Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vino Seco. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vino Seco. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 czerwca 2014

Winne Wtorki: Vinho Verde na szóstkę!

Adega de Monção 2013 DOC Vinho Verde


Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - WinoSeco i 33 zł (importer Vininova - zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

Opuściłem jeden już winny wtorek (blogerzy piszą tego dnia o jakimś konkretnym winie) z powodu natłoku różnych rzeczy, ale koniec z tym! Czas na mobilizację, słońce, lato. Zaklinamy więc rzeczywistość za pomocą vinho verde! Żeby nastało od teraz gorąco możliwe do schłodzenia tylko kieliszkiem "zielonego"wina.

Nie jest wcale tak łatwo kupić, ale na szczęście jest taki przyjemny sklepik w pobliżu, w którym verde były aż trzy sztuki! W tym Adega de Monção 2013 DOC Vinho Verde od Vininowy. To jest to! Nalane do kielicha jeszcze troszkę musuje, robi się białe jak mleko, po czym uspokaja się, jak nastolatek na swoje 52. urodziny...

Wino ze szlachetnego alvarinho i trajadury - ma mieć niby idealne 10 stopni, by pić. Nie wierzcie. Uda się nawet z przyjemnością pić, i nie ma żadnych fałszywych czy chemicznych posmaków, jeśli nawet nam się troszkę ogrzeje. W nosie czujemy mokre kamienie, obmywane strumieniem, w którym rośnie mnóstwo traw, a w smaku przyjemną goryczkę, lekkie szczypanie w język, fajną kwasowość schodzącą po policzkach w stronę przełyku! 

Jest leciutkie (11,5 proc.), a jednocześnie bardzo ładnie zbudowane, o boskim finiszu, który nie rodzi potwora-smakowego mutanta gdzieś w okolicach migdałków! Wino, któremu do ideału już zostało tylko ciut, ciut! 
 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

Inni wtorkowicze próbowali też verde:

>>> Białe nad Czerwonym: rozczarowanie!

>>> Czerwone czy białe: zadowolenie na krótko 

>>> Nasz świat win: na piątkę!

>>> Winne przygody: słowa o verde, chaosie i... soli

>>> Winniczek: pił i jadł


sobota, 23 lutego 2013

Zaskakujący Argentyńczyk o długim finiszu - 3 pkt

Alta Vista Finca Monte Lindo Malbec 2008
 
 

Półka - na wysokości pasa

Gdzie i czemu tak drogo -Vino Seco i 36 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Pamiętam jak kiedyś pierwszy Malbec mnie powalił. Na kolana oczywiście - swoim fioletem w kolorze i smaku, tak wyrazistym i innym niż mdławe i delikatne Francje czy subtelne Włochy. Pamiętam, że wówczas wydawał mi się doskonałym winem. Problem w tym, że… nie zapisałem sobie nigdzie co to było za wino! Może jeszcze uda się kiedyś je odnaleźć, a może w innym Malbecu odnajdę Winiacza Doskonałego?

Na pierwszy rzut Finca Monte Lindo ze sklepu Vino Seco. Niespodzianka na samym początku - czarny jak noc korek. Syntetyczny oczywiście, szkoda. Bo czy taki syntetyk może zamykać butlę skrywającą doskonałość? Hmm…

 
Co kryje się za czarnym korkiem?
 
Kolor bardziej rubinowy niż fioletowy, ale zapach malbekowski. Zapach jeżyn, czarnych owoców pozbawionych cukru od razu atakuje nos. Trochę wanilii też tu jest. I troszkę tego, co było kiedyś w zapachu chińskiego atramentu Hero Ink. A smak?

 
O rany, co za zdziwienie! Alkohol całkowicie schowany (choć wino ma go 13,5 proc.), ale smak nie do końca prosty. Jest specyficznie złamany: na początku trochę śliw i jeżyn, a potem zmiana. Pojawia się garbnikowe wzgórze, przesuwające wszystkie doznania gdzieś w dalekie podniebienie. Ten posmak utrzymuje się bardzo bardzo długo.


Pewnie cały wapień z winogron dojrzewających w argentyńskich Andach wbił się w mój język i podniebienie, bo bardzo mu się tam podoba. Ale czy mi się podoba taki winiacz? Hmm. Trochę tak - nawet może być.


Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!