Perla del Mar Alicante 2010
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Cabernet
Restaurant & Wine Bar i 29 zł (wygrana w konkursie)
Do Ideału? - W połowie
doskonałe (4 pkt.)
Mocna rzecz - pomyślałem, otwierając pudełko serów wyjęte z lodówki. By mocną rzecz złagodzić, warto otworzyć coś łagodnego. A cóż może być bardziej łagodne niż łagodne białe wino? Tylko lepsze łagodne białe wino.
Perla del Mar Alicante 2010 nie ma korka, tylko zakrętkę i jest przy pierwszym nalewaniu istotnie perlista (prawie jak wino musujące). Po chwili pianka znika i bąbelki też.
Tuż po nalaniu - widać jeszcze bąbelki
W nos uderza zupełnie coś innego niż zawartość serowego pudełka. Tu mamy na początku brzoskwinkę, żółte mirabelki i kwiatki na łące. W smaku przyjemnie kwaskowate. Ten kwasek w doskonały sposób zrównoważył dominującą stronę talerzyka z serową zawartością.
Gdy spojrzymy w kieliszek, ujrzymy, że wino jest mętne. Ale to nie wada. To zamysł. Wino lekkie, może świetnie pasować przed wspaniałą letnią (ach, kiedyż będzie to lato, brrr) kolacją. W dodatku zauważyłem, że gdy kwasowość znika wtarta w podniebienie, to zostaje całkiem cieliste i oleiste wino. Co ciekawe, jego twórczynią jest kobieta - Pamela Geddes! Szkotka, która ma własną winnicę pod Barceloną. Te bąbelki w Perle pewnie stąd, że przed przeprowadzką do Hiszpanii w Australii robiła musujące wino. W Hiszpanii też robi - tyle wiadomo pobieżnie z krótkiego "śledztwa" w google.
Czy Szkotka w Hiszpanii może zrobić winiacza doskonałego? Jest już dość blisko - bo to wino w połowie doskonałe!
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz