Pokazywanie postów oznaczonych etykietą białe wina z Francji. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą białe wina z Francji. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 grudnia 2017

Biała Francja z Boutique Konesera

Francuskie białasy dobre też na polskie święta!



Jakie wina są najlepsze na święta? Akurat polska tradycja jest taka, że święta obchodzimy w porach raczej zimowych. Bo białe Boże Narodzenie. Bo Wielkanoc też czasem w odwilży. A skoro zimowe to święta, to i dania tłuste, rybo-kapustne. Jak najbardziej wina białe są idealne. 

Po pierwsze dlatego, że ich kwasowość to jedyny sposób, by pokonać tę tłustość, by zdjąć ten ciężar rodzinnego obiadku... Po drugie - te w Polsce to nam najlepiej wychodzą właśnie białe. Cienkie, może bardziej żyletkowe, ostre. Spontaniczne, szybkie, proste, pyszne. Kocham właśnie polskie białe, w czerwone jeszcze trochę nie wierzę...
 

Ale, ale pamiętajcie - wino do obiadu pijemy wraz z potrawą. W trakcie jedzenia. Mieszając to, co mamy w jamie ustnej, z łykiem tego, co w kielichu. Powszechne podejście "zjedliśmy, to teraz napijmy się winka" ma swój rodowód raczej w wódczanych rytuałach - bo podkład i gorzała. Nie, nie nie!!! 

Tak się składa, że ostatnio gościłem w znakomitym lokalu - Winsky - na degustacji win białych z portfolio Boutique Konesera (Piotr Klimczyk prowadzi go w warszawskiej Galerii Północnej). I z tego zestawu na święta poleciłbym niejedno wino!



Chateau du Pouey sur Lie Pecherenc du Vic-Bilh sec Sud-Ouest 2015 (48 zł).
Miłe, przyjemne, wręcz radosne. Jest tu wysoka kwasowość i agrest. Struktura całkiem szeroka, mocna. I jeszcze ta przyjemna cena!


Bo za dwukrotność dostajemy Chateau de la Mar Marestel Le Verney sur Lie 2014 Altesse (95 zł). Jest pełne. Lekko warzywne, ale potem - gdy pierwszy aromat się ulatnia - zostaje wrażenie kremowe, jak z ciacha. Kojarzy się z herbatnikami na maśle, orzechowymi. Mocna struktura, podbita ładną kwasowością, która najmocniej dochodzi do głosu w finiszu. A w dodatku jest bardzo długie w finiszu.
 



Chateau Carre, Muscadet Sevre et Maine sur Lie 2016 (46 zł) - to bardzo kwiatowe wino. Kwasowość trzyma na wodzy, ale jest w duszy troszkę wodniste. Było kiedyś w Lidlu. Fajne, ale dość szczerze powiem, że nie urywa tego i owego. Jest nieco drzewiaste w pewnej nucie, ale wciąż proste. Takie właśnie do ostryg, ryb itp.


Komplikację znajdziemy w takim Raimbault-Pineau Sancerre 2016 (106 zł). Wiem, jest dwa razy droższe niż ten Muscadet, ale jest czyste jak górski strumyk. A w dodatku tej wody brak. Ma sporą strukturę, jest ładne i szlachetne, eleganckie. Bardzo długie i tu jest zajefajna kwasowość. Tu dawka białego melona, ale niech was nie zmyli ta owocowość. Bo jest też spora mineralność.



Raimbault-Pineau Sancerre Prestige 2014 (139 zł) - trzymane na osadzie 12-24 miesięcy, plus pół roku w butelce. Powiem nawet wierszem: "Oj, co za bogactwo i ciasteczka. Ładny kwasek, choć... jest agresywna nieco beczka". 

Metrum może kuleje, ale ja to uwielbiam. Bo sądzę, że dlatego właśnie winiarz wymyślił beczkę, by nadać sokom z gron nieco swojego piętna. Jest tu żywiczność, jest tostowość i masło. To wino jest długie i pokomplikowane jak żywot człowieka. Ale też jest krągłe, eleganckie i dłuuuugie. Ma też pewną słoność.
 

Jean Lissage Petit Secret Blaye Cotes de Bordeaux 2015 (55 zł) - tu Sauvignon Blanc 90 proc. i Muscadelle 10 proc. To jest dość dziwne dość zielone, ma nieco białych owoców, ma kwasu sporo w finiszu. Do jedzenia będzie fajne, choć bez fajerwerków.



Chateau Marjosse Entre-deux-Mers 2016 (69 zł) - w nim cztery szczepy: Sauvignon Blanc i Sauvignon Gris, Muscadelle i Semillon (po 25 proc.). Fajne, drzewne, rześkie, bardzo drzewne liściaste.... Ale w przeciwieństwie do muscadetów nie ma wodnistości, a jest świetna owocowość.



Dubordieu Clos Floridene 2015 Graves (127 zł) - wino oparte na prostych zasadach. Jak żołnierz. Jest ciasteczko, bogactwo i fajna kwasowość. I to daje komplikację posadowioną na kwasowym szkielecie. Ale jest też fajny owoc. Jest piękna równowaga. Graves jest świetne na czerwono, ale tu widać, że białe też super!
 



Virginie de Valandraud 2012 (210 zł) - oto kolejne wino do przechowania. Prestiżowe, doskonałe. Ma lekką słoność w finiszu, białe owoce i ciężko dającą się zdefiniować elegancję.
 


Moutard Diligent Chablis 2016 (99 zł) - jeszcze mało ułożone. Na razie sporo kwasu w smaku, a w nosie lekki rozgotowany rabarbar i biała truskawka. To dobry prognostyk na przyszłość. Jest mało beczki, raczej wąskie. Kwas będzie procentował przez najbliższe 5-8 lat.


Domaine des Terres Gentilles Macon Lugny Dame Chlea 2015 (57 zł) - wino o perfumowanej fakturze. Jakby poprószone mocną gumą do żucia, z nutą bananów, ale lekkie, o sprężystej strukturze! Chyba już gotowe, chyba nie będzie lepiej...



Domaine Thierry Drouin Pouilly Fuisse Plaisance 2015 (119 zł) - troszkę takie wino stylu zerowego, choć może za młode. Ma sporą strukturę i ciepło. Atak ładny i mineralny, jest trochę białej czekolady.



Drogie i to mocno. Capuano-Ferreri Chassagne-Montrachet 1er Cru Morgeot 2014 - 265 zł! Ale czuć cenę. Jest ciasteczkowe, mocne, lekko wykręcone, ma beczkę, atakuje powonienie masłowym tostem, jest też lekko prochowe, świetne świeże, mocna struktura, kwasowe przyjemnie. To jest wino na prezent dla prezesa, kolegi, przyjaciela. Za 5-6-9 lat odwdzięczy się wam czymś wspaniałym, czego nie doświadczycie ot tak.


Słuchajcie, jeśli zaś szukacie świetnego stosunku jakości do ceny, to polecam Vignoble Art Mas Cotes du Rhone Villages "il etait une fois..." 2015. Tylko 69 zł, ale to potężne wino. Ma spore ciacho i owoc (brzoskwinia), ma też mocny kwas, który z wiekiem może łagodnieć. Ma pełną strukturę i znakomicie pasuje np. do mięs. Takiej jagnięciny.
 


Znów wróćmy do średnio-górnych rejestrów cenowych. Laurent Habrard, Crozes-Hermitage 2016 (127 zł). Szczepy południowe raczej - Marsanne 90 proc., Roussanne 10 proc. Wino miękkie, ma w sobie pewną podpuszczkowość, przejawiającą się pewną goryczką. Zarazem jest dość delikatne.
 

Jeśli jeszcze czegoś szukacie dla przyjaciela, to może Domaine Barou Condrieu Imagine 2015. 195 zł. Dziewięć miesięcy w beczce. Wino z certyfikatem bio. Można wmówić, że nie powoduje kaca. Tu jest fajna kwasowość z gorzkiego grejpfruta, skórka spieczona chleba. Beczkowe, ale ten dąb jest ładnie wtopiony. Poczułem się, jak kiedyś, kiedy mogłem gryźć skórkę spieczonego bochenka. Super!

Sebastian Bazylak i Piotr Klimczyk degustują

Win próbowałem na degustacji dla blogerów w Winsky Bar

sobota, 2 maja 2015

Francuskie wina Biedronki - na maj 2015 r.

Owad też stawia na Francję
 
 
Co za zbieg okoliczności - tuż po tym, jak Lidl zaprezentował wina francuskie, na Francję postawił też dyskont z portugalskim rodowodem. Francja w Biedronce już była - z dość fajnymi rześkimi winami na... wrzesień. Teraz poprawka, bo Francja wchodzi na półki kiedy właśnie będzie gorąco. Oby było!

Na degustacji prasowej miałem okazję spróbować ośmiu win - trzech białych, jednego różowego i czterech czerwonych. Cała oferta ma liczyć win 19 win - 8 białych, dwa róże i 9 czerwonych. Odczucia po prezentowanej przez Tomasza Koleckiego-Majewicza ósemce?

Château des Gillieres Muscadet Sèvre et maine Sur Lie AOC 2013 (19,99 zł)

Lekko słomkowe w kolorze Château des Gillieres Muscadet Sèvre et maine Sur Lie AOC 2013 (19,99 zł) z Doliny Loary może nie jest najbardziej pysznym muscadetem pod słońcem, ale ładnym, bardzo dobrym średniakiem (winiaczowa piątka z plusem). Lekko kwasowe, niezbyt dojmująco, ale ma sporo wyczuwalnych drożdży, kremową rześkość. Na ciepłe dni jak znalazł - na pewno jest lepsze niż drugi białas - Domaines Aranud Chardonnay Pays d’Oc 2013.

Domaines Aranud Chardonnay Pays d’Oc 2013 (17,99 zł)

Może przez cenę - jest o 2 zł tańsze od Muscadeta - to Chardonnay jest gorsze... Niezbyt aromatyczne, o średniej kwasowości. Struktura niby pełna, ale jednak pewnego jaja tu brakuje. Można się napić oczywiście bez bólu, ale wolałbym z siedemnaście razy bardziej Muscadet. Nie mówiąc o świetnym różu.

Arthur Weysbeck Gewurztraminer Alsace AOC 2014 (29,99 zł)

Sięgający niemal "trzech dych" Arthur Weysbeck Gewurztraminer Alsace AOC 2014 (został winem wieczoru) będzie się pewnie podobał ze względu na smak, a nie na cenę (29,99 zł). Półwytrawny, aromatyczny, lekko różany - niezbyt przesadnie - ale za to dość kwaskowy. Dałbym mocną winiaczową czwórkę.

Ormilles Rosé Cotes de Provence AOC 2014 (12,99 zł)

Bardzo ładnym winem wieczoru okazało się Ormilles Rosé Cotes de Provence AOC 2014. Za 12,99 zł dostajemy wino o pięknych poziomkowych aromatach, ładne, proste, czyste, o ładnej strukturze. Aromatyczne i rześkie. Doceniam za niezbyt przesadzoną landrynkę. Schłodzić, nawet teraz - bo chłodno - na balkonie czy tarasie i pić do grillowanej ryby.

Bastion de Garille Cabernet Sauvignon Pays d’Oc 2014 (16,99 zł)

Langwedocki Bastion de Garille Cabernet Sauvignon Pays d’Oc było w zeszłym roku. Wówczas był rocznik 2013, teraz mamy - za 16,99 zł - rocznik 2014. Na początku wino wywarło na mnie wrażenie atakującego warzywnego ogródka, ale po chwili uczucie mija. Choć jak na Langwedocję to aromat nie urywa czterech liter. Ale w smaku są jeżyny, czarny owoc. Klasowo w sumie za 17 zł nie jest źle. Na zachwycającą Langwedocję trzeba przecież wydać trzy razy więcej.

La Chasse Prestige Cotes du Rhone AOC 2014 (19,99 zł)

Świeżo nalane do kieliszka wprost z butelki otwartej przed chwilą La Chasse Prestige Cotes du Rhone AOC 2014 (19,99 zł) bardzo mi się podobało. Natlenione już o wiele mniej. Jest lekko apteczkowe, mocne, ziołowo-leśne, lekko ziemiste i ciekawe, ale po natlenieniu (próbowałem pod koniec degustacji) już jakby straciło pazur. Ale w gorącym wnętrzu - więc warunki były ciężkie. Wino niemniej dobre - na pewno warte zakupu. 

Château Gemeillan Cru Bourgeois Medoc AOC 2011 (39,99 zł)

Najlepszym dla mnie winem czerwonym wieczoru bezsprzecznie było Château Gemeillan Cru Bourgeois Medoc AOC 2011. Jest na tle reszty drogie - bo 39,99 zł - ale za to mamy owocową bombeczkę, przykrytą oczywiście jak na rasowego medoka przystało - "bandażykami". Jest tu tanina solidna, choć ust nie drutująca, jest poważna szczypta pikantności. Bardzo dobre wino, które warto kupić.

Château Freytins, Cuvee Leon Lalande de Pomerol AOC 2011 (49,99 zł)

Lekkie rozczarowanie spotkało mnie przy Château Freytins, Cuvee Leon Lalande de Pomerol AOC 2011. To wino Biedronka będzie sprzedawać za 49,99 zł. Najdroższe wino kolekcji. Warto? Nie ma tu jedwabiście gładkiego Pomerola (ale też to "tylko" Lalande). Jest nieco czekolady, jest w aromacie warzywność, jest słodkie dotknięcie do końca języka. Ale w głębi jest jakaś taka płytka śliwka, dziwna... Taniny też lekko szorstkawe. Oby to była zemsta wina za jakieś rzucanie przy transporcie. Wolałbym o 10 zł tańszego Medoka...

Czym okażą się kolejne wina? Przekonać się oficjalnie mamy w poniedziałek, ale jak znam dyskontowy reżim, już 2 maja - przed świętem 3 maja - pracownicy pewnie wyłożą część win na półkę. I Francji każdy będzie mógł sam spróbować!


Wina degustowałem na zaproszenie importera - Jeronimo Martins Polska

wtorek, 11 listopada 2014

Biała oferta Lidla na późną jesień 2014 r.

Listopad pod znakiem wielkich bąbli
i słodyczy z renomą

Cremant d'Alsace biały Weiber - wielkie bąble!

Prężne wprowadzanie win przez dyskont rodem z Portugalii (o czym pisałem ostatnio tu i ówdzie) musiało się skończyć kontratakiem sieci niemieckiej - Lidla. Tak mniej więcej za 6 dni od dziś Lidl wprowadzi nową, co do większości etykiet, ofertę win. Francuskich, a jakże. Miałem przyjemność uczestniczyć w degustacji 35 win. Dziś pora na biel i róż! Choć to mniejsza część oferty - bo róże są raptem trzy (jeden musujący), a bieli jest sześć (w tym jeden "musiak") oraz cztery białe wina słodkie - na koniec. Na deser!

Lidl ma ofertę bardziej "stromą" - nie ma widełek od 9,99 zł do 29,99 zł jak Biedronka. Będzie wino za 14,99 zł i za 149 zł. A pomiędzy nimi sporo takich, co do których sprawdza się prawidło - im droższe, tym lepsze.


Cremant d'Alzace brut rose - 29,99 zł

Gdybym miał dziś kupić za 29,99 zł cremanta, wybrałbym różowego. Różowy musiak - z tych drogich - wydał mi się lepszy, a z tych do 30 zł także! Bo biały musujący Weiber ma owszem, wielkie bąble, orzechowo-migdałowy aromat, ale goryczka - taka zbyt prosta - w nim przeważa. Różowe daje więcej spektrum, pełni, mniejszą goryczkę. Obydwa cremanty mają takie same wielkie bąble i taką sam cenę!


Château Les Girards (14,99 zł)

Kwestią nie tyle ceny, co smaku, jest alternatywa w przypadku bordoskiej bieli - Château Les Girards (14,99 zł) i Château Marjosse 2008 (24,99 zł). Pierwsze jest kamienno-stalowe. Proste, ziemisto-kredowe, orzeźwiające i nagietkowe stoi po przeciwnej stronie niż bogatsze, wylewne Marjosse. To drugie jest dla amatorów win kwasowych, mocno zbudowanych, otoczonych sporym kołnierzem smaku i armoatu. Girards to kamienny kwiat w stalowym płaszczu, może zimowy jeszcze, a Marjosse kwiat w środku wiosny! Skomplikowany, mocno łodygowy. 

Château Marjosse 2008 (24,99 zł)

Nie smakował mi Riesling Weiber 2013 (19,99 zł), bo zbyt prosty, bezfinezyjny jak na szczep o tysiącu kwaśnych twarzach. Zresztą, ostatnio byłem zbyt rozpieszczony finezyjnymi - a zarazem prostymi - etykietami. W Weiberze poza grejpfrutem może dopatrzyłem się lekkiego kakao. Ale nie mokrych otoczaków z Kamieńczyka.

Gewurztraminer Weiber (29,99 zł)

Za to finezji więcej ma - Lidl nie ma z tym kłopotu w przypadku akurat tego szczepu - Gewurztraminer Weiber 2012. W nosie klasyka gewurza : róża, liczi, kwiaty... Kwasowość niezbyt uderzająca, ale powiedziałbym, że w sam raz! Ja bym dał śmiało z pięć punktów w skali Winiacza!

Pinot Gris 2013 (24,99 zł)

Pinot Gris 2013 od tego samego producenta już aż tak wspaniały mi się nie wydał. Choć to i tak dobra propozycja jak na wino za 25 zł. W smaku ociupina słodyczy, lekka kwasowość, a struktura (szczególnie po ogrzaniu) wyraźnie mięsista.


Chateau Croix Merlin 2013 (14,99 zł)

Z dwóch win różowych wybrałbym o trzy złote droższe - Pinot Rose Le Haut Damier 2013 za 17,99 zł. Bardziej w aromacie owocowe, wyraźnie słodsze - w przeciwieństwie do stonowanego Château Croix Merlin 2013 (14,99 zł). Wino z motylkiem jest może bardziej przewidywalne, ale niesie ze sobą wyraźnie lekki letni akcent!

Pinot Rose Le Haut Damier 2013 za 17,99 zł

Słodkości znalazły się cztery - z czego jedna (Le Vendanges de la Saint-Luc 2010 z Sauternes nie było. Będzie kosztować 24,99 zł. Jakie będzie? Sam jestem ciekaw.


Eclats de Bulles Muscat/Sauvignon z Pay d'Oc (16,99 zł) troszkę wydało mi się jednowymiarowe. Owszem, jest ładna akacja w aromacie, kwiatowość i słodkie tło. Chociaż, zauważmy, że to jedno z tańszych win w ofercie. Za tę cenę nie jest takie złe. 

Château Haut Galouchey Moulleux 2013 (16,99 zł)

Bardziej interesujące wydało mi się Château Haut Galouchey Moulleux 2013. W identycznej cenie - ale już w aromacie jest wyraźnie inne: nieco mineralne, trochę orzechowo-migdałowe, słodycz w smaku dominuje, ale nie jest obezwładniająca.

Château Guiraud 2004 (149 zł)

Za to ostatnia słodycz, z Sauternes, to sensacja! Bo oto za 149 zł na półki trafi Château Guiraud 2004. Smakowałem rocznik 2010 podczas wielkiej degustacji Grand Crus Bordeaux, a w Vino Trio rocznik 2005 był za... 309 zł! Guiraud to rodzynek, bo to wino słodkie z pierwszej historycznej jeszcze klasyfikacji 1855 r.
W nosie słodycz bynajmniej nie kleista, ale rozcieńczona nutkami cytryny, pomarańczy, gorzkiego grejpfruta... Pycha pierwsza klasa!


Wina degustowałem na koszt importera

piątek, 23 maja 2014

Langwedocja i Roussillon "Na Biało"

Cuda z lodu, ale na ciepło też pyszne!

Marek Bieńczyk rozmawia z Johnem Bojanowskim z Le Clos du Gravillas. O winie l'Inattendu 2012
 
Od wizyty winiarzy z Langwedocji - których zaprosiła, jak i rok temu, Winicjatywa - minął prawie miesiąc, a ja z trudem się zbieram, by napisać kilka refleksji. Ciężko, bo wina nietuzinkowe, ich twórcy to wspaniali ludzie z twórczą pasją, a region - a ściślej mówiąc dwa regiony - to kolebka coraz wspanialszych win (o czym mówił na prelekcjach - z nie mniejszą pasją - Wojciech Bońkowski). Jest w tych langwedockich degustacjach zamysł, który mnie porywa od początku - spójna wędrówka po niebiańskim kręgu francuskich win. Francji przecież przez wielu wyklinanej, wyszydzanej. A tu, w bezokiennej salce hotelu Le Regina, tak wspaniale pokazanej. 

Wina Saint Hilaire - na pierwszym planie Silk Trilogy

Swoją wędrówkę po 21 producentach i 140 winach (oj, nie spróbowałem wszystkich) zacząłem od wstępu - prostych win Saint Hilaire (szuka importera). Produkowanych przez brytyjską rodzinę. Brytyjczyków jest zresztą sporo w Langwedocji - choć szczerze mówiąc bardziej z wyglądu przypominają już Francuzów. W Polsce Saint Hilaire poszukuje importera.

Mówiąc "prostych" mam na myśli ich przyjazny charakter. Są pieprzne i siarczyste, a także kwasowe. I korzenne. Z wyjątkiem. Prostocie zaprzecza Silk Trilogy 2011. Cena 15 euro w sklepie we Francji. Trilogy jest wyjątkowe - ma w aromacie więcej białej czekolady i kandyzowanych owoców niż wanilii (a było w beczce 6-7 miesięcy). W smaku jest pełne, aż gęste, niemal oleiste. Likierowe wręcz. Pełne ciała i kwasowości, która pozwala na oddech.

Wina Domaine Bassac

Mięsista w smaku jest także Armonia Blanc 2013 z Domaine Bassac (szuka importera w Polsce). Całość z sauvignon blanc i muscat. Ale młodziutka i beczki nie widziała. Armonia Rose, mocno łososiowa, zupełnie nie ma - na szczęście - ani krzty landrynka, tylko ma charakter białego wina.

Sto kroków - Bergerie du Capucin

Beczki nie widziało także zadziwiająco fajne wino 100 Pas (po polsku "sto kroków"). Skąd nazwa? - To było moje pierwsze wino. Tak przy nim dreptałem, tak się bałem, co to wyjdzie, że nazwałem je "sto kroków" - mówi Guilhem Viau z Bergerie du Capucin (szuka importera). Wyszło piękno. Jedno z nielicznych elektryzujących win degustacji. Dojrzewało tylko w stali, ale gdy zanurzyłem nos w kielich, poczułem czekoladę, kakao, ziemię. Kwasowe, ale przy tym niezbyt cienkie, pełne. W Polsce nie ma jeszcze importera. Szkoda...

Joly Blanc 2005

Virgile'a Joly nikt w Warszawie nie widział, widziano jego piękną i wesołą żonę. Mme Magdalena Bogucka-Jolie przywiozła klasykę - głębokie białe. Spróbowałem Joly Blanc 2012, ale poczułem tylko mineralność młodego białego wina. Ale gdy otworzyła 2005... To białe wino, które ma 9 lat. Grona? 100 proc. grenache. Z gorącego regionu. Według podręcznikowych reguł powinno być martwe albo takie sobie. A jest lekko utlenione - ma coś z cherry fino. Ale jest wciąż w nim iskra życia - kwasowości, wciąż jest pełna koncentracja, taka jak nadmuchana piłka! W winnicy 21 euro za butlę. WARTO!

Chateau Beauregard Mirouze - Lauzina 2012

Wystarczy odwrócić cyferki (12 euro), by mieć etykietę z naprawdę garażowej produkcji - Lauzina 2012 powstaje w liczbie 6 tys. butelek. Chateau Beauregard Mirouze szuka importera w Polsce. Lauzina to vermentino (20 proc.), rousanne (70 proc.) i marsanne (10 proc.). Całość fermentuje w beczkach. Rewelacja - w aromacie biała czekolada, trochę chlebowych skórek, średnia kwasowość w długi finiszu... Całość świetna!!!

Le Clos du Gravillas l'Inattendu 2012

Inne zaskoczenie? Le Clos du Gravillas l'Inattendu 2012 (nieoczekiwany). Importer DELiWINA. Butikowa produkcja - 2,5 tys. butelek wina, które jest kwiatowo-kamienne. Może wszystko przez 500-litrowe beczki z austriackiego dębu? I przez kunszt sympatycznego Johna Bojanowskiego, który w winnicy niemal wszystko robi sam.



Sam też butelki myje sympatyczny Graham Nutter z Château Saint-Jacques d'Albas. Producent nie ma importera w Polsce. W winnicy stoi najprawdziwsza romańska kaplica licząca tysiąc lat! Białe wino stąd - Le Petit St Jacques 2012 (50 proc. vermentino, 40 proc. viognier, 10 proc. roussanne) - okazuje się fajną mieszanką mineralności i owocowości. Różowe (syrah, grenache i mourvedre) jest jakby troszkę utlenione, ale tak świetnie kwasowe, że piłbym do małży!

Château d'Angles - Grand Vin 2008 i inne białe

Winem, które wszystkich zachwyciło - nawet samego Wojciecha Bońkowskiego - było Grand Vin 2008 z Château d'Angles (w ofercie Enoteki Nowej). które choć już 6-letnie, było wspaniałe - bogate, pełne, owocowo-kwiatowe, a w smaku lekko miodowe, wciąż kwasowe, lekko oleiste. Drogie - bo kosztujące 89 zł, ale warte każdej złotówki! Młodsze - Classique 2010 - było bardziej mineralne, ale pełne nut leśnych, ziołowych.

Saut le Poisson z Clos du Serres

Piękny finisz miało Saut le Poisson z Clos du Serres (importer DELiWINA). Skład - 70 proc. grenache, 20 proc. roussane, 10 proc. vermentino. Lekko owocowe, z pięknym kwasem, który wybrzmiewa aż do ciszy. Jedna trzecia tego wina dojrzewa w 320-litrowych beczkach z francuskiego dębu, ale tej beczki nie czuć przesadnie.

Clos Centeilles Blanc 2012

Pamiętacie zapach lodów bambino? Takich na patyczek (sprzedawany był osobno)? Przypomniał mi się ten zapach, gdy wąchałem Clos Centeilles Blanc 2012. (importer Kanato). W składzie grona rzadkiego szczepu araignan blanc, riveirenc gris, riveirenc blanc, greanche gris. W aromacie nie tylko lody, ale i gruszeczka, a w smaku - zero słodyczy. Może troszkę zredukowana kwasowość, ale całość utrzymana w zaskakującej wytrawności!

Muscat 2013 od Domaine Jones

Wytrawność zwyciężyła nawet w słodkim winie od Domaine Jones (szuka importera). Muscat 2013 miał niby być słodki, ale na szczęście ta słodycz okryta była dyskrecją, niczym zakonnica habitem. Może zasługa stali, w której dojrzewało wino?