wtorek, 7 marca 2017

Winne Wtorki: A jakby tak Chardonnay?

A właśnie, że Chardonnay! Czyli Donna Fugata Chiaranda 2013 Sicilia Contessa Entellina DOC



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - La Barbatelle i 199 zł w detalu (próbowane na degustacji branżowej)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

Znacie to: "Everything but chardonnay!" czyli "wszystko byle nie Chardonnay!" To hasło jest jak najbardziej trafne w większości przypadków. Nic dziwnego - Chardonnay szczep najpopolarniejszy chyba na świecie, większość robionych z niego win jest ogólnie mówiąc - średnia. I to niestety tych win, które u nas trafiają na półki.

Ale są wyjątki! Jednym z nich jest Donna Fugata Chiaranda 2013, importowana z Sycylii przez La Barbatelle. Spróbowałem je właśnie na dzisiejszej degustacji i... wyszedłem zachwycony!

To czyste Chardonnay, którego połowa przez pół roku dojrzewa w baryłce z francuskiego dębu. A połowa w kadziach z cementu. I to jak dojrzewa! Jest złote w kielichu, ale - o dziwo - wcale nie przeładowane beczką i masłem. Masło oczywiście jest, ale nieco schowane, posypane lekkim popcornem... I jest bardzo mocno mineralne!
 
W nosie czuć biały owoc i pieprzność - choć nie dominuje on nad mineralnością, a w smaku czuć oleistość, moc, harmonię! To wino świetne poradzi sobie z wieloma potrawami, w tym z mocnymi tłustymi rybami. Ale indykiem czy kurczakiem także! Takie Chardonnay mógłbym pić codziennie!
 


A tak pisali inni Wtorkowicze:

- Czerwone czy Białe: 10 lat na osadzie!

- Dolina Mozeli: o dwóch Francuz(k)ach

- Nasz Świat Win: Chardonnay z Polski!

- Pisane Winem: Poczucie porażki, ale wcześniej były dwa szampany...

- Winniczek: Chardonnay z Penedes




sobota, 4 marca 2017

Barolo w ciemno by Mike Wine

Dobre Barolo wyczujesz od razu?!

Michał Wine Mike Misior z Wine Trip Into Your Soul przed tytułową tablicą degustacyjną

Na pewne degustacje czeka się z ciekawością tygodniami albo i miesiącami. I taką była właśnie ta, którą zorganizował ostatnio Michał Wine Mike Misior, prowadzący z upodobaniem degustacje w ciemno. Tym razem obiektem było to wino, które nazywa się (i nie chodzi tu o Tokaj) "Królem Win, Winem Królów" - Barolo!

Są tacy, którzy je kochają, kolekcjonują, podziwiają... Są tacy, którzy krzywią się na samą myśl. Na samo wyobrażenie tego kwasu, dojmujących garbników i struktury - która jest rzekomo szczupła i ulotna - koloru, który jak stwierdziliśmy, nie zawsze jest taki ceglasty...

Pierwsze wino było gęste i ciemnobrązowe, z lekkim pomarańczowym refleksem, lekko żelaziste i ziemiste, smukłe bardzo w strukturze, o sporym garbniku (może nieco za suchym). Alkohol - choć wino dość chłodne - uwydatniał się na początku. Było tu też trochę suszonej śliwki, trochę utlenienia. Smakowało na 120 zł, a wyglądało na 2007 rok. Nie trafiłem - to wino kosztujące 225 zł. Monte Oliveto di Casa Atlas Barolo 2005 (import Wine Avenue). Nie wszystkim się podobało, ale miało w sobie coś charakternego, urokliwego. 

Brezza Barolo Sarmassa 2006

Druga butelka miała więcej owocu, wino miało także żywszą barwę i wyższą kwasowość. Bardziej ewoluowało w kieliszkach niż poprzednie. Było ostre, w smaku też wyraźnie... jabłkowe. Tanina większa niż w poprzednim, wykończenie wina sprawiało wrażenie bardziej eleganckiego. W smaku wciąż młode i lekko łodygowe. I nie robiło się lepsze w miarę podgrzewania i natleniania, choć po pewnym czasie wychodziły nieco grzybowe nuty. Sądziłem, że to rocznik 2010. A to było wino o cztery lata starsze! 2006. Kosztuje 159 zł, choć ja wyceniałem je na 190 zł! Po odfoliowaniu prawda wyszła na jaw: Brezza Barolo Sarmassa 2006 (Wine And You - 159 zł).


Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012

Trzecia flaszka sprawiała wrażenie wina wyraźnie delikatniejszego, z większą koncentracją porzeczek i ze zdecydowanie wyższą zawartością wiśni w smaku. Było czyste, jak przefiltrowane mocno, jakby miało dużo wody, dużo zieleni. Ale były też nuty smoliste i... palony trampek. Sprawiało jednak wrażenie nieco płytkiego wina w porównaniu z poprzednimi. Obstawiłem rocznik 2011 i pomyliłem się o rok. Nie było to też Barolo, ale Mike'owy Joker! Czyli wino innego gatunku, które Mike lubi wstawić do gamy. Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012 (Trezor Wines - 63 zł). Naprawdę dobre wino jak na tę cenę!

Brezza Barolo Cannubi 2007

Czwarta etykieta bardzo fajna! Bardzo aromatyczne wino, z korzenną, wręcz pierniczkową, nutką. Ale też z jeżynami. Bogate, w ustach atakujące lekką taniną. Jest też piwniczne, ale ładne, szersze niż wszystkie poprzednie Barolo. Ma sporo kwasu, a alkohol (choć okazało się, że 14,5 proc.) wcale nie wychodzi na pierwszy plan. Jest też w tym winie lekka ziołowość. To jest wino, jakie mógłbym pić codziennie. Obstawiłem cenę 160 zł i rocznik 2009. Ale wino okazało się dwa lata starsze! 2007 za 159 zł. Brezza Barolo Cannubi 2007 (WineAndYou - 159 zł).

Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012

Gdy to wino znalazło się w kieliszku, czuć było zupełnie coś innego. O wiele więcej aromatu, więcej owocu, trochę wręcz bordoskich klimatów na początku, ze słodkim atakiem na języku. Trochę też jest akcentów wzmacnianych win, choć nie ma żadnego utlenienia. Ma dotkliwy garbnik, suchy, ale jest piwnica, owoc złamany dżemistością. Niektórym się nie podobała ta barokowość, to bogactwo, rozpasanie wręcz. Obstawiałem 2010 za 149 zł. A to jest 2012 i kosztuje 196 zł. Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012 (import Mielżyński)

Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011

Szósta butelka postawiła nas pod znakiem zapytania. Czy aby to Barolo? Bardzo porzeczkowe, wiśniowe, ze sporą warzywnością na początku. Mało garbnika i mało kwasowości, choć... po pewnym czasie zaczynało ładnie w kieliszku się rozwijać. Obstawiłem 2011 za 140 zł. I było to Barolo z 2011, ale droższe, bo za 164 zł - Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011 (Trezor Wines).

Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009

- To jest super! - przeszła mi pierwsza myśl, gdy tylko podniosłem kielich do nosa, a potem spróbowałem. Wydało mi się tu wszystko zbalansowane, stopione w jedną spójną całość. Wino bardzo ciemne, na wstępie w bukiecie truskawki i fiołki, taka "gama włoska". Potem trochę lukrecji, ziemistości. Sporo beczki i ekstraktu, ale zarazem elegancji! Obstawiałem że kosztuje 230 zł i że to rocznik 2011, ale jest starsze o rok i droższe! 340 zł i na siódemkę Winiacza! Elvio Cogno Barolo Riserva Vigna Elena 2010 (Vininova - 340 zł).

Na drugim biegunie tej elegancji stało ósme wino. Dziwna mieszanka starej piwnicy, starego dżemu, suszonych owoców, dość niskiej kwasowości. Dość lekkie, ale niezbyt finezyjne - Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009 kupione w niemieckim Lidlu. U nas też bywało.

Cała gama butelek z naszej degustacji
 
Dziewiątka to już truskawki i czarny owoc, ładny, krągły. Wydawało mi się zbyt krągłe jak na Barolo. Jest też wyraźny garbnik, jest też skóra i dość dziwny składnik przywodzący na myśl... pewną benzynowość! Obstawiłem, że to znów Mike wrzucił Jokera - choć z gron Nebbiolo. Ale myliłem się. Bo po zerwaniu folii ujrzeliśmy Cantina Rasore Torrato Barolo 2011 (18 euro).

Elvio Cogno Barolo Ravera 2012

Ostatnia butelka to już było Barolo bez wątpliwości. Tak lekkie ciało i herbaciana - szczupła, choć jednocześnie mocna struktura - że nie sposób zaprzeczyć. Dość ciemne, ale spójne. Trochę od razu po nalaniu zbite, z pewną karmelowością, owocową gładkością. Ale bardzo eleganckie. Także na siódemkę (może z małym minusikiem) Winiacza. Kolejne wino z portfolio Vininovy - Elvio Cogno Barolo Ravera 2012 (228 zł).

Jaka nauka ze ślepej degustacji Barolo? Nie każde wino, które na etykiecie ma magiczne słowo na "B", jest warte pieniędzy. I jeszcze jedno: ufajcie swoim zmysłom i pierwszemu wrażeniu!

A tak smakowało innym uczestnikom degustacji:

- Nasz Świat Win

- Winny

środa, 1 marca 2017

Sopot, Toro Albala i Festus - Podróż trochę sentymentalna

Podróż trochę sentymentalna czyli Toro Albala w Sopocie

Sopocki dom-wieża. Smukła kamienica warta fortunę. W oficynie sklep Festus

Coraz więcej koło mnie młodszych osób, więc od czasu do czasu można - i będzie to pewnie coraz częściej się działo - oddawać się rozkoszom wieku średniego i wspominać, jak to kiedyś bywało... A wszystko dzięki ostatniemu weekendowi i okazji do wizyty w Trójmieście. Weekend był słoneczny, bo w stolicy mieli akurat ostatni atak wściekłej śnieżycy. Trochę się rymuje, ale gdy staniesz na twardym, zimowym piachu plaży, to nie ma to żadnego znaczenia...

Morze nie szumi. To mit. Na pewno nie wtedy, gdy stoisz od brzegu - linii gdzie woda styka się z piachem - dalej niż 150 metrów. To choćby nie Bułgaria, gdzie Morze Czarne uderza z wściekłością o plażę, przynosząc co kilka dni tony kamieni, a huk niesie się na setki metrów. Tu nic z tych rzeczy. To taka nasza sympatyczna kałuża, ale dająca to - co najważniejsze. O tym opowiadał mi mądry - i nieco szalony architekt - "gdy wchodziliśmy do morza, podwijając spodnie, i zanurzaliśmy kostki, czuliśmy, że jesteśmy wszędzie. Bo jeśli morza są połączone, to stoisz w tej samej wodzie co Hindus, co mieszkaniec Grenlandii, Australii czy Japonii... Jesteś obywatelem świata!".

Z tego miejsca to wszystko wygląda pięknie

To, co widać na powyższym zdjęciu, wyglądało inaczej w 1990 r., kiedy w słoneczny lipcowy dzień ja świętowałem przyjęcie na studia, a moi dwaj koledzy z LO także. Nie było wielkiego krytego kamieniem placu, był skwerek z trawnikami, krzakami nasadzonymi tu i ówdzie, i z przypadkowymi jakby ławeczkami. Wina? Hmm, w eleganckich sopockich lokalach królowała polska odmiana Cherry - Kijafa (w wersji czarna porzeczka i wiśnia) wypierana przez Kirchberry. Podawało się to z lodem!

Potem mijały lata i nikt z nas nie wiedział - a bywaliśmy tu kilka razy w tygodniu, kupując pierwsze kompakty, przegrywając je na kasety, strojąc się we flanelowe koszule sprzedawane u podnóża kościoła św. Jerzego, w końcu odwiedzając Zagłobę, gdzie przesiadywała piękna właścicielka lokalu - że gdzieś w okolicy pan Wiktor Zastróżny zaczynał prowadzić winny sklep!

Komu trochę Burgundii?

W sobotę odwiedziłem sklep z winem Festus w Sopocie. I miałem przyjemność spotkać się z synem pana Wiktora - Piotrem, który także działa w sieci. Sieci Festusa oczywiście - jest już pięć sklepów tej marki w Trójmieście. I tylko ten główny, w oficynie na wskroś sopockiej kamienicy przy ul. Morskiej, jest w ustronnym miejscu. Ustronnym - to skromnie powiedziane. Nie wdziera się tu tłuszcza z "Monciaka", gdzie za żurek trzeba zapłacić 19 złotych (przysięgam!), a po bocznych uliczkach chodzą głównie miejscowi i fanatycy prawdziwych sopockich klimatów.


Może klasyk - Chateau d'Yquem 2013?

W pobliżu w 1958 r. Polański nakręcił jedną ze scen swojej etiudy "Dwaj ludzie z szafą". To ta, gdzie Kluba i Goldberg wnoszą szafę do małej restauracji. I za chwilę wygania ich kelner. Za moich studenckich czasów nie było już restauracji, tylko księgarnia.

Skrzynki z Porto

A Polański w 1965 roku, kiedy już kręcił i montował Wstręt - swój pierwszy zagraniczny film - pewnie nie wiedział, że właśnie dojrzewają winogrona Pedro Ximenez, z których powstało wino, które wyjął z zimnego zaplecza Piotr Zastróżny. Toro Albala Don PX Seleccion 1965 (989 zł) jest winem zadziwiająco płynnym! Pamiętam rocznik 1983 - który z okazji swoich urodzin zdobył Sebastian Zdegustowany Bazylak. To było wino, które lało się niczym ropa naftowa ze szkolnej pracowni chemicznej. A '65 jest w konsystencji jak normalne wino, choć ciemne, lekko słodkie (kwasowość neutralizuje ulepek), w nosie czuć orzechy i migdały, suszony owoc.

Toro Albala Pedro Ximenez 1965

Ale wróćmy do Trójmiasta. Cofnijmy się do roku 1955. Od roku w Gdańsku działa Bim-Bom Zbyszka Cybulskiego. Roman Polański - o którym była mowa - gra epizodyczne role w kilku filmach, studiuje na "Filmówce" w Łodzi, a gdzieś tam w Hiszpanii zbierają winogrona... Kiedy próbujemy z Piotrem mały kieliszek Toro Albala Don PX Convento Seleccion 1955 (1249 zł), możemy tylko zdziwić się, jak to wino jest inne niż to młodsze o 10 lat!

Toro Albala Don PX Convento Seleccion 1955 (1249 zł)

'55 jest już bardziej gęsta, ale słodyczy - choć jest jej pewnie z 300 g/l - nie czuć. Jest za to odczucie obcowania z syropem wyjętym po latach z apteczki babci. Jest niespotykana nigdzie indziej ziołowość, jest posmak mięty, suszonych grzybów, piwniczność, tytoń, odrobina rozmarynu. To wszystko jest jak rozpuszczone w całkiem żwawej kwasowości. W 62-letnim winie nie ma już niczego, co było kiedyś owocem. Jest tylko apteczka alchemika, który zdołał tamte lata - które nigdy nie wrócą - włożyć do butelki z etykietą zrobioną z prawdziwego drewna.


Wina degustowałem na zaproszenie importera :)

poniedziałek, 27 lutego 2017

Let's Taste Italy - włoskie wina w stolicy

Spróbujmy Włoch!

Degustujących było mnóstwo! Chianti Classico Nozzole 2014 w roli głównej!

Degustacja Let's Taste Italy zorganizowana przez Magazyn Wino oraz Thompson International Marketing w warszawskim Vitkacu była jedną z dwóch włoskich zimowych imprez, które dały okazję amatorom wina do spróbowania wino niespotykanych, ale wartych uwagi! Większość z producentów nie ma w Polsce importerów, a szkoda!

Nicoletta Pala z winnicy Audarya

35-hektarową winnicę Audarya z południowej Sardynii prowadzi rodzeństwo - Salvatore i Nicoletta Pala. Brat odpowiada za produkcję, siostra - wyjaśnia z przymrużeniem oka - jest dyrektorką ds. eksportu. Przywiozła ze sobą dwa świetne Vermentino i jedno Cannonau (choć portfolio firmy jest szersze).


Audarya Vermentino di Sardegna DOC

Pierwsze - Vermentino di Sardegna DOC - zachwyca białym owocem, ale i delikatną, choć wyraźną mineralnością. W strukturze jest gęste i cudownie gorzkie. Powstaje 20 tys. butelek. Świetne do owoców morza, dojrzewających serów.

Audarya Camminera 2015

Drugie - to już etykieta wyższej linii - Selekcji. Nazwa - Camminera - w starożytnym miejscowym języku to "ścieżka idąca wśród róż". Powstaje tylko tysiąc butelek z gron zebranych z jednej parceli. Grona są macerowane przez 26 godzin. Całość jest bardzo dobra! Struktura jest wibrująca od kwasowości, lekko słona, a aromat bardzo cytrusowy, grejpfrutowy. Znakomite wino za 4,50 euro (cena ex cellar). Do ryb i włoskich past.

Audarya Cannonau 2015

Cannonau to już wybuch owocowości - czerwonej i dojrzałej oraz młodzieńczych, żywych tanin. Może nie tyle do steków, ile do past z sosem na bazie pomidorów i pizz.
Belisario Vigneti B. 2015

Z win Belisario (Marchia) najbardziej podobało mi się Vigneti B. 2015. Wino biologiczne, otrzymało trzy kieliszki Gambero Rosso. Z gron Verdicchio - bardzo mineralne, wapienne, wulkaniczne. W aromacie jest także piękna zieloność i czystość. Kwasowość - przy ładnym ciele - sięga szczytów Alp! Idealne do owoców morza, nawet w tłustym maśle i czosnku. Problem w tym, że u nas pewnie nie zagości, bo u producenta kosztuje 6,30 euro, co oznacza, że u nas na półkach byłoby pewnie w granicach 12 euro. Nawet za taką cenę warto!

Belisario Cambrugiano 2014 Riserva

Trochę mniej zachwycało Belisario Cambrugiano 2014 Riserva. Ale to także bardzo dobre wino. Także Verdicchio. 25 proc. dojrzewało w baryłkach z francuskiego dębu, reszta w stali. Pełne, z kwasowością bardzo żwawą, w strukturze czyste, krystaliczne.

Puiatti Sauvignon 2015

Puiatti - marka, którą holding Angelini, właściciel marki Bertani kupił trzy lata temu - był obecny w postaci Fun 2015. To Sauvignon Blanc, nieco rozmiękczone, pozbawione ostrości, bardziej dla entuzjastów wina tarasowego niż amatorów zimnych SB. W cenie 4,90 euro (ex cellar). Ma za to ładną strukturę.

Vite Colte to Masseria di Carmelitani Gavi

Dwa piękne wina Vite Colte to Masseria di Carmelitani Gavi oraz Villata Roero Arneis 2016. Pierwsze - solidne i gorzkie, nieco migdałowe. O gładziutkiej strukturze.



Vite Colte Villata Roero Arneis 2016

Drugie - imponuje piękną brzoskwinką, świeżą, soczystą i kwasową. Bardzo pyszne wino nie tylko gastronomiczne. To było z pewnością jednym z trzech najlepszych białych win.

Wina Castello di SPessa

Z win Castello di Spessa dwa były szczególne: Friulli isonzo friulano - szerokie i bogate, a Sauvignon bardzo, ale to bardzo zielone, o potężnej strukturze, mocnej, mięsistej, z eukaliptusowym akcentem. Pinot Grigio tegoż producenta - przy tych winach - wydało mi się trochę bardziej płaskie i bardzo powściągliwe.

Cantina La-Vis Riesling

Cantina La-Vis pokazała linię win klasycznych. Był musiak z chardonnay - fajny i lekki, Gewurztraminer bogaty w landrynkowe nuty, ale przede wszystkim Riesling! Bardzo fajny, lekki i cudownie kwasowy - zdaniem niektórych - aż za bardzo!

Vite Colte La Luna e I Falo Barbera d'Asti superiore 2014

Z win czerwonych świetne było Vite Colte La Luna e I Falo Barbera d'Asti superiore 2014 - o wyrazistym porzeczkowym aromacie i piękną głębią. Bardzo przyjemne wino na co dzień.


Essenze Barolo di Barolo (14 euro)

Essenze Barolo di Barolo 2012 (14 euro ex cellar): lekkie, przyjemne, owocowe - jest tu poza wiśnią także trochę skóry i fiołka, przy tym struktura wąska, szczupła, a taniny wyraziste.

Brunello di Montalcino 2012 - dopiero co wypuszczone na rynek troszkę wydało mi się za młode. Takie mocno landrynkowe, z pewnym warzywem w początkowym aromacie. Ale za to pyszne jest wino o dwa lata starsze!

Brunello di Montalcino Riserva 2010 (22 euro ex cellar)

Brunello di Montalcino Riserva 2010 kosztuje 22 euro za butelkę, a tych butelek zostało - jak oznajmił przedstawiciel winnicy - jedynie 6 tysięcy. Głębokie i bardzo przyjemne. Ma w zasadzie wszystko, czego oczekujemy po winie kontemplacyjnym. Jest i owoc, i kwiat, jest też skóra i ziemista piwnica starej posiadłości. Jest świetny, drobny garbnik. Wspaniałe wino!


Bertani Amarone della Valpolicella 2007

10-letnie wino, które nie trąci piwnicą, ale jest wciąż niczym młodzieniec? Amarone della Valpolicella Bertani 2007. Piękny rubinowy kolor, bardzo głęboki owoc i struktura potężna. A w dodatku prężne, kwasowe, żywe!

Ambrogio e Giovanni Folonari Sangiovese Cabewrnet Sauvignon

Ambrogio e Giovanni Folonari swoim supertoskanem z Sangiovese i Cabernet Sauvignon udowadnia, że wino mocne i gęste jakby "nożem można kroić", ale całość jest super! Chianti Classico Nozzole 2014 (8 euro ex cellar) powinno jeszcze trochę poczekać. Jest ładny owoc, ale wciąż jeszcze w smaku mocno łodygowe, sporo jest w smaku zieloności i taniny. Na szczęście nie ma bardzo wysokiej kwasowości.


Umani Ronchi Cumaro 2012

Umani Ronchi Cumaro Conero Riserva 2012 - to kolejne ze świetnych czerwieni. Z gron Montepulciano, potężnym owocem, miękkim ciałem i sporym garbnikiem. Idealne do krwistych mięs i dojrzewających serów! 



Importowane przez Vininovę Torrevento Ottagono Castel del Monte z Nero di Troia 2014 to zaskakujące wino. Aromat wieści spodziewany i tak ukochany przez większość amatorów wina w Polsce - sznyt słodkości. Bo w bukiecie jest owoc i coś ciężkiego, słodkawego. Ale w smaku tego już nie ma! Jest lekkość i kwasowość. Zresztą, cena też nie do zaakceptowania przez amatorów Primitivo (bo 99 zł).


La Corsa Petit verdot 2013

Petit Verdot znamy głównie - choć są chwalebne wyjątki - jako dodatek do win w Bordeaux. Nic dziwnego - grona dają wina niemal czarne, atramentowe, rzekłbym sycące. Stoi na przeciwnym biegunie niż te wszystkie szczepy "owocowe" używane do produkcji win lekkich, zwiewnych, wietrznych. La Corsa Petit verdot 2013 jest właśnie winem mięsistym, znakomitym, żywym. W aromacie czuć czerwone owoce wraz z żywicą, z drewnem i z ziołami. Całość zbudowana na pięknej strukturze, pomnikowo wznoszącej się się do góry na pniu wspaniałej kwasowości. Dla mnie jedno z najlepszych win czerwonych tej degustacji. Aha, nie kosztuje więcej niż 6 euro!
Degustowałem na zaproszenie Magazynu Wino

czwartek, 23 lutego 2017

Praca marzeń - Ambasadora wina - do wzięcia!

Ambasador wina poszukiwany!



Macie czasem myśli "a może by tak to wszytko rzucić i wyjechać daleko stąd i zacząć  żyć z wina"? Każdy ma takie myśli. Skoro tak, to może praca, do której szuka kandydatów koncern produkujący bardzo znane wina to właśnie taka praca marzeń?

Chyba każdy z rozrzewnieniem czyta czasem (jest tego stanowczo za mało!) o ofertach o pracy gdzieś na bezludnej wyspie - oczywiście tej najpiękniejszej na świecie - polegającej w zasadzie na obecności, spacerach i ewentualnie na oprowadzaniu turystów... Jest słońce, plaża, nieustające wakacje i jeszcze za to płacą!

W tym przypadku to chyba aż tak lekko nie będzie, ale można sobie wyobrazić jak przyjemna może być zakres obowiązków "Dyplomowanego ambasadora wina" - bo na takie stanowisko Pernod Ricard Winemakers szuka ludzi. Chodzi o posadę na dwa lata i 5 miesięcy! I to płatną. O jaką stawkę chodzi? Tego niestety nie wiem, bo - jak zapewniają przedstawiciele firmy - to kwestia indywidualnych negocjacji. Ale nikt tu nie mówi o bezpłatnym stażu, pladze - w przypadku ciężkiej i uczciwej pracy - naszych czasów!

Co to jest Pernod Ricard Winemakers? To część światowego koncernu, który stoi za takimi markami win obecnych na polskim rynku jak Jacob's Creek z Australii i Campo Viejo z Hiszpanii. Etykiety, które mamy w Polsce, to tylko czubek góry lodowej. Rynek będzie się u nas rozwijał, win będzie więcej - to pewnik jak dwa razy dwa jest cztery.

Na czym polega praca ambasadora? Na propagowaniu kultury wina, reprezentowaniu marki czy raczej marek PRW, spotkaniach z klientami, prowadzeniu projektów, degustacji wina, promowaniu sprzedaży itp. Ramowy zakres obowiązków jest do wglądu na stronie firmy, ale praca ambasadora to nie tylko robota do wykonania!

To też okazja do nauki. Bo ta posada to przede wszystkim trwający - w teorii - pięć miesięcy (a w praktyce cały czas) program szkolenia. Obejmuje on udział w winobraniu i produkcji wina - w jednym z winiarskich krajów (w grę wchodzą Australia, Nowa Zelandia lub Hiszpania), naukę o winie (kurs WSET 2, za który w Polsce trzeba zapłacić ok. 2 tys. zł), praktyczny kurs marketingu, budowania relacji z klientem... Coś, czego nie nauczą na studiach!

Acha, wszystko w świecie wina. Ambasador spróbuje pewnie w okresie swojej 30-miesięcznej kadencji więcej etykiet niż większość winiarskich blogerów. Ale nie znaczy to, że ambasador może non stop chodzić na rauszu. Wręcz przeciwnie - będzie musiał wykazać się trzeźwością umysłu i dyscypliną. Za to na pewno przeżyje przygodę życia!

Co zrobić, by się dostać? Czy trzeba być wytrawnym znawcą wina? To pewnie może pomóc, ale nie jest to warunkiem koniecznym. Wina można się nauczyć. W ciągu tych 29 miesięcy na pewno się uda. Ale koniecznym warunkiem jest nakręcenia trwającej 3 minuty prezentacji video. Ukazującej zalety potencjalnego ambasadora. Po angielsku! Można użyć smartfona, aparatu czy kamery wideo.

Na koniec dwie wiadomości: jedna zła, druga dobra. Zacznijmy od złej. Jest ona taka, że kandydaci MUSZĄ mieć skończone 21 lat. Wiadomo, chodzi o światowe normy wieku, w którym można spożywać alkohol. Dobra wiadomość jest taka, że górnej granicy wiekowej dla Ambasadora NIE MA!

Chcecie aplikować? Szczegółów się dowiecie klikając >>>>> w ten link!

wtorek, 21 lutego 2017

Winne Wtorki: Toskania inaczej

Il Vezzo Morellino di Scansano 2014


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - 6win.pl i 39 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe



Gdy słyszę "Toskania" to widzę jakoś nieodmiennie kadry z romansowych filmów albo Hannibala Lectera, gdy smażone na stalowej patelni kawałeczki mózgu Ray'a Liotty zapija Chianti... Wiem, wiem, bardzo popowe skojarzenie. Ale może właśnie dlatego w dzisiejszych Winnych Wtorkach nie miało być ani o Chianti, ani o Brunello, ani Nobile di Montepulciano...

Dlatego jest więc wino z Morellino di Scansano - jednej z południowych apelacji Toskanii. Apelacja DOC powstała tu w latach 70. XX wieku, a do rangi apelacji wyższej (DOCG) podniesiono ją w 2007 r. Wedle jej reguł tutejsze wina mają powstawać w co najmniej 85 proc. z Sangiovese. 15 proc. może być z innych czerwonych gron uprawianych w regionie. Mogą być to odmiany włoskie (np. Canaiolo), ale także międzynarodowe (np. Cabernet sauvignon, Cabernet Franc czy Shiraz).

Wina z Morellino są bardziej owocowe i bardziej miękki niż takie Chianti - i to rzeczywiście w mojej butelce czuć! Wiele zwiastuje już kolor - dość żywy, rubinowy, bez żadnych brązów czy żółci. Nieco myli aromat, dostarczając owocowej bazy, ale z fiołkową nadbudową. W smaku jest za to pewna miękkość, słodkawy i krągły atak na języku. Owocowość rzeczywiście tu góruje, struktura jest raczej średnia, garbnik zgrabnie w ten owoc wpuszczony, mocno zaszyty. 

Finisz jest na szczęście długi. O wiele dłuższy niż można byłoby się spodziewać. A to dzięki całkiem sporej kwasowości. Może nie jest taka wysoka jak w niektórych Chianti, ale jest bardzo dobrze w tym przypadku wyważona!

Nie jest to może wino, za które dałbym się pokroić, ale takiej Toskanii na pewno warto spróbować.

A tak smakowali inni Winni Wtorkowicze:

- Korek od Wina: La Cuerce z Montecucco

- Winniczek: Assolati z Montecucco



sobota, 18 lutego 2017

Wina z Biedronki - errata o dwie czerwienie

Biedronka: Errata czyli jeszcze dwie czerwienie

Dziś, czy tak szczerze mówiąc to wczoraj, udało mi się dokupić jedno z francuskich biedronkowych win, którego nie ująłem w poprzednim zestawieniu. Ale poprawiam owo niedopatrzenie.

Berger des Abeilles Merlot 2015 (14,99 zł)

Powraca po roku Berger des Abeilles Merlot 2015. W tej samej cenie - czyli 14,99 zł! Z tym, że teraz mamy odsłonę 2015, rocznik '14 był w zeszłym roku. Ale, piętnastka była już w listopadzie! Tyle, że na szczęście ułożyła się. Jak się teraz prezentuje? Teraz to całkiem zgrabne wino, o aromacie czerwonego owocu, z nutką kakao. Choć uwaga - wychodzi pewna maleńka, ale to minimalna warzywność Merlota. W smaku czuć ładnie połączony garbnik z kwasowością. Proste i niedrogie. O ile w listopadzie dawałem 4 --, to teraz dałbym mocną czwórkę! Warto!


Pavillon La Tourelle Bordeaux Supérieur 2014 (24,99 zł)

Wino o 10 zł droższe. I od razu także na starcie lepsze. Pavillon La Tourelle Bordeaux Supérieur 2014. W aromacie bardzo owocowe. Są jagody i czarna porzeczka z elementami kawy, ziemistości i odrobiną suszonej śliwki. I z nutką duszonej papryki, pewną ziołowością. Spore - choć dość wyważone - dotknięcie wanilii. Tanina dość agresywna, podlana jeszcze pieprznością. Bardzo fajne wino za 25 zł!


Jedno wino - zakup własny, drugie - otrzymane od Jeronimo Martins