Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słodkie wino. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą słodkie wino. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 listopada 2017

Winne Wtorki - wino dla teścia? Tokaj!!!

Disznókő Aszú 6 Puttonyos Tokaj 2002

 

Tematem dzisiejszych Winnych Wtorków jest... Wino dla Teścia! Wino trudne, które powinno być zarazem winem jednoznacznie przystępnym - by nie powiedzieć podstępnym. Dobrać je nie tak łatwo. Bo to wino dla teścia, który winach, jakie uwielbiamy określa jednym słowem (którego nie uznajemy w głębi duszy za obelgę :) - "kwasiory", bo sam lubi bardziej coś mocniejszego...
 

Pewnie najlepsza byłaby grappa, ale to nie Grappowy Wtorek, tylko winny. No i wino powinno być podstępne w takim sensie, że my też zapewne - zmuszeni przez nieufnego ojca wybranki naszego serca - dostąpimy zaszczytu spróbowania owegoż wina. A my słabych win nie lubimy. No i powinno być to więc wino znakomite. Bo i teść musi mieć przeświadczenie, jak już go winami zarazimy, że dostał wówczas petardę - a nie coś kiepskiego.

I ja takiej petardy spróbowałem w ostatni poniedziałek podczas degustacji Dzień Tokaju organizowanego przez Winicjatywę. Mnóstwo było tu znakomitych win, naprawdę świetnych - ze cztery najgorsze zasługiwałyby może na Winiaczową Czwórkę, więc było wspaniale! O wielu z nich jeszcze napiszę, choćby dlatego, by oddać jeszcze wspomnienie z ostatniej tokajskiej wyprawy. Ale zdradzę wam, że w poniedziałek w Warszawie przeżyłem jeden z odjazdów zmysłów przy stoliku 23 - Disznókő.

Onegdaj - przy degustacji wytrawności z tokajskich aukcji - zachwyciłem się furmintem Disznókő Lajosok-dűlő z 2016 r. Wspaniałość, jeszcze lekko musująca, kwasowa, przednia. Na 6+! Ale za takie wino teść spuściłby nas ze schodów. Bo teściowi trzeba tego, co było perłą stolika nr 23 - Aszú 6 Puttonyos 2002!

W tej butelce są spełnione dwa podstawowe założenia wina dla teścia - jest słodkie (checked!) i dość znane, bo Polacy wiedzą, że jak z tokaju to w potocznym rozumieniu musi być słodkie (checked!). Ale jeśli próbowaliście już innych tokajów 6-putonowych, i sądzicie, że Disznókő Aszú 6 Puttonyos 2002 jest taki sam, to jesteście w błędzie! 

Pierwszym wrażeniem jest nie słodycz, tylko... delikatność. W aromacie jest bardzo mało tej miodowości, pewnego akcentu pleśni czy utlenienia. Tu jest raczej miła i aksamitna trawiastość, lekkość. Jeśli szybko przełkniemy (niewprawny teść to zrobi, idę o zakład), pozbawimy się tego, co w tym winie najwspanialsze - wielkiego uderzenia kwasu! To jak przypływ oceanu gdzieś w zachodniej Szkocji. Szybki, ogromny, niespodziewany. Powalający wprost. To wino nie jest ot takim sobie prostym słodziakiem, ono tę słodycz wystawia gdzieś u bram, niczym nocny klub bramkarzy, a gdy wejdziemy głębiej, znajdziemy się w krainie ciężkiej do wyobrażenia sublimacji, smakowej orgii, która trwa, trwa, trwa... To jedno z win, które swoją pełnię uwydatnia nie w aromacie, ale w smaku, które wprost zachęca "wypij mnie!"

Teść przyjaźnie poklepuje nas po ramieniu i nie mamy wyjścia. Musimy nalać mu drugi, sążnisty kieliszek. Trudno, na szczęście możemy nalać także sobie!

Na Węgrzech butelka kosztuje ok. 16 tys. forintów (coś koło 210 zł), a w Polsce kupimy w Kondrat Wina Wybrane już za 259 zł. Ja degustowałem podczas Dnia Tokaju na zaproszenie Winicjatywy.

Inne wina dla teścia wybrali:

- Nasz Świat Win postawił na szampana

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rodzyneczek Festiwalu Słodkich Smaków w Biedronce

Monte da Ravasqueira Late Harvest 2014 Alentejo

Półka - jest Malaga, jest nasz Late Harvest i Marsala

Komu w świątecznych przygotowaniach w Wielką Sobotę umknęły przygotowania w Biedronce, o Festiwalu Słodkich Win dowie się we wtorek rano. Kto szybki, już wie. Brać blogerska jeszcze oficjalnie nie informowana, ale wiadomo, że od 7 kwietnia będą - wnioskuję z tego, co na półki zaczęło się w szyku ustawiać - znane już wina jak Marsala i Kagor, Malaga i Porto, ale też jakiś Moscatel (nie zrobiłem zdjęcia) i bodaj Gaskonia...

Nie próbowałem jeszcze wszystkiego, ale miałem przyjemność sprawdzić właśnie wino, które będzie perełką tej kolekcji i zapewne (oby nie!) szybko ze sklepów zniknie. To białe słodkie wino z Alentejo w Portugalii - Monte da Ravasqueira Late Harvest 2014. Mała butelka 0,375 l. Markę znają już amatorzy dyskontowego wina, ja miałem przyjemność degustować kilka innych świetnych etykiet producenta, ale tym razem na półce mamy wino słodkie, z późnego zbioru viognier.


Z maminym sernikiem

Śmiem twierdzić, że to najlepszy słodziak, jaki do tej pory trafił na półki "owadziego dyskontu" za mojej pamięci. Ładnie oleisty, złamany przyjemną kwasowością, o aromatach tropikalnych owoców (brzoskwini, mango) z wyraźnym miodowym pierwiastkiem. Jest dość długie w finiszu, a słodycz ma czystą, wolną od namolności innych słodkich ulepków (takie niestety bywają) i wolną od obcych nut. Do sernika jest po prostu idealne! Po prostu go zostawcie na wtorkowe zakupy! Jak smakować będą inne wina, sprawdzimy. To - już wiemy - jest smakowite. Na pewno na winiaczową szóstkę, a może i siódemkę!


Butelka - zakup własny (13,99 zł), sernik - od mamy, bezcenny!

wtorek, 6 stycznia 2015

Winne Wtorki: czerwone wzmacniane wino na styczeń - 5 pkt.

Porto Messias Tawny



Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Alkohole Świata i 49,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje

Zima, za oknem krajobraz wiadomo jaki, a tu Winny Wtorek się zaczął. I chyba temat okazał się w dziesiątkę, bo ocieplający - wzmacniane wina. Troszeczkę się wahałem, ale wybór padł na porto z nieodległego sklepu (jak jeszcze ani kapki śniegu nie było).

Ot, w kieliszku porto, a widok za oknem taki właśnie

Chciałem w zasadzie kupić coś za 45 zł, ale sprzedawca poradził raczej dołożyć 5 zł. - Tylko pięć, a wrażeń i satysfakcji będzie o wiele więcej - a że minę miał pewną, zdecydowałem się. I rzeczywiście. Nie pożałowałem.

Producent z Douro - Messias - na tyle dumny, że strona internetowa otwiera się tylko po portugalsku, lekceważąc wszelkie próby otworzenia po angielsku. Wino złożone ze szczepów miejscowych - Touriga Nacional, Tinta Roriz, Touriga Franca, Tinto Cão, Tinta Barroca.

Ale co tam - niech przemówi samo wino! A to rzeczywiście jest bombowe! Nie ma tej płaskości charakterystycznej dla niektórych tańszych etykiet. Tu jest leciutko balsamiczna słodycz, na zimno nie robiąca takiego wrażenia, jak w temperaturze pokojowej. Tym bardziej, że sam producent zaleca pić w 16-18 st.

W aromacie piękna rodzynkowa słodycz, ciężkie czerwone owoce, scukrzone konfitury, trochę miodu, śliwy. Jest też odrobina lekkości, ziołowości, zieloności wręcz. Ale gdy się "wwąchamy" głębiej, czuć nawet pewne echa grzybów, pieprzu, może kapusty... W smaku jest przyjemna jedwabistość. 19,5 proc. alkoholu wlewa się pięknym ciepłem, 100,2 g cukru na litr plus alkohol cudownie rozgrzewają. Nie ma żadnego gumowego węża, żadnych lewych posmaków.

Może kwasowości nie ma tak wiele, jak 10-letnie Tawny Niepoort z oferty Atlantiki, ale można się upajać tym ciepłem... Zaraz zaraz, czy to nie właśnie porto uwielbiał pić Hans Castorp? Oj, chyba właśnie tak... Przypomina sobie o tym w zimnym Berghofie. 

Najfajniejsze w tym winie jest to, że nie ma tu żadnego nabożeństwa. Z tyłu na butelce jest nawet przepis na drinka - zmieszać porto z sokiem pomarańczowym, cytrynką, lodem i podawać na upał. A co tam! 

Z tyłu butli przepis na drinka - widać, że nabożeństwa tam nie ma

Więc nic nie stało na przeszkodzie, by dogodzić sobie jak hedonistom przystało. Takie porto będzie świetnie komponować się z czekoladą (ja użyłem nomen-omen Malagi). Smacznego!



Malaga do porto!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

A tak doświadczali inni wtorkowicze:

- Czerwone czy białe: porto do piernika

- Italianizzato: o maladze kupionej o świcie

- Nasz Świat Win: na bardzo słodko

- Pisane Winem: pocas, pocas!

- Winne Przygody na biało

- Zdegustowany: u rodziców mu wszystko prawie wypili