Culemborg Cape Red '11
Ja tu na języku czuję słodkie czerwone owoce, czereśnie, śliwkowe powidła też, a na kontretykiecie napisane, że delikatnie wytrawne… Żarty jakieś?!
Otworzyło się po dobie - choć większość czasu spędziło w więzieniu pod próżniowym korkiem. Na drugi dzień w butli znalazło się zupełnie inne wino. Jakby ktoś zasnął na stacji Lębork, a obudził się już w krainie wina.
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Vininova
i 29,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę
brakuje (5 pkt.)
To nie winiacz, to szczwany lis! I to jeszcze jak! Miało być wino niedrogie,
lepsze niż supermarketowe. Z taką myślą kupowałem. Odkorkowanie w
degustacyjnych celach i pierwszy łyk to… konsternacja. Hm, miałem być w
południowej Afryce, a tu niestety jakby k… Lębork! Tak dżemowy, tak
truskawkowy, że spojrzałem aż na etykietę, czy to rzeczywiście jest wytrawne wino.
Pierwszy łyk - słodkie jakby do diaska.
Ja tu na języku czuję słodkie czerwone owoce, czereśnie, śliwkowe powidła też, a na kontretykiecie napisane, że delikatnie wytrawne… Żarty jakieś?!
Otworzyło się po dobie - choć większość czasu spędziło w więzieniu pod próżniowym korkiem. Na drugi dzień w butli znalazło się zupełnie inne wino. Jakby ktoś zasnął na stacji Lębork, a obudził się już w krainie wina.
W aromacie są korzenne przyprawy, całość stała się wytrawna i nabrała przyjemnej
gładkości. Aromat jest z zupełnie innego wina. W smaku słodkość uległa bardzo głębokiej
redukcji. Czuć ją, ale tak głęboko z tyłu, że mam poczucie, że smakuję jakiegoś
odległego kuzyna tego winiacza, który stał w sklepie na półce.
Tamto wino - tuż
po otwarciu - dostałoby dwa punkty. To, co wyszło po dobie z poczwarki za stosunkowo niewielką cenę jest
wspaniałym motylem - winiaczem, któremu do doskonałości jeszcze troszkę brakuje!
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz