Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arraez. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Arraez. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 stycznia 2014

PoWINOwaci & Hiszpańska Piwnica na czerwono

Serce Hiszpanii jest czerwone!
 
Nebbia 16 Meses - dzika i pyszna

Białe to się kojarzy jakoś tak ze śniegiem. Wiadomo - bo zimne i białe. Tutaj o tym pisałem. Za to po tym, czego posmakowałem podczas Hiszpańskiego Dnia w Garze przy ul. Jasnej, wiem, że serce Hiszpanii bije na czerwono! I to jak bije!

Pierwszym winem, jakie prezentował Javier Nemesio z Hiszpańskiej Piwnicy było Castillo de Alvaro (Arraez). Aromat niezbyt porywający, dość cienki, ale całość stosunkowo mocno kwasowa i wyrazista. Jeśli zauważyć, że butelka kosztuje 0,98 euro - czyli ok. 4 zł - to robi to wrażenie. Nawet jeśli to wino stałoby w karcie restauracji 4 razy drożej - za 16 złotych!

Czerwone wina Armantes

O niebo lepiej było już w przypadku San Gregorio i win Armantes. Garnacha Tempranillo (po 50 proc. szczepu w butli) - wino kosztujące 1,80 euro - to czarne niemal wino, z początku płytkie, ale nabierające szybko oddechu, który poszerza paletę aromatów. Po kilku minutach można czuć kandyzowany egzotyczny owoc, a na policzkach czuć łagodne taniny.

Crianzę (3,20 euro) i Reservę (4,90 euro) potrzymałem dłużej w kielichach. W obydwu butlach były bardzo dobre wina. Pierwsze z wyraźną beczką, skórzastością, czekoladą, wyraźnymi garbnikami. Drugie wino ma wyraźnie mniej beczki, a więcej czarnej porzeczki. Po pewnym czasie wanilia zaczyna dominować, a owoc nieco zanika. W smaku za to Reserva jest świetnie wyważona, aksamitna, niczego tu nie brakuje, nic nie dominuje! To wina na mocną piątkę w skali Winiacza. Ale lepszym, choć tańszym winem, była Seleccion Especial (3,50 euro). Tu wygrywają walkę aromaty bardziej ziemiste, potem czuć owoc, czekoladę, kawę. Smak bardzo taniczny, twardy, z dłuuuugim finiszem. 6 pkt. Winiacza.

Gama win La Sonsierra

Nim podano czerwienie z La Sonsierra, gości degustacji uraczono różowym Rosado Joven (2,40 euro). Takie wino można pić śmiało w upały zamiast np. verde. Zero landryny, bardzo wytrawne, choć może za ciepłe, kwiatowe i harmonijne. W ustach z nieco metalowym posmakiem, leciutko korzenne. Dla kogoś, kto woli sauvignon blanc!

Rosado wydało mi się stanowczo lepsze niż tempranillo (w środku zdjęcia), które było niezbyt aromatyczne, potem trąciło śliwką. Crianza (biała etykieta) była wyraźnie lepsza. Włoska w charakterze, bardziej wysublimowana. Najpyszniejsza była oczywiście Reserva (szara etykieta; 14,5 proc.; 5,90 euro). Oczywiście lekko beczkowa, za to wyraźnie ziemista, leśna, zwierzęca - nawet bym rzekł, że stajenno-skórzana! W smaku przyjemna, gorąca.

Wina Pinna Fidelis (od lewej): Reserva, Crianza, Roble

Czerwienie Pinna Fidelis to już wyższa klasa. Roble (3,95 euro) zachwyca największą lekkością z całej trójki - aromatem truskaw, wiśniami, jest w dodatku łagodne w smaku i kwasowe. Crianza (7,50 euro) jest wyraźnie beczkowa i czekoladowa, bardziej skoncentrowana o długim finiszu. Na 5 i pół punkta. Ale tę dwójkę przebija Reserva (10,50 euro). Niemal najdroższe wino wieczoru, ale jest w tym winie moc! Najpierw w nos uderza wanilia, by ustąpić miejsca korzenności, piernikom, leśnej ściółce, delikatnej dżemistości...

Nebbia. Każda z butelek - jeśli pełne - waży 1,2 kg!

Następne wina były też dużej klasy! Nebbia. Pytanie: co kto woli - dzikość czy cywilizację? Pierwsze to 16 Meses, drugie 22 Meses. W solidnych butlach, które łącznie z zawartością (0,75 l. odpowiednio za 8,50 i 10,90 euro) ważą po 1,2 kg. Aromat pierwszego jest bardziej dziki - zaznaczony (z początku dyskretnie) skórą, cynamonem, korzennymi przyprawami. 22 messes wydaje się lepiej ułożone - bardziej cywilizowane. Ma więcej owocu, jest delikatniejsze. Za to gdy oddycha, pokazuje głębię. Szerszą niż Reserva Pinna Fidelis. Roztraja się pięknie na podniebieniu. Ale to nic dziwnego, bo to nie tylko najcięższa butla wagowo, ale chyba i gatunkowo. Lepsza o niebo od swej siostry Nebbia Tempranillo Dulce (za 2,95 euro), która była ot tylko słodką ciekawostką, kończącą wspaniały hiszpański wieczór u progu zimnej polskiej nocy.

Czerwona Nebbia na słodko i Olaf z PoWINOwatych

niedziela, 26 stycznia 2014

PoWINOwaci & Hiszpańska Piwnica na biało

Gorący Hiszpański Dzień,
choć za oknem mróz

Wojciech Kielanowski, Olaf Kuziemka i Paweł Grotowski ustawiają butle
Jakie wino jest dobre, bo tanie i dobre? Hiszpańskie! Na gości Hiszpańskiego Dnia, czy raczej wieczoru, na stołach restauracji "Gar" przy Jasnej 10 czekały nie tylko kieliszki, ale i cenniki. A w nich… wina za… 0,98 euro; 1,09 euro; 2,40 czy 4,50 euro itp. Za kieliszek? Nie! Za butelkę! Takie ceny (najwyższa to 10,90 euro) ma grupa winnic, dla których Javier Nemesio z Hiszpańskiej Piwnicy szuka importerów w Polsce.
Javier Nemesio opowiada o winach (fot. PoWINOwaci)
"Wielcy" winnego światka zachwalają wina z tzw. sklepów specjalistycznych po 80 - 100 czy więcej i w górę. Za butelkę. Czy więc wino za 4 euro albo tańsze może być dobre? Może! Sam spróbowałem win. Dziś opiszę białe.
Przykładowe wina w cenie w okolicach 4 zł (0,98 i 1,09 euro) z winnicy Arraez z Walencji. Białe San Juan (50 proc. monastrel, 50 proc. macabeo) owocowe w aromatach, choć skryte nieco, jakby przytłumione. Ale dość kwasowe, niezbyt cieliste - do picia w upał wino w cenie wody mineralnej? Nawet gdyby importer sprzedawał dwa razy drożej... Doczekamy w sklepach czy restauracjach dobrych hiszpańskich win po 9 czy nawet 12 złotych?

Macabeo z San Gregorio i crianza

Różnica w cenie odgrywa oczywiście rolę. I to niebagatelną. Bo już wino prawie dwukrotnie droższe - z winnicy San Gregorio za 1,80 euro (ok. 7,40 zł) jest lepsze! Macabeo Blanco daje w nos pysznymi ananasami, a po języku spokojną rześką kamiennością. 

Z białych win ciekawa była Viura Sonsierra (2,40 euro), bardzo aromatyczna (zapach czuć z 5 cm od brzegów kielicha!), zupełnie inna niż klasyczne hiszpańskie wina z tego szczepu. Nie była gorzko-słona, tylko słodkawa. Z pewnością dlatego, że cieplejsza niż idealne 8 stopni, ale za to sprawiająca wrażenie wina słodkawego. Słoność się pojawia gdzieś tam głęboko, na samym finiszu, przy samym przełyku.

Biała Viura Sonsierra. Słodkawe, gorzko-słone w finiszu

Verdejo od Pinna Fidelis 2012 (3,20 euro) zbliżało się charakterem do sauvignon blanc, choć było średnio kwasowe, ale za to dawało po nosie lekko kocią kuwetą. Finisz był średni, ale za to te aromaty jabłkowo-agrestowe... bardzo dobre wino, pełne ciała. I pomyśleć, że za jakieś 12 złociszy. Ech!

Verdejo Pinna Fidelis (w środku). Zero wodnistości!

Przez chwilę powiało akcentem niemieckim - gdy ujrzałem na stole niebieską smukłą butlę. Hmm, w sumie seaty są niemiecko-hiszpańskie. Ale na szczęście Moscatel Finca de Zalamena (1,90 euro) nie ma nic wspólnego z Liebfraumilch.

Moscatel Finca de Zalamena (fot. PoWINOwaci)

Słodkawe, owszem. Z początku zamknięte, otwierające się po pewnym czasie. Ale nawet jak ciepłe, to wyborne. Z naturalnym aromatem, żadnych sztuczności, żadnych "gumowych węży"! Zostawiłem na 20 minut w kieliszku, by sprawdzić, czy nie rozjedzie się. I nic a nic! 

Moscatel Nebbia. Słodycz na zimno (fot. PoWINOwaci)

Ale królem białych win - a może królową - został moscatel Nebbia! Ile kosztuje niebo w kolorze "blanco"? 2,95 euro za butelkę. Otwiera się długo, ale i potem długo emanuje. Nos wyczuł tu miód, brzoskwinię, trochę akacji, pod koniec słodycz lekko karmelizowanej cebulki... lekko kwiatowe posmaki. Ciała tu tyle, co u rubensowskich kobiet. A pomyśleć, że to tylko - a może aż - wino...