Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ridge. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ridge. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 maja 2017

Wróćmy do Kalifornii. Białej Kalifornii!

Stereotypy, do widzenia!


Gości było mnóstwo. Jerry też się dobrze bawił!

California Wine Festival już za nami i wiele padło krytycznych słów o ostatniej degustacji win kalifornijskich (bardziej wymówionych niż pisanych), ale mam wrażenie, że napisali je nie tyle zwolennicy win szczupłych, by nie wyrazić się wręcz "chudych" (taka moda ostatnimi laty), ile raczej osoby kierujące się bardziej zasłyszanymi stereotypami.

Cały obraz nie jest tak jednoznaczny, jak to się na grafach przeróżnych przedstawia - że Kalifornia to "napakowane grubasy", wszystkie takie same, że słodycz, że prostacka beczka albo wióry, że brak kwasu... To jednak bardzo szerokie spektrum, z którego niestety będziemy mogli - przy odpowiednim szczęściu - posmakować jedynie wycinkowo.


Wszystko przez wysokie ceny producentów, "polityczne oddalenie" (pozaeuropejski obszar i jeszcze za oceanem) oraz mocną obecność niezbyt cenionych win marketowych, która skrzywia wyobrażenie o USA. Ale kto zdołał przebić się przez kożuch stereotypu, mógł znaleźć coś naprawdę dobrego. Ja lubię - z czym się nigdy nie kryłem - mocarne wina, które są jak ja (mocne, napakowane, skoncentrowane. Ale cenię także te pozornie zwiewne, lekkie, "pełne powietrza". I zapewniam, były też takie!

O winach Ridge (import Winkolekcja) napisano już mnóstwo peanów. Słusznych. Sam też pisałem o czerwonym Monte Bello. A jak białasy? Chardonnay Estate 2014 jest bardzo zielone, leśne, ma zadziwiająco mało ma nut palonego masła, ale jest muśnięcie cytrusów i migdałka jest. Monte Bello Chardonnay 2013 jest bardziej finezyjne, eleganckie, węższe i jeszcze mocniejsze kwasowo i bardzo mineralne! W Ridge powstaje ok. 15 tys. butelek Chardonnay - dokładna liczba zależy od rocznika i jakości wina z "barrel selection".


Co można pokazać tym, którzy mówią "e, wszystko smakuje tak samo"? Na przykład Four Vines Chardonnay Naked Chardonnay Santa Barbara 2015. Fermentowane i dojrzewające jedynie w stali (pół roku na osadzie), emanuje cytrusem i zielonym, niedojrzałym jabłkiem. Nie powiedziałbym o nim, że nowoświatowe. Jest wąskie, europejskie, choć ciałko ma dość prężne. Cena - 12 dolarów.




Troszkę naznaczone beczką jest Secret Cellars Chardonnay Monterrey County 2014. Cztery miesiące w dębie to niewiele (mała część przed butelkowaniem przeszła drugą fermentację), bo wino jest powściągliwe, czyste, o zdecydowanym ciele, ale taż wysokiej kwasowości, kamiennym smaku. Bardzo dobre!


Z dwóch Chardonnay Pahlmeyer większe wrażenie wywarł Jayson 2014 (50 dolarów). 85 proc. nowej beczki, ale więcej kwasu, jedwabiste na języku, z ogromnym mineralnym finiszem. "Zwykłe" Chardonnay Pehlmeyer 2014 to już więcej maślaności - w ciele tłuste, aż zostawia w finiszu charakterystyczny "film", oblepiający od środka jamę ustną.



Wina Starmont (import Mielżyński) też nie przytłaczają. Chardonnay Carneros 2013 bardzo kwasowe, choć dębina jest. Choć nie ma jej tak dużo jak w Merryvale Carneros 2014 - bo tu już czujemy palone masełko, pieczone jabłuszka i wyraźna wanilia z dębu.  



Bardzo korzystne wrażenie zrobiły na mnie dwa wina ze stajni Kautz (import Wine Avenue) - Leaping Horse Chardonnay 2015 oraz Ironstone Reserve Chardonnay Sierra Foothills 2013. Pierwsze to tylko cztery miesiące beczki. Tylko 15 proc. objętości wina przeszło fermentację malolaktyczną. W odczuciu całość jest lekko brzoskwiniowa, ale może bardziej czysta i zielona.



Ironstone to tylko 8 tysięcy butelek. I o wiele wyższa kwasowość i elegancja niż w zwykłym Chardonnay z Lodi. Ogromna dawka zieleni, owocu, kwasowości.


Chorwackie korzenie i amerykańskie wykonanie czyli Grgich Hills Estate. Uwagę zwracało Fumé Blanc - nieco zielone bardzo i kwasowe mocno - z kredowym tłem, bardzo mineralne (1/3 z nowej beczki). Natomiast Hills Chardonnay 2013 to już poważniejsza propozycja, z bardzo wyraźnym tłem ziołowym, o wysokiej kwasowości i przyjemnie wibrujące.



Na koniec Patz&Hall Sonoma Coast Chardonnay 2015. Lekkie, a nawet wręcz jak na USA super lekkie wino. Choć beczka otaczała wino 9 miesięcy, to owoc jest tu nieprzytłoczony, czysty, a jednocześnie bogaty. Wino w aromacie stanowczo jabłkowe, z cząstką ananasa. Eleganckie!

Win degustowałem na zaproszenie organizatora - California Wines Polska

wtorek, 21 marca 2017

Winne Wtorki - czym poczęstowałbym kosmitę?

Winem gości, a nie tylko chlebem i solą!


Pamiętamy wszyscy niedawne rewelacje NASA o odkryciu gdzieś tam w kosmosie, całkiem blisko – kilkadziesiąt lat świetlnych od nas – bliźniaczego układu planet. Mają tam być prawie takie same warunki jak u nas. A więc nie tylko chodzą do szkół, stoją w korkach i wypruwają żyły w korporacjach, ale po godzinach mogą raczyć się winem!

Stąd właśnie mój temat Winnych Wtorków. Zastanawiałem się, jakim winem powitałbym kosmitów, gdyby u nas wylądowali. Przy założeniu, że nie są krzemową formą życia (wtedy częstowałbym pewnie szkłem wodnym), tylko białkową – czyli całkiem podobną do nas.

Zastanawiałem się długo i szczerze mówiąc w sukurs przyszedł mi Festiwal Win Kalifornijskich (California Wine Festiwal), organizowany kilka dni temu w Warszawie, w hotelu Victoria. A to z dwóch powodów. 

Po pierwsze, bo USA mają pewną już wprawę w przyjmowaniu UFO-ludków. Że wspomnę „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” czy „ET” (w pozytywnym znaczeniu) i „Dzień Niepodległości” czy „Wojna Światów” (w świetle niezbyt przyjaznym). 

Po drugie – podanie win z RPA nie wchodziło raczej w grę ze względu na „Dystrykt nr 9”, bo pamiętamy, że przybysze nie zostali zbyt gościnnie przyjęci w kraju złotych krugerandów.

Po trzecie – bo spróbowałem wina, które zrobiło na mnie ogromne, wręcz piorunujące wrażenie. Na szczęście zdążyłem spróbować jeden kieliszek – Ridge Monte Bello Cab 2013!

Pierwszy zwiastun już w składzie podanym na dole etykiety: 80 proc. Cabernet Franc, 8 proc. Petit Verdot, 7 proc. Cabernet Franc i 5 proc. Merlot. Bordoskie składniki, niby nic niezwykłego... W aromacie jest zaledwie przedsmak pewnej  niezwykłości, bo oto czerwone i czarne owoce, trochę lukrecji, pieprzność... Ale wystarczy łyk wziąć na język i następuje eksplozja! Jest przede wszystkim lekkość i elegancja. To pierwsze co przychodzi na myśl. Że oto mamy wino powietrzne, potem dopiero dochodzi korzenność, podnoszące się gdzieś pierwiastki balsamico, trochę śliwki, nieco ziemistości, przepływ eleganckiej, zeszlifowanej na błysk taniny... Jest też kwasowość, która czyni ten cały odbiór jeszcze smuklejszym, jeszcze czystszym!!! 

Żadne z win próbowanych na tym festiwalu nie zbliżyło się w stronę Monte Bello. Nie znaczy to, że nie było wyśmienitych win, ale Monte Bello jest po prostu wyjątkowe! Sama winnica zresztą też ciekawa, bo leży zupełnie z dala od winiarskich słynnych dolina Napa i Sonoma. Ridge leży na wzgórzach na południu od San Francisco i na zachód od San Jose. 900 metrów nad poziomem Pacyfiku, od którego dzieli ją 15 mil lasów. 

Grona pochodzą z 24 parceli, przechodzą selekcję maszynową, potem ręczną. I są starzone w beczkach (96 proc. nowego amerykańskiego dębu suszonego na powietrzu i 4 proc. nowego francuskiego) długo – 18 miesięcy.

Rocznik 2012 został w zeszły, roku jednym z 10 win 2016 roku Wine Spectatora! Zajął w rankingu 7. miejsce. Całkiem niezła wizytówka dla „nie-ziemian”. Oczywiście 2013 jest uznany nieco gorszym winem – ale myślę, że kosmici o te 1-2 punkty nie będą robić dramatu. No, chyba że mają w swoich piwniczkach już rocznik 2001, który uznawany jest za wino 99-punktowe. Ale co zrobić... 

Do Polski Ridge sprowadza Winkolekcja, ale Monte Bello nie ma. Jakby było, kosztowałoby z 600 zł albo i więcej. Bo powstaje jedynie 36 tys. butelek, z czego jedna trzecia nie opuszcza USA. Acha, wszyscy krytycy są zgodni, że najlepsze lata wino ma przed sobą, bo będzie świetne od 2020 nawet do 2050 roku. Kosmici mogą więc wziąć coś wziąć ze sobą na podróż. W końcu parę lat świetlnych do siebie będą wracać. Na przyjazd będzie jak znalazł!


A tym częstowaliby ufoludków inni Winni Wtorkowicze:

- Catalandelights czyli Marzena z Hiszpanii: Garnachą 

- Italianizzato: proste Negroamaro!

- Nasz Świat Win: trzy wina do wyboru 

- Zdegustowany: bąbelki dla UFO-ludków