środa, 13 lutego 2013

Ewoluujące Monasterio - 4 pkt.

Monasterio de las Vinas Carinena 2008
 
 

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 16,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 
W takiej konfuzji Poszukiwacz Win Doskonałych jeszcze nie był. Monasterio de las Vinas Crianza ma być jedną z gwiazd Biedronki. Na szyjce nalepka, że 89 punktów Parkera (na sto, więc od doskonałości tylko 11 proc.). Może istotnie sięgnę absolutu, gdy spróbuję tego wina? Tak zrobiłem. Znaczy sięgnąłem po butelkę.
Pierwsze zdziwienie, to sztuczny korek z… dziurką. Z góry mniejsza, od str. wina mniejsza. Dobra, bo można trafić korkociągiem. Po czwartej butelce wina na pewno przydatne rozwiązanie. Ale tak naprawdę to specjalna dziurka - by wino mogło "pooddychać" (tak reklamuje się na stronie www producent korka).
 
Korek z dziurkami z dwóch stron
Korek wyskoczył. Pierwszy zapach i smak? Rozczarowanie. Czuć cieńkusz, jakby wodnisty lekko nawet. I kwasowość okrutną. Pierwsza myśl, że dwa punkty i już. 89 punktów słynnego Parkera mnie nie przekona.
Ale po chwili… Po kilku minutach robi się nieco lepiej! Zapachy ewoluują w kierunku czereśni (bardzo cieniutkich) schowanych za czymś butwiejącym po letnim deszczu. Mocno wyczuwalny alkohol po wetknięciu nochala w kielich. Ale nie jest to zapach odrzucający, tylko taki… wakacyjny nawet. Ulatuje po 20 minutach.
Producent/dystrybutor obiecują na kontretykiecie winiacza z aromatem tostów (hmm, nie znajduję)  i karmelu (naprawdę?) oraz że jest wyważone i elegenckie. No, fakt elegancka najbardziej jest etykieta. Ładna. W zapachu raczej trochę pieprzowe. Smakowo nie aż tak elegancko, ale nie jest też źle. Winiacz ma istotnie długi "finisz", a to poznaję po tym, że jak piję, to wraca mi posmak… nosem. Mniemam, że o to chodzi.
W smaku podoba mi się to, że zmienia się nieco z czasem. Jak twierdzą znawcy winiaczy to normalne, ale Monasterio to wino, które zmienia się szybko, może nawet za szybko. Dobre jest w smaku to, że nic tu nie dominuje - alkohol czuć w zapachu, ale nie na języku (średnie 13 proc.). Na pewno z przyjemnością można pić całą butelkę, choćby po to, by sprawdzić, jak ewoluuje smak - od wąskiego kwasiora po ładnie zbalansowane wino. Warto otworzyć ze 20 minut przed podaniem.
O ile na początku dawałem dwa punkty, o tyle po 40 minutach wiem, że stawka warta jest podwojenia. Bo to wino, które może nie porywa, ale takie wino, do którego nie żal wrócić.
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali
 

poniedziałek, 11 lutego 2013

(Zbyt) owocowy bukiet z Maroko - 3 pkt

Halana Cabernet Sauvignon 2009


Półka - na wysokości kostek
Gdzie i czemu tak drogo - Delikatesy K&M i 24,79 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
Poszukiwacz zaginionej arki doktor Jones wiedział, że nie należy sięgać od razu po to, co się świeci. Poszukiwacz win doskonałych postąpił według tych prawideł. Schyliłem się po butelkę stojącą na najniższej półce sklepu "za rogiem". Bo stał tam oto niepozorny winiacz o skromnej etykiecie Reserve Halana Cabernet Sauvignon z… Maroka.
Kontretykieta obiecuje - jak się potem okazało nieco na wyrost - owocowe wino i przyprawy. No z tym ostatnim się zgodzę. Czuć paprykę (sproszkowaną), ale też czuć coś niezwykłego, co pamiętam z dzieciństwa. Otóż na półce w domu rodzinnym stał, odkąd pamiętam, maleńki mosiężny dzbanuszek orientalnego pochodzenia (złotawy, z frezami zabarwionymi na zielono i czerwono. Może był z Maroko?). I w nim zbierał się kurz, bo nikt dzbanuszka wewnątrz nie mył. Ale zapach tego kurzu był jak tajemnicza pieprzna przyprawa. I właśnie tym pachnie kieliszek wypełniony winiaczem Halana! Poza tym w zapachu są inne owoce, a raczej ich cały bukiet - trochę truskawek bardzo dżemowych.
W smaku ten dżemik czuć, jednak całość nie powala. Może przez owoce zmienione w płynną marmoladkę? Jak kupowałem wino z cabernet sauvignon w plastikowej butli pod Egerem, to miało wachlarz łagodnego smaku. A tu? Jest o wiele słodsze, nie daje jednak takiej radości smakowania, jaką daje gruzińskie ostatnio degustowane Pirosmani. Może dlatego, że tu  truskawowa owocowość przytłacza nawet alkohol (13 proc.).
Winiacz nie jest oczywiście taki, by go wylać, nie jest też taki, by go totalnie skreślić. Może po prostu winna doskonałość z Maroko jest w innej butelce. Bo w tej jest ot taki sobie owocowy winiacz. Może w ostateczności być.
Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

niedziela, 10 lutego 2013

Duch gruzińskiego winiacza - 4 pkt.

 Tiflisi Marani Pirosmani Kakheti
 

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Delikatesy K&M i 22,95 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 
Poszukiwacz win doskonałych chyba zapatrzył się ostatnio na Hiszpanię i niczego dotąd świetnego nie znalazł. Może dlatego, że brał z półek na wysokości kolan? Hmm, a może zmienic półkę i stronę świata?
Koncepcja jest, robimy! Wina doskonałego poszukamy z drugiej strony. Czyli Gruzja. Rosjanie ostatnio długo Gruzji nie lubili, ale wiadomo - w powszechnym przekonaniu Rosjanie lubią wódkę, a nie czerwone wino. Czyli - jakby mówili "coś na rzeczy jest".
Aby osłodzić gorycz powracającej zimy, wybieramy winiacza półwytrawnego, który okazał się po otwarciu winem stanowczo półsłodkim, ale za to w jakim smacznym stylu!
Winko słabe (11,5 proc.), alkohol zupełnie się nie narzuca ani w zapachu, ani w smaku. Czuć słodkie owoce: trochę truskawek, ale troszkę też przejrzałych czereśni. Ale bardziej to owoc raczej świeży albo mocno nasłoneczniony, a nie sztuczny kandyz utrwalony cukrem. Choć trochę jest też dżemiku babuni ze śliwek. Jestem skłonny uwierzyć - gdyby ktoś mnie zapewniał, że to pachnie duch prastarego gruzińskiego winiacza.
Po takim zapachu w smaku nie ma niespodzianki! Na szczęście. Jest owocowa słodycz, alkoholu niewiele. W ustach zostaje średnio długo. Akurat na tyle, by nalać następny łyk. Za niecałe 23 złote mamy w połowie doskonałego winiacza, który nie odrzuci miłośników wytrawnych ani słodkich winiaczy. Mamy więc produkt półdoskonały. Pięknie komponujący się z doskonałym serem pleśniakiem. Sojusz Gruzji i Polski jest na stole smakoszy tego winiacza faktem!
Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 9 lutego 2013

Hiszpańska inkwizycja? Nie, ale są 3 pkt.

Casa Safra Reserva 2007
 
 

Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 12,90 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
- Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji! - Wykrzykuje jeden z komików Monty Pytona i wyskakuje z szafy. W uniformie kardynała chyba. I potem następuje seria nieoczekiwanych zdarzeń. No właśnie - jak wieści niosą Biedronka atakuje z hiszpańska - może tam więc znajdziemy wino doskonałe?
Na pierwszy rzut idzie jedno z trzech zakupionych. Może ono będzie doskonałe? Bo i rocznik - 2007 - z czasów, gdy na świecie nie było kryzysu, tylko względna prosperity. Korek wyskakuje ochoczo i… hmm, zapach wina, ot taki zwykły, winny. Czerwone wytrawne Casa Safra Reserva niczym nie przyciąga, niczym nie odrzuca. Niby piszą na kontretykiecie, że owoc, beczka i takie tam. No… Chyba się nie spodziewałem hiszpańskiej inkwizycji?
Trochę na nią liczyłem. Na doskonałość, a nie na inkwizycję. Ale jakoś doskonałości w tym winiaczu nie znalazłem. Owszem, i mocy w nim troszkę jest, i owoców trochę, i jakieś ślady beczki. Na wielki plus trzeba zapisać, że nie czuć tej nachalnej odrzucającej chemii, co w winach pewnego konkurencyjnego marketu tańszych o złotówkę czy dwie.
Może śmiało postać otwarte nockę na chłodnym parapecie. Moje się bardziej ani nie "otworzyło", ani nie utleniło. W takim razie ocena może być jedna - taki winiacz może nawet być.

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

 


Kwintesencja różowości na 3 pkt.

Quinta Essentia Tempranillo
 
Rosado Semi Dulce
 

 
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Sklep Minuta8 i 17,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Może nawet być (3 pkt.)
Nie było dotąd wina doskonałego wśród degustowanych czerwonych. To pewnie dlatego, że winiacz doskonały ukrył się w butelce z… innym! Na początku trzeba przyjąć hipotezę, to badaczowi potem łatwiej. Sklep Minuta8 na rogu pewnie jakieś wino ukrywa, bo smakosze okupują latem ławeczkę przed nim. Hmm, latem. Czyli szukają czegoś chłodnego. Na przykład różowego!

Na wysokości kolan niepozorna butelka. Wewnątrz różowe półsłodkie Quinta Essentia. No, trop dobry dala poszukiwacza doskonałości, bo taka nazwa po hiszpańsku znaczy chyba tyle co kwintesencja różowości. A jak kwinta, to może i skrywa winiacz przynajmniej na piątkę?
To by już było coś - na piątkę za 18 zł. Ale otwieramy.
Wiem za co nie lubię zapachu różowych półsłodkich i słodkich. Bo zionie nieco landrynami. Quinta Essentia też zionie. A smak? Cóż, tu jest lepiej - bo posmak landryn znika po wietrzeniu. Powoli, ale znika. Pozostaje potem słodziutki posmak kandyzowanych owoców, ale takich z niższej półki. Nieokreślonych. Nawet nieco za słodziutki, ze szczątkową kwaskowatością.
Jedno już badacz szukający winiacza doskonałego wie: nie jest to wino doskonałe. Na etykiecie napisali, że do sałatek i słodkości. Może. Ja tam nie wiem. Przekora nakazuje spróbować jak smakuje do pleśniowego camemberta. I tu jest niespodzianka! Bo smakuje o cały punkt lepiej! Z pleśniakiem i innym dojrzewającym serem (Stary Olęder z Biedronki) Quinta Essentia Tempranillo Rosado może nawet być.
Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!
 

środa, 6 lutego 2013

Ach ta hiszpańska moc! - 5 pkt

Montgó Yecla 2010




Półka - na wysokości piersi

Gdzie i czemu tak drogo - M&L Delikatesy i 33,99 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

Butla wygląda na ciężką flaszę mieszczącą litr winiacza. A wiadomo, że litr to ilość doskonalsza niż trzy czwarte litra. Ale cóż, to tylko cwany marketing wizualny. Bo w butli mieści się standardowe 0,75 litra, ale za to jakiego pysznego czerwonego wytrawnego wina! Mniam po prostu…
Jak wkładamy do kielicha nos, to od razu czujemy… moc. Montgo jest dość mocne (ma 14 proc.), ale w smaku alkohol nie dominuje. Dominuje za to owocowa moc czereśni, o wiele fajniejszych niż kompocik babuni. Próżno szukać tu kwasu włoskich tanich sikaczy spod znaku chianti czy wodnistości dolnopółkowych "egri bykawerów". Winiacz do tanich nie należy, ale do ideału mu blisko. Warto wydać 34 złote, bo do doskonałego winiacza brakuje zaledwie dwóch punktów.

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 4 lutego 2013

Portugalski "rodzynek" - 2 pkt

Qynas Terras Do Dao 2010



Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 14,99 zł (zakup własny)

Do ideału - Lepiej niż gorzej (2 pkt.)


- Nie znasz się na winach, to kupuj czerwone portugalskie, a białe z Chile - tak głosi anegdota, którą przeczytałem na jednym z portali. No to w sobotni wieczór marsz do Biedronki. Wiadomo - akurat tam portugalskich win raczej nie brakuje.

Może tu spotkam doskonałość? O, jeden taki winiacz z wściekle malinową etykietą stoi na półce. Jedyny rodzynek otoczony innymi sąsiadami może być wyjątkowy…

Otwieramy. Zapach, pierwszy łyk. I co? O NIE! Doskonałości nie ma - to pierwsza myśl. Druga: nieco gumowato-plastikowy zapach, który nieco słabnie po dwóch kwadransach. Tak pachną czasem tanie "reklamówki" (plastikowe siaty znaczy) albo napój winogronowy z kartonu.

A smak? Szczerze powiedzmy: nie jest dobrze. Momentami ociera się o słabiznę. Ale nie jest takie, żeby wylać resztę po dwóch kieliszkach do kanału, bo da się pić. Może nawet lepiej poczekać, bo się okropnie długo otwiera. Problem więc będzie miał ktoś, kto chce je wypić "terras". Polecam pić jak ja - do pysznego pleśniowego sera. Bo jego smaku nie zepsuje. 15 zł wydane, doskonały winiacz nie znaleziony, ale ten ujdzie.

Winiacz na 2 punkty w 7-punktowej skali!