środa, 14 sierpnia 2013

Amerykanin pieprzny i czekoladowy - 6 pkt.

Zinfandel Burlesque Boutinot 2011

 
Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Leclerc Warszawa Ursynów i 34,69 zł (zakup własny)

Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

 
Po ostatnim (w sumie pierwszym) niepowodzeniu zakupem wina - niestety tanie francuskie - w ursynowskim Leclercu, sięgnąłem po drugą butelkę z tego samego zakupu. Zinfandela, którego kupiłem także (jak Cotes du Rhone) oczami  - na ładną etykietę.
Zinfandel Burlesque 2011. Etykieta to czerń, trochę różu. A wino? Też ciemne. Bałem się, że będzie jakaś porażka, a tu proszę - wspaniałość! We wspaniałym aromacie pieprz, czekolada, czarna porzeczka, skóra… moc sama. Napakowany owocami po same uszy!

W smaku mocarny, pyszny, owoc absolutnie dominujący. Pychota. Nic dziwnego, że wygrzebałem ostatnią butlę gdzieś z głębi najwyższej chyba półki. Bo taki zinfandel jest prawie idealnym winiaczem. Brakuje mu do absolutu już tylko ciut ciut!!

 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

Węgier półsłodki i półdoskonały - 4 pkt.

Balatonboglári Muskotály Cuvée 2012


Półka - na wysokości kolan

Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 7,50 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Półupał, to może być i półsłodycz. Muskotály Cuvée z regionu Balatonboglári  to kolejny łup a węgierskiej wyprawy. Półsłodki winiacz przywodzi mi na myśl wino z plastikowego baniaka kupione w egerskiej piwnicy. Z tym, że tamto było bardziej charakterne, bardziej ziemiste…
Tu jest ot, przyjemna słodycz, pozbawiona jakiejś wybitnej - "wibrującej" (jak to piszą niektórzy) kwasowości, ale cząstkowa na szczęście jest. Podobnie jak ananas i brzoskwinie.  W smaku pełne, wspaniale się komponuje z niebieskim pleśniakiem!

Krótkie śledztwo w google wykazuje, że tego wina do Polski nikt nie sprowadza. Pewnie gdyby to robił, stałoby na naszych półkach za 35 złotych. Wówczas byłoby przepłacone. Ale za 7 zł i 50 groszy? Tylko jechać na Węgry i kupować. Bo to winiacz w połowie doskonały.


Winiacz na 4 pkt. w 7-punktowej skali!

niedziela, 11 sierpnia 2013

Węgier z Egeru dziki jak upalne słońce - 4 pkt.

Egri Bikaver Villinger

 


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Egeru i ok. 11 zł (zakup własny)

Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Węgierski Eger powitał mnie takim uderzeniem gorąca, że aż przysiadłem. W Polsce też upały, wiem, ale te nasze jakieś oswojone raczej. A tam - dzikość po prostu i gorąco bijące z powietrza, wody (termalnej, a jakże) i ziemi.
Trochę chłodu udało się znaleźć za to w egerskich sklepikach, które nieco obejrzałem pod winnym kątem. I przywiozłem co nieco, by owo dzikie słońce sobie przypominać. Egri Bikawer Villinger stało niepozornie na półce wśród tańszych nieco miejscowych win. Ot, wino za jakieś niespełna 600 czy 800 forintów (chyba, bo z biciem w piersi przyznam, że rachunek zapodziałem). Cena forinta w momencie zakupu? Za 1000 forintów 15 zł 50 gr.

Aromat? Ciekawy, bo bardziej ziemisty niż owocowy. Zupełnie inny niż to, co niegdyś w Polsce sprzedawano pod etykietą "byczej krwi". W nosie czuć kredę, ale też zioła, las, trawę.
Usta są troszkę mniej ciekawe - to wino nieco kwaskowate. Może ta słoneczna dzikość egerskiego słońca? Ale daje się pić nawet z przyjemnością.  Szczególnie do szynki pieczonej w sosie z przywiezioną papryką…

Jakbyśmy my mieli - w Polsce, w sklepach - swoje krajowe wina o takiej jakości nawet za równowartość 18 zł, to ja uznam, że w naszym kraju pełnym głupoty i chciwości "coś pękło i coś się skończyło".  

Winiacz na 4 pkt. w 7-punktowej skali!

Australijczyk, któremu upał nie wadzi - 6 pkt.

Jacob's Creek Shiraz Barossa 2009

 
Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Ogólnodostępne i ok. 50 zł (próbka od Pernod Ricard Polska)

Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)

 
To shiraz, jaki uwielbiam - skondensowana idea wina, okupująca biegun przeciwstawny do tego, na którym stoi sobie burgund. Wyrazistość tego shiraza można filmowo zobrazować tak: nie jakaś popierdułka, tylko killer. Ale tylko dla kogoś, kto przesadzi… Ale jeśli ktoś gustuje w małych ilościach, jest całkowicie bezpieczny.
Ale na poważnie - to bardzo fajne czerwone wino. A aromacie dżemowość, twardy posmak beczki, skóra, czekolada, ale też troszkę ziołowości. Takiej australijskiej, może eukaliptusowej?

W smaku nieco pikantne, pełne. Czuć moc, a finisz jest nieco goryczkowy. Co najlepsze - nawet takie upały nie przeszkadzają w smakowaniu takiego pysznego wina, któremu do ideału brakuje ot, ciut, ciut!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 1 sierpnia 2013

Francuz z początku goryczkowy nieco - 5 pkt.

Chateau Prignac Medoc 2010
 


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Zakup Francuskiego Łącznika (8,29 euro)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)

Francuski Łącznik znów nadaje. Czy poczytał na winiaczu o Grands Crus z 2010 roku, czy nie bardzo, właśnie butlę ze zbiorów w 2010 r. przysłał. Chateau Tour Prignac to nie jakaś tam butikowa produkcja, tylko wino wypuszczone w zawrotnej liczbie egzemplarzy. Produkt 150-hektarowej winnicy.
Winni spece każą trzymać to wino najlepiej jeszcze ze trzy albo i cztery lata. Chciałbym z jednej strony, ale z drugiej jakoś nie mam na to ochoty. Szczerze powiedziawszy, zżera mnie ciekawość. Co mamy w środku?
Piękny dłuuugaśny korek
Korek jest przyjemnie długaśny. Ukrywa typową dość bordoską mieszankę: cabernet sauvignon, merlot, trochę cabernet franc i malbeca - piękny ciemny kolor. Aromat mocny, mało owocowy (może gdzieś daleko, w głębi - już przepada powoli). Więcej tu mocy: skóry, zdecydowanie upieczonego tosta. Smak z początku gorzki nieco. Ale wystarczy potrzymać z pół godziny i wspaniale się otwiera. Taniny są świetnie zbalansowane, nie dominują.
Całość pozostaje nieco garbnikowa, goryczkowa. Mocno wytrawna. Producent zaleca do kaczki, mięs czerwonych, ale ja takie bordeaux uwielbiam solo. Może ewentualnie do pleśniaka. Bo do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 30 lipca 2013

Francuz jak zimny, to i fajny - 4 pkt.

Coteaux du Layon 2011



Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Carrefour i 26,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 

Jak rekordowy upał, to niechże już będzie na biało, ech… Lekkie złoto w kieliszku, słodycz - jednym słowem Coteaux du Layon za 27 zł z Carrefoura. Jak jest biała Francja, to czemu nie próbować?
W aromacie jest miło, choć to nie rasowe sauternes. Ale jest pysznie: miód, akacje, ananas, nieco może innego cytrusa. Gdy się nieco ociepla, nie jest już tak dobre! O tym niestety podczas takich upałów trzeba pamiętać w każdej sekundzie.

Gdy zimne, na języku jest pełne, szczypiące. Co najciekawsze, słodycz nie zaburza kwaskowatości - ta jest może średniej wagi, ale jest. I sprawia, że wino nie wydaje się mdłe. Na ciepło pycha ginie.
Trzeba tylko pamiętać o schłodzeniu, bo już na ciepło nie jest tak fajnie. Ale do pasztetów albo ciastek mamy dobre wsparcie, słodkiego winiacza w połowie doskonałego. Oby tylko był zimny!

 
Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

sobota, 27 lipca 2013

Włoch wspaniale umięśniony i mocarny - 6 pkt.

Colli Amerini Rosso Superiore 2008

 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Półka nieznana, prezent od Przyjaciółki
Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)

Co tam upały i jakaś zadziwiająca tęsknota - gdy termometr wskazuje powyżej 30 stopni - do picia tylko białych wynalazków, a już szczególnie portugalskich verde… Niech żyje czerwone czyli rosso!
A Colli Amerini Rosso Superiore 2008 to moc sama w sobie! Kupaż sangiovese (65 %), canaiolo (20 %) i Montepulciano d'Abruzzo (15 %) oddaje esencję albo raczej platońską ideę wina. Jest tu gdzieś owoc, ale raczej w przyjemnie zanikowej fazie.

Butelka stała odkorkowana przez kilka godzin, ale samo wino ledwo zaczęło otwierać przede mną swoje tajemnice. Alkohol w pierwszym aromacie wyczuwalny, ale absolutnie nie przesłaniający tego co znakomite - skóra, wiśnie, gdzieś w głębi mięta, może lukrecja. A w smaku pełne, mięsiste, charakterne. Oddające całe bogactwo ziemi pochodzące z owoców.
Takie wino włoskie to ja rozumiem. I uwielbiam. Tym bardziej, że śmiało można je pijać bez żadnego jedzenia - byle tylko rozkoszować się czystym smakiem. Bo do ideału tu już ciut ciut!!

 
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!