Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tarragona. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tarragona. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 września 2013

Hiszpan nieco chropawy - 3 pkt.

De Muller Solimar Tinto Crianza 2008

 
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 29,75 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Nawet może być (3 pkt.)

Hiszpan wydawał się być interesujący, bo jego kuzyn produkcyjny - De MullerCabernet Sauvignon 2008 był pyszny. Solimar jednak aż tak wyrazisty mi się nie wydał - może dlatego, że mało owocowy w aromacie, tylko taki… beczkowo-piwniczny.
Aromat ot taki winny, niezbyt wyrazisty, a smak lekko ziemisty, najpierw gładki. Ale po chwili przechodzi w wyraźny i twardy finisz, nieco chropowaty, wyskakujący nagle. Ta końcówka jest niespodziewana i dość cierpka, jakby była rozwinięciem zupełnie innego smaku, niż ten, który od razu czujemy.

Nie znaczy to, że wino jest jakieś wyjątkowe. Ot, winiacz - jak to pisują znawcy: Sherlockowie i różni Watsonowie winnej blogosfery - "pijalny". Taki, co to nawet może być.

Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!

poniedziałek, 4 marca 2013

Jedwabisty choć skromny Hiszpan - 6 pkt

De Muller Tarragona Muscat 2011
 




Półka - na wysokości pasa
 
Gdzie i czemu tak drogo - Winosfera i 31 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)


Raz w obecności amatora win na jednej z degustacji przyznałem, że o ile jeszcze do niedawna preferowałem czerwone, to ostatnio coraz bardziej toleruję, a nawet przekonuję się do białych. - Albo się zmieniła technologia wobec tej sprzed siedmiu lat, albo mi się zmienił smak - doprecyzowałem. On się tylko uśmiechnął.

A ja spróbowałem winiacza doskonałego poszukać właśnie z tego powodu (zmiany gustu, a nie uśmiechu znawcy) wśród białych tym razem win. Butelka De Muller Tarragona Muscat zachęca skromną szczerością.

I zapachem zielonego jabłuszka, który bije od razu po odkorkowaniu. Kolor jak to typowy muscat - żółciutki z zielonymi połyskami, gęste wino. Po zamieszaniu ananas, trochę mango. Pięknie i słodkawo. Podobnie ze smakiem. Ale ta słodycz nie ma nic wspólnego z namolnością różowych landryn. O, nie!

Tu czuć mięsisty jedwab. Atakujący morelowymi smakami, może lekko pieczonym jabłkiem. Wino, które długo zostaje na podniebieniu - może nieco za długo. Bo potem ten posmak zmienia się w coś dziwnego. Lepiej chyba zjeść trochę ryby, by zrównoważyć to wrażenie.

Ale ten winiacz przekonuje do białego wszystkich sceptyków. O ile spróbują i nie za bardzo przejmą się puentą, którą zaserwował mi na koniec refleksji o guście ów miłośnik win. - To nie technologia win się zmieniła. To na starość człowiek zaczyna preferować białe.

Starość czy młodość - jeden wniosek: taki muscat jest tylko ciut ciut od doskonałości!

 

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!