Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nebbiolo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nebbiolo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 maja 2018

Wino "trup" i "mebel"? Próbuję 24-letnie Nebbiolo d'Alba!

Vecchia Landa Nebbiolo d'Alba 1994

Im starsze tym lepsze? Już ci amatorzy win, którzy dostąpili pierwszych stopni wtajemniczenia, wiedzą, że to nie zawsze prawda. Jasne. Ale zawsze w człowieku jednak ta chęć eksperymentowania, a może przekora? Współczesny człowiek pije wina świeże, których grona jeszcze rok czy dwa lata temu wisiały na krzewach, ze sto lat temu pijało się jakieś 30-letnie albo i jeszcze bardziej wiekowe starocie. Jesteśmy tak rozpieszczeni "owocem", młodością, lekkością i świeżością, że już nawet zapach wanilii nam (niektórym) przeszkadza, a już ewoluowany zapach to dla nas rupieć, zabytek, zgnilizna, śmierć!
 


Tak przynajmniej było w moim przypadku - gdy na fejsbukowej grupie pojawiło się zdjęcie 24-letniej butelki (0,75) Nebbiolo d'Alba z pytaniem, ile może być warte. "Mebel", "loteria", "już nie żyje albo ledwie zipie" - padały głosy. Że nie wiadomo jak przechowywane, że nie wiadomo co po tylu latach się zadziało. Zaryzykowałem.
 


Bo wiadomo - ani to porto, ani tokaj, ani bordeaux, ani nawet barolo (choć z gron Nebbiolo!) od bardzo znanego producenta. No nic, pojechałem, odebrałem. Z zewnątrz wyglądało całkiem całkiem - folia nienaruszona, poziom wina - w szyjce. Korek twardy, zdrowy, jasny, mocno tkwiący w szyjce, nie wypchnięty. Ale po wyjęciu dolna część okazała się w słabej kondycji - namoknięta i ciemna. Ale wino korkowe nie było!
 


Nalałem do dekantera. Osadu było nieco na dnie butelki, ale niewiele - na oko pół małej łyżeczki, a może i jeszcze mniej! Po nalaniu pierwszego kieliszka zapach zredukowany - najpierw czuć pewną nieprzyjemną staroć. Stare deski w zrujnowanym domu, stare drewno o tle słodkim (ale nie ma śladu zbutwienia!), potem wchodzą pewne miodowe akcenty, politurowe, przypominające nieco sherry. Po kwadransie, a może i 20 minutach - pojawiają się nuty mięsne, boczkowe, sosu sojowego, umami, po chwili do głosu dochodzą akcenty toffi, karmelu, skóry. Kolor ceglasty, jasne, stanowczo bardzo starego wina. Dość klarowne - przynajmniej ta ilość, która centymetrową warstwą zakrywa dno kieliszka. 

W smaku wino zupełnie inne niż w aromacie! Nie ma prawie żadnego owocu - zniknął już niemal całkiem, pozostawiając pewne echo. Zostały za to wyraźnie wyczuwalne kwasowość i tanina. Struktura jest szczupła, nie ma żadnej gęstości. To, co trzymam na języku to drabina oparta na dwóch kręgosłupach: kwasowości bardzo, ale to bardzo żwawej i taninie drobniutkiej, ale wysuszającej bardzo jamę ustną. W taki sposób, że mam poczucie, że stawia mi do pionu i pojedynczo wszystkie kubki smakowe na języku. Czy jest uczucie przykrości? O dziwo, nie ma. Gdyby nie aromat pewnej starości, to na podstawie smaku można by sądzić, że to kilku-, killkunastoletnie barolo ze starej, tradycyjnej szkoły!
 


Zostawiam w dekanterze na noc. By wciąż nabierało powietrza. Rano o godz. 7.40 jest już wygładzone, zyskało aromaty spójne, przypominające wnętrze starego, ciemnego magazynu z beczkami pełnymi malagi jest też w aromacie stara biblioteka z oprawionymi w skórę księgami i fotelami, liście starego cygara, wszystko pod lekko karmelową mgiełką. Smaku złagodnienie nie objęło - jest wciąż mocna garbnikowość i wielka kwasowość. Może pojawił się w finiszu jakiś lekko octowy akcencik...
 

Była loteria, ale los okazał się dość łaskawy. Dla wina 24-letniego! Którego grona zbierano, gdy byłem dopiero na 4. roku studiów. Teraz oczywiście pojawia się pytanie: czy ja bym chciał pić takie wina? Hmm... Chyba jesteśmy już "spaczeni" owocem i młodością, by takie wina nam bardzo smakowały. Jeszcze może te słodkie - dzięki wysokiemu cukrowi, który trwa w nieskończoność - jakoś bardziej tolerujemy, a w tych przypadkach, gdzie smak wchodzi w zupełnie inne rejestry, nabieramy dystansu, nieufności i wolimy grzecznie podziękować. Ale 40 zł, by dowiedzieć się tylu rzeczy na własnym podniebieniu i nosie, było warto!

wtorek, 22 marca 2016

Barbaresco do 35 zł z Biedronki - 6 pkt.

Araldica Barbaresco 2013


Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 34,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!



Bywają takie wina, o których milczą sprzedawcy, którzy kierując się najwyraźniej merkantylnymi względami mają w zwyczaju chwalić się... pośledniejszymi okazami. Czy to wino, które w dyskoncie stoi za 34,99 zł, było kiedykolwiek w jednej z reklamowych gazetek? Jakoś sobie nie przypominam, choć niewykluczone, że mam słabą pamięć.

Barbaresco to zwiewne wino z włoskiego szczepu Nebbiolo, określane czasem "damską wersją Barolo". Hmm, o tyle to złudne, że istnieją - co udowodnił Wine Mike Misior z Wine Trip Into Your Soul na degustacji w ciemno - wina tych dwóch odmian wymykające się tak jasnej klasyfikacji. Jakie jest owo tajemnicze Araldica Barbaresco 2013?

Rocznik 2012 - który już gościł na półkach - Wojciech Bońkowski z Winicjatywy określił jako wręcz wino roku w Biedronce, o przyjemnej różanej nucie i stalowej strukturze. Taka sama struktura cechuje też rocznik 2013. Suknia wina ciemnoróżowa, przejrzysta.

Tanina jest dobitnie cierpka, choć drobnoziarnista we wrażeniu. Finisz średni z plusem, z początkową kwasowością i garbnikiem na końcu. W aromacie - po napowietrzeniu (wystarczy maks. 20 minut) - początkowo więcej delikatnej czekolady niż róży, oraz wiśnia, ale potem zjawia się też lekka nutka fiołkowa.

Czytelnicy Winiacza wiedzą, że cenię koncentrację, moc, beczkę. Tu piękna, zwiewna etykieta (niewątpliwie najpiękniejsza z win w Biedronce) kryje coś absolutnie przeciwnego. Jest lekkość, taka nieco jak dla mnie wodnista (ale taka uroda, co robić), ale przecież czasem z przyjemnością pijamy szlachetną ściągającą usta herbatę, kiedy mamy dość wiśniowego kompotu.


Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali

piątek, 7 marca 2014

Garażowe włoskie smakołyki w Winosferze (na czerwono)

Czerwienie z butli i karafek
 
Mariusz Jasiura z Winosfery w akcji

O białych winach, które w Winosferze pokazał Marco Negro ze stowarzyszenia Associazione Legami, już pisałem w poprzednim poście, teraz czas na czerwień. Ten rozdział otworzyło piemonckie Sant Ambrogio Nebbiolo d'Alba 2011 Lodali.

Sant Ambrogio Nebbiolo d'Alba 2011 Lodali. 8 euro w detalu

Młode jeszcze, lekkie, świeże w aromacie. Zielonkawe nawet tuż po nalaniu, choć po chwili czuć jak się "rozpędza". Dość kwasowe, ale wszystko jeszcze jakby słabo ułożone. Za to Alchimia 2012 tegoż producenta to już wino stojące o trzy klasy wyżej. Kupaż nebbiolo i petit verdot, 15 miesięcy dojrzewania w beczce, a potem jeszcze pół roku w butli robią swoje - stąd wysoka złożoność wina, dość "gęste" - ekstraktywne, w aromatach trochę smoły, balsamiczności, w głębokim smaku czerwone owoce, wiśnie, takie mocno dojrzałe i pięknie wtopione taniny i kwasowość - mieszanka, która wychodzi w długaśnym finiszu, atakując tylne podniebienie.

Alchima 2012 Lodali. 20 euro w detalu

Całość świetnie złożona, krągła, ewoluująca. Stanowczo wino na 6 punktów Winiacza, a może i jeszcze lepsze. Lepsze niż Barolo Bric Sant Ambrogio 2009 Lodali, które owszem, ma jasno ceglastą barwę, aromaty balsamiczno-smoliste, moc i bardzo ściągające taniny - niemal sprawiające, że jama ustna zmienia kształt na sześcian, ale może 2,5 godziny dekantacji i nieco za wysoka temperatura sprawiły, że nie imponowało tak, jak Alchimia.

Barolo Bric Sant Ambrogio 2009 Lodali. We Włoszech ok. 22 euro

Czerwienie Franzoni otworzyło Ronco del Gallo DOC Botticino 2009 (ok. 6-7 euro we Włoszech). Dzięki temu, że złożone jest ze szczepów barbera, marzemino, sangiovese (po 30 proc.) i schiava Gentile (10 proc.) sprawia dobre wrażenie - z jednej strony ma głęboki aromat o kilku obliczach - jest skóra, czekolada, śliwka, ale też lekkość czerwonych owoców, ale z drugiej strony w smaku jest lekkie, mało kwasowe, słabo taniczne. No i ten kolor głębokiej purpury ze złotymi refleksami... 5 pkt. Winiacza!

Ronco del Gallo DOC Botticino 2009. 6 - 7 euro w Italii

Dwa razy droższa jest butla La Foja DOC Botticino 2009. Na mieszankę składaja się te same szczepy co przy poprzedniczce, choć w innych proporcjach - barbera (40 proc.), marzemino (30 proc.), sangiovese (20 proc.) i schiava Gentile (10 proc.). 40 proc. gron jest podsuszaych przez 2 miesiące. Wino ma ekscentryczną etykietę - nie pasuje charakterem do innych etykietę przywodzącą na myśl raczej jakieś tanie produkty, choć całość tania nie jest. We Włoszech kosztuje ok. 15 euro.

Agnieszka Monika Liwińska i La Foja DOC Botticino 2009

Co w butli? Aromaty o średniej intensywności (ale może za krótko było dekantowane), atakujące nutą słodkości, czerwonych owoców, sprawiło na mnie wrażenie jeszcze albo zamkniętego, albo zbyt płaskiego, jednorodnego. Wolałbym wierzyć, że chodzi o tę pierwszą możliwość.

Piedirosso Pompeiano 2012

Za to Piedirosso Pompeiano 2012 od Sorrentino (ok. 7-8 euro w detalu) wyrosłe na wulkanicznych piaszczystych glebach jest ciekawym okazem. Najpierw wychodzą zwierzęce aromaty, a potem zostaje czerwony owoc, lekki, w smaku całość mocno jeszcze niedojrzała, drewniana, ściągająca, garbnikowa. Jak się ułoży za 3-4 lata, będzie pewnie wyśmienita.

Melograno Rosso 2011 od Podere Concori

Toskańskie Melograno Rosso 2011 od Podere Concori (ok. 16 euro w detalu) to smaczne bio-szaleństwo. A może raczej bio-granat. W nosie owoce czarnej porzeczki, dżemistości, śliwki. W smaku skoncentrowane, wyborne i rozgrzewające - choć alkoholu "tylko" 13 proc. Złożone z syrah i małej ilości niesprecyzowanych innych winogron. Starzone 10 miesięcy w beczkach Produkcja dość niewielka - 8 tys. butelek rocznie. Chyba drugie miejsce degustacji po Alchimii.

Pinot Nero Rosso 2011

Pinot Nero Rosso 2011 tegoż producenta trochę rozczarowuje, choć cena podobna. W nosie trochę bekon, wiśni, odrobina pieprzu, ale w smaku mocne tylko na początku. Finisz staje się wodnisty, cienki, kwaskowy, a nie kwasowy. Jeszcze mniejsza produkcja (1600 butelek), ale chyba 16 euro we włoskim sklepie wydałbym jednak na Melograno.

Ostatnim zdaniem podsumowania? Super, że Marco Negro przywiózł te okazy, a Winosfera stworzyła dobrą atmosferę do próbowania. Szkoda, że tych win nie ma w Polsce. A jeśli będą, to niestety nie za włoskie ceny!