całkiem wartko, choć nie jeździmy po Toskaniach czy Burgundii, ale po naszych jasielskich uroczyskach, błotnistej drodze do winnicy Turnau czy czekamy przed hobbickim domkiem Półtoraka na gospodarza. Pamiętajcie - dostaliście do ręki zachętę. Teraz wasza kolej - czas samemu zwiedzać polskie winnice! A ja czekam na drugi tom!


Egzemplarz recenzencki dostałem od wydawnictwa Muza



sobota, 6 maja 2023

Rzut oka na wina Dolnego Śląska

Rzut oka na wina Dolnego Śląska



Niedawny Bootcamp Blogerów Winnych organizowany przez Winicjatywę był okazją do unikatowego spojrzenia na winnice Dolnego Śląska (Z jednym terytorialnym - choć jest związek mentalny - wyjątkiem). Unikatowego - bo choć wina (przynajmniej niektóre) można znaleźć na sklepowych półkach, to jednak rzadko zdarza się, z różnych powodów, by można było w jednej lokalizacji trafić na tak ściśle regionalną okazję. 



Winnica Otok leży we wsi Pogorzała, na wysokości 426 m npm. Niewielka, ma 1,5 hektara nasadzeń. W sklepach nie uświadczysz, bo właściciele - Ireneusz Gąsior i Jacek Miller - wszystko sprzedają na miejscu. Robią także wina musujące. 

I oto ciekawostka - wino Nr 1 426 ze szczepu Auxerrois (w Alzacji robi się z tego musujące cremanty). W barwie niemal bezbarwne, pachnie mocno landrynkowo, w smaku jest trochę resztkowego cukru, ale jest wysoka kwasowość i wino sprawia wrażenie jakby lekkiego frizzante - może za sprawą drobniutkich iskierek na języku. Struktura przyjemna, dość długi finisz.

Johanniter 2021 z Winnicy Moderna to wino nieco na odmiennym biegunie. Lekko złote w barwie, zaledwie 0,2 g cukru. W nosie owoc i cytrusy. Na drugim planie czuć wyraźnie pewną szampańską nutkę. Jest też pewien akcent rustykalny, wiejski. Ale imponująca żwawa kwasowość. Która dochodzi do głosu po chwili, by płynnie i niezauważalnie przejść w finisz. Bardzo fajne!

Winnica założona w 2015 r. na Wzgórzach Trzebnickich, na ciężkich glebach, dobrze trzymających wodę. 3,5 hektara nasadzeń, a wolnej ziemi jeszcze trochę. W Modernie rośnie też riesling, cabernet blanc, solaris, muscaris, scheurebe i pinot gris. W planie są musujące wina!

 Winnica Niemczańska w kwietniu. Zaczynają się pojawiać pączki

Winnica Niemczańska została założona w 2017 r., na stokach pod miasteczkiem rosną palava, muscaris, ale i chardonnay, riesling, pinot gris, choć Marek Dymkowski chce iść w stronę odmian hybrydowych, wierząc, że to - wobec zmian klimatycznych i idącego ocieplenia - przyszłość europejskiego winiarstwa.


Ale jest poza hybrydami i chardonnay. Te z 2021 rocznika było rok w beczce z węgierskiego dębu (trzeci przebieg). Jest tu niewiele cukru, ale za to sporo aromatów niemal muszkatowych. Jest przyjemna maślaność. Co miesiąc battonage - stąd wyraźna i przyjemna kremowość. Bardzo przyjemne.

Główny pomysł na sprzedaż win - na miejscu, w hotelu SPA Niemcza. Tu schodzi ok. 70 proc. produkcji. Ale wina - z innymi etykietami - można kupić także w Lidlu oraz Winnicy Lidla.

Winnica Jakubów to jedna z pierwszych polskich winnic. Założył ją w 2002 r. w wiosce Jakubów na Wzgórzach Dalkowskich ojciec obecnego właściciela - Michała Pajdosza. Rosną tu m.in. Chardonnay, Dornfelder, Hibernal, Regent, Rondo, Riesling, Solaris, Traminer, Pinot Noir i Zweigelt. A Michał ma dobrą rękę do wina.


I oto Hibernal 3 2021. Aromat od razu przywodzi na myśl sauvignon blanc. Liście czarnej porzeczki, wyraźnie dojrzały już agrest. Lekko złote w kolorze wino. W smaku czyste - chłodne w charakterze, zaskakująco szczupłe. Ładna kwasowość, a w tle jest pewna apteczność. Ale leciutka, pastylkowa. Bardzo dobre!

Winnica l’Opera to kolejne założone na Wzgórzach Trzebnickich przedsięwzięcie. Działa od 2014 r. Tu takie szczepy jak m.in. chardonnay, solaris, muscaris, cabernet cantor, cabernet cortis. Dwa hektary nasadzeń, ale w planach jest powiększenie areału.


W Halce, która jest winem półwytrawnym czuć aromaty traw, białego melona, gruszki. Sporo cukru - ale takiego jaki wyczujemy gryząc kłącza leśnej roślinności. Jest też pewna żywiczność i muszkatowe tło dopełnia całości. Całość wydała mi się winem radosnym, letnim wręcz.

Jadwiga - kolejna winnica ze Wzgórz Trzebnickich. Niewielka, ok. 2 ha nasadzeń. Powstała w 2015, a za patronkę objęła Świętą Jadwigę Śląską. Stąd motywy na etykietach tradycyjnych win. Tradycyjnych - bo Pet-Nat ma już nieco odmienną.


W kolorze mętna pomarańcza, w smaku pewna żelazistość. W środku johanniter macerowany 10 dni na skórkach. W aromatach owoc egzotyczny. Osad opada szybko, a wino bardzo ciekawe, wyraźnie taniczne, garbnikowe.


Winnica Silesian bardzo mnie zaskoczyła. Pozytywnie. I to jak!


Oto w butelce roter riesling 2021. Skąd taki szczep w Polsce? Roter czyli nieco odmiana o ciemniejszej skórce, choć zaliczana do odmian białych. Podobno ktoś się pomylił sprzedając właścicielom winnicy (miał być "zwykły" riesling) i... oto powstało znakomite wino! Lekko mętne rosé, a może bardziej amber. Pierwszy atak na języku bardzo taniczny, w nosie żółte egzotyczne owoce. W smaku bardzo, ale to bardzo kwasowe. Lekkie i na lato jak uszył!


I jeszcze raz Wzgórza Trzebnickie i Winnica Michlewicz.


Pinot Noir 2021 - w barwie ciemny róż. Dość delikatny aromat - korzenna nutka, z wyraźną wiśnią w czekoladzie. W smaku bardzo wyraźna pieprzność, ładna kwasowość. Sprężyste i przyjemne wino - szkoda, że nie 6- 8-letnie.


Nieco inna czerwień od jeszcze mało znanej, bardzo młodej Winnicy Trzebnickiej - Zweigato 2021. Są tu na razie trzy hektary nasadzeń. W 2020 r. był 1 ha - po połowie pinot noir i zweigelt, w tym roku doszły dwa hektary. Po pół hektara - riesling, chardonnay, souvignier gris i solaris.


W butli zweigelt, nietknięty drewnem. Sama stal. Ładny amarantowy kolor. Wino już niemal rok w szkle, bo butelkowane w zeszłe wakacje. W aromacie już ładnie ułożone. Czuć śliwkę, czekoladę i pieprzność. W ataku na języku kwasowe i ta kwasowość też ładnie wychodzi w smaku. W zasadzie całe jest ładnie wibrujące, napięte. Poza tym ładnie wyróżnia się tu szorstka, dość drobna tanina. Bardzo przyjemne wino, które ma jeszcze długi czas przed sobą. 




Saganum to jedyna winnica spoza Dolnego Śląska, bo woj. lubuskiego. Ale podobno jej właściciel Marcin Furtak czuje bardzo dużą więź z Dolnym Śląskiem. Rosną w niej takie odmiany jak: chardonnay, dornfelder, gewürztraminer, hibernal, pinot meunier, pinot noir, riesling, rondo, regent, solaris, souvignier gris. 

A Solaris Nobilis 2021 to wino robione na sposób włoski - grona były dwa miesiące suszone na słomie, by stracić wodę. Jest całkiem żwawa kwasowość. W nosie pewna ciasteczka, suszone tropikalne owoce, lekka woskowość, może akcent trawy. Struktura dość delikatna. Ale wino bardzo przyjemne - dla tych, którym 5-czy 6-putonowe tokaje będą się wydawać za słodkie i za ciężkie.

Podsumowując: to była dobra okazja do pobieżnego zapoznania się z rodzimymi winami. Jakich mało. Oczywiście są zapewne spotkania regionalne - jak w tym wypadku Dolnośląskiego Szlaku Wina i Piwa - podobnie jak i innych regionalnych kół i zrzeszeń, ale mimo wszystko brakuje w Polsce przekrojowych, objazdowych, imprez polskich winiarzy. Tym bardziej, że po pierwsze: ceny rodzimych win stały się przystępniejsze niż 10 lat temu (wówczas 90 albo i 100 zł za wino było normą. Dziś polskie wino kupimy za 40 zł); po drugie ich jakość diametralnie się poprawiła (czasem szkoda, że wina są robione "pod klienta" - ale co zrobić - muszą się sprzedawać); po trzecie - warto wspierać to, co polskie!

Win próbowałem na Bootcampie Blogerów Winnych zorganizowanym przez Winicjatywę

niedziela, 22 maja 2022

Winnica nad Źródłem - zaskakujące wina ze stoku "bez zasięgu"

Tam, gdzie fale rozchodzą się w strumieniu. Oraz w... winie

Winnica nad Źródłem - Domki w winnicy widoczne z góry (fot. Olaf Kuziemka)

Coraz ciężej znaleźć u nas miejsce bez zasięgu tych wszechobecnych smartfonów. Przynajmniej w tych miejscach, które nie są zaszyte gdzieś głęboko w Bieszczadach. Ale w Górach Świętokrzyskich takie miejsca udało się znaleźć - w Winnicy nad Źródłem.

 
Wnętrze jednego z domków - na piętrze są dwie komfortowe sypialnie (fot. Olaf Kuziemka)

Nieco na uboczu, w miejscowości Szerzawy, stoi niewielka posiadłość pana Piotra Sołtyka. Liczy niespełna 5 tysięcy krzewów podzielonych na dwie parcele. Pierwszą parcelę pan Piotr kupił 10 lat temu, bardziej zaczarowany okolicą niż przekonany do ciężkiej pracy przy winie. Ale to nie wszystko - wśród krzewów stoją trzy (trzeci - na osiem osób, choć możliwe dostawki, czynny od maja tego roku) przeznaczone na wynajem całoroczne domki, w których może spokojnie wypocząć rodzina lub grupa przyjaciół. Bez zakłóceń, w ciszy, z dala od miejskiego zgiełku, z mizernym zasięgiem komórek. Nikt nie zadzwoni, nie wezwie, nie każe napisać analizy, raportu, eseju...

 
Domki podczas listopadowego wieczoru (fot. Olaf Kuziemka)

Gdy nastaje świt, na stoku pojawia się czasem mgła, która schodzi w dół, za pierwsze pasmo drzew. Za nich wyłania się kontur pobliskiego kościoła, ale między świątynią z stokiem jest jeszcze dusza winnicy.   

 
Poranna mgła schodzi z winnicy ku strumieniowi na dole, kościół jest nieco dalej (fot. Olaf Kuziemka)

To źródło, z całkiem sporym strumieniem. Nie da się go przeskoczyć. Można przejść po pniaku. Woda pozwala na kumulowanie niewielkiej ilości ciepła - która jak się okazuje, jest wystarczająca by nie przemroziło krzewów. Latem, gdy stromy południowy stok ogrzewa się słońcem, woda przynosi ochłodzenie. I to dosłowne - żartuje pan Piotr - bo korzysta z zimna w najprostszy ze sposobów - wkłada do wody butelkę wina, by się się schłodziło.

Strumień daje ochłodę. I to dosłowną, o ile do wody włożymy butelkę wina (fot. Olaf Kuziemka)

W młodej winnicy powstają wina z hybrydowych szczepów: solarisa, seyval blanca, regenta i marechala focha. Szkoda, że produkcja jest stosunkowo niewielka i jej większość rozchodzi się praktycznie w ciągu sezonu wiosenno-letniego na miejscu. Pan Piotr robi wina w sposób jak najmniej interwencyjny, bez filtrowania i zgodnie z własnym sumieniem spokojnego człowieka. Win próbowałem razem z Olafem (z bloga Wino w Obiektywie) oraz Jerzym (z bloga Winne Okolice).

Iturria XX - czyli białe półwytrawne wino ze szczepu seyval blanc i solaris (fot. Olaf Kuziemka)

Iturria XX to wino ze szczepu seyval blanc i solaris. Na etykiecie znajdziemy napis "półwytrawne", ale cukier (11 gramów na litr) zgrabnie przykrywa sporą kwasowość. Może nawet nie tyle przykrywa, co bardzo ładnie współgra z nią. Jest tu całkiem sporo ciała, a finisz jest bardzo długi. Całość, choć jeszcze młoda (próbowałem wina w listopadzie 2021 r.), już ładnie zestrojona. Piłbym nawet do krewetek!

Pét-nat z seyvala. Pyszne, o chlebowym charakterze, frizzante

Marzeniem pana Piotra jest wyprodukowanie wina musującego, co nie powinno być - ze względu na wysoką kwasowość - problemem. Eksperymenty już trwają i próbujemy całkiem wdzięczny ich owoc - czyli "musiak" z seyvala. Całość w stylu pét-nat (skrót od pétillant-naturel - tak określa się wino naturalnie musujące), mętna, przyjemnie chlebowa, lekko ostra. Bąbelki raczej spod znaku frizzante, ale trzymają się, nie znikają bez śladu.

Emeryk XVIII - wytrawne czerwone wino z odmiany maréchal foch

Próbujemy jeszcze dwóch różowych win ze sporym cukrem - które są wybitnie tarasowe, dla tych, którzy lubią landrynki, ale o wiele lepsze wrażenie robi pierwsza z czerwieni. To Emeryk XVIII. Z odmiany marechal foch. Tu mnóstwo wiśni, jeżyn i jagód. Nieco miękkie w odbiorze, ale po chwili do głosu dochodzi całkiem prężny szkielet kwasowości. Okaz już nieco bardziej ułożony niż młoda biel - ale wierzę, że za trzy-cztery lata będzie jeszcze lepszy!

 
Tars XVIII - tu rondo i regent

Właśnie sprawdziłem - Emeryka już nie da się kupić. Nie da się kupić także innych bardzo dobrych win pana Piotra. On jednak wydobywa coś z archiwum. To Tars XVIII. Tu nieodłączna chyba polska para hybryd - rondo i regent. To okaz, który wymaga powietrza, karafki, dekantera. Na początku kwasowy, wiśniowy, skoncentrowany. Ale po kilku godzinach... Przyznam, że zostawiłem w butelce przez noc, by potem rano spróbować. Pojawiła się wiśnia oraz jeżyna z czekoladą, kwasowość stała się mniej widoczna, stała się elegancka. To jest wino do steka!

Solaris Późny Zbiór. Świetne wino. Niestety unikat 

Ale największą niespodzianką okazał się późny zbiór solarisa. Z rodzynkowych już nieco winogron. Powstało tego wina zaledwie 80 litrów i powyższa butelka jest zapewne jedną z ostatnich. W nosie najpierw pojawiają się żółte jabłka, potem tropikalne owoce - ananas, figi, miód, wosk... Jest zadziwiająco mało cukru, ale za to sporo kwasu i coś na kształt taniny. Bardzo wyraźnej. Ale wino złote, o poważnej strukturze, oleiste. Znakomite! Do pleśniowych serów, do foie gras, do sernika mojej świętej pamięci babci...

Gdybym nie spróbował, nie uwierzyłbym w opowieść o istnieniu świetnego late harvesta z Gór Świętokrzyskich! Nie wiem, gdzie chowają się te wszystkie fale komórkowe, których nie ma na stoku, ale wiem że tych pozytywnych fal jest pełno w winach pana Piotra. No i jedno jest pewne - Tarsa trzymam w piwnicy jeszcze pięć lat, a na złoty późny zbiór muszę kiedyś do Winnicy nad Źródłem wrócić!

A tak swoje wrażenia spisali moi towarzysze:

Jerzy Winne Okolice

Olaf Wino w Obiektywie

niedziela, 14 marca 2021

Turnau. Powrót po latach

Wielkie beczki, elegancki musiak i tajemnica czasu

 
Główny budynek winiarni pod gwiezdnym niebem (fot. O.Kuziemka)

1881 - ta data widnieje na starej stodole, która jest symbolem Winnicy Turnau. Odnowionej oczywiście wielkim nakładem sił i środków, o czym kiedyś dawno temu pisałem. Od czasu postawienia tej oryginalnej budowli minęło już 140 lat. Niemal półtora wieku, a od mojej z kolegami blogerami ostatniej w winnicy wizyty - minęło zaledwie pięć... Pamiętam jak smakowały wina po raz pierwszy prezentowane w Warszawie. Podczas gorącego wiosennego wieczoru. Były słodkie, mocno owocowe, świeże, radosne. Tegoroczny powrót do winnicy - po tych ledwie pięciu latach - pozwolił na konstatację, że nawet tak krótki interwał ma znaczenie i całkowicie odwraca wszystko, co jest naszym doświadczeniem. 

 
Nowy budynek już prawie gotowy
  
Winnica Turnau w Baniewicach (zachodniopomorskie) jest jedną z największych w Polsce. Ma w sumie 34 ha - a czego ponad 27 okala jeziorko, które działa jak piec akumulacyjny. Gdy jest lato, gromadzi ciepło, gdy nadchodzi zima - oddaje je, co chroni przed mrozem. - Dzięki temu my mamy jeszcze miękką ziemię, a w innych miejscach ziemia jest zmarznięta - mówi Jacek Turnau, który oprowadza nas po posiadłości.

Niebezpiecznie robi się podczas wiosennych przymrozków, ale na to zaradzić pomagają... wysokie na kilka metrów wiatraki. Napędzane mocą traktorów potrafią spowodować ruch mas powietrza w winnicy. - To podnosi temperaturę o dwa stopnie. I wystarczy - mówi Jacek. 

Winnica z lotu ptaka. Widać jeziorko i wiatraki (fot. O. Kuziemka)

Katarzyna Kasicka opowiada o tym, jak zeszły rok był trudny, chłodny - zbiory solarisa były w połowie października zamiast w połowie września. Ale po winie, które wciąż jeszcze leżakuje w stalowych zbiornikach, tego nie widać. Próbujemy je do obiadu - solaris z kadzi 11c. Sporo cukru resztkowego, jeszcze mętne, ale już czyste, kwiatowe. 

 
Solaris prosto z kadzi 11c - jeszcze przed filtrowaniem

Inwestycje u Turnauów wydają się nie mieć końca. Taki biznes - zresztą nic dziwnego: wino ma być lepsze i lepsze. Gdy byłem tu pięć lat temu, stał tylko budynek główny. Dziś w zaawansowanym stanie budowy jest kolejny - już teraz widać, że choć nowy, to architektonicznie spójny ze stodołą z 1881 r. Przed frontem charakterystyczny dla Turnauów kształt. 

 
Stalowe tanki w winiarni (fot. O. Kuziemka)

Przybyło też beczek! Podczas naszej poprzedniej wizyty były w zasadzie tylko 225-litrowe barriques do starzenia win. Dziś stoją tu wielkie beczki do fermentacji - po 1200 litrów, ze stalowymi wkładami do kontrolowania temperatury. 

 
1200-litrowe beczki do fermentacji (fot. O. Kuziemka)

Największa ma 4800 litrów - w niej fermentował i leżakował Riesling. W oddzielnej hali stoi linia do butelkowania. A jest co butelkować - bo Turnauowie wypuszczają co roku ok. 150 tys. butelek wina. 

 
Turnau Classique Brut

Najnowszym dzieckiem jest wino musujące - Classique Brut. W pięknej smukłej butelce, z elegancką owijką ze złoconej folii. Skład jakże odmienny od prawdziwych szampanów - 30 proc. Pinot Noir, 20 proc. Chardonnay, ale aż 50 proc. Seyval Blanc. 

Wino dojrzewało 11 i pół miesiąca na osadzie. Powstało w sumie 7 tys. butelek. Jeszcze świeże, z delikatnymi bąbelkami, szczupłe, ale aromatyczne. Bardzo orzeźwiające. Oczywiście ze względu na krótki czas dojrzewania na osadzie ciężko szukać komplikacji, to Jacek Turnau nie wyklucza, że w przyszłości pojawią się okazy dłużej dojrzewające na osadzie. A za chwilę stwierdzimy na własnych podniebieniach - próbując kilka roczników Seyvala, że ten szczep świetnie radzi sobie z upływem czasu.

 
Seyval Blanc - przegląd roczników. Od lewej 2019, 2018, 2016 i 2014 (fot. O.Kuziemka)

Seyval Blanc 2019 - najbardziej złote wino w kieliszku. Aromat od razu "uderza po nosie" - są ananasy i ciepła szarlotka. W smaku biały melon i trawa cytrynowa oraz nieco grejpfrutowa goryczka. Cukru mało - najmniej ze wszystkich nas próbowanych Seyvali (7 g cukru na litr). Jest sporo ciała, choć w finiszu wino dość krótkie.  

Ale już Seyval Blanc 2018 (30 g cukru na litr) jest bardziej skomplikowany, choć na pewno już mniej aromatyczny. Ale za to wydaje się bardziej kwasowy - w sumie nic dziwnego, bo jest go więcej - 8 g na litr. Całość ładnie dostrojona - choć raczej w rejestr win półsłodkich. Wino wydaje się bardzo gastronomiczne - do sushi jak najbardziej!

Seyval Blanc 2016 to największa niespodzianka - próbując w ciemno, orzekłbym, że to... kilkuletni Riesling. Pełno tu nut petrolowych, jest też wyraźna kwasowość, choć w stosunku do młodszego wina zaokrąglona. Cukru wciąż sporo - bo 21 gramów. Dzięki temu po chwili robi się rodzynkowe, z tłem tropikalnych suszonych owoców. Świetne wino, którego - o ile nie zrobiliście zapasów - dziś nie kupicie.

Najstarszy z dostępnych - Seyval 2014 - który podczas warszawskiej premiery wydawał się wręcz różany, dziś stracił tę wielką kwiatowość. Już czuć tylko w zasadzie drugorzędowe aromaty, ale wino otwiera się bardzo długo. Gdzieś po godzinie wychodzą kandyzowane owoce - w smaku pojawia się przyjemna harmonia. To wino wymaga czasu - każdy kwadrans przynosi coś innego. Zresztą, dwa ostatnie wina są przykładem tego, że
upływ czasu może być wielkim dla wina błogosławieństwem. 

Ale czasu - napowietrzania - wymaga też Riesling 2019. W ciele szczupłe, smukłe. W aromacie eleganckie, pełne cytrusów i jabłkowego tła. Po półgodzinnym oczekiwaniu przyjemnie mięknie. Wino leżało 10 miesięcy w dużych beczkach.

Chardonnay 2019 - wzorcowa elegancja. Więcej tropikalnych owoców, więcej ciała. Pełne i nie różniące się od kuzynów z Francji. Świetne wino z Polski!


Ambré 2018 - modne ostatnimi laty wino pomarańczowe

Ambré 2018 - tzw. wino pomarańczowe - z białego szczepu, ale bardzo długo - bo tygodnie - macerowane na skórkach winogron szczepu Solaris. W aromacie jest miód, wosk, nuta rozmarynu i herbaty. Taniczność świetna, zmuszająca ślinianki do pracy. Kwasowość niewielka, ale... to jakby zupełnie nie grało roli. Jak zniesie upływ czasu? Zobaczymy. 

Próbujemy!

Cabernet 2019 - kupaż trzech cabernetów - cantor, cortis i dorsa. Dwa tygodnie macerowania na skórkach, a potem 10 miesięcy w nowych dębowych beczkach o wypaleniu średnim plus. Bardzo ciemny kolor, bardzo aromatyczne - czuć wiśnię, porzeczki, pieprz, kakao. W smaku szczupłe, po kwadransie pojawia się wyraźna słodycz (cuktu ok. 5 gramów na litr). Wino nieco jeszcze za młode - ale jak znam konsumentów Turnaua - szybko zniknie z półek sklepów stacjonarnych i online. Oby po to, by otworzyć za 5-6 lat!

 
Winnicę Turnau odwiedziliśmy podróżując toyotą camry!


wtorek, 9 października 2018

Polskie wina w Biedronce!

Polonez Classic 2016 na biało i 2017 na czerwono


Troszkę jakby ostatnio Biedronka straciła impet w winnej dziedzinie - by się wydawało. Ale to może pozory, bo oto po tym jak od trzech lat swoje polskie wina oferuje Lidl - to Polka z Winnicy Srebrna Góra - za swoje zabrała się też sieć z kropkowanym owadem w herbie! 

Wina trafiły już - jak informuje sieć - do sklepów i mają być obecne nie we wszystkich sklepach, a w 900 placówkach (to trochę więcej niż jedna czwarta sklepów). W sumie nic dziwnego, bo o ile Polka jest rodem z winnicy liczącej 28 ha, to Polonez Classic '17 z podkarpackiej Winnicy Łany pochodzi z winnicy liczącej zaledwie 1,5 hektara!


Z materiałów można wyczytać, że biały Polonez Classic powstał z odmian: Seyval Blanc, Johanniter, Jutrzenka. Zawartość alkoholu to 12 proc., kwasowość to 7,5 g/litr, a cukier resztkowy... Uspokajam wszystkich - nie jest to wino półwytrawne! Bo cukru mamy tylko 1,6 g/litr! To stanowczo za mało przy tak wysokiej kwasowości, by nawet udawać półwytrawność! 

Zresztą, mam je właśnie w kieliszku. W kolorze bardzo jasne, blade, w zapachu bardzo aromatyczne! Jest kwiatowość, są tropikalne owoce, ale jest także trawiastość tak mocno kojarząca się z Sauvignon Blanc! W strukturze całkiem poważne, bez rozwodnienia, lekka oleistość i bardzo ładna kwasowość ze stanów średnich wyższych. W tle jest nieco goryczki spod znaku mineralności. 

Bardzo dobrze, że nikt tu nie naciskał na słodycz. W projekt był zaangażowany enolog Piotr Stopczyński (Winnica Pałac Mierzęcin), nic dziwnego, że jest tu bardzo dobrze! Biały Polonez Classic '17 jest na Winiaczową Piątkę!



Jak się ma czerwień czyli Polonez Classic '16? W środku grona Regenta, Cabernet Dorsa i Cabernet Cortis. Od razu po nalaniu do kieliszka wino jest jeszcze nieco zbyt ściśnięte. Po chwili się nieco rozwija - dominują nuty czerwonych owoców - wiśni i truskawek - z domieszką pewnego mchu, wilgotnej ściółki, może lekkiej stajenki... Ale znów po kolejnym kwadransie jest lepiej. Wino ewoluuje w kierunku lekkiej truskawki, ale z przyjemną pieprznością. No i powraca w smaku kwasowość :)

W smaku wyczuwam inne wrażenia niż w przypadku białego Poloneza. Kwasowości jest nieco mniej (5,2 g/l), i mniej ekstraktu, i jeszcze mniej cukru. Ale i wyczuwalna struktura jest lżejsza, bardziej wodnista, nie tak lepka. Nic dziwnego - alkoholu jest tu także tylko 12 proc.! Trochę mi całość przywodzi na myśl Beaujolais. Jak głosi etykieta, była tu beczka dębowa, ale podejrzewam że nie cała nowa i bardzo krótko. To bardzo fajne wino - z półwytrawnością, swoistym odciskiem "bateryjki" na języku, pokazujące ewolucję. Na Winiaczową 5 z minusem!

Wina kosztują po 29,99 zł.

Wina do degustacji otrzymałem od Jeronimo Martins Polska



niedziela, 10 czerwca 2018

Polskie wina u Roberta Mielżyńskiego

Patriotycznie i szlachetnie, bez hybryd!

U Roberta Mielżyńskiego patriotycznie - polskie wina z kilku winnic, produkowane nie z hybryd (ojciec polskiego winiarstwa wieścił, że tylko hybrydy się w naszym klimacie udadzą - ale trzeba przyznać, robi te wina mistrzowsko), tylko z winorośli szlachetnej - vitis vinifera. Degustacja to bez precedensu, bo u "Mielża" gościł do tej pory tylko Marek Krojcig, który Rieslingi robi w bardzo niemieckim stylu. A teraz - wszystko na to wskazuje - będzie także i Wieliczka, i Winnice Wzgórz Trzebnickich, i Turnau!


Marek Krojcig (pierwszy z lewej) opowiada o winach

Marek Krojcig przywiózł trzy wina. Jeden z polskich pionierów Rieslinga (od 2008 r.) kiedyś 70 proc. swojej produkcji przeznaczał na potrzeby swojego Winnego Dworku, ale teraz wina są bardziej dostępne (na potrzeby hotelu i restauracji idzie już tylko 40 proc.).
 

Marek Krojcig Riesling liryczny 2017

Riesling liryczny 2017 - to ostra sztuka. O zachodnim, niemieckim charakterze, jeszcze z musującym dnem. Troszkę wydaje się frizzante, ma mikroskopijne bąbelki. Ale to cecha młodego wina, jeszcze niespokojnego, nieuleżałego. Pamiętam jak piłem w 2015 r. Lirycznego z roku 2013, sprawił na mnie bombowe wrażenie. Był niemal doskonały! Ten, 2017, jest teraz uszczypliwy, jest mega kwasowy i taki na pewno pozostanie przez najbliższych kilka lat!


Marek Krojcig Riesling znad Pradoliny 2017

Riesling Znad Pradoliny 2017 - tu już wino określane jako półwytrawne, ale ma kamienny aromat, mega mocna struktura, tu wyraźnie więcej cukru i mniej kwasu. Ale może się zacząć zabawa gastronomiczna. Z rybami w ciężkich, śmietanowych sosach. Wciąż jednak bardzo świeże wino!
 

Marek Krojcig Pinot Gris 2017

Pinot Gris 2017 - zostało zabutelkowane kilka dni przed degustacją. Tu sporo aromatów bananowych, gumy do żucia, owoców. Zupełnie całość nie kojarzy się z Polską! Ale w strukturze piękna kwasowość - bardzo pięknie poprowadzona. Jakby dawała znak, że to właśnie już lada moment wino będzie gotowe!

Rafał Wesołowski z Winnicy Wzgórz Trzebnickich pokazał wina z 2016 r. Bo rocznik 2017 jeszcze niegotowy. Będą w sierpniu - wrześniu.
 

Winnica Wzgórz Trzebnickich Riesling 2016

Riesling 2016 - jest mega świeży, do tego ma szczupłą strukturę, w smaku jest pełen lekkiego grejpfruta, jest lekki. Nie ma oleistości - jest za to mega kamienność!
 
Winnica Wzgórz Trzebnickich Chardonnay 2016


Chardonnay 2016 - to moim zdaniem znakomite wino. Ma tylko 1,1 g cukru i mniej kwasu niż Riesling, ale jest świeże bardzo, szczupłe, przypomina te wszystkie przepyszne loarskie Chardonnay, które "zjadają" kozie sery i inne przekąski. To rzeczywiście wino do steka - jak czasami żartuje (a może mówi poważnie) Rafał.
Winnica Wzgórz Trzebnickich Gewurztraminer 2016

Gewurztraminer 2016 - tu 7 g cukru na litr, ale wino jest bardzo fajne, najbardziej pełne w smaku, ale zachowuje przy swojej pełni aromatów ostrą jak mała żyletka nutę rześkości.

Winnica Wzgórz Trzebnickich Pinot Noir 2016

Pinot Noir 2016 - jedna z dwóch czerwieni pokazanych tego dnia. Tu jest delikatność, spory kwas, ale i bogactwo. Jest wiśnia i truskawka w aromacie, a w ustach pojawia się lekki  anyżek. Struktura szczupła, wąska. Dla porównania można było spróbować rocznika 2015. Tu już zupełnie inny wydźwięk. Czuć, że wino jest starsze, ale... jeszcze bardziej kwasowe! Jest bardzo bogate, z miętą i ziołami w smaku. 
ó

Agnieszka Rousseau i Piotr Jaskóła z Winnicy Winniczka. Próbują Ewa Wieleżyńska z "Fermentu" i Ida Kymmer, promująca w Polsce wina z RPA

Winnica Wieliczka to przedsięwzięcie firmowane przez Piotra Jaskółę, leśnika z wykształcenia (ale po obserwacji i rozmowie podejrzewam, że to jeden ze starożytnych faunów, który osiedlił się w Polsce udając dla niepoznaki jednego z naszych) i Agnieszkę Rousseau, absolwentkę enologii Uniwersytetu w Montpellier we Francji. Oboje są fanami biodynamiki pojmowanej w rozsądny sposób, na bazie naukowych podstaw, a nie magii. Wina są robione w sposób biodynamiczny, choć bez certyfikatów (bo tu wiecie, zawsze ktoś chce wyciągnąć od winiarzy pieniądze!) W winach jest zerowa albo minimalna ilość cukru. Siarki także.
 

Winnica Wieliczka Riesling 2017 (w zastępczej butelce)

Riesling 2017 - jest kwiatowy z nutą cytrusów. Bogaty w aromacie, szeroki. To zasługa 6 miesięcy fermentacji na osadzie.
Cała paleta win z Winnicy Wieliczka

Cuvée Seraf 2017 - to mieszanka kilku szczepów. Jest 60 proc. Chardonnay, ale też Grüner Veltliner, Muscat i Sauvignon Blanc. Jest miękkie, przyjemne, w aromacie jabłkowe, ale za to w smaku dzieje się tu z dziesięć razy więcej. Jest więcej miękkości płynącej z Chardonnay i Muskata niż trawiastości dwóch pozostałych szczepów.

 
Winnica Wieliczka Chardonnay 2017


Chardonnay 2017 - O! To jest to! Znakomite Chardonnay do picia, a nie do wąchania! Ten szczep, najpopularniejszy na świecie, daje całe spektrum win. Często nijakich. Ale tu mnóstwo się dzieje fajnych rzeczy! Grona, a raczej sok, gościł cztery miesiące w beczce, stąd piękna maślaność. W aromacie jednak tej maślaności nie znajdziecie - bo jest lekkość i pewna dyskrecja. Ale wystarczy dotknąć ustami kieliszka i... zostałem właśnie przekupiony. Musicie spróbować! 

Winnica Wieliczka Cuvée Regis 2017

Regis 2017 - to drugie z czerwonych win tego dnia. Jest lekkość, a w aromacie truskawa z anyżkowym tłem. Ci z konsumentów, którzy nie szukają ciężkości, będą zadowoleni!

I na koniec jedna z największych dwóch winnic w Polsce, może najgłośniejsza, znakomicie marketingowo posadowiona - bo jest tu i Grzegorz Turnau, i Marek Kondrat jako pierwszy dystrybutor. Zresztą, już jedna rodzina.
 

 
Winnica Turnau Riesling 2016


Riesling 2016 - tu "aż" 9 g cukru na litr, ale i 7 g kwasu. Jest już na pierwszy rzut nosa bogate: czuć tropikalny owoc, mocny, zdecydowany. W strukturze, przez ten cukier, jest bogate. Ale przy tym wszystkim jest harmonijne. Przedstawiciele winnicy mówią, że to dzięki bezkompromisowej selekcji gron. Jakość będzie się poprawiać, bo krzewy Rieslinga zaledwie 5-letnie.
 

 
Winnica Turnau Chardonnay 2016

Chardonnay 2016 - to kolejne zaskakujące Chardonnay z polskiej winnicy. Tu mniej cukru niż w Rieslingu, bo tylko 5,5 g, ale dzięki temu kwasowości relatywnie więcej. Alkoholu całkiem sporo - bo 14 proc.! Jest robione z użyciem beczki, używanej co prawda, ale dała ona bardzo elegancką fakturę. Jest przyjemnie maślane, bogate w różne odcienie bardziej smakowe niż aromatyczne - będzie pasować do ciężkich dań z ryb, w śmietanowych sosach i do wędzonych węgorzy.

Przyznam, że największym zaskoczeniem tej degustacji były dla mnie nie tyle Rieslingi (bo tu już Polacy mają od dawna wielkie osiągnięcia, może mało znane w świecie, ale jakościowo na poziomie bardzo dobrym), ile właśnie Chardonnay oraz Pinot Gris. To drugie wino przez morze tanich i złych etykiet z Włoch, które zdominowały rynek, skazuje nas na liche "pinot grigio", na tle którego Pinot Gris Krojciga jest arcydziełem. Ale trzy powyższe Chardonnay to naprawdę znakomite okazy. Z takich okazów możemy być dumni!




Wszystkie Chardonnay świetnie pasowały do filetu z sandacza z buraczanym gratin i sałatką z młodego szczawiu!